tag:blogger.com,1999:blog-58077857584994372082024-03-13T20:06:28.284+01:00It's never too late [zakończone]to start life all over again Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.comBlogger28125tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-28439519779493598522013-09-25T15:59:00.000+02:002020-09-12T20:22:41.844+02:00Jest tu ktoś? <span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Hej, kochani. Wiem, wiem, długo mnie nie było, nie wstawiłam epilogu i w ogóle jestem beznadziejna w tej materii. Naprawdę przez ten cały rok miałam kilkadziesiąt podejść do zakończenia Klary i nic nie wychodziło. Aż w końcu zrozumiałam. Przecież ta historia nie mogła się lepiej skończyć niż przedstawiłam to w ostatnim rozdziale. Chcecie epilogu, to przeczytajcie jeszcze raz o zaręczynach. Ja już nie jestem w stanie nic więcej tam wyprodukować. </span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ale, ale, to nie znaczy, że kończę z pisaniem i więcej mnie nie zobaczycie. Takie już życie, że od nowa będę wam się naprzykrzać. Jak pewnie zauważyliście miałam sporą przerwę. Nie będę wchodziła w szczegóły, ale tak wiele się zmieniło, że nie byłam w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Nie myślcie, że byłam całkiem bezczynna. W wakacje stworzyłam prolog i kilkanaście rozdziałów nowego bloga. I właśnie w tej sprawie tutaj jestem. Jeżeli jest wśród was jakaś osóbka, która lubiła moje grafomaństwo, to proszę bardzo, tutaj macie <a href="http://lying-inside-our-quiet-drama.blogspot.com/#">LINK</a> . Tematyka oczywiście zostaje, z tym że teraz wezmę na tapetę kogoś innego (tak bardzo mnie korci żeby wam powiedzieć, ale wtedy bym wszystko zepsuła). Będzie też poboczny wątek Larrego, więc jeśli ktoś ma z tym problem to cóż... bardzo mi przykro. Dla tych, którzy tęsknią za Klarą mam dobą informację, bo przewinie się ona kilka razy przez nowego bloga, jako przyjaciółka mojej Felicity. </span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Na koniec chciałabym wam bardzo podziękować za to, że ciągle tu jesteście. Dziwna dziwota, że mimo tak długiego czasu ciągle mam obserwatorów, a liczby dziennych wejść na bloga są imponująco wysokie. Nie rozumiem, ale i tak jestem ogromnie wdzięczna. Właśnie to mnie motywowało, żeby wstać i wreszcie usiąść do tego laptopa. Bardzo was wszystkich kocham <span style="background-color: white; line-height: 20px;">♥. </span></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><span style="background-color: white; line-height: 20px;">Ach, zapomniałabym. Może ktoś zauważył, że zmieniłam nazwę. Po części dlatego, żeby zaznaczyć, że to nowy początek mojego pisania. Jest to teraz na pewno trochę inne, nie przypomina już tekstów starej Gabs (chyba, choć w sumie to się na tym nie znam). Chodziło mi też o pewnego rodzaju oddzielenie mojego życia prywatnego od pisania. Tutaj, zarówno w opowiadaniu jak i w tych notkach do was jest inna osoba niż na zewnątrz. Chyba nie mogę powiedzieć, że mniej lub bardziej prawdziwa. Po prostu inna. Ok, znowu się rozpisuję, nie wiadomo po co. Mam nadzieję, że będziecie tu (a właściwie tam) dalej ze mną i choć na część z was będę mogła dalej liczyć. Trzymajcie się ciepło, miśki. Tak bardzo za wami tęskniłam </span><span style="background-color: white; line-height: 20px;">♥</span></span><br />
<span style="background-color: white; line-height: 20px;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></span>
<br />
<div style="text-align: right;">
<span style="background-color: white; line-height: 20px;"><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Kiedyś Gabs, dziś Greta</span></span></div>
<h2 class="qbigdesc" style="background-color: white; font-family: arial, geneva, verdana, sans-serif; font-size: 14px; font-weight: normal; line-height: 20px; margin-top: 2px; max-width: 510px; overflow: hidden; text-align: right; width: 510px;">
</h2>
<h2 class="qbigdesc" style="background-color: white; font-family: arial, geneva, verdana, sans-serif; font-size: 14px; font-weight: normal; line-height: 20px; margin-top: 2px; max-width: 510px; overflow: hidden; width: 510px;">
</h2>
Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-80383608144869725392012-08-17T16:26:00.001+02:002020-09-12T20:22:41.928+02:00Do you hear that love?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/R7Gf2SOmz5Q?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Rozdział 26</span></div>
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Wiatr delikatnie uderzał w szyby okien niosąc ze sobą pobudzający zapach bryzy morskiej. Leniwie otworzyłam oczy, lecz oślepiona złotym blaskiem słońca szybko je zamknęłam. Już chciałam odwrócić się na drugi bok, kiedy poczułam na swoim policzku ciepły dotyk. Mimowolny uśmiech wypłynął na moje usta, a ciało przeszył przyjemny dreszcz. Tym razem nie miałam problemów z podniesieniem powiek. Chłopak przyglądał mi się uważnie, a gdy zauważył, że nie śpię delikatnie pocałował. Zadziwiające, że mimo lat spędzonych razem, kłótni, kłopotów i wzajemnych pretensji on w dalszym ciągu potrafił działać na mnie tak samo jak na te mdlejące fanki. Czy nie powinnam się przyzwyczaić do blasku jego czekoladowych tęczówek, łobuzerskiego uśmiechu i tego czegoś, co czyniło go tak wyjątkowym? Czy do tego da się w ogóle przyzwyczaić? Nawet jeśli tak, to zbyt wiele razy to traciłam, by teraz nie doceniać. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Wiesz co? Nie myślałem, że kiedykolwiek to powiem, ale Niall miał naprawdę świetny pomysł z tymi wakacjami. Spójrz tylko jak tu jest cudownie. Dawno nie byliśmy tacy szczęśliwi i beztroscy. Aż żal wracać do Londynu. Znowu się zacznie. Ja jadę w trasę, Ty idziesz na studia. Będziemy mieli jeszcze mniej czasu dla siebie. Nie chcę się z Tobą znowu mijać w drzwiach. <br />- Damy radę. Zdradzę Ci tajemnicę. Nie jesteś jedynym celebrytą, który ma dziewczyną. Sama znam kilka takich par i to naprawdę bardzo udane związki. Żeby nie szukać daleko spójrz tylko na Lou i Jas. Nie widzą świata poza sobą i mimo wielu zajęć ciągle mają dla siebie czas. Nam też się uda. Radziliśmy sobie z większymi trudnościami, nie uważasz? Będzie dobrze. A po za tym jak mogłabym wypuścić ze swoich rąk najbardziej pożądanego chłopaka na świecie? <br />- Tak, tak, nie da się ukryć, że jestem najprzystoj… Ej, patrz, ktoś tam biegnie. Jak to kolejny paparazzi to przysięgam, że pójdę po strzelbę. Skoro już muszą strzelać foty, to mogli by być subtelniejsi. <br />- Ooo, nie wiedziałam, że Niall zmienił zawód. A może Ty masz coś z oczkami? Nie martw się, jak wrócimy do domku to zabiorę Cię do okulisty. To naprawdę nie boli. <br />- Siema. Klara, jak Ty pięknie dziś wyglądasz. Masz nową bluzkę? Ach, i ten promienny uśmiech. Aż brak mi słów. No ale ja tu przyszedłem z pewną śmiertelnie poważną sprawą. Musisz uratować mi życie.