Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

niedziela, 8 kwietnia 2012

We live, as we dream - alone.

Najpierw wszyscy włączamy TO. Dzięki tej piosence nawet ja, autorka, lepiej zrozumiałam uczucia Klary...




Rozdział 12

Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo w tej samej chwili do sali wbiegł tabun lekarzy.
- O widzę, że się pan obudził. Wiem, że jest pan zmęczony, ale musimy natychmiast jechać na wszystkie badania. A tak swoją drogą miał pan wielkie szczęście. A ta młoda dama opiekowała się panem 24h/dobę. W dzisiejszych czasach naprawdę rzadko widzi się takie oddanie - paplał jak najęty mężczyzna. Ale do Zayna te słowa nie docierały. Widziałam w jego oczach dwa wielkie znaki zapytania i zdezorientowanie goszczące na twarzy. Rozglądał się z obłędem, jak dzikie zwierze, które obudziło się nagle w klatce. Chciałam mu pomóc, ale w nie miałam jak. Dwóch wysokich pielęgniarzy podeszło do jego łóżka i go wywieziono, a on bez słowa wpatrywał się we mnie proszącym wzrokiem.
Godziny mijały a miejsce, gdzie przez ostatnie tygodnie stało jego łóżko, było puste. Nie chodzi o to, że się nie cieszyłam  z powodu jego wybudzenia. Dawno nie byłam taka szczęśliwa. To poczucie ulgi i nadzieja, że teraz będzie lepiej były zbawiennie dla mojej duszy. Nie wiedziałam jak długo wytrzymałabym jeszcze tą niepewność. Ale czułam irracjonalny strach spowodowany nieobecnością chłopaka. Przez ten cały czas mogłam go pilnować. Obserwować unoszące się w górę i w dół linie informujące o miarowym biciu jego serca. A teraz było tylko pusta przestrzeń. A najbardziej przeraziły mnie jego pierwsze i ostatnie słowa. On mnie nie pamiętał. On nie pamiętał siebie. I co teraz będzie? Co jeśli mnie sobie nie przypomni? Czy będzie chciał wrócić do swojego dawnego życia, czy może zacząć wszystko od zera, w innym otoczeniu, z innymi ludźmi? Strach przed tym, że mogłabym go znowu stracić nie pozwalał mi normalnie oddychać. Ale zaakceptuję każdą decyzję. Od pewnego czasu moim głównym priorytetem było jego szczęście. Na tym właśnie polega chyba miłość. Na tym, żeby dobro drugiego człowieka postawić nad własne. Moje rozważania przerwały głosy lekarzy. Zostałam wywołana na korytarz, a Zayna wwieziono do pokoju.
- Pani Klaro. Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą - zaczął niepewnym głosem - Dobra jest taka, że pani przyjaciel będzie żył i nie powinien więcej zapaść w śpiączkę. Jak na jego stan wyniki są dobre. To znaczy, nie wszystkie jeszcze mamy, ale nic nie wskazuje na to, żeby coś było nie tak. Teraz czas na gorsze wiadomości. Pan Zayn ma amnezję. Możliwe, że za niedługo wszystko sobie przypomni...ale istnieje prawdopodobieństwo, że wspomnienia nigdy nie powrócą. Może mu pani wprowadzać różne informacje, ale stopniowo. Nie można go denerwować, ani narażać na za duży szok. Proszę na niego uważać. On pani teraz bardzo potrzebuje. Za jakiś tydzień będziemy mogli go wypisać, ale musi pani się nim opiekować. Będzie miał problemy z podstawowymi czynnościami. Nie poradzi sobie sam. - zakończył swój monolog. Jego słowa powoli do mnie docierały
- Tak, oczywiście. Przecież pan wie, że on może na mnie liczyć. A teraz mogę do niego iść?
- Oczywiście. Naprawdę musisz go kochać, moja droga - rzucił lekarz i poszedł w swoją stronę.
Nieśmiało weszłam do pokoju i usiadłam przy jego łóżku. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie kojarzył mnie. To tak bardzo bolało. Ciszę przerwał jego zachrypnięty głos.
- Odpowiesz mi?
- To zacznijmy od początku. Nazywasz się Zayn Malik. Jesteś dziewiętnastolatkiem z Londynu. Masz trzy siostry - Doniay, Waliyha i Safaa. Posiadasz zespół - One Direction, który tworzysz razem z czwórką swoich przyjaciół. Ludzie na całym świecie was znają i kochają - nie wiedziałam, czy ta ostatnia informacja nie jest za spektakularna. No ale chyba powinien o tym wiedzieć. Chłopak zamyślił się i układał sobie w głowie wszystko co mu powiedziałam.
