Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

wtorek, 3 kwietnia 2012

Nowe spojrzenie na nowych przyjaciół


Rozdział 6


Gdy wsiadłam do samochodu panowała bardzo niezręczna cisza. Czułam cały czas na sobie wzrok chłopaka, co wcale nie było komfortowe. Skoro mamy się teraz często widywać, to nie może tak być. Trzeba by z nim jakoś zaczęć rozmowę. Pytanie tylko jak. Przy tym chłopaku jakoś odbierało mi mowę. To było coś zupełnie innego niż z Zaynem. Zayna kochałam, tego byłam pewna, ale co miałam do Harrego? To chyba za trudne pytanie.  Z jednej strony strasznie mnie irytował, był egocentryczny i zbyt pewny siebie. Nie, zdecydowanie to nie był ideał. Lecz było w nim też coś, co sprawiało że czułam z nim jakąś więź.  Odnosiłam wrażenie, że pod tą maską stworzoną na potrzeby świata celebrytów kryje się ciepła, cudowna, wrażliwa osoba. Taka moja bratnia dusza. Ale on mnie nawet nie lubił. Może był zazdrosny, że to na mnie teraz chłopcy zwracają większą uwagę, bo jestem ,,nowa”? Bez żadnego słowa odwiózł mnie pod dom. Rzuciłam suche cześć i poszłam w stronę drzwi. Nie, zdecydowanie nie ogarniałam tego człowieka. Najpierw z takim entuzjazmem oferuje podwózkę, a potem naburmuszony milczy, jakby mi robił łaskę. Ale nie warto się tym przejmować. Zdecydowanie nie warto.
Gdy następnego dnia przyszłam do szkoły pierwszą osobą którą zobaczyłam był Charlie. Tak, to moje szczęście… Dopiero wtedy sobie przypomniałam o wczorajszych zdarzeniach związanych z moim przyjacielem. Moja głowa była zaprzątana kimś zupełnie innym.  No ale nie mogłam odkładać tej rozmowy.
- Hej Charlie. Mogę usiąść ? – Nie odpowiedział mi, dalej wpatrując się w jakiś martwy punkt na posadzce. Brak odmowy uznałam za zgodę. – Ja nie wiedziałam, że Zayn jest  sławny. Myślałam, że to taka sama osoba jak ty czy ja, rozumiesz? Jest mi przykro, że mogłeś tak pomyśleć. I przepraszam, że cię zraniłam. Wiem, że wcześniej dawałam ci nadzieję na coś więcej niż przyjaźń, ale wszystko się zmieniło. Tak, zakochałam się w nim. Nic nie mogę na to poradzić. Jedyne co mogę teraz zrobić to prosić cię żebyś o tym wszystkim zapomniał i mnie nie zostawiał. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś moim przyjacielem i nie chcę cię stracić. Wiem, że nie od razu wszystko wróci do normy, ale może przynajmniej możemy spróbować? – mozaika uczuć na twarzy chłopaka przyprawiała mnie o jeszcze większe zakłopotanie. Widać było, że jest na mnie zły i zdawałam sobie sprawę jak bardzo go skrzywdziłam. Dziwne, tam w Polsce nikt nie zwracał na mnie uwagi, byłam jak powietrze, a tu łamałam serca. Z deszczu pod rynnę jak to się mówi.
- Zawsze możemy spróbować, jak się nie uda to trudno. Widocznie tyle musi mi wystarczyć. I przepraszam za wczoraj. Nie chciałem tego wszystkiego powiedzieć. I przeproś też swojego kolegę. – uśmiech, który tak bardzo lubiłam znowu zagościł na jego twarzy. Co prawda było tam trochę sztuczności, ale starałam się jej nie zauważać.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę Charlie. Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć. Nie zasłużyłam na Ciebie. Kiedyś jeszcze poznasz kogoś kto będzie Ciebie wart. Zobaczysz. No a teraz choć bo zaraz się spóźnimy i Blackson nas zabije.
Weszliśmy do klasy równo z nauczycielem i zajęliśmy jedyną wolną, pierwszą ławkę. Mężczyzna spojrzał na nas groźnie, ale się nie odezwał.