- powiedział z grobową miną blondyn, który postanowił odwiedzić nas w swojej piżamie w misie. Nie czekając na pytanie o co chodzi, kontynuował swój monolog. - Bo widzisz, ja nie mogę dłużej mieszkać z Harrym i Liamem w jednym domku. Ja wiem, że umówiliśmy się, że pary razem i single razem, ale to co tam się wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie. Oni całkiem zwariowali. Może im jakaś ławka spadła na łeb, albo ktoś ich uderzył kotwicą. Ja tam nie wiem, ale to normalne nie jest. <br />- Do rzeczy Niall, do rzeczy – wtrącił zniecierpliwiony Zayn. <br />- A więc wyobraźcie sobie, że rano jak zawsze zszedłem sobie na dół. Ptaszki ćwierkały, słoneczko świeciło i wszystko było pięknie, ładnie. No i idę sobie tak i myślę – ciekawe co sobie zjem na śniadanko. Otwieram lodówkę, a tam… tylko jeden serek! Postanowiłem nie panikować, bo podobno tylko spokój może nas uratować. Rozejrzałem się po kuchni i w końcu zauważyłem, że na stole leży kartka. To sobie pomyślałem, że to może jakaś wiadomość dla mnie. Więc ją biorę i sobie czytam. Czytam, czytam i nie wierzę własnym oczom. Pisało tam: Kochany Niallerze. Zapomniałeś zrobić wczoraj zakupów, więc pojechaliśmy do miasta na śniadanie. Wrócimy wieczorem, żeby trochę pozwiedzać przy okazji. Buziaki XXX. Rozumiecie to? Zostawili mnie tu na pastwę losu! Umrę samotny i przede wszystkim głodny. O ja biedny, nieszczęsny, czym ja sobie na to zasłużyłem. Byłem przecież grzeczny, uśmiechałem się do ludzi i nawet przeprowadzałem staruszki przez jezdnię. I co? I zostałem bez jedzenia przez tych parszywców. Jesteś moją jedyną deską ratunku. – zakończył swoją dramatyczną opowieść i ze łzami w oczach się we mnie wpatrywał. Z boku cała sytuacja wyglądała komicznie, lecz wiedziałam, że nie on wcale nie żartuje. <br />- Idźcie na taras, a ja zrobię kanapki. Już dobrze, kochany. Uspokój się, a z nimi poważnie pogadam jak wrócą – uspokoiłam roztrzęsionego chłopaka i udałam się do kuchni. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po kilku minutach wybawienie głodomora było gotowe. Na palcach zakradłam się do ławki na której siedzieli, kiedy usłyszałam strzępek ich rozmowy. <br />- Jesteś pewien, że jest gotowa? To poważna decyzja, a nie takie hop siup, bez konsekwencji. Nie wolno się z tym spieszyć. – Niall wyglądał na zatroskanego i podekscytowanego jednocześnie.<br />- Czekałem na to trzy lata. Trzy lata wyobrażałem sobie ten dzień. Niczego bardziej nie chcę i mam nadzieję, że ona też. Ooo, kochanie, już jesteś Mmmm, jakie pyszne kanapki. Szczęściarz ze mnie. Ale skoro zrobiłaś śniadanie, to ja zrobię kolację, ok? Może nie spalę kuchni, a nawet jeśli, to jutro przecież jedziemy do domu. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Tak, dom. Jedno słowo, a tak wiele znaczeń. Budynek mieszkalny. Otaczający ludzie. Rodzina. Ulubiony fotel i kapcie w kotki. Piękny ogród z tulipanami oraz pobliski sklepik z zawsze ciepłymi bułeczkami. Jedyne miejsce gdzie moje życie mogło wrócić do normy. Mieszkając najpierw w zimnej, bezosobowej sali szpitalnej, a potem w ładnym, lecz cudzym domku zaczęłam doceniać te drobne detale czyniące moje mieszkanie moim. Brakowało mi drewnianej kolekcji kotów, miękkiej satynowej pościeli, kompletu talerzy z chińskiej porcelany, który wypatrzyłam na pchlim targu, czy dębowego stołu zrobionego specjalnie dla nas przez kuzyna Zayna. Nareszcie do tego wracałam. <br />Po śniadaniu chłopcy oznajmili, że muszą coś pilnie załatwić i nie wiedzą kiedy wrócą. Gdy tylko opuścili chatkę chwyciłam za szkicownik i jak na skrzydłach popędziłam na plażę. Potrzeba stworzenia nowego rysunku już od dawna we mnie tkwiła. Pomysł, który wziął się ni stąd ni zowąd natarczywie domagał się uwolnienia na światło dzienne. Jednak tworzenie czegokolwiek między biegającym po całym domu Louisem i krzyczącym na niego Liamem było raczej niewykonalne, a nie chciałam uciekać do swojej samotni, czym sprawiłabym przykrość Zaynowi. Teraz wreszcie mogłam uciec by oddać kartce papieru kawałek swojego serca. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Jest na tym świecie kilka elementów bez których człowiek nie może czuć się w pełni szczęśliwy. Jednym z nich jest samospełnienie. Każdy potrzebuje jakiejś pasji, czy hobby, czegoś co wywołuje w nim zadowolenie z własnej osoby. Jedni śpiewają, drudzy tańczą, trzeci piszą, a jeszcze inni zbierają znaczki. Ja rysowałam. Papier i ołówek – dwa przedmioty, które pomagały mi się pozbyć nadmiaru emocji. Poprzez te kilka kresek, parę kółek i inne niezidentyfikowanych kształtów miałam możliwość wyrażenia siebie. Niemego krzyknięcia – Hej, ludzie. Tak to ja, Klara Brown i wszystko co mi w duszy gra. I choć nie zawsze się udawało, wiele razy mi się wydawało, że osiągnęłam dno i chciałam z tym skończyć, a momenty kiedy byłam usatysfakcjonowana z wyników z swojej pracy były sporadyczne, to dzięki temu czułam się wartościową osobą, która ma coś do zaoferowania. Coś co odróżni ją od reszty świata. Bo nikt nie stworzy rysunku bliźniaczego do mojego. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Halo, halo, tu Ziemia do panienki Klary. Słyszysz mnie w ogóle? Chyba z godzinę Cię szukałem. Najwyższa pora się zbierać. Jesteś przecież umówiona z Zaynem, a tak ubrana nie pójdziesz. – powiedział Liam obdarzając mnie krytycznym spojrzeniem. <br />- Ale my się mamy spotkać wieczorem, a chyba nawet jeszcze południa nie ma. Dopiero co wyszłam z domu. Spokojnie, wszystko pod kontrolą. – mówiąc to rozejrzałam się w koło. Słońce już dawno zaczęło swoją wędrówkę ku zachodowi, a naokoło mnie leżało pełno zgiętych kartek i teczka znośnych szkiców do dopracowania. W ferworze tworzenia nie zauważyłam, że spędziłam na plaży cały dzień. Szybko zerwałam się na nogi, zebrałam swoje rzeczy i udałam się w stronę domku. Kiedy już doszłam, zobaczyłam, że Li jest cały czas ze mną. <br />- To znaczy wiesz, nie żebym Cię wypraszała czy coś, ale jestem już stosunkowo dużą dziewczynką i potrafię się sama ubrać. Naprawdę, uwierz. – w odpowiedzi chłopak tylko rzucił we mnie jakimś pakunkiem, uśmiechnął się pod nosem i wyszedł przed budynek. W środku była chyba najpiękniejsza sukienka jaką w życiu widziałam. Delikatna, jakby zrobiona z pajęczej nici, błękitna tkanina sięgająca do samej ziemi. Nie było zbyt wielu zaszywek, cekinów, czy innych zbędnych ozdób. Wyjątkowa w swej prostocie kreacja niewątpliwie wywoływała u każdego zachwyt i podziw. <br />Ostrożnie, by niczego nie uszkodzić, założyłam ją i podeszłam do toaletki, żeby wykonać odpowiedni makijaż. Na blacie leżała kolia, równie niewinna co sukienka. Właśnie wtedy moją głowę odwiedziła myśl, która towarzyszyła mi przez resztę wieczoru. A co jeśli Zayn chce mi się oświadczyć? Czy jesteśmy gotowi na ślub? Czy nie jesteśmy za młodzi? Nie, nie miałam do Zayna żadnych wątpliwości i jedyne czego byłam pewna to to, że chcę z nim być dopóki śmierć nas nie rozłączy. Leczy czy ten papier z urzędu cywilnego był nam aż tak niezbędny? Jego rodzina i tak mnie nie akceptowała z powodu innej wiary, a to tylko wzburzyło by ich jeszcze bardziej. Po za tym zostając moim mężem, Zayn straciłby wiele fanek, które ciągle się łudzą, że zajmą moje miejsce. Ślub najprawdopodobniej wywołałby wokół nas burzę. A to było nam teraz najmniej potrzebne. </span><br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Po dobrej chwili kiedy stwierdziłam, że jestem jako tako gotowa poszłam znaleźć Liama, który jak się domyśliłam miał mnie zaprowadzić na wyznaczone miejsce. Nie szukałam długo, ponieważ chłopak ciągle czekał na mnie w tym samym miejscu. <br />- Wow, Klara, wyglądasz… wyglądasz lepiej od tancerek w X factorze. Na pewno nie masz siostry bliźniaczki? – Li przyglądał mi się jakbym spadła z kosmosu. A jednak to prawda – ubranie i makijaż mogę zdziałać cuda i doprowadzić do ładu nawet taką osobę jak ja. <br />- Jesteś zdecydowanie za miły, wiesz? Żałuję, że nie mam siostry, bo spokojnie oddałabym ją w Twoje ręce. – chłopak w odpowiedzi się uśmiechnął i poszliśmy przed siebie. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Droga trwała niespełna dziesięć minut. Zanim jeszcze cokolwiek zobaczyłam do moich uszu dobiegł głos dobiegł dźwięk fortepianu. Dźwięki scalając się z szumem morza tworzyły idealną, chwytającą za serce kompozycję. Gładko sunęły w moją stronę i sprawiały, że czułam się jakbym unosiła się parę metrów nad ziemią. A to był dopiero początek. <br />Kiedy znalazłam się już w optymalnej odległości, aż zaparło mi dech w piersiach. Praktycznie przy samym morzu stał niewielki, okrągły stolik nakryty białym obrusem. Po boku umieszczono potężny, czarny fortepian, za którym siedzieli Lou z Jas. Obok nich stali Harry, Niall i Liam, który do nich dołączył. Wszyscy byli przebrani w stroje kelnerów, a w dłoniach trzymali tacki. Harry szybko przemieszczając się po plaży zapalił setki świec. Wtedy zobaczyłam stojącego przy mnie Zayna. <br />- Chyba od nowa się zakochałem. – szepnął i odsunął mi krzesło. <br />- Jejku, jak tu pięknie. Nie wierzę, że to wszystko przygotowałeś specjalnie dla mnie. Mamy jakąś okazję? Tylko mi nie mów, że znowu o czymś zapomniałam. A może coś przeskrobałeś, co? Lepiej przyznaj się po dobroci. <br />- I tak to z wami kobietami właśnie jest. Nie zabieramy was nigdzie – źle. Zabieramy – jeszcze gorzej. I jak tu was zrozumieć.<br />- Dobrze, już dobrze. Po prostu nie spodziewałam się tego. Ale jak Ty nie chcesz mi nic powiedzieć to ja Ci powiem. Jak będziemy już w Londynie to chcę iść do pracy. Stypendium w tym miesiącu się skończy, a ja przecież nie będę żyła na Twoim garnuszku. A po za tym potrzebuję kontaktu z ludźmi, wychodzenia z domu. Pisałam już z panią Wesley i zgodziła mnie się zatrudnić na okres próbny jako swoją asystentkę, a po tym pięciu latach jak skończę studia i okaże się, że sobie radzę, to dostanę stanowisko samodzielnej architektki. Rozumiesz to? Gdyby nie ona może i latami szukałabym pracy w swoim zawodzie. Wierzę, że teraz będzie już dobrze i zrobię wszystko żeby być jedną z najlepszych specjalistek od projektowania domów w całym Londynie. – oznajmiłam z entuzjazmem, lecz on nic nie odpowiedział. <br />- Zayn, dlaczego mi się tak przyglądasz? Coś się stało? A może się rozmazałam, tak? – powiedziałam po dłuższej chwili milczenia. <br />- Po prostu się zmieniłaś. Kiedyś… kiedyś byłaś jak woda. Śliczna, delikatna, krucha. Silna gdy zajdzie taka potrzeba, lecz z reguły dostosowująca się do okoliczności i przyjmująca z pokorą co los przyniesie. Dla nieznajomych ludzi zwyczajna i chłodna, ale zamknięta w mniejszym zbiorniku znajomych się ogrzewałaś. Taka wszechstronna. Potrafiłaś wszędzie dotrzeć. Ratująca życie. Byłaś śliczna jak woda. Teraz jesteś piękna jak ogień. Nawet ta subtelna sukienka nie poskromiła żaru bijącego z Twoich oczu. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Stałaś się teraz nieśmiertelna. Silniejsza niż większość żołnierzy. Jestem pewien, że jesteś w stanie osiągnąć wszystko, wszystko czego tylko zapragniesz. Jak ogień wychodzisz poza wszelkie ramy, ograniczenia. Niby podobna do innych, a taka inna. Kiedy Cię widzę zalewa mnie fala gorąca i wiem, że bez Ciebie bym zamarzł. Od ognia różni Cię tylko jedno. Jego moc jest niszcząca, a Ty możesz stworzyć rzeczy o jakich nam się nie śniło. Będziesz świetną panią architekt. <br />- Homar gotowy, smacznego państwu życzę. – przerwał nam rozmowę Harry. Ale może nawet lepiej, bo nie wiedziałabym co odpowiedzieć. <br />- Homar? Przecież zawsze mówiłeś, że jedzą go tylko sztywniacy pod krawatem. Nagle zmieniłeś poglądy? <br />- Jakbyś nie zauważyła dzisiaj jestem właśnie takim sztywniakiem, a po za tym wiem jak je uwielbiasz. A ten wieczór jest Twój. Dla Ciebie zwalczę tą morską bestię. Będę Twoim rycerzem w lśniącym garniaku. </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Bez wahania mogę przyznać, że była to najwspanialsza kolacja w całym moim życiu. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam chłopców tak zdyscyplinowanych i poważnych. Jednak nie było żadnego klękania, pierścionka, czy formułki powtarzanej przez każdego przyszłego męża. W zamian dostałam ogromną dawkę wzruszającego fortepianu, kilka tańców w srebrnej poświacie, tysiące słów doprowadzających do łez szczęścia i śmiechu na zmianę oraz milion spojrzeń zmieniających moje nogi w bloki z waty. </span><br />
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">- Kochanie wracajmy już do domu. Oczy mi się kleją, a jutro trzeba wstać wcześniej, żeby się spakować. – powiedziałam w końcu po paru godzinach, choć gdyby nie wyjazd mogłabym tam siedzieć do rana. <br />- Klara, a znalazłabyś dla mnie chwilkę? Chciałabym pogadać, a jutro nie będzie czasu. Chodź, przejdziemy się, a chłopcy tu ogarną, ok? – poprosiła przejęta Jas. <br />- Wiesz, że zawsze znajdę dla Ciebie chwilę. O co chodzi? <br />- Bo Louis chce żebyś my razem zamieszkali. W sensie, że tylko my. I z jednej strony bardzo go kocham i o niczym nie marzę, tylko… to wszystko jest tak niezgodne z tymi regułami, które mi od dzieciństwa wpajano. Prawie każdą z nich już złamałam. Nie czuję się z tym dobrze. Muszę wybierać między tym co mnie tworzy, a miłością mojego życia. Tak bardzo mnie to przytłacza. A najgorsze jest to, że nie mogę rozmawiać o tym z Lou. Obwiniałby się, a ja tego nie chcę. – łkała, a ja nie wiedziałam co jej poradzić. <br />- Rozumiem Cię i szczerze, nie wiem co zrobiłabym na Twoim miejscu. Ale chyba powinnaś kierować się tym co masz w sercu, a nie wyuczonymi zasadami. Wsłuchaj się w głąb siebie i rób tak jak sama uważasz za słuszne. Jeśli uważasz, że zamieszkanie z Louisem to zły pomysł, to zostaw to tak jak jest, a on na pewno zrozumie. Tylko musisz mu to wytłumaczyć. <br />- Tak, chyba z nim pogadam. Sama nie wiem. Oj dziś będzie noc przemyśleń. No ale nic, trzeba się zbierać. Chłopcy pewnie się już martwią. </span><br />
<br />
<div style="text-align: left;">