- A Ty? Kim Ty dla mnie jesteś? Przepraszam.  - widać było, że jest mu naprawdę przykro. Co mu miałam odpowiedzieć? Bo kim ja teraz dla niego tak naprawdę byłam? Byłą dziewczyną. Osobą, która stchórzyła i go zostawiła. Która nie chciała walczyć i wybrała najłatwiejszą drogę. Ucieczkę. Nie, nie chciałam mu o tym wszystkim opowiadać. Nie chciałam, żeby czuł się w obowiązku mnie kochać. Znaczyłam dla niego wtedy tyle samo, co te wszystkie pielęgniarki, czy pani z warzywniaka.
- Jestem Twoją przyjaciółką. Zawsze możesz na mnie liczyć. - odpowiedziałam w końcu. - Ale skoro nic nie wiesz to chyba najlepiej będzie jak się wyprowadzę. Nie chcę, żebyś czuł się niezręcznie. Jutro Cię odwiedzę. Zatrzymam się u chłopaków. Tych z zespołu, mówiłam Ci. - dodałam i już sięgnęłam pod łóżko po walizkę.
- Zostań ze mną. Nie chcę tu zostać sam.  Proszę - szepnął. Nie umiałam odmówić tym jego czekoladowym oczom. Jak dobrze było znowu je widzieć. Miałam tak ogromną ochotę żeby go przytulić, pocałować, ale nie mogłam... Usiadłam koło niego i po prostu milczeliśmy. Wiedziałam, że potrzebuje teraz ciszy i spokoju. Po chwili zasnął, a ja wsłuchiwałam się w jego miarowy oddech. Przez sen się uśmiechał. Może przypomniał sobie jakiś moment, może miał jakiś prześwit. Nie spałam całą noc. Po prostu przyglądałam się jego twarzy. Mój rycerz na czarnym koniu, mój wiecznie silny bad boy, pewny siebie gwiazdor, teraz mnie potrzebował. Odpowiedzialność jaka na mnie ciążyła była ogromna. Tak bardzo chciałam temu wszystkiemu podołać, lecz powoli mnie to przerastało. Nad ranem zaczęłam przysypiać. Moje oczy domagały sie choć chwili snu. Lekko oparłam głowę o ścianę i już zapadałam w objęcia Morfeusza, kiedy usłyszałam cichy szept
- Pić
Od razu wstałam i zaczęłam poić chłopaka. Musiałam mu podtrzymywać głowę, bo nawet na to nie miał siły. Siedziałam z nim i mu opowiadałam. Pamiętałam każdy jeden szczegół z jego życiorysu, którym teraz się z nim dzieliłam. Słuchał z zainteresowaniem. Nagle do pokoju wparowali chłopcy.
- No siema Klara, co tam? Przyszliśmy. Masz może jeszcze to ciasto, które ci wczoraj przynieśliśmy, bo Niall wszystko zjadł. Chamstwo i drobnomieszczaństwo w tym domu nie zna granic. Chyba się tu do was przeprowadzę - krzyczał Lou, kiedy nagle zobaczył otwarte oczy Zayna. Stanął jak wmurowany i rzucił się na szyję mulata. - Witaj wśród żywych, stary - wyszeptał ze łzami w oczach. Zaraz dołączyła do niego pozostała trójka.
- Yyy chłopcy... on was nie pamięta. On nas nie pamięta. - zwróciłam im uwagę, a oni natychmiast się od niego odkleili.
- Przepraszam. Naprawdę próbowałem, ale mam pustkę w głowie. Miło was poznać - powiedział zawstydzony
- Ej to ja jestem od wkręcania i robienia sobie żartów - zdezorientowanie na twarzy szatyna, tak samo jak reszty zespołu nie miało granic. Jednak nasze grobowe miny uświadomiły mu, że to prawda. Sytuację postanowił opanować, z resztą jak zawsze, nasz drogi Daddy
- Ja jestem Liam, ten wariat to Louis, tamten farbowany blondyn to Niall, a tamten w lokach to Harry.
- A to o was mówiła mi Klara. Już kojarzę. - po tych słowach zapadła niezręczna cisza. Nie za bardzo wiedzieliśmy co mówić.
- No to ja was chłopaki zostawiam. Może opowiadajcie mu coś o zespole, jakieś przygody z trasy i nie tylko. Musicie się od nowa poznać. Ja tymczasem idę się przejść. Wrócę za jakąś godzinę. - powiedziałam i wyszłam z budynku. Udałam się nad moje ukochane jeziorko. Zawsze tam przychodziłam gdy mi było ciężko. Położyłam się na ławce, włożyłam słuchawki w uszy i popłynęłam razem z ukochanymi nutami. Wyczyściłam głowę z wszelkich myśli. Choć na chwilę. Potrzebowałam się oderwać od tego wszystkiego. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Kate.
- No cześć, Kate. Bo... Zayn się obudził
- Tak? To wspaniale i jak się czuje?
- Dobrze. Jego wyniki są lepsze niż by się można spodziewać. Tylko, że nie za bardzo nas pamięta.- starałam się, żeby mój głos był silny, ale się nie udało.
- Może przyjechać tam do Ciebie? - zapytała zmartwiona
