Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

sobota, 7 kwietnia 2012

...but some feelings have a habit of persisting


Rozdział 10

Nasz nowy dom był oddalony od Londynu o ponad dwie godziny drogi. Normalnie podczas długich podróży spałam, ale teraz nie byłam w stanie. Wszystkie te wydarzenia, które przewróciły mój świat do góry nogami miały miejsce wczoraj, a ja miałam wrażenie jakby minęły miesiące. Całą noc nie spałam bijąc się z własnymi myślami. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam wyjeżdżając. Rozum mi podpowiadał, że to było najlepsze wyjście, ale serce, jak to najczęściej bywa, twierdziło zupełnie coś innego. Mimo że to nie miało już żadnego znaczenia próbowałam też dociec jaki jest teraz mój stosunek do Zayna i Harrego.  Po co? Nie wiem. Powinnam dać się zagoić raną, a nie jeszcze bardziej je rozdrapywać i polewać spirytusem. Ale wiedziałam…. wiedziałam, że jeśli nie odkryją co tak naprawdę czuję do tej dwójki to nigdy się nie uwolnię. Zayn… Zayn był do tej pory całym moim światem. Byłam pewna, że nigdy się nie rozstaniemy. Planowaliśmy wspólny dom, dzieci. Myślałam, że to jest taka miłość jak z bajki. Przeznaczenie zapisane w gwiazdach. Jednak im dłużej o tym rozmyślałam, tym bardziej te wszystkie złudzenia pękały jak bańka mydlana. Oj Ty głupia, naiwna dziewczynko, scenariusz Twojego życie nie jest napisany przez Walta Disneya. Chciałabym wiedzieć co on tak naprawdę do mnie czuł. Czy byłam zabawką, problemem, a może wszystko co mówił to prawda. Ale w takim wypadku dlaczego obściskiwałby się z inną? Teraz żałowałam , że nie dałam mu dojść do słowa, że nie pozwoliłam się wytłumaczyć. Ale co on mógłby mi powiedzieć. Usłyszałabym stertę bzdur. Zapewnień, że mnie kocha i nie mówił tego na poważnie. Pewnie bym mu nie uwierzyła i znienawidziła. A Harry? Harry był dla mnie jednym, wielkim znakiem zapytania. Zaczynało do mnie docierać, że gdybym nie poznała Zayna to mogłabym być z loczkiem. Dałby mi szczęście i bezpieczeństwo. Los sobie ze mnie zadrwił, albo się pomylił. To do Hazzy pasowałam bardziej, to z nim się lepiej dogadywałam, to on mnie rozumiał bez słów. Podzielał moją potrzebę pomagania innym i miłość do dzieci, miał taki sam gust muzyczny, kulinarny, światopogląd. Czemu to jego nie umiałam obdarzyć taką miłością? A może jednak mogłabym… Tak, oprócz tego o czym wspomniałam to fizycznie chłopak też był o wiele bardziej w moim typie niż krótko obcięty mulat. Może mógłby mi pomóc zapomnieć o Zaynie? Bo mimo że kochałam go nadal całym sercem, a moja dusza była z nim połączona na zawsze to nie wyobrażałam sobie żeby jeszcze kiedykolwiek z nim być. Straciłam do niego zaufanie, pewność, że mnie kocha. A bez tego chyba żaden związek nie może istnieć. Koniec. Muszę zapomnieć. Odciąć się. Potraktować to jako dar od losu, najwspanialszą przygodę życia, która jednak dobiegła końca. Obydwoje zawsze będą w moim sercu. Tak jak Rose musiała sobie radzić bez Jacka. Dziękować Bogu, że go poznała i żyć swoim życiem. Muszę wziąć z niej przykład.