- No drodzy uczniowie. Mam dla was dobrą wiadomość. Nasza szkoła postanowiła wziąć udział w akcji - ,,oddaj swój największy skarb – czas” . Chodzi ogólnie o to, żeby przez miesiąc, a jeśli komuś się spodoba to dłużej, chodzić na wolontariat do różnych ludzi i po prostu z nimi rozmawiać, lub gdy tego potrzebuję pomagać przy drobnych sprawach. Są to różne osoby, ten ośrodek nie ogranicza się do jednego rodzaju potrzebujących. Pod ich opieką znajdują się ludzie nieuleczalnie chorzy, narkomanii, bezdomni, staruszki bez rodzin, dzieci z domów dziecka,  niedoszli samobójcy – na tą ostatnią grupę lekko się wzdrygnęłam, ale zaciekawione spojrzenie sąsiada z ławki kazało szybko się ogarnąć. Profesor tymczasem kontynuował swój monolog – Jak was znam, to nikt się nie zgłosi. Wiem, że nie macie czasu na takie rzeczy. No ale miałem obowiązek wam to przekazać. Jakby ktoś jednak był zainteresowany to po  więcej informacji niech podejdzie do biurka po lekcji. No a teraz piszemy lekcja 32 temat:…. Już nawet nie słuchałam. Ten program to jakiś znak. Ktoś mi pomógł, uratował życie, teraz moja kolej. Już nie mogłam się doczekać. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe. Ci ludzie często są zamknięci i chęć pomocy odbierają jako atak. Wiem o tym aż za dobrze.  Ale mimo to chęć niesienia pomocy i odwdzięczenia się za swoje życie była o wiele większa niż strach, czy dam sobie radę. Równo z dzwonkiem prawie podbiegłam do biurka nauczyciela. Dowiedziałam się, że o jeśli chcę to już dziś o szesnastej mogę przyjść do ośrodka. Tam mi dokładnie powiedzą jakie będą moje obowiązki. Z uśmiechem wyszłam z sali, odprowadzona zdziwionym wzrokiem nauczyciela.
Równo o szesnastej stanęłam przed dużym, kolorowym budynkiem. Z zewnątrz sprawiał wrażenie miejsca przepełnionego radością i beztroskością. Jak te pozory mogą mylić. Gdy weszłam do środka nie za bardzo wiedziałam gdzie mam iść. Na recepcji nikogo nie było, a korytarz był opustoszały. Nagle zobaczyłam biegnącą w moją stronę dziewczynkę. Mała miała na oko z pięć lat. Jej ciemna skóra i czarne loczki ślicznie wyglądały z białą sukieneczką, w którą była ubrana. Nigdy nie widziałam słodszego dziecka.
- Kim pani jest ? – zapytała prosto z mostu, jak to dzieci mają w zwyczaju.
- Jestem Klara, a Ty ?
- Ella. Pobawisz się ze mną ? – jej uśmiech od ucha do ucha sprawiał, że od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Właśnie w tym samym czasie przyszła recepcjonistka, która tylko kiwnęła głową i powiedziała, że formalności załatwimy potem. Ucieszona mała wzięła mnie za rękę i pociągnęła w stronę pokoju na samym końcu. Była tam jeszcze piatka dzieci – 3 dziewczynki i 2 chłopców. Ella stanęła na krzesełku i krzyknęła – ej, słuchajcie, to jest Klara i powiedziała, że się z nami pobawi. A mogłabyś nam poczytać bajki, proszę, proszę. – wołała dziewczyna, a reszta dzieci poszła w jej ślady.
- No dobrze, ale musicie wybrać jakąś fajną bajkę, bo ja to nie za bardzo się znam. – Od razu został mi wręczony cieniutki egzemplarz ,,Małego Księcia”. Osobiście uwielbiałam tą książkę i nie raz służyła mi ona za życiowy drogowskaz, choć te dzieci na pewno interpretowały ją nieco inaczej. No ale właśnie w tym była magia tego utworu. Dzieciaki usiadły naokoło mnie, a ja zaczęłam czytać. Wpatrzone i zaciekawione buzie wsłuchiwały się uważnie w każde słowo ,,[…] Mój obrazek nie przedstawiał kapelusza. To był wąż boa, który trawił słonia…” - czytałam. - ,,Narysowałem następnie przekrój węża, aby dorośli mogli zrozumieć. Im zawsze trzeba tłumaczyć”.- dokończył chłopak stojący w drzwiach, który chyba od chwili nam się przyglądał.