- Nie, Ellie Cię potrzebuje. A co tam u niej ?
- A co może być? Bardzo za Tobą tęskni. Z resztą jak my wszyscy. Ale rozumie, że tam jest Twoje miejsce. Trzymaj się jakoś, mała.
- Dzięki Kate. Postaram się. Kocham Cię. Papa - rozłączyłam się. Dobrze było znowu usłyszeć jej głos. Kojarzył mi się z jakąś stabilizacją, bezpieczeństwem. Wróciłam do szpitala. Stanęłam w drzwiach i przyglądałam się chłopcom. Opowiadali sobie coś, głośno się śmiejąc. Wystarczyły trzy godziny, bo przyjaciele się znowu poznali. Rozumieli się bez słów i nadawali na tych samych falach.
- O nasze Słońce wróciło - wykrzyczał Lou - Oj kotku, czemu Ty jesteś zajęta? No powiedz mi czemu? Jaki ten świat jest niesprawiedliwy! Będę płakał
- To Ty masz chłopaka ? - zapytał zdziwiony Zayn - To może powinnaś do niego iść, a nie siedzieć tak ze mną. Nie chcę, żebyś przeze mnie go zaniedbała.
- Ej, Zayn ale przecież... - zaczął Niall, ale dostał sójkę w bok i natychmiast zamilkł.
-...przecież Louis żartował. Jestem wolna jak ptak - dokończyłam. Liam odciągnął mnie na bok. Wyszliśmy na korytarz.
- Co Ty laska robisz? Czemu mu nie powiedziałaś?
- Naprawdę nie wiesz? On mnie nie kocha. Może kochał, ale już nie kocha. Jestem obca. Jakbym mu powiedziała, czułby się w obowiązku mnie kochać. Nie chcę tego. Nie chcę go zmuszać do jakichkolwiek uczuć. To by było nie fair w stosunku do niego i do mnie. Tak jest dobrze. Myśli, że się przyjaźnimy. Swobodnie ze mną rozmawia i wie, że zawsze mu pomogę.
- Znam cię, mała. Altruistka, która nie patrzy na siebie. Zawsze robiłaś wszystko, żeby inni byli szczęśliwi. Tylko wiesz co ci powiem? Ty też się czasem mylisz. Mówisz, że wyjechałaś dla jego dobra, tak? Uwierz mi, wcale nie był ucieszony z tego powodu. Z resztą opowiadałem ci już,  a nie chcę się powtarzać. Teraz dla jego dobra nie mówisz mu o tym wszystkim co was łączyło. Żeby tylko znowu nie wyszło na moje. - skończył.
- Co Ty sobie wyobrażasz?! Pieprzony Daddy Direction! Najmądrzejszy i najrozsądniejszy człowiek na świecie, tak?! Tylko, że nie wszystko da się wziąć na rozum. Ale co Ty możesz o tym wiedzieć?! Co Ty możesz wiedzieć o moich uczuciach?! Gram, że jestem silna, że daję radę. Ale to są pozory. Maska dla świata. Nie masz pojęcia co się dzieje w mojej duszy, w moim sercu. Nie masz pojęcia o tej frustracji, o ciągłej ostrożności, żeby nie powiedzieć a dużo! Nie chcę jego łaski czy litości. Ale gdy go widzę, gdy widzę ten wzrok, w którym nie ma już tej czułości i miłości co kiedyś... Za każdym razem gdy to widzę, moje serce kruszy się na drobne kawałki i odradza jak feniks z popiołów, tylko po to, żeby zaraz znowu pęknąć. A podczas całego tego procesu, który uwierz, boli jak cholera, muszę ubierać najpiękniejszy z możliwych uśmiechów i udawać, że jest ok. Czy wszystko w porządku? Trzymasz się jakoś? - pytają ludzie. To odpowiadam, tak jest ok, no kto ma dać radę jak nie ja, prawda. Ale nie daję rad! I jedyne co mnie tu trzyma, to nadzieja. Pieprzona, złudna nadzieja, że jeszcze kiedyś przyciągnie mnie do siebie i poczuję jego usta na swoich. Nadzieja, że jeszcze kiedyś mnie pokocha, choć w 1/100 tak jak ja kocham jego. - wreszcie uwolniłam słowa, które składowały się w moim sercu i zaczynały już gnić. Poczułam się jakby lżejsza. Razem z tymi zdaniami i łzami, uciekał mój ból. Liam przytulił mnie do siebie i szepnął, że nie wiedział. Nie byłam na niego zła. Bo niby skąd miał wiedzieć?
Ten ostatni tydzień w szpitalu zleciał w błyskawicznym tempie. Poznawałam się z chłopakiem na nowo. Rozmawialiśmy na różne tematy. Opowiadałam mu nie tylko o jego poprzednim życiu, ale też o sobie, o jego innych przyjaciołach, o jego rodzinie. Bardzo chciał zobaczyć swoich najbliższych, ale oni niestety nie mogli przyjechać. Nie powiedzieli czemu. Po prostu nie mogli i już. W końcu nadszedł wyczekiwany dzień. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy i wyszliśmy przed szpital. A raczej ja wyszłam, prowadząc przed sobą wózek, na którym siedział bezbronny Zayn.