Mieszkałam w Manchesterze już równy miesiąc. Choć słowo mieszkałam nie jest odpowiednie. Słowo bytowałam o wiele lepiej określa mój stan. Tak cholernie za nimi tęskniłam. Nie mogłam jeść, spać i normalnie funkcjonować. Mimo początkowego pozytywnego nastawienia ludzi ze szkoły do mnie, nie miałam zamiaru wchodzić z nimi w bliższe relacje. Ustanowiłam sobie za życiową dewizę słowa, które kiedyś, zanim się jeszcze poznaliśmy, wypowiedział Zayn - Nigdy nie będziesz ofiarą, jeśli nie będziesz dla nikogo kimś ważnym. Było to bardzo mądre i pożyteczne stwierdzenie, biorąc pod uwagę  klątwę, która nade mną ciążyła. Tak więc zabierałam ze sobą słuchawki, blok, ołówek i świat dla mnie nie istniał. Jedyny pożytek z tej sytuacji, to nieskromnie mówiąc świetne szkice, naładowane moimi emocjami. Gdyby nie przelewanie tych wszystkich uczuć na papier, pewnie dawno bym już eksplodowała. Miało być coraz łatwiej. Miałam się ogarniać i zacząć nowe życie. Ale dni mijały a nic się nie zmieniało. Kompletnie nic. Była tylko wielka próżnia, w miejscu gdzie kiedyś biło moje serce. Jedynym promyczkiem, które od czasu do czasu rozświetlało moje życie była mała Ellie. Ta drobna, niepozorna dziewczynka była dla mnie podporą. Nie przypominała w niczym dorosłych, którzy współczująco mi się przyglądali i chcieli rozmawiać. Ona po prostu brała mnie za rękę i prosiła żeby się z nią pobawić, a gdy czasem widziała jak płaczę, mówiła – Nie smuć się Klara, Zayn za niedługo przyjedzie. A jak nie to ja ci znajdę innego męża – mimo że jej słowa były tak naiwne to wywoływały uśmiech na mojej twarzy i to dla niej jakoś się pozornie trzymałam. Dlatego ten ranek kiedy zobaczyłam, że jej łóżeczko jest puste dobił mnie do końca. Zaczęłam biegać po całej posiadłości głośno ją wołając, ale nie usłyszałam tupotu jej małych nóżek, ani perlistego śmiechu.
- Klara co się stało? Wstań z tej ziemi ? Uspokój się i mi wszystko powiedz – zawołała Kate gdy tylko zobaczyła mnie zwiniętą na progu naszego domu.
- Nie ma jej. Nie ma Ellie – wybełkotałam między jednym atakiem płaczu a drugim. Ręce mi się trzęsły z resztą jak cała ja. Kobieta gdy to usłyszała wpadła w podobną panikę. Szybko wybrała numer na policję i zgłosiła zaginięcie, a potem poszłyśmy szukać jej po okolicy. Ale po dziewczynce nie było nigdzie ani śladu. Gdy każdy kąt został dokładnie przeszukany i każde znane miejsce sprawdzone byliśmy zupełnie bezradni. Mogliśmy tylko siedzieć i czekać, tępo wpatrując się w telefon, który nagle zadzwonił.
- No cześć Klara. Nie bądź na mnie zła. Ja przyjechałam odwiedzić papę Harrego i powiedzieć Zaynowi, że jesteś smutna – głos dziewczynki wywoła u mnie falę emocji. Przede wszystkim była to ulga, że nic jej nie jest, a gdzieś tam w tyle za nią  czaiła się złość, że tak się martwiłam.
- Już dobrze mała, będę tam do dwóch godzin – powiedziałam i się rozłączyłam. Wyjaśnianie tego wszystkiego teraz przez telefon nie miałoby najmniejszego sensu. Szybko się ubrałam, spakowałam parę rzeczy bo tego samego dnia nie zdążyłybyśmy już wrócić i wybiegłam z domu w biegu tłumacząc Kate co się stało. Miałam szczęście i zdążyłam na pociąg łączący mnie bezpośrednio z Londynem. Gdy już tak siedziałam i byłam spokojna o małą uświadomiłam sobie, że będę musiała się z nimi zobaczyć. Tak długo uciekałam.  Nie oglądałam programów muzycznych, nie słuchałam radia, nie przeglądałam czasopism młodzieżowych. Wszystko po to żeby nie mieć z nimi żadnej styczności. To było niedojrzałe i dziecinne. Nie można wiecznie uciekać od przeszłości i zastawiać za sobą niezamkniętych spraw. Ale tak cholernie się bałam. Nie wiedziałam co się z nimi działo przez ten miesiąc. Nie byłabym w stanie patrzeć na to, że ktoś zastąpił moje miejsce u boku Zayna. Niby tego chciałam, ale byłoby to dla mnie za trudne. A co jeśli będzie mnie chciał przekonywać do powrotu. Nie byłabym w stanie oprzeć się temu dotykowi za którym tak co noc tęskniłam, tym słowom, których brak spalał mnie od środka, temu zapachowi, który ciągle czułam. Byłam przerażona. Idąc do ich domu serce biło mi z prędkością światła, a twarz była kredowobiała. Podeszłam