Rozdział 10
Nasz nowy dom był oddalony od Londynu o ponad dwie godziny
drogi. Normalnie podczas długich podróży spałam, ale teraz nie byłam w stanie.
Wszystkie te wydarzenia, które przewróciły mój świat do góry nogami miały
miejsce wczoraj, a ja miałam wrażenie jakby minęły miesiące. Całą noc nie
spałam bijąc się z własnymi myślami. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam
wyjeżdżając. Rozum mi podpowiadał, że to było najlepsze wyjście, ale serce, jak
to najczęściej bywa, twierdziło zupełnie coś innego. Mimo że to nie miało już
żadnego znaczenia próbowałam też dociec jaki jest teraz mój stosunek do Zayna i
Harrego. Po co? Nie wiem. Powinnam dać
się zagoić raną, a nie jeszcze bardziej je rozdrapywać i polewać spirytusem.
Ale wiedziałam…. wiedziałam, że jeśli nie odkryją co tak naprawdę czuję do tej
dwójki to nigdy się nie uwolnię. Zayn… Zayn był do tej pory całym moim światem.
Byłam pewna, że nigdy się nie rozstaniemy. Planowaliśmy wspólny dom, dzieci.
Myślałam, że to jest taka miłość jak z bajki. Przeznaczenie zapisane w
gwiazdach. Jednak im dłużej o tym rozmyślałam, tym bardziej te wszystkie
złudzenia pękały jak bańka mydlana. Oj Ty głupia, naiwna dziewczynko,
scenariusz Twojego życie nie jest napisany przez Walta Disneya. Chciałabym
wiedzieć co on tak naprawdę do mnie czuł. Czy byłam zabawką, problemem, a może
wszystko co mówił to prawda. Ale w takim wypadku dlaczego obściskiwałby się z
inną? Teraz żałowałam , że nie dałam mu dojść do słowa, że nie pozwoliłam się
wytłumaczyć. Ale co on mógłby mi powiedzieć. Usłyszałabym stertę bzdur.
Zapewnień, że mnie kocha i nie mówił tego na poważnie. Pewnie bym mu nie
uwierzyła i znienawidziła. A Harry? Harry był dla mnie jednym, wielkim znakiem
zapytania. Zaczynało do mnie docierać, że gdybym nie poznała Zayna to mogłabym
być z loczkiem. Dałby mi szczęście i bezpieczeństwo. Los sobie ze mnie zadrwił,
albo się pomylił. To do Hazzy pasowałam bardziej, to z nim się lepiej
dogadywałam, to on mnie rozumiał bez słów. Podzielał moją potrzebę pomagania
innym i miłość do dzieci, miał taki sam gust muzyczny, kulinarny, światopogląd.
Czemu to jego nie umiałam obdarzyć taką miłością? A może jednak mogłabym… Tak,
oprócz tego o czym wspomniałam to fizycznie chłopak też był o wiele bardziej w
moim typie niż krótko obcięty mulat. Może mógłby mi pomóc zapomnieć o Zaynie?
Bo mimo że kochałam go nadal całym sercem, a moja dusza była z nim połączona na
zawsze to nie wyobrażałam sobie żeby jeszcze kiedykolwiek z nim być. Straciłam
do niego zaufanie, pewność, że mnie kocha. A bez tego chyba żaden związek nie
może istnieć. Koniec. Muszę zapomnieć. Odciąć się. Potraktować to jako dar od
losu, najwspanialszą przygodę życia, która jednak dobiegła końca. Obydwoje
zawsze będą w moim sercu. Tak jak Rose musiała sobie radzić bez Jacka.
Dziękować Bogu, że go poznała i żyć swoim życiem. Muszę wziąć z niej przykład.
Mieszkałam w Manchesterze już równy miesiąc. Choć słowo
mieszkałam nie jest odpowiednie. Słowo bytowałam o wiele lepiej określa mój
stan. Tak cholernie za nimi tęskniłam. Nie mogłam jeść, spać i normalnie
funkcjonować. Mimo początkowego pozytywnego nastawienia ludzi ze szkoły do
mnie, nie miałam zamiaru wchodzić z nimi w bliższe relacje. Ustanowiłam sobie
za życiową dewizę słowa, które kiedyś, zanim się jeszcze poznaliśmy,
wypowiedział Zayn - Nigdy nie będziesz ofiarą,
jeśli nie będziesz dla nikogo kimś ważnym. Było to bardzo mądre i pożyteczne
stwierdzenie, biorąc pod uwagę klątwę,
która nade mną ciążyła. Tak więc zabierałam ze sobą słuchawki, blok, ołówek i
świat dla mnie nie istniał. Jedyny pożytek z tej sytuacji, to nieskromnie
mówiąc świetne szkice, naładowane moimi emocjami. Gdyby nie przelewanie tych
wszystkich uczuć na papier, pewnie dawno bym już eksplodowała. Miało być coraz
łatwiej. Miałam się ogarniać i zacząć nowe życie. Ale dni mijały a nic się nie
zmieniało. Kompletnie nic. Była tylko wielka próżnia, w miejscu gdzie kiedyś
biło moje serce. Jedynym promyczkiem, które od czasu do czasu rozświetlało moje
życie była mała Ellie. Ta drobna, niepozorna dziewczynka była dla mnie podporą.