<br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;">Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam, że cały hol wysypany jest płatkami róż. Delikatne drobinki prowadziły krętą dróżką do naszej sypialni. Nieśmiało, z mocno walącym sercem, uchyliłam drzwi. Ledwo słyszalny skrzyp postawił znudzonego czekaniem Zayna na równe nogi. Mulat stał na środku pokoju, gdzie było kilkaset, a może nawet więcej róż. Powstawiane do wazonów, poukładane na szafkach, wiszące w oknach. <br />- Pamiętasz co powiedziałem gdy na początku naszej znajomości przyszedłem do Ciebie z bukietem 66 róż? <br />- Że masz 66 róż, bo tyle godzin się znamy. 66 róż, bo tyle gwiazd widzisz w moich oczach i 66 róż, bo tyle lat chcesz ze mną jeszcze spędzić. <br />- Byłem głupi, wiesz? Dziś mam tu niezliczoną liczbę róż, bo Twoje oczy są jak wszechświat mieniący się miliardami gwiazd. Mam niezliczoną ilość róż, bo chcę spędzić z Tobą wieczność. Chcę żebyś wiedziała, że dzień bez brzmienia Twojego głosu, perlistego śmiechu i ciepłego spojrzenia pełnego troski, byłby dniem straconym. Gdybym choć jeszcze raz miał Cię stracić… nie przeżyłbym tego. Jesteś całym moim światem. Nikt nigdy nie byłby w stanie zająć Twojego miejsca. Mimo tak wielu niedoskonałości, dla mnie jesteś doskonała. Będę Cię kochał, aż ta róża nie zwiędnie. <br />- Zayn, ale przecież ona jest plastikowa. – powiedziałam zanim pomyślałam. – To piękne co mówisz, ale dlaczego akurat dzisiaj? Co jest takiego wyjątkowego w tej nocy? –wyszeptałam, a on w odpowiedzi sięgnął do kieszeni i wyciągnął niewielki przedmiot. <br />- Klaro, Aleksandro, Wiktorio Brown, czy chcesz oddać mi swoją rękę? – zapytał niepewnym głosem w moim ojczystym języku. Łzy napłynęły mi do oczy, a czas na chwilę się zatrzymał. Delikatnie pokiwałam głową, bo słowa nie były w stanie mi przejść przez gardło i wpadłam w ramiona człowieka, który będzie przy moim boku do końca naszych dni. <br />---------------------------------------------------------------------------------------------------------------<br />Jejku, jak bardzo was przepraszam, że dopiero teraz, ale miałam problemy z laptopem i nie dałam rady wcześniej. Wiem, od jakiegoś czasu zawalam na całej linii. Naprawdę, nawet nie wiecie jak mi z Tego powodu przykro, bo zawsze starałam się być słowa i optymalnie często wstawiać. Mogę mieć jedynie nadzieję, że zrozumiecie i wybaczycie. Chciałam bardzo podziękować Aleksji, która mnie jak zawsze motywowała i oczywiście Wam, kochane czytelniczki. To co napisałyście pod ostatnim postem było naprawdę miłe i cieszę się, że ze mną jesteście, mimo że jest was tak mało. Obiecuję, że za niedługo nadrobię wszystkie zaległości. Muszę Wam teraz o czymś powiedzieć. Ten post był ostatnim rozdziałem. Pod koniec miesiąca pojawi się jeszcze epilog pisany z Vick i to by było na tyle. Dlaczego? Powodów jest wiele. Po pierwsze od września idę do nowej szkoły i jeśli chcę dostać stypendium na roczną wymianę do Anglii to muszę się wziąć za naukę. Będę miała full dodatkowych zajęć i czasu na cokolwiek innego będzie bardzo niewiele. Po drugie jest was tu bardzo mało. Oczywiście każda czytelniczka jest dla mnie ważna, lecz pisanie dla czterech, czy pięciu osób mija się z celem. Wreszcie po trzecie czuję, że ciągnięcie tego dalej, byłoby złe. Ostatnio, jak chciałam kończyć bloga było mi przykro i miałam mnóstwo pomysłów na ciąg dalszy. Teraz wiem, że to dobra decyzja. I choć będzie mi tego na pewno brakowało, to nie mogłabym dłużej pisać. Tak będzie najlepiej. A więc spotkamy się jeszcze tylko raz, a potem znikam z blogosfery. Może wrócę w przyszłe wakacje, czy coś. Pożyjemy, zobaczymy. A więc szykujcie się na mega długą, pożegnalną notkę przy następnym poście i do zobaczenia, miśki wy moje kochane. </span></div>
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif;"><div style="text-align: right;">
<br />
Wasza Gabi <span style="font-family: "Times New Roman", "serif";">♥♥</span></div>
</span><br />
<div style="text-align: right;">
</div>
Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-34169726043388224272012-07-26T21:00:00.001+02:002020-09-12T20:22:42.011+02:00Would you restore me?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/dDoGcSIhKE4?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe><br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Rozdział 24</div>
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Niebo tej
nocy mieniło się miliardem gwiazd. Wyglądało to tak, jakby ktoś na czarne
płótno wysypał paczkę cukru. Sen, gdy za oknem taki widok, byłby grzechem. A po
za tym nie spieszyło mi się do krainy Morfeusza. Moją głowę już od dłuższego
czasu nękały myśli, których nie byłam w stanie się pozbyć. Wczepiły się
szponami w moją psychikę i za nic nie chciały mnie uwolnić. Spokojnie czekały,
aż się poddam i rozsypię na maleńkie kawałeczki. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Umarłam, lecz
nie zmartwychwstałam. Odrodziłam się na nowo. Po tym wszystkim, co się stało
inaczej zaczęłam patrzeć na świat. Mój światopogląd, system wartości, poglądy…
to wszystko uległo zmianie. Został tylko
kręgosłup mojej duszy, resztę musiałam zbudować na nowo.</span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Potrzebowałam
czasu dla siebie, trochę samotności i spokoju. Niestety, nie mogłam na to
liczyć. Zayn strzegł mnie niczym Cerber swojej krainy. Tylko raz na jakiś czas
wychodził na papierosa, lecz i wtedy prosił pielęgniarkę, żeby miała na mnie
oko. Nie mogłam mieć do niego o to pretensji. On, jako jedyny znał moją
tajemnicę i bał się, że znowu spróbuję się targnąć na swoje życie. Nie rozumiał
jak wiele się od tego czasu zmieniło. Wtedy myślałam, że nie mam nic do
stracenia. Nie żal mi było życia i myślałam o śmierci, jako o pewnym rodzaju
wybawienia. Teraz miałam wolę walki o lepsze jutro. Miałam dla kogo walczyć. I
nie chodzi mi tu tylko o Zayna, który oczywiście stał na czele listy ważnych dla
mnie ludzi. Liam, Niall, Lou, Harry, Jasmine, Kate, mała Ellie, Tom, Chris,
Agath i wiele innych osób by po mnie płakało. Stali się dla mnie prawdziwą
rodziną. Ludźmi, którzy wyrwali mnie z sideł aspołeczności. Nie mogłabym ich
tak skrzywdzić. Musiałam się pozbierać. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">W tym czasie
dużym oparciem był dla mnie Niall. On, jako jedyny rozumiał, co się dzieje.
Rozmowy z nim były dla mnie prawdziwą terapią, nie umniejszając oczywiście
zajęciom z psychologami. W sumie to nigdy ich nie doceniałam. Jawili mi się oni,
jako niezwykle sympatyczne postacie głoszące swoje, wyuczone z mądrych
podręczników, formułki, z których nie wynikało kompletnie nic. Zawodowy bełkot.
Nie wyobrażałam sobie, żeby dało się zdobyć wiedzę o ludzkiej psychice.
Przecież każdy z nas jest osobnym indywiduum o innych wartościach, cechach i
poglądach. Każdy tworzy niepowtarzalną mozaikę, której nie da się zamknąć w
żadnych ramach. Widocznie komuś jednak to się udało. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Obiecałam
Zaynowi, że pójdę na współpracę i spróbuję się zaangażować. A więc rozmawiałam
z nimi, wykonywałam polecenia, brałam udział w przeróżnych ćwiczeniach. I gdy
obudziłam się któregoś słonecznego ranka stwierdziłam, że czuję się lepiej.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że tamta noc, niczym ospa, na zawsze mnie
oszpeciła. Nigdy nie wróci dawna Klara Brown. Uśmiechnięte, niewinne dziecko,
które nigdy tak naprawdę nie zostało skrzywdzone. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Jednak był
temat, którego z nikim nie poruszałam. Nie potrafiłam o tym rozmawiać, wzbudzał
on we mnie zbyt wiele sprzeczności. Dotychczasowe przekonania toczyły istną
batalię z osobistymi uczuciami niszcząc mnie od środka.</span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Słyszeć o
istnieniu zła, a doświadczyć go na własnej skórze to dwie różne sprawy.