pod ten dom. Pod ten sam dom, w którym spędziłam najpiękniejsze chwile mojego życia. Zobaczyłam ogród w którym kiedyś siedział Zayn z Naomi. Scena od której wszystko się zaczęło powróciła do mnie z jeszcze większą siłą niż zawsze. Nie, ogarnij się laska. Jesteś tu dla Ellie. Zabierzesz ją do hotelu i rano pojedziecie do domu. Już miałam zadzwonić kiedy drzwi same się otworzyły. Zobaczyłam Louisa i łzy napłynęły mi same do oczy. Chłopak wziął mnie na ręce, przytulił i obrócił parę razy w powietrzu. Tak bardzo za nim tęskniłam. Cieszyłam się, że to właśnie jego pierwszego zobaczyłam. Jakby otworzył mi Harry, albo co gorsza Zayn to byłoby nieciekawie.
- Jak mogłaś idiotko. Jak mogłaś nas tak zostawić. Tak po prostu wyjechać. Już Cię nigdzie nie puszczę. – wołał chłopak na całe gardło. W tej samej chwili przybiegli Liam i Niall. Ich entuzjazm był równie duży. Wiedziałam, że nie obędzie się bez kazania i pretensji, ale w tej chwili to nie miało znaczenia. Wreszcie szczery uśmiech zagościł na mojej twarzy. Serce, które znowu zaczęło bić byłoby w pełni szczęśliwe, gdyby nie świadomość, że jest jeszcze pozostała dwójka. Nagle zobaczyłam opartego o drzwi Harrego. Moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej. Wyrwałam się od chłopaków i pobiegłam  w ramiona Loczka. Tak bardzo mi brakowało mojego przyjaciela. Obydwoje mieliśmy łzy w oczach. Tak bardzo go kochałam. Tak, kochałam go. Trwaliśmy tak jeszcze długo. Chłopcy nam się przyglądali i nic nie mówili. W końcu nieśmiało weszłam do domu. Zayn nie przyszedł się ze mną przywitać. To mówiło samo za siebie. Nie pytałam o nic chłopców, ale oni zauważyli, że się nerwowo rozglądam i w jednej chwili stałam się przygnębiona.
- Nie ma go. Nie wie, że tu jesteś – powiedział Liam. A więc było widać aż tak bardzo. Chłopak zobaczył, że jestem zawiedziona. – myśleliśmy, że nie chcesz go widzieć. Jest u swojego kumpla. Mogę mu donieść, że tu jesteś. – spuściłam wzrok i nic nie odpowiedziałam. Może i lepiej go nie widzieć. Chłopak zauważył moje zawahanie i odciągnął na bok.
- Klara słuchaj, ja nie wiem co się stało, bo Zayn mi nie chciał niczego powiedzieć. Harry też chyba wie, ale solidarnie liczy. Ale wiem co innego. Odkąd wyjechałaś  on zapadł w letarg. Nie ma w nim życia. Zabrałaś je ze sobą. Włóczy się z konta w kąt i traci godziny siedząc nieruchomo. Widzę, że u Ciebie też nie jest lepiej. Zastanów się, czy warto to tracić? Ranicie się nawzajem. Cierpicie i tęsknicie. A gdybyś spróbowała mu wybaczyć? Dać jeszcze jedną szansę. Zacząć to wszystko od początku? On nigdy się tak nie zachowywał. On Cię naprawdę kocha. Tą jedyną, prawdziwą miłością. Jeśli to teraz stracisz, możliwe że nie wybaczysz sobie do końca życia. Wiesz ile razy do Ciebie dzwonił, pisał… To znaczy nie wiesz, bo zmieniłaś numer. To ja ci powiem, że były dni kiedy nie robił nic innego tylko dzwonił. – chłopak zakończył swój monolog, a ja nie wiedziałam co myśleć. Namieszał mi w głowie jeszcze bardziej. Może mogłabym… może moglibyśmy… Bo jeśli to co mówił Liam było prawdą, to jest prawdopodobieństwo, że Zayn czuje to samo co ja. Może przez to jedno zdanie, parę minut z Naomi nie warto wszystkiego przekreślać. Może jest szansa, że odkreślimy przeszłość grubą liną i się poznamy na nowo. Chciałam spróbować. Myśl, że mogłabym znowu przy nim być przyprowadzała mnie o zawroty głowy.
- Liam, bądź taki złośliwy i donieś mu, że tu jestem – wyszeptałam i spojrzałam na niego spod łba. Chłopak podszedł do mnie, mocno mnie przytulił i z ogromnym uśmiechem i podekscytowaniem udał się na taras z komórką w ręce. 
Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałam jak wtedy. Usiadłam przy blacie kuchennym z kubkiem herbaty i myślałam. Nie da się przytoczyć oceanu myśli, uczuć  emocji jakie wtedy znajdowały się w mojej głowie i sercu. Było tyle samo obawy i różnorodnego strachu,  co radości i niewyobrażalnego szczęścia z  powodu niedługiego przyjazdu ukochanego. Z moich rozmyślań wyrwał mnie loczek, który chyba już od dłuższego czasu mi się przyglądał.
- Więc jednak chcesz do niego wrócić – w jego głosie nie było pytającego zabarwienia, ani też żadnych emocji. Suche stwierdzenie faktu.