- Papa Hazza – wykrzyczały dzieci i rzuciły się na  loczka. Zaczęły po nim skakać, a on wygłupiał się razem z nimi. Ale zaraz, zaraz, co on tutaj robi? Gonił się i krzyczał z dzieciakami, tak jakby był jednym z nich. Rozbawiona nie mogłam oderwać od nich wzroku. Gdy jeden z chłopców o imieniu Timmy zauważył, że na nich patrzę wykrzyczał – a teraz wszyscy na Klarę ! – Harry się przez chwilę zawahał lecz już po chwili leżałam obezwładniona na ziemi trzęsąc się ze śmiechu, jakbym miała padaczkę i błagając dzieciaki o litość. To ja miałam im pomóc, ale wyglądało na to, że to one pomagały mi. Gdy młodzi opadli już z sił poszli na stołówkę po coś do picia, a my z Harrym zostaliśmy sami.
- Ej a co Ty tu tak właściwie robisz? – zapytał mnie chłopak. Tak, ciekawe co ja tu mogłam robić.
- No samo co Ty. Usłyszałam, że mogę przyjść no to jestem. Chciałam pomóc, ale te dzieci są wspaniałe. Mają tyle pozytywnej energii. One… one są z sierocińca, prawda ?
- Tak, przychodzą tutaj po zajęciach w przedszkolu dwa razy w tygodniu i zostają do wieczora. Każde z nich ma osobną, trudną historię. Na przykład Ella. Jej matka zmarła przy porodzie, a ojciec siedział w więzieniu. Opiekowała się nią babcia, która odeszła rok temu. Dziewczynka nie ma na tym świecie absolutnie nikogo, a dalej jest taka pogodna i radosna. Kocham te maluchy jakby były moje. – Harry zachowywał się inaczej niż zawsze. Był przy tych dzieciach taki prawdziwy, szczery i łagodny. Muszę sobie gdzieś zapisać – Nigdy nie oceniać ludzi po pozorach. Czas nam zleciał strasznie szybko. Gdy spojrzałam na zegarek była już 18.30.Z trudem pożegnałam się z tymi kochanymi brzdącami i obiecałam, że za niedługo znowu przyjdziemy. Harry odwiózł mnie, a potem jeszcze długo siedzieliśmy w samochodzie i rozmawialiśmy. Opowiadał mi o wolontariacie i o różnych jego podopiecznych. Mówił o tym z takimi emocjami i zaangażowaniem. Naprawdę go podziwiałam. Nieraz wykazał się opanowaniem i wyczuciem jakiego mi by zabrakło. W końcu jednak musieliśmy się pożegnać. Umówiliśmy się następnego dnia o siedemnastej pod ośrodkiem. Tego dnia miałam odwiedzić dziewczynę uzależnioną od narkotyków. Mieszkała na jakiejś melinie i nie chciała się leczyć. Nie wiem czemu uznano, że może mnie posłuchać. No dobrze, mogę spróbować, ale nie chciałam tam być sama. Weszłam na górę i wzięłam się za leżące odłogiem prace domowe. Gdy sięgnęłam po komórkę, żeby skorzystać z kalkulatora, zobaczyłam 4 nieodebrane połączenia od Zayna. No tak, w końcu miałam wyciszony telefon. Od razu odzwoniłam.
- No hej kochanie, dzwoniłeś, o co chodzi ? Przepraszam, że nie odebrałam, no ale byłam dzisiaj w wolontariacie i poznałam taki fajne dzieci i jejku… ale opowiem ci wszystko jak się zobaczymy
- Cześć kotku. A co już chłopak nie może zadzwonić do swojej własnej dziewczyny ? – na chwilę zawiesił głos – nie spotkałaś tam może przypadkiem Harrego?
- Skąd wiedziałeś? Razem bawiliśmy się  z tymi dziećmi. Powiem ci, że myliłam się do niego. Masz naprawdę fajnego przyjaciela.
- Mam być zazdrosny ? – zapytał niby na żarty, ale wyczułam w jego głosie trochę poirytowania.
- Mówię to po raz pierwszy i ostatni. Jesteś najważniejszy i nic tego nie zmieni. No a teraz muszę kończyć, bo mam tyle jeszcze do zrobienia, że to jest jakaś masakra.
- Zobaczymy się jutro? – zapytał jeszcze z nadzieją w głosie
- Przepraszam Cię, jestem umówiona z…
- … Harrym – dokończył za mnie – spoko, rozumiem. Ale pojutrze ci nie odpuszczam. Przyjeżdżam pod szkołę i będziesz wtedy tylko moja.
- No nie wiem, nie wiem. Zastanowię się  - odpowiedziałam zaczepnie. – No a teraz naprawdę muszę iść. Papa. Kocham Cię
- Ja Ciebie bardziej. Pa  - jego głos nawet przez telefon przyprawiał mnie o dreszcze i rumieńce. Oj chyba naprawdę wpadłam po same uszy.