Zostałam brutalnie uświadomiona, że na całym świecie szerzy się większe
okrucieństwo niż możemy przypuszczać. W każdym zakamarku świata czai się
człowiek, który chce nas skrzywdzić. Nigdzie nie możemy czuć się bezpieczni. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Tylko nikt
przecież się nie rodzi zły. Te różowiutkie, rozkoszne niemowlęta nie mają
zatrutych kolców w swoich czystych duszyczkach. To różne czynniki wzbudzają w
ludziach nienawiść, której Ci nie są w stanie poskromić. Świat sam się niszczy.
Jeśli nic się z tym nie zrobi doprowadzi się do samozagłady. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Mój oprawca
okazał się być seryjnym gwałcicielem. W dzieciństwie był dręczony przez swoją
matkę. Gdy tylko ojca nie było w domu ona pod wpływem alkoholu wymyślała dla
chłopca rozmaite tortury od lizania podłogi po wkładanie ręki do ognia. Gdy
miał siedemnaście lat nie wytrzymał. Zaszedł ją od tyłu z siekierą. Kobieta nie
miała szans przeżyć. Trzecia zasada dynamiki Newtona:, jeżeli ciało A działa na
ciało B pewną siłą F to ciało B działa na ciało A siłą F o tym samej wartości, kierunku,
ale o przeciwnym zwrocie. Uderzył z siłą
wieloletniego upokorzenia. - Tylko na
tyle Cię stać?” – To były jej ostatnie słowa. Od tej chwili się mścił. Nie
ważne czy chuda, czy gruba. Wysoka, czy niska. Blondynka, brunetka, szatynka, czy
ruda. Stara, czy młoda. Albinoska, czy Mulatka. Jeżeli była , według jego
przekonania, zasługiwała na cierpienie. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">W takich
przypadkach nie umiałam powiedzieć, jaką karę przestępca powinien otrzymać.
Tak, nienawidziłam go całym sercem. Na samą myśl o nim przechodziły mnie dreszcze
i robiło mi się niedobrze. Nigdy nie byłabym w stanie mu wybaczyć, a on i tak
tego nie chciał. Nie żałował. Uważał się za wybawiciela świata. Ale patrząc na
to z boku, obiektywnie, bez emocji, to nie była całkiem jego wina. Gdyby był
wychowany w normalnej rodzinie teraz pewnie byłby troskliwym mężem i kochanym
tatusiem. Niestety, czasu nie da się cofnąć, a więzienie było jedynym wyjściem.
Jego psychika uległa zbyt dużej destrukcji, by ją uratować. Trzeba było chronić
przed nim świat. Słaba ofiara stała się drapieżnikiem i poszła na stracenie.</span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Nagle
usłyszałam jakieś ciche kroki. Przestraszona zapaliłam światło i wtedy
zobaczyłam stojącego w drzwiach Zayna. Pierwszy raz od dawna uśmiechał się, a w
jego oczach zobaczyłam tak utęsknione iskierki. Chłopak nie odezwał się ani
słowem, tylko zawiązał mi oczy czarną bandanką i położył palec na ustach. Tak,
tylko on mógł wpaść na pomysł porwania ze szpitala. Może była to zapowiedź
powrotu do normalnej nienormalności. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Szliśmy może
niecałe pięć minut. Nie zdążyłam nawet nabyć jakichkolwiek przypuszczeń, co do
planów chłopaka, kiedy opaska zleciała z moich oczy. Na początku nie widziałam
za wiele. Nieprzenikniona ciemność pilnie strzegła miejsca, które Zayn chciał
mi pokazać. W końcu jednak mój wzrok się do niej przyzwyczaił. To, co
zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach. Znajdowaliśmy się w jakimś starym, zapomnianym
ogrodzie. Dzikie chwasty, wijące się to tu, to tam doskonale uzupełniały
krajobraz usiany kolorowymi, pachnącymi kwiatami. Mogę przysiąc, że nigdy nie
byłam w bardziej bajkowym miejscu. Panowała tam magiczna atmosfera. Z każdym
oddechem chłonęłam spokój i piękno natury, zupełnie zapominając o złych
myślach, przerażających wspomnieniach, czy bieżących problemach. Niczym w oku
cyklonu, świat poza tym miejscem przestał mieć znaczenie. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Po chwili
zauważyłam coś jeszcze. Na ziemi, nieopodal miejsca, w którym stałam, leżał
koc. Ułożone na nim było serce z płatków róż. Banał? Całkiem możliwe, ale dla
mnie była to wtedy najpiękniejsza rzecz pod słońcem. Chwilę jeszcze napawałam
oczy tym cudownym widokiem, kiedy poczułam jego dłoń na moich ramionach.
Odwrócił mnie do siebie delikatnie i pierwszy raz tego wieczoru się odezwał. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">- Wiesz, chciałbym Ci opowiedzieć pewną
historię. Będzie brzmiała jak bajka, ale przysięgam, że jest prawdziwa. Trzy
lata temu był sobie chłopak. Chłopak, który teoretycznie miał wszystko, a nawet
więcej. Liczną rodzinę, na którą zawsze mógł liczyć, wspaniałych przyjaciół,
którzy byli dla niego jak bracia, urodę, której niejeden model by mu
pozazdrościł, pieniądze na wszystko, o czym tylko by mógł zamarzyć i wreszcie
popularność większą niż do tej pory ktokolwiek posiadał. Lecz wybredny małolat
ciągle jeszcze nie czuł się w pełni szczęśliwy. Czuł, że czegoś mu brakuje. Że
jeśli tego nie znajdzie nigdy nie zazna spokoju. Tamtej nocy, której dzisiaj
mamy rocznicę, chłopak szczególnie nie mógł spać. Przewracał się z boku na bok,
lecz mimo ogromnego zmęczenia sen nie nadchodził. Zrezygnowany postanowił udać
się na spacer. Londyńskie powietrze zawsze dobrze na niego działało. To głośne,
tłoczne miasto pod pokrywą metropolii i kryło w sobie coś wyjątkowego,
spokojnego, czego nie dało się odczuć w żadnym innym miejscu na Ziemi. Nogi
same go poniosły nad Tamizę. Rzeka płynęła powoli pogrążona w twardym śnie, tak
samo jak reszta miasta. Nagle coś jednak zwróciło jego uwagę. Za barierkami mostu
stała postać. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej podbiegł do niej i ją
wyciągnął. Stanął naprzeciwko niej. Patrzyli sobie w oczy. Czas zaniknął.
Otoczenie zanikło. Nie było nic poza błękitem jej oczu. Niewinnością jej
spojrzenia. Serce na zmianę się zatrzymywało się i biło z prędkością światła,
lecz była to najmniejsza anomalia, jaka miała wtedy miejsce. Ironia losu. Na
swojej drodze życia spotkali już tylu ludzi. Rozmawiali z nimi godzinami.
Śmiali się i płakali. Chodzili na zakupy
i do kina. Wspierali się w trudnych momentach, lub wbijali nóż prosto w serce i
przekręcali trzonek z triumfalnym uśmiechem. Jednak nikt, nigdy nie wywołał
takich uczuć. Czy istnieje na Ziemi słowo, określające to nieziemskie uczucie?
Przedziwna więź, której nic nie ogranicza. Ona jest ponad to. Ona jest ponad
wszystko. Chłopak, który do tej pory był w centrum swojego świata poczuł, że
wreszcie znalazł to, czego szukał. Jego puste życia za sprawą tej nieznajomej
stało się barwniejsze niż kiedykolwiek. Czuł, że nie może jej stracić i musi
się nią zaopiekować. Wiedział, że cokolwiek się stało tej bezbronnej istotce
odtąd będzie jej bronił i sprawi, że na jej twarzy znowu zagości uśmiech. Od
tego czasu naprawdę wiele przeżyli. Schodzili się i rozstawali. Nieraz znajdowali
się w sytuacjach rodem z tandetnych seriali, które gdyby nie działy się naprawdę
wywoływałyby uśmiech niedowierzania. Żadna normalna para by tego nie przeszła.
Ale oni nie byli normalną parą. Ich łączyło to silne uczucie, które narodziło
się przy pierwszym spojrzeniu i zapłonęło ogniem wieczystym. I mimo że świat
robiły wszystko, żeby ich rozdzielić, oni ciągle po tych trzech latach stoją
objęci ze świadomością, że dopóki są razem, są nie zniszczali. – zamilkł na
chwilę, jakby się zastanawiał nad dalszymi słowami. Ujął w ręce moją twarz i
nasze spojrzenia tak jak wtedy się spotkały. - Klara, powiedzmy sobie szczerze, więcej było
tych złych chwil. Tak dużo się stało od tamtego dnia, gdy się poznaliśmy. Ale nawet,
jeśli mam przeżyć sto razy gorsze rzeczy, to nigdy Cię nie zostawię. Poradzimy sobie
ze wszystkim. Kocham Cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą. </span><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Łzy ciekły
strumieniem po moich policzkach. Żadne słowa nie są chyba w stanie wyrazić tego,
co wtedy czułam. Wszystkie wątpliwości, co do Zayna, które ukrywały się w
najciemniejszych zakamarkach mojej duszy, pękły niczym bańka mydlana.
Wiedziałam, że ta przemowa to nie są puste słowa. Płynęła ona prosto z serca i
były w zupełności szczera. Dały mi siłę. W chwili, kiedy zaczęła się wahać i
wątpić napełniły mnie wiarą. Nie umiałam nic powiedzieć. Wzruszenie zacisnęło
pętle na moim gardle i zabrało jakąkolwiek mądrą odpowiedź. Wtuliłam się w jego
klatkę piersiową i tak trwaliśmy. Tylko my i blask gwiazd. Tak samo jak tamtej
nocy, kiedy Big Ben wraz z wybiciem północy odmienił całe moje życie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">-------------------------------------------------------------------------------------------------------------</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Hej kochani.
Długo się zastanawiałam czy dodać ten rozdział, bo zauważyłam, że prawie w ogóle nie
komentujecie. Jeśli czytasz, to proszę, napisz choć dwa zdania. Zajmie Ci to
pół minuty, a dla mnie naprawdę wiele znaczy każdy wpis. Innym czynnikiem,
który też nie zachęcał mnie do wstawienia tego postu był brak moich kochanych
Vick i Aleksji, które nie miały jak tego sprawdzić. Wstawiłam więc bez ich
opinii i dlatego jakość jest jaka jest. Tak, przepraszam was za to. W życiu nie
widziałam czegoś bardziej tandetnego i płytkiego. Masakra. Mam nadzieję jednak,
że mi wybaczycie. W piątek jadę na Mazury to może tam dostanę jakiegoś nagłego
przypływu weny. A wy jak spędzacie wakacje? Pojechaliście w jakieś fajne
miejsce, czy może dobrze bawicie się w domu? Jak mi napiszecie w komentarzach
to chętnie sobie poczytam ;) Kiedy następny post? Naprawdę nie wiem. Postaram
się coś w miarę szybko napisać, ale nie obiecuję. Wiecie jak to ze mną jest.
Jak mam zastój, to ani zdania nie nabazgram. A i zapomniałabym. Jeśli chcecie
być informowani o nowych postach to tutaj macie moje gg – 38787924 i twittera -
@just_Gab_ . Ok., to chyba wszystko. Do następnego kochani : * </span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Wasza Gabi </span><span style="font-family: "Times New Roman","serif";">♥♥</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif";"></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-71832301385411494302012-07-16T22:21:00.000+02:002020-09-12T20:22:42.096+02:00She's crembling like pastries...<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/UAWcs5H-qgQ?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Rozdział 23, część 2.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Siedziałem na zimnych, betonowych
schodach przed drzwiami frontowymi szpitala miejskiego. Łzy swobodnie spływały
po moich policzkach, mieszając się z parą i dymem wydobywających się z moich
ust. Wpatrywałem się w zawieszony na niebie półksiężyc, wypalając kolejnego
papierosa. Nikotyna po raz kolejny była moją ucieczką, moim sposobem na
zapomnienie o wypełnionej cierpieniem rzeczywistości. A może palenie tylko
popełniało ból? Gubiłem się już, nic nie było pewne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Ostatnie tygodnie spędziłem w sali
szpitalnej Klary, starając się cały czas być przy niej. Widziałem, że tego potrzebowała,
mimo iż nie mówiła o tym na głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Od czasu wybudzenia się ze śpiączki,
Klara panicznie bała się ludzi. Za każdym razem, gdy ktokolwiek się do niej
zbliżał w jej oczach rodziło się przerażenie. Zachowywała się niczym
nieoswojone zwierzę, schwytane i zamknięte w klatce przez kłusowników. Klara
bała się dosłownie wszystkich. Mnie czasami też.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Psycholożka Klary oznajmiła nam, że
gwałt już na stałe odcisnął piętno na jej psychice. Powiedziała również, że to
i tak cud, iż czasami szuka mojej obecności i dopuszcza mnie do swojego świata,
bo zgwałcone kobiety zazwyczaj obawiają się wszystkich mężczyzn. Kobieta
próbował mnie pocieszyć mówiąc, że w takim razie musi mnie naprawdę kochać, ale
ja powoli zaczynałem w to wątpić. Nie spodziewałem się tego, że będzie tak jak
dawniej, ale nie przypuszczałem, że życie obok siebie będzie aż tak trudne.
Widziałem, że się starała i wierzyłem, iż w końcu nam się uda, ale wiara to nie
wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Nagle poczułam czyjąś obecność za
sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem Klarę, stojącą samotnie w drzwiach szpitala.
Wyglądała tak krucho i bezbronnie, stojąc samotnie w drzwiach szpitala i
wpatrując się we mnie nieśmiało. Wyglądała niczym mała zagubiona dziewczynka
szukająca mamy, aby schować w jej bezpiecznych ramionach. Jednak ona mnie
szukała matki, tylko mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Wróć
do mnie – powiedziałem, wyciągając ramiona w jej kierunku, mając nadzieję, że
dziewczyna w końcu przełamię w sobie obawę przed kontaktem cielesnym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">-
Wróciłam – powiedziała cichutko, zbliżając się do mnie i wtulając się w moje
złaknione jej dotyku ciało. Znowu czułem się jak w domu, mimo iż zdawałem sobie
sprawę, że do szczęście wiedzie długa i kręta droga, którą musimy pokonać. Wiedziałem,
ze damy radę, bo mieliśmy zrobić to wspólnie.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">~*~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Leżałem nieruchomo na moim łóżku, bezczynnie
wpatrując się w sufit. Do Klary przyjechała Kate, razem z Tomem i małą Elli, więc
moja obecność była tam zbędna. Oczy mojej ukochanej na nowo odżyły, gdy tylko
zobaczyła dziewczynkę, a ja korzystając z okazji, wróciłem do domu. Naprawdę
potrzebowałem snu, a Klara obecności swoich bliskich. Szczególnie małej Elli,
której tak dawno nie widziała, a która zdawała się napełniać ją siłą i spokojem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Jednak leżąc w łóżku nie mogłem
zasnąć. Myślałem o Klarze. Moja ukochana zmieniła się od momentu, w którym
przyszła do mnie w nocy. Stała się bardziej ufna, dopuściła do siebie
chłopaków, a nasze relacje znacznie się ociepliły. Nadal jednak obawiałem się,
że Klara znowu zamknie się w sobie, całkowicie się ode mnie odetnie. Jej
wcześniejsze zachowanie zasiało we mnie ziarno niepewności, które położyło cień
na nowych, lepszych dniach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Puk,
puk – usłyszałem zza uchylonych drzwi, aby po chwili zobaczyć jasną czuprynę
Nialla. – Mogę wyjść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Ale
Ty jeszcze nawet nie wszedłeś – zaśmiałem się. Tylko Niall i Louis potrafili
mnie teraz rozbawić. Mieli w sobie coś z dzieci, zarażali wszystkich wokół
sowim entuzjazmem i radością, której nie sposób było się oprzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">-
Jejku, wiesz o co mi chodzi – powiedział farbowany blondyn, sadowiąc się na
moim łóżku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- No
wiem, wiem. A tak w ogóle, to po co przyszedłeś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> – A co, już nie mogę tak po prostu chcieć z
Tobą pogadać? Wiesz, stęskniłem się– na ustach Nialla wykwitł szeroki uśmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Ale
ja byłem tutaj cały czas – szturchnąłem go po przyjacielsku w ramię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">-
Ciałem, ale nie duchem. Naprawdę brakowało mi kogokolwiek, żeby tak po prostu
pogadać. Wszyscy byli tacy… nieobecni. Cieszę się, że Klara wróciła. Dzięki nie
odzyskaliśmy i Ciebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Czy ja naprawdę byłem tak beznadziejny,
że spowodowałem zepsucie atmosfery w zespole? Z jednej strony, nie chciałem
tego, ale z drugiej… miłość to takie dziwne uczucie, które zazwyczaj całkowicie
kontroluje wszystko, co robisz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Oj,
Nialler – westchnąłem i przytuliłem go. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Horan był jak duże dziecko. Potrzebował
ciepła i uwagi, cieszył się z całkiem błahych rzeczy. Niall zauważał i cenił
sobie nawet to, co dla innych było nieważne i niewarte uwagi. I chyba na tym
polegała jego magia „słodkiego szczeniaczka”. Za to wszyscy go uwielbialiśmy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">-
Dobra, nie po to tu przeszedłem – powiedział po chwili Niall, odsuwając się ode
mnie. Szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Chciałem zapytać, czy nie
chciałbyś gdzieś pojechać z Klarą. Rozmawiałem już z Paulem, mamy jeszcze
miesiąc wolnego, a potem jedziemy w miesięczną trasę koncertową. No więc… tak
sobie pomyślałem, że zasłużyliśmy sobie na wakacje. Dużo ostatnio przeszliśmy,
więc przed trasą dobrze byłoby się zrelaksować. Wiem, że pewnie chcesz się
nacieszyć Klarą, więc my możemy pojechać gdzie indziej niż Wy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">-
Stary, jesteś genialny, ale jeśli gdzieś jedziemy, to wszyscy razem. Nie
musicie nas wysyłać samych. Przecież chcemy, aby wszystko wróciło do normy,
prawda? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- No
jasne – odpowiedział Niall, uśmiechając się jeszcze szerzej. – To co, Baleary?