- Harry usiądź tu koło mnie. Chyba musimy porozmawiać – zrobił to o co poprosiłam i wyczekująco się wpatrywał. – To nie tak, że cię nie kocham. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ważny dla mnie jesteś. Nie było dnia, żebym o Tobie nie myślała. Tyle razy chciałam zadzwonić, napisać. Znam Twój numer na pamięć. Tylko widzisz… z Zaynem mnie łączy coś o wiele silniejszego. To on mi został przydzielony miliony lat temu. To on jest drugą połówką  naszej wspólnej duszy. Tak, wiem że to co teraz mówię brzmi jak z tandetnej komedii romantycznej, ale tak właśnie czuję. Nie chcę żebyś cierpiał. Twój ból jest moim bólem. Wierzę, że kiedyś znajdziesz kogoś z kim będzie Cię łączyła taka sama więź jak mnie z Zaynem. Proszę, nie bądź na mnie zły. Nie bądź na nas zły. Tak, chcę do niego wrócić. O niczym bardziej nie marzę. Nie wiem, co on na to powie. Ale nawet jeśli mnie odrzuci, to nie rób sobie nadziei. My nie będziemy razem, bo on ukradł moje serce i schował sobie do kieszeni. Nie chcę z wami znowu tracić kontaktu. Macie mój nowy numer, będziemy się czasem spotykać, możecie nawet do mnie przyjechać jak znajdziecie lukę w swoim grafiku. Kocham was wszystkich. Każdego z osobna. Rozumiesz?
- Tak. Dotarło to do mnie już wtedy kiedy wyjechałaś. Nie bylibyśmy razem szczęśliwi. Należysz do niego. Nie będę stawał wam na drodze. A kto wie, może niedługo i do mnie się szczęście uśmiechnie. – wraz z wypowiedzeniem tych słów przez Harrego do kuchni wparował Liam
- Ej on jeszcze nigdy nie był taki szczęśliwy. Powiedziałem mu, że tu jesteś i że chcesz się z nim zobaczyć. Tylko, on chyba nie do końca mi uwierzył. Co prawda już tu jedzie, za jakieś 10 min powinien być, ale myśli, że go wkręcamy. A może zadzwonisz do niego. Wtedy na pewno uwierzy – zaproponował Daddy
- Daj telefon. – wybrałam cyferki, które tak dobrze pamiętałam.
- No czego Ty Liam do cholery chcesz? Przecież już jadę. A po za tym i tak nie wierzę, że ona tam jest, Ona mnie nie chce, zrozum to wreszcie. Nigdy mi nie wybaczy. Idiota ze mnie. Skończony idiota. Nigdy więcej nie piję. A wy jesteście okrutni. Dajecie mi złudą nadzieję. Chyba tylko po to, żebym się bardziej załamał. – jego głos przyprawił mnie o dreszcze. Jak bardzo marzyłam, żeby go znowu usłyszeć. Ciepłe cudowne dźwięki z słuchawki, były muzyką dla moich uszu. Łzy same popłynęły mi po policzkach – Ej Liam jesteś tam?
- Czekam na Ciebie kochanie – wyszeptałam. W tym samym momencie usłyszałam wielki huk, a połączenie zostało zerwane.
--------------------------------------------------------------------------
Jejku, jest rozdział 10. Długo się męczyłam nad napisaniem tego. Choć wróć, przepraszam, męczyłyśmy. Bardzo dziękuję Vick, która niewyobrażalnie przyczyniła się do tego co widnieje tam u góry. Gdyby nie ona to nie dość, że mielibyście pełno błędów językowych to pewnie bym zabiła, któregoś z bohaterów i tyle by z tego było. Co prawda nie posłuchałam jej we wszystkim i Klara wybrała Zayna, ale po prostu nie umiałam inaczej. Teraz się będzie dużo działo. Przepraszam was za tę Modę na Sukces, która nadchodzi wielkimi krokami ;p Mam nadzieję, że mi wybaczycie i dalej ze mną będziecie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile wasza obecność dla mnie znaczy. Dziękuję za wszystkie komentarze. Wiecie, że was kocham ? <3 Jednak jestem taka zachłanna, że chciałabym ich trochę więcej. Nie chodzi mi o to, żebyście mi tylko słodzili, przyjmę na klatę wszelką krytykę. Po prostu zależy mi na poznaniu waszej opinii, bo zależy mi na każdym jednym czytelniku. Więc jeśli to czytasz, to wiedz że jesteś dla mnie ważna/ważny. W następnych rozdziałach obiecuję wam dużo grozy, łez i chwil zwątpienia. Do szczęśliwego zakończenia tego wątku daleko, a potem na pewno wymyślę coś nowego. Pewnie napiszę między jedną a drugą katastrofą z dwa rozdziały sielanki, żebyście mnie tak całkiem nie znienawidzili. A tak w ogóle to już nie mam tytułów z ,,Nowe”, ale wybaczcie moja kreatywność na tym polu się wypaliła. No dobra, lecę pisać jedenastkę. Love u ALL<3
Gabrielle