------------------------------------------------------------------
Ogłaszam wszem i wobec, że 12 napisana. No gdzie brawa i fanfary? Ja się pytam, no gdzie? Nie no, żartuję. Ale napisanie tego to był prawdziwy wyczyn. Siedziałam u dziadków. Pod nogami latała trójka rozwrzeszczanych dzieci, w kuchni była mama, która miała wonty, że nawet w święta nie mam czasu dla rodziny, a i zapomniałabym wspomnieć o ciekawskich spojrzeniach przez ramię wszystkich wujków i ciotek. No i już miałam się poddać, kiedy pomyślałam – nie, przecież wy tu na mnie czekacie. – No przynajmniej taką mam nadzieję. A w ogóle to dziś liczba wejść pierwszy raz przekroczyła setkę ! Kocham Was za to! No to teraz czas na podziękowania. Tak wiem, że przynudzam, ale to jest ważne. Oczywiście najbardziej dziękuję Vick (już mi marsz na jej genialnego bloga - Everlasting Love) , ale też wszystkim innym czytelnikom, na czele z Aleksją. Uwielbiam Twoje komentarze, dziewczyno!  Będę też powtarzała do znudzenie, że BARDZO liczę na komentarze każdego kto to przeczyta. Gdy widzę na przykład 97 wejść i wpisy od 3 osób to się zastanawiam dlaczego tak jest… Przychodzi mi wtedy tylko jeden pomysł do głowy. Pomysł, że tylko tym 3 osobom to się podoba. Mam nadzieję, że się mylę… udowodnijcie mi to. Boniu, jak się ostatnio rozpisuję pod rozdziałami. Przepraszam, wybaczcie… A zapomniałabym tutaj macie moje GG – 38787924. Jakby coś zawszę znajdę dla was chwilkę ;) No dobra kończę na dzisiaj. Love u All ;*
Wasza Gabi ♥♥

21 komentarze:

Vick pisze...

*.*
Kurde! Zajebiste, no! Ale Ty to już wiesz :D A piosenka? Przez Ciebie teraz na okrągło słucham Birdy! Już o niej zapomniałam, a tu nagle mi się skojarzyła z Twoim rozdziałem, a że jest genialna, to chodzi mi po głowie ;p Dobra, ja się nie rozpisuję, moją opinię znasz ;) Czekam na następny! xxxx
PS. Uwierz w siebie! (Będę Ci to powtarzała do znudzenia) . ;)

Greta pisze...

Zajebiste, bo mi to sprawdziłaś i poprawiłaś. Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3 To ja teraz przez Ciebie na okrągło słucham Birdy, bo mi ją pokazałaś :p

Anonimowy pisze...

Genialny rozdział ! Z resztą jak wszystko co napiszesz ;p na prawdę uwierz w siebie masz talent ! czekam na następny rozdział <3
Olga ;p

Greta pisze...

Naprawdę nie rozumiem czemu to się wam tak podoba. Znam miliony lepszych blogów. No ale dziękuję jak zawsze. Wiem, że czekasz, bo co chwila mi o tym przypominasz ;)

Aleksja. pisze...

O żesz w chusteczkę! Ale dobrałaś tą piosenkę! O jaa ♥ pasowała idealnie ;p Co do rozdziału to kolejny roz musiałam dusić uczucia bo siostra siedziała obok i gdyby zobaczyła, że ryczę czytając opowiadanie to by mnie normalnie wyśmiała ;/ Co za rodzeństwo! :d podobamisiępodobamisiępodobamisiępodobamisiępodobamisiępodobamisiępodobamisię ♥
Dobra odwala mi, totalnie -.- Może muszę się leczyć?! oo to jest myśl. Co do komentarzy, nie wiem co w nich widzisz... Tylko mówię to co myślę a ostatnio jakoś nawet często mi się myślenie zdarza ♥ dobra mniejsza:D pogrążam się -.-
Ten, że tego powiem to już kolejny na tym blogu raz, albo raczej napiszę: KOCHAM TO ♥

Greta pisze...

Piosenkę pomogła mi wybrać Vick, a dokładniej rzecz biorąc ona wybrała, a mi się spodobała ;) Przepraszam,że narażam cię na takie emocje. Wybacz. Co mam do komentarzy? Może to, że nikt tak emocjonalnie i szczerze nie reaguje na moje posty ;) Dziękuję Ci <3

Anonimowy pisze...