Myślałem o Majorce – powiedział blondynek, zacierając ręce z uciechy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Brzmi
ciekawie. Tylko kiedy? – zapytałem niepewnym głosem. Nie byłem pewien, kiedy
wyjazd będzie możliwy. Klara zaczęła nam ufać, aczkolwiek nadal czasami
widziałem w jej oczach strach przemieszany z wahaniem. Nie byłem pewien, czy
moja dziewczyna jest gotowa na ten wyjazd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">-Nie martw
się, rozmawiałem z psycholożką Klary, powiedziała, że wyjazd dobrze jej zrobi.
Że ona musi się od tego wszystkiego odciąć, postawić grubą kreskę między
przeszłością i teraźniejszością i iść na przód. Inaczej ona nigdy do nas nie
wróci – powiedział Niall, jakby czytając mi w myślach. – Możemy jechać już za
trzy dni, gdy wypiszą Klarę ze szpitala. I nie zamartwiaj się, jakoś to będzie.
Ona na pewno ucieszy się z niespodzianki. Zawsze je lubiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Może
i masz rację, tylko ja… po prostu nie chcę jej znowu stracić. Jesteś pewien, że
to nie za szybko? – zapytałem głosem pełnym strachy, który wypełniał całe moje
serce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">-
Zobaczysz, wszystko się jakoś ułoży. Życie ucieka przez palce, a więc lepiej zaciśnij
pięść, zanim będzie z późno. Zresztą, wiesz co należy zrobić po upadku? Podnieść
się. Nie żyć ciągle się bojąc i wątpiąc, tylko podnieść się, tak jak to robią
małe dzieci. To co jest między Wami nie umrze, póki na to nie pozwolisz –
powiedział klepiąc mnie po ramieniu. – Dobra, idę powiedzieć Liamowi, że może
rezerwować bilety. Hiszpanio, nadchodzimy! – krzyk rznął, opuszczając mój pokój
i na nowo zamieniając się w starego, niepoważnego dziewiętnastolatka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Z powrotem położyłem się na łóżku.
Myślałem o tym co powiedział mi Niall. Nigdy nie przypuszczałem, że
kiedykolwiek usłyszę tego typu słowa z jego ust, było to raczej wynurzenia w
stylu Liama. Najwidoczniej niesłusznie osądzaliśmy go jako kogoś
nieodpowiedzialnego i nieobytego z życiem. Może właśnie teraz nadszedł czas na
to, żeby w końcu zacząć traktować go na poważnie? Wszyscy możemy się od niego
uczyć sposobu, w jaki postrzega życie. Bo robi to w prosty sposób, bez żadnych
zakłóceń wytwarzanych przez współczesność. Nasz przyjaciel posiadał
umiejętność, której tak wiele osób z marnym skutkiem próbowało opanować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">******************************************************</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">No witam Was. Jejku, wreszcie udało mi sie napisać coś, co nie nadaje się tak od razu do kosza. Ostatnio chyba cierpię na brak weny. Zresztą, na brak czasu również. Czemu dobra nie ma 48 godzin, ja się pytam, czemu?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: 17px; line-height: 19px;">Dodaję na ostatnią chwilę, za chwilę przyjedzie moja przyjaciółka z Polski, która nie wiem, że piszę, a więc moja działalność w blogosferze zostanie zawieszona. No cóż, bywa i tak. Myślę, że na moje blogi, jeszcze coś wstawię, ale tutaj nie pojawi się nic ode mnie przed 20 sierpnia. Przepraszam.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: 17px; line-height: 19px;">Pozdrawiam!</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif;"><span style="font-size: 17px; line-height: 19px;">Vick.</span></span></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-89959535283797986912012-07-15T21:45:00.009+02:002020-09-12T20:22:42.192+02:00There's hope for the hopeless<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/qOSUvgNMuWA?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: center;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";"> Rozdział
23</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Dziwne. Mogłoby się wydawać, że w
takiej sytuacji będę cierpiała. Że krwiożercza bestia poniżenia z pasją będzie
rozrywała mnie na drobne kawałki. Że w końcu znajdę się na zimnej posadce
rozłożona na części pierwsze. W filmach pokazywano drobne sylwetki rzucające
się na łóżku w przerażających konwulsjach i wylewające tony łez. W moim
przypadku tego nie było. Nie było niczego.
Otaczała mnie bezgraniczna pustka. Po prostu leżałam. Bo, po co miałabym
wstawać? Gdzie miałabym iść? W jakim celu? Nie miałam żadnej motywacji do
życia. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Znalazłam się na bezludnej wyspie, z
której ucieczka równała się z cudem. Przechadzałam się między drzewami nicości,
lub wylegiwałam na piasku obojętności. Od czasu do czasu zdarzało mi się jednak
dostrzec za mgłą statek. Chciałam machać wysoko rękami, rozpalić ognisko, czy
też krzyczeć na całe gardło błagając o pomoc, ale nie miałam siły. Byłam taka
słaba. A statek wytrwale pływał wokół mnie. Królewski statek o czekoladowej
głębi tęczówek i przepełniony niezmierzoną troską i miłością. Wypatrywał mnie
całymi dniami i nocami, lecz byłam za daleko. Nie potrafił się zbliżyć. Wiatr
był za mocny. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Bywały dni, kiedy nie miałam siły
nawet wstać z łóżka. Trwałam w bezruchu pogrążona w ciemności. Zawsze wydawało
mi się, że ta nieskończona czerń jest jednolita. Teraz zaczęłam dostrzegać jej
różne barwy. Jednego dnia była delikatniejsza i cienka. Jakby zrobiona z
jedwabiu. Dostrzegałam przez nią zarysy postaci, czy też słyszałam zmartwione
głosy. Oni też zauważali, że granica jest cieńsza i to dawało im wiarę w lepsze
jutro. Jednak ono nie następowało, ponieważ wtedy pojawiała się ta druga czerń.
Gruba jak mury obronne i głęboka jak kolor asfaltu. Nie przepuszczała ani
jednego promyka słońca pilnie strzegąc mojej samotności. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Często odwiedzały mnie jakieś obce
twarze. Psycholodzy. Panie w przydługich kolorowych sweterkach i okularach. –
Będzie dobrze, tylko musisz do nas wrócić – mówiły. – Otacza Cię grono
kochających ludzi, którzy się o Ciebie martwią. – Powtarzały jak katarynki. –
Nie możesz w kółko o tym myśleć, bo to nic nie da – groziły. Ale ja nie
słyszałam. A gdy już docierały do mnie jakieś dźwięki brzmiały jak
niezrozumiały bełkot. I nic nie mogłam poradzić na to, że ich wizyty nie były w
stanie mi pomóc. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Coś nieokreślonego mnie dusiło. Nie
miały koloru, kształtu, czy nawet struktury. Przygniatało moje ciało i wnikało
przez skórę powodując napad histerii. Wywoływało niekontrolowany lęk. Najgorszy
rodzaj lęku. Lęk, przed niewiadomym. Gdy nie wiemy, kto lub co jest dla nas
zagrożeniem, to nie mamy się jak bronić. Stajemy przed wrogiem bezbronni i
nadzy. Wdech, wydech. Wdech, Wydech.
WdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydechWdechwydech.
Oddychałam jakby goniło mnie stado gepardów. Bam. Bam.
BamBamBamBamBamBamBamBamBamBamBamBam. Serce robiło wszystko, co mogłoby wyrwać
się z zatrutej piersi i odetchnąć świeżym, szpitalnym powietrzem. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Zaczęłam machać rękami w
poszukiwaniu mojego obrońcy przed złymi duchami. Nie znalazłam go koło mnie. Z
jeszcze większym przerażeniem otworzyłam oczy. Podniosłam się do pozycji
siedzącej i dokładnie rozejrzałam po pustej sali. Światło księżyca dokładnie
oświetlały każdy kształt. Żaden z nich nie przypominał człowieka. Czyżby się
poddał? Stwierdził, że nie warto? Czy zabrakło mu siły i wiary? Może postanowił
zostawić ten nienadający się do niczego wrak człowieka, jakim się stałam i
zacząć życie od nowa. Otworzyć następny rozdział z czystymi, nieskazitelnymi
kartkami? Nie poradzę sobie bez niego – to jedyne, czego byłam pewna. Tylko on
trzymał mnie przy życiu. To on sprawiał, że moje zlodowaciałe serce jeszcze w
jakiś magiczny sposób biło. Sama zamarznę. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Tej nocy sobie coś uświadomiłam.
Cierpienie jest jak gra w głuchy telefon. Przekazuje się w coraz dalej i dalej
siejąc śmiertelną zarazę na całym świecie. Tak, to prawda. To ja zostałam
skrzywdzona. To mnie spotkała ta największa dla każdej kobiety tragedia.
Zgadzam się. Lecz moim bólem przyniosłam takie same rany Zaynowi. Natężenie
zła, jakie go dotknęło było takie samo. Jad, który wsączono do jego krwioobiegu
działał identycznie. Ale mimo tego paraliżu on potrafił walczyć. Znajdował w
sobie pokłady siły niewiadomego pochodzenia, by mi pomóc. By przy mnie trwać i
czekać na moment, gdy będę gotowa tą pomoc przyjąć. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Skoro on odnalazł w sobie tą moc,
dlaczego ja te bym nie mogła? Może wystarczy po prostu spróbować? Spenetrować
psychikę w poszukiwaniu wielkiej, błyszczącej kuli, która pomoże się podnieść.
Tak, chciałam walczyć. Codziennie stawać do walki z przeszłością. Żaden
przeciwnik mnie nie mógł pokonać, bo gra była warta świeczki. Nagrodą była
normalność. Łaknęłam tej samej codzienności, przed którą jeszcze tak niedawno
uciekałam. Nie marzyłam o niczym innym niż ponowna kłótnia o niewyrzucone
śmieci, czy też wspólne oglądanie filmu, który znowu to on wybrał. Prawda stara
jak świat, a mimo to dalej niezrozumiała: ludzie nie doceniają tego, co mają,
dopóki tego nie stracą. Ja straciłam na własne życzenie i teraz byłam gotowa
zrobić wszystko by to odzyskać.</span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Aby rozpocząć tę wojnę, brakowało mi
tylko jeszcze jednego elementu, który musiałam znaleźć. Mojego wojska. Musiałam
z nimi porozmawiać. Powiedzieć, że bez nich nie dam rady. Że ich kocham i
potrzebuję. Liam, Louis, Harry, Niall czy też Jasmine byli mi niezbędni do
wrócenia na swoje miejsce. Każdy z nich na swój własny, indywidualny sposób
starał się mi pomóc. Starali się mnie wybudzić wszelkimi możliwymi sposobami,
choć niewątpliwie ich dusze też nie obeszły się bez obrażeń. Widziałam to w ich
oczach. Nawet Lou, który prawie zawsze był naszym wesołym promyczkiem, stracił
cząstkę tej radości. Tamten człowiek okradł ze szczęścia więcej osób, niż
mógłby przypuszczać. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Chłód przeszył całe moje ciało, gdy
bose stopy dotknęły zimnej podłogi. Wstałam. Lekko zakręciło mi się w głowie,
lecz nie mogłam wrócić do łóżka. Musiałam go znaleźć. Na korytarzu nie było
żywej duszy. Przemierzyłam cały szpital wzdłuż i wszerz. Zajrzałam w każdy kąt,
ale nigdzie nie było śladu mojego Mulata.
Próbowałam myśleć racjonalnie. Może pojechał do babci się przebrać. Albo
poszedł do sklepu zrobić nowe zakupy. Przecież by mnie tak nie zostawił. Każdy,
ale nie on. Tylko w takim razie, czemu nie poprosił kogoś innego na zastępstwo?
Przez ten cały czas ani na chwilę nie zostawałam sama. Nie przeczę, że mnie to
czasem irytowało, ale teraz, gdy zostałam sama nie było mi z tym wcale dobrze.
Potrzebowałam poczucia bezpieczeństwa, które tylko oni mogli mi zapewnić. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Zrezygnowana wyszłam przed szpital.
Była ciepła, gwieździsta noc. Wiatr delikatnie otulił moją twarz i bawił się
moimi włosami. Tak dawno go nie czułam. Podążając za światłem księżyca
dostrzegłam Zayna. Siedział na schodach w bezruchu. Na palcach podeszłam
bliżej. Z każdym krokiem woń dymu nikotynowego była coraz silniejsza. Nie
lubiłam, gdy palił, ale wtedy była to najcudowniejszy zapach pod słońcem. W otwartym portfelu było zdjęcie. Takie samo
zdjęcie jak to u mnie na półce, w złotej ramce. Usilnie się w nie wpatrywał i…
Tak, nie pomyliłam się, mój silny, dzielny Zayn płakał, jak małe dziecko, które
zgubiło mamę. Nagle mnie zauważył. – Wróć do mnie – szepnął. Na jego twarzy
pojawił się duży znak zapytania połączony z niemym błaganiem. Nie mogłam tak
dłużej po prostu się temu przyglądać. Robiłam to zdecydowanie za długo. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">- Wróciłam – wyszeptałam, tchnąc tym
w nas nowe życie i nową nadzieję. Podeszłam do niego i wtuliłam się w ten
bezpieczny uścisk. Obydwoje wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze długa droga. Że
nie będzie łatwo odzyskać utracone szczęście. Że to wymaga czasu. Ale byliśmy
na to gotowi. Teraz wiedzieliśmy, że możemy wszystko. Razem tworzyliśmy
niezniszczalną jedność. </span><br />
<br />
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Przepraszam Was, że jest tylko moja
część, ale Wiki nie dała rady. Jej post będzie osobno za niedługo. Myślę, że
może nawet jutro. Z tego co widziałam nie chcecie, żebyśmy zawieszały. A więc
dobrze, wkrótce będzie nowy rozdział, niestety bez części Vick. Ale za miesiąc
już wszystko wróci do normy. Czekamy tu na Ciebie z niecierpliwością, Wiki ♥. A
i jeszcze jedno. Bardzo was proszę o dużo komentarzy. To one sprawiają, że chce
mi się pisać. A więc <b>CZYTASZ, SKOMENTUJ</b>. Dobra, to do następnego kochani.
Buziaki<b> : * </b></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: normal; mso-margin-bottom-alt