9 komentarze:

Vick pisze...

Wiesz, że po pierwszym akapicie, mimo iż znałam twój zamysł, myślałam, że ona jednak będzie z Harrym? Naprawdę. No, ale i tak jest dobrze ;) Co ja mówię, jest świetnie! Te emocje i wogóle... Zresztą nie rozpisuję się za bardzo, znasz już moją opinię ;) Czekam na następny rozdział!

Greta pisze...

Dzięki <3 Mi on się podoba średnio, z resztą sama wiesz, no... Mam nadzieję, że reszta czytelniczek podzieli Twoje, a nie moje zdanie ;p

Aleksja. pisze...

Ja piernicze, kurde mać. Za przeproszeniem, pogrzało cię?! -.- jak możesz tak drastycznie mnie ranić! Czy ty myślisz, że ja nie mam uczuć?! aaaaaaaaaaaaaaaa! Płakałam dzisiaj -.- już się nie powstrzymywałam -.- Tak właściwie, to cholera nie zabijaj Zayna ani Harrego ♥
Jednak teraz rzecz ujmując od strony oceny obiektywnej a nie uczuciowej... Super, świetnie to opisałaś i bardzo, bardzo mi się podoba nie zważając na moje złamane serce </3
Osobiście muszę sprężyć pośladki i napisać czternastkę, jednak jakoś brak mi motywacji, a jak już czytam twoje opowiadanie to dostaję palpitacji serca i zaćmienia totalnego mojego małego móżdżka. -.- Źle na mnie wpływa twoja historia i zaniedbuję moje czytelniczki -.- jaa. Dobra dobijam się jak młotek.

Anonimowy pisze...

Rany dziewczyno, już myślałam że ona będzie z Harrym, nie strasz mnie tak więcej ;p rozdział jest świetny. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. kocham tego bloga <3
Olga

Greta pisze...

Wybacz mi, przepraszam. Ale ostrzegałam, że nie będzie kolorowo, tak? Obiecuję, że nikogo nie zabiję. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Jeśli płakałaś teraz, to po najbliższym rozdziale muszę naprawdę przed Tobą uciekać... No ale nic nie mówię, sama zobaczysz... Mam nadzieję, że szybko dodasz u siebie czternastkę, bo z niecierpliwością na nią czekam ;)

Greta pisze...

wiem, że kochasz :D Kto powiedział, że nie będzie... Nic już nie mówię. Zamykam buzię na kłódkę i wyrzucam kluczyk do morza ;p Dziękuję <3

Anonimowy pisze...

świetnie piszesz ! Jak przeczytałam ostatnia linijkę to się przeraziłam, mam nadzieje że wszystko będzie ok
Czekam na następny rozdział :)

Greta pisze...

Dziękuję <3 No nie do końca będzie ok, ale jakby było, to by się wam znudziło ;) Następny jutro, bo jeszcze muszę go dokończyć i poddać pod krytyczną ocenę Vick ;)

Ana pisze...

Wspaniałe. Ja również piszę, ale mogę się schować... Nie dorastam ci do pięt. Naprawdę. :)

Prześlij komentarz