----------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba rozdział szósty. Ja dziś nie będę skromna i bez bicia przyznam, że go kocham. Jakoś tak lekko mi się go pisało. Mam pomysł na następne rozdziały i mogłabym je pisać non stop, no ale cóż…. wiedza sama się do głowy nie wtłoczy. Jak zawsze dziękuję za komentarze. Wiecie, że was uwielbiam? Na pewno wiecie <3 Wszystkie osoby, które wchodzę bardzo proszę, żeby pisały choć słówko. Bo na przykład przy ostatnim rozdziale na 36 wejść miałam tylko 2. Gdy widzę coś takiego to myślę, a pewnie się nie podobało. Ale w takim wypadku też dawajcie mi znać, bo będę starała się poprawić… Standardowo daję gg – 38787924 no i twittera - @GabrielleMutz Dobra, kończę, żeby was nie zanudzać za bardzo. jak się domyślacie następny niedługo. Kocham Was <3
Gabrielle

10 komentarze:

Van pisze...

Rozdział świetny :)
jak czytałam o tym wolontariacie to sobie tak pomyślałam, że fajan sprawa, ale żal mi tej Elli mała a już nie ma nikogo :< Fajnie, że zmieniła zdanie o Harrym, ale mam nadzieje, ze on nie namiesza w jej związku z Zaynem. Już mi go szkoda jak sobie pomyśle ..
Czekam na kolejny :)


van-ill-op.blogspot.com

Aleksja. pisze...

Haroldzik z dobrym serduchem <3 haha :D Wiesz, że też chciałam wrzucić wątek z wolontariatem?:p ale dobra może coś innego znajdę.
Ogólnie rzecz biorąc rozdział jest mega ale ostrzegam, jak Harold namiesza coś w życiu Klary to znajdę cię i wtedy już nie będzię ci wesoło! :D

Anonimowy pisze...

Rozdział jest świetny <3 uwielbiam wszystko co piszesz :) możesz namieszać trochę z Harrym ;p
Olga

Greta pisze...

Dziękuję <3 Gdyby nie Ty, to bym nic nie napisała, oj Oldzia, Oldzia co ja bym bez Ciebie zrobiła. A co do Hazzy, to jak sobie życzysz ;p

Greta pisze...

Dziękuję <3 Przepraszam, że podkradłam pomysł ale na pewno coś wymyślisz ;p Oj to chyba już w takim razie powinnam się przed Tobą chować ;p

Greta pisze...

Dzięki <3 Troszkę namiesza, bo przecież coś się musi dziać, prawda ? ;p Ale Zayn jest dużym chłopcem, poradzi sobie, no ale dobra nic już nie mówię, bo jeszcze za dużo zdradzę...

carrie † pisze...

Super. bardzo mi się podoba i chce kolejny
zapraszam do mnie
http://69-imagination.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

kolejny świetny rozdział ;d . osobiście mam nadzieję, że Harry nie popsuje związku Zayna i Klary, ale to już zależy od Ciebie ;) . Olaaa < 3 .

Anonimowy pisze...

Jejku masz wyobraźnie.. świetny pomysł z tym wolontariatem..

Ana pisze...

Pomysł z wolontariatem bardzo dobry.

Prześlij komentarz