Genialnie dobrałaś ta piosenkę uwielbiam birdy !!Słuchałam jej przed chwila i wchodzę na twojego blogi i tez jest :) kocham twój styl pisania i mam nadzieje za nowy rozdział pojawi się niebawem <3 :*

Greta pisze...

Dziękuję <3 ;* Nowy rozdział pewnie za niedługo, ale w sumie to nie wiem bo powinnam się uczyć...

Aleksja. pisze...

Powiem tak :D Jeżeli rozwalisz mój układ emocjonalno-psychiczny to zaciągam cię na jedną salę do wariatkowa ( nawet jeżeli nic ci nie będzie) :d
Piosenka pasuje strasznie, strasznie;d Ej tak sobie przeczytałam zakończenie i:
po pierwsze - nie masz zza co dziękować ♥
a po drugie - jeżeli nie chcesz tu tego naszego wspólnego spamu to może po prosty przeniesiemy się z naszymi dyskusjami na gg?:D

Greta pisze...

Co do wariatkowa, to jak będziesz szła to daj mi znać, zabiorę się z Tobą... No bo kto normalny, pisze takie rzeczy? Aż sama się siebie boję ;p Oj mam za co dziękować, mam <3 GG? W sumie czemu nie ;) Znasz mój numer, jak będziesz miała czas i ochotę to chętnie popiszę ;)

Aleksja. pisze...

Dobra, to jak coś to razem sobie pokój w wariatkowie bierzemy ;D

Aleksja. pisze...

Hahaha :D dobra napisałam do cb na gg;d teraz czekam na odpowiedź uuuuuuuuuuuuuuuu :D

Flu pisze...

Byłam bliska płaczu ale się ogarnęłam bo mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze .... Bynajmniej mam taką nadzieję ... Zakochałam się w twoim blogu. Przeczytałam go calusieńkiego w 1,5 godziny. Jest zajebisty. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ... Mam nadzieje, że będzie on tak samo zajebisty jak te wszystkie które się tu znajdują ...

Greta pisze...

Nie doszło... Może coś pokićkałam z numerem - 38787924. Czekam ;p

Greta pisze...

Jejku dziękuję <3 Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa, że to co kocham i chcę poświęcić całe życie, wam się podoba... Najlepszy prezent na Zajączka, jaki mogłam dostać. Naprawdę chciało Ci się to wszystko czytać na raz ? Następny powinien być wieczorem, bo się uzależniłam od pisania... No co zrobić ;) Postaram się, żeby był jak najlepszy, ale nawet nie wiesz jaka to presja, że tak wszyscy na mnie liczycie... No ok, moja odp jest dłuższa od Twjojego komentarza... Pech ;p

olaaaxdd pisze...

nareszcie wróciłam . mam nadzieję, że nie pomyślałaś sobie, że Cię opuściłam czy coś . ;) nie było mnie i tyle ;] . Jezu .. mam nadzieję, że Zayn wszystko sobie przypomni i będzie znowu z Klarą i w ogóle . przeczytałam wszystkie 3 rozdziały, czyli moje zaległości tutaj i wszystkie były świetne ! . jak widzisz próbuję się specjalnie dla Ciebie rozpisać i mam nadzieję, że niedługo będzie następny :) ! .

Greta pisze...

No nareszcie jesteś, już się zaczynałam o Ciebie martwić ;) Dziękuję <3

Van pisze...

Rozdział jest genialny na prawdę, cholernie mi teraz szkoda Zayna i mam nadzieje, że szybko wróci do siebie ;)


van-ill-op.blogspot.com

Greta pisze...

Dzięki^.^ Szybciej niż myślicie ;)

Kira pisze...

zajebiste. nie mogę doczekać się następnego

Greta pisze...

dzięki <3 następny dzisiaj wieczorem jeśli rozkminimy czego tam brakuje ;p

Prześlij komentarz