Nie przypominała w niczym dorosłych, którzy współczująco mi się przyglądali i
chcieli rozmawiać. Ona po prostu brała mnie za rękę i prosiła żeby się z nią
pobawić, a gdy czasem widziała jak płaczę, mówiła – Nie smuć się Klara, Zayn za
niedługo przyjedzie. A jak nie to ja ci znajdę innego męża – mimo że jej słowa
były tak naiwne to wywoływały uśmiech na mojej twarzy i to dla niej jakoś się
pozornie trzymałam. Dlatego ten ranek kiedy zobaczyłam, że jej łóżeczko jest
puste dobił mnie do końca. Zaczęłam biegać po całej posiadłości głośno ją
wołając, ale nie usłyszałam tupotu jej małych nóżek, ani perlistego śmiechu.
- Klara co się stało? Wstań z tej ziemi ?
Uspokój się i mi wszystko powiedz – zawołała Kate gdy tylko zobaczyła mnie
zwiniętą na progu naszego domu.
- Nie ma jej. Nie ma Ellie – wybełkotałam
między jednym atakiem płaczu a drugim. Ręce mi się trzęsły z resztą jak cała
ja. Kobieta gdy to usłyszała wpadła w podobną panikę. Szybko wybrała numer na
policję i zgłosiła zaginięcie, a potem poszłyśmy szukać jej po okolicy. Ale po
dziewczynce nie było nigdzie ani śladu. Gdy każdy kąt został dokładnie
przeszukany i każde znane miejsce sprawdzone byliśmy zupełnie bezradni.
Mogliśmy tylko siedzieć i czekać, tępo wpatrując się w telefon, który nagle
zadzwonił.
- No cześć Klara. Nie bądź na mnie zła. Ja
przyjechałam odwiedzić papę Harrego i powiedzieć Zaynowi, że jesteś smutna –
głos dziewczynki wywoła u mnie falę emocji. Przede wszystkim była to ulga, że
nic jej nie jest, a gdzieś tam w tyle za nią
czaiła się złość, że tak się martwiłam.
- Już dobrze mała, będę tam do dwóch godzin –
powiedziałam i się rozłączyłam. Wyjaśnianie tego wszystkiego teraz przez
telefon nie miałoby najmniejszego sensu. Szybko się ubrałam, spakowałam parę
rzeczy bo tego samego dnia nie zdążyłybyśmy już wrócić i wybiegłam z domu w
biegu tłumacząc Kate co się stało. Miałam szczęście i zdążyłam na pociąg
łączący mnie bezpośrednio z Londynem. Gdy już tak siedziałam i byłam spokojna o
małą uświadomiłam sobie, że będę musiała się z nimi zobaczyć. Tak długo
uciekałam. Nie oglądałam programów
muzycznych, nie słuchałam radia, nie przeglądałam czasopism młodzieżowych.
Wszystko po to żeby nie mieć z nimi żadnej styczności. To było niedojrzałe i
dziecinne. Nie można wiecznie uciekać od przeszłości i zastawiać za sobą
niezamkniętych spraw. Ale tak cholernie się bałam. Nie wiedziałam co się z nimi
działo przez ten miesiąc. Nie byłabym w stanie patrzeć na to, że ktoś zastąpił
moje miejsce u boku Zayna. Niby tego chciałam, ale byłoby to dla mnie za
trudne. A co jeśli będzie mnie chciał przekonywać do powrotu. Nie byłabym w
stanie oprzeć się temu dotykowi za którym tak co noc tęskniłam, tym słowom,
których brak spalał mnie od środka, temu zapachowi, który ciągle czułam. Byłam
przerażona. Idąc do ich domu serce biło mi z prędkością światła, a twarz była
kredowobiała. Podeszłam pod ten dom. Pod ten sam dom, w którym spędziłam
najpiękniejsze chwile mojego życia. Zobaczyłam ogród w którym kiedyś siedział
Zayn z Naomi. Scena od której wszystko się zaczęło powróciła do mnie z jeszcze
większą siłą niż zawsze. Nie, ogarnij się laska. Jesteś tu dla Ellie.
Zabierzesz ją do hotelu i rano pojedziecie do domu. Już miałam zadzwonić kiedy
drzwi same się otworzyły. Zobaczyłam Louisa i łzy napłynęły mi same do oczy.
Chłopak wziął mnie na ręce, przytulił i obrócił parę razy w powietrzu. Tak
bardzo za nim tęskniłam. Cieszyłam się, że to właśnie jego pierwszego zobaczyłam.
Jakby otworzył mi Harry, albo co gorsza Zayn to byłoby nieciekawie.
- Jak mogłaś idiotko. Jak mogłaś nas tak
zostawić. Tak po prostu wyjechać. Już Cię nigdzie nie puszczę. – wołał chłopak
na całe gardło. W tej samej chwili przybiegli Liam i Niall. Ich entuzjazm był
równie duży. Wiedziałam, że nie obędzie się bez kazania i pretensji, ale w tej
chwili to nie miało znaczenia. Wreszcie szczery uśmiech zagościł na mojej
twarzy. Serce, które znowu zaczęło bić byłoby w pełni szczęśliwe, gdyby nie
świadomość, że jest jeszcze pozostała dwójka. Nagle zobaczyłam opartego o drzwi
Harrego. Moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej. Wyrwałam się od chłopaków i
pobiegłam w ramiona Loczka. Tak bardzo
mi brakowało mojego przyjaciela. Obydwoje mieliśmy łzy w oczach. Tak bardzo go
kochałam. Tak, kochałam go. Trwaliśmy tak jeszcze długo. Chłopcy nam się
przyglądali i nic nie mówili. W końcu nieśmiało weszłam do domu. Zayn nie
przyszedł się ze mną przywitać. To mówiło samo za siebie. Nie pytałam o nic
chłopców, ale oni zauważyli, że się nerwowo rozglądam i w jednej chwili stałam
się przygnębiona.
- Nie ma go. Nie wie, że tu jesteś –
powiedział Liam. A więc było widać aż tak bardzo. Chłopak zobaczył, że jestem
zawiedziona. – myśleliśmy, że nie chcesz go widzieć. Jest u swojego kumpla.
Mogę mu donieść, że tu jesteś. – spuściłam wzrok i nic nie odpowiedziałam. Może
i lepiej go nie widzieć. Chłopak zauważył moje zawahanie i odciągnął na bok.
- Klara słuchaj, ja nie wiem co się stało, bo
Zayn mi nie chciał niczego powiedzieć. Harry też chyba wie, ale solidarnie
liczy. Ale wiem co innego. Odkąd wyjechałaś
on zapadł w letarg. Nie ma w nim życia. Zabrałaś je ze sobą. Włóczy się
z konta w kąt i traci godziny siedząc nieruchomo. Widzę, że u Ciebie też nie
jest lepiej. Zastanów się, czy warto to tracić? Ranicie się nawzajem. Cierpicie
i tęsknicie. A gdybyś spróbowała mu wybaczyć? Dać jeszcze jedną szansę. Zacząć
to wszystko od początku? On nigdy się tak nie zachowywał. On Cię naprawdę
kocha. Tą jedyną, prawdziwą miłością. Jeśli to teraz stracisz, możliwe że nie
wybaczysz sobie do końca życia. Wiesz ile razy do Ciebie dzwonił, pisał… To
znaczy nie wiesz, bo zmieniłaś numer. To ja ci powiem, że były dni kiedy nie
robił nic innego tylko dzwonił. – chłopak zakończył swój monolog, a ja nie
wiedziałam co myśleć. Namieszał mi w głowie jeszcze bardziej. Może mogłabym…
może moglibyśmy… Bo jeśli to co mówił Liam było prawdą, to jest
prawdopodobieństwo, że Zayn czuje to samo co ja. Może przez to jedno zdanie,
parę minut z Naomi nie warto wszystkiego przekreślać. Może jest szansa, że
odkreślimy przeszłość grubą liną i się poznamy na nowo. Chciałam spróbować.
Myśl, że mogłabym znowu przy nim być przyprowadzała mnie o zawroty głowy.
- Liam, bądź taki złośliwy i donieś mu, że tu
jestem – wyszeptałam i spojrzałam na niego spod łba. Chłopak podszedł do mnie,
mocno mnie przytulił i z ogromnym uśmiechem i podekscytowaniem udał się na
taras z komórką w ręce.
Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałam jak
wtedy. Usiadłam przy blacie kuchennym z kubkiem herbaty i myślałam. Nie da się
przytoczyć oceanu myśli, uczuć emocji
jakie wtedy znajdowały się w mojej głowie i sercu. Było tyle samo obawy i
różnorodnego strachu, co radości i niewyobrażalnego
szczęścia z powodu niedługiego przyjazdu
ukochanego. Z moich rozmyślań wyrwał mnie loczek, który chyba już od dłuższego
czasu mi się przyglądał.
- Więc jednak chcesz do niego wrócić – w jego
głosie nie było pytającego zabarwienia, ani też żadnych emocji. Suche
stwierdzenie faktu.
- Harry usiądź tu koło mnie. Chyba musimy
porozmawiać – zrobił to o co poprosiłam i wyczekująco się wpatrywał. – To nie
tak, że cię nie kocham. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ważny dla mnie
jesteś. Nie było dnia, żebym o Tobie nie myślała. Tyle razy chciałam zadzwonić,
napisać. Znam Twój numer na pamięć. Tylko widzisz… z Zaynem mnie łączy coś o
wiele silniejszego. To on mi został przydzielony miliony lat temu. To on jest
drugą połówką naszej wspólnej duszy.
Tak, wiem że to co teraz mówię brzmi jak z tandetnej komedii romantycznej, ale
tak właśnie czuję. Nie chcę żebyś cierpiał. Twój ból jest moim bólem. Wierzę,
że kiedyś znajdziesz kogoś z kim będzie Cię łączyła taka sama więź jak mnie z
Zaynem. Proszę, nie bądź na mnie zły. Nie bądź na nas zły. Tak, chcę do niego
wrócić. O niczym bardziej nie marzę. Nie wiem, co on na to powie. Ale nawet
jeśli mnie odrzuci, to nie rób sobie nadziei. My nie będziemy razem, bo on
ukradł moje serce i schował sobie do kieszeni. Nie chcę z wami znowu tracić
kontaktu. Macie mój nowy numer, będziemy się czasem spotykać, możecie nawet do
mnie przyjechać jak znajdziecie lukę w swoim grafiku. Kocham was wszystkich.
Każdego z osobna. Rozumiesz?
- Tak. Dotarło to do mnie już wtedy kiedy
wyjechałaś. Nie bylibyśmy razem szczęśliwi. Należysz do niego. Nie będę stawał
wam na drodze. A kto wie, może niedługo i do mnie się szczęście uśmiechnie. –
wraz z wypowiedzeniem tych słów przez Harrego do kuchni wparował Liam
- Ej on jeszcze nigdy nie był taki
szczęśliwy. Powiedziałem mu, że tu jesteś i że chcesz się z nim zobaczyć.
Tylko, on chyba nie do końca mi uwierzył. Co prawda już tu jedzie, za jakieś 10
min powinien być, ale myśli, że go wkręcamy. A może zadzwonisz do niego. Wtedy
na pewno uwierzy – zaproponował Daddy
- Daj telefon. – wybrałam cyferki, które tak
dobrze pamiętałam.
- No czego Ty Liam do cholery chcesz?
Przecież już jadę. A po za tym i tak nie wierzę, że ona tam jest, Ona mnie nie
chce, zrozum to wreszcie. Nigdy mi nie wybaczy. Idiota ze mnie. Skończony idiota.
Nigdy więcej nie piję. A wy jesteście okrutni. Dajecie mi złudą nadzieję. Chyba
tylko po to, żebym się bardziej załamał. – jego głos przyprawił mnie o
dreszcze. Jak bardzo marzyłam, żeby go znowu usłyszeć. Ciepłe cudowne dźwięki z
słuchawki, były muzyką dla moich uszu. Łzy same popłynęły mi po policzkach – Ej
Liam jesteś tam?
- Czekam na Ciebie kochanie – wyszeptałam. W
tym samym momencie usłyszałam wielki huk, a połączenie zostało zerwane.
--------------------------------------------------------------------------
Jejku, jest rozdział 10. Długo się męczyłam
nad napisaniem tego. Choć wróć, przepraszam, męczyłyśmy. Bardzo dziękuję Vick,
która niewyobrażalnie przyczyniła się do tego co widnieje tam u góry. Gdyby nie
ona to nie dość, że mielibyście pełno błędów językowych to pewnie bym zabiła,
któregoś z bohaterów i tyle by z tego było. Co prawda nie posłuchałam jej we
wszystkim i Klara wybrała Zayna, ale po prostu nie umiałam inaczej. Teraz się
będzie dużo działo. Przepraszam was za tę Modę na Sukces, która nadchodzi
wielkimi krokami ;p Mam nadzieję, że mi wybaczycie i dalej ze mną będziecie.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile wasza obecność dla mnie znaczy. Dziękuję za
wszystkie komentarze. Wiecie, że was kocham ? <3 Jednak jestem taka
zachłanna, że chciałabym ich trochę więcej. Nie chodzi mi o to, żebyście mi
tylko słodzili, przyjmę na klatę wszelką krytykę. Po prostu zależy mi na
poznaniu waszej opinii, bo zależy mi na każdym jednym czytelniku. Więc jeśli to
czytasz, to wiedz że jesteś dla mnie ważna/ważny. W następnych rozdziałach
obiecuję wam dużo grozy, łez i chwil zwątpienia. Do szczęśliwego zakończenia
tego wątku daleko, a potem na pewno wymyślę coś nowego. Pewnie napiszę między
jedną a drugą katastrofą z dwa rozdziały sielanki, żebyście mnie tak całkiem
nie znienawidzili. A tak w ogóle to już nie mam tytułów z ,,Nowe”, ale
wybaczcie moja kreatywność na tym polu się wypaliła. No dobra, lecę pisać
jedenastkę. Love u ALL<3
Gabrielle
♥
9 komentarze:
Wiesz, że po pierwszym akapicie, mimo iż znałam twój zamysł, myślałam, że ona jednak będzie z Harrym? Naprawdę. No, ale i tak jest dobrze ;) Co ja mówię, jest świetnie! Te emocje i wogóle... Zresztą nie rozpisuję się za bardzo, znasz już moją opinię ;) Czekam na następny rozdział!
Dzięki <3 Mi on się podoba średnio, z resztą sama wiesz, no... Mam nadzieję, że reszta czytelniczek podzieli Twoje, a nie moje zdanie ;p
Ja piernicze, kurde mać. Za przeproszeniem, pogrzało cię?! -.- jak możesz tak drastycznie mnie ranić! Czy ty myślisz, że ja nie mam uczuć?! aaaaaaaaaaaaaaaa! Płakałam dzisiaj -.- już się nie powstrzymywałam -.- Tak właściwie, to cholera nie zabijaj Zayna ani Harrego ♥
Jednak teraz rzecz ujmując od strony oceny obiektywnej a nie uczuciowej... Super, świetnie to opisałaś i bardzo, bardzo mi się podoba nie zważając na moje złamane serce </3
Osobiście muszę sprężyć pośladki i napisać czternastkę, jednak jakoś brak mi motywacji, a jak już czytam twoje opowiadanie to dostaję palpitacji serca i zaćmienia totalnego mojego małego móżdżka. -.- Źle na mnie wpływa twoja historia i zaniedbuję moje czytelniczki -.- jaa. Dobra dobijam się jak młotek.
Rany dziewczyno, już myślałam że ona będzie z Harrym, nie strasz mnie tak więcej ;p rozdział jest świetny. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. kocham tego bloga <3
Olga
Wybacz mi, przepraszam. Ale ostrzegałam, że nie będzie kolorowo, tak? Obiecuję, że nikogo nie zabiję. Przynajmniej nie w najbliższym czasie. Jeśli płakałaś teraz, to po najbliższym rozdziale muszę naprawdę przed Tobą uciekać... No ale nic nie mówię, sama zobaczysz... Mam nadzieję, że szybko dodasz u siebie czternastkę, bo z niecierpliwością na nią czekam ;)
wiem, że kochasz :D Kto powiedział, że nie będzie... Nic już nie mówię. Zamykam buzię na kłódkę i wyrzucam kluczyk do morza ;p Dziękuję <3
świetnie piszesz ! Jak przeczytałam ostatnia linijkę to się przeraziłam, mam nadzieje że wszystko będzie ok
Czekam na następny rozdział :)
Dziękuję <3 No nie do końca będzie ok, ale jakby było, to by się wam znudziło ;) Następny jutro, bo jeszcze muszę go dokończyć i poddać pod krytyczną ocenę Vick ;)
Wspaniałe. Ja również piszę, ale mogę się schować... Nie dorastam ci do pięt. Naprawdę. :)
Prześlij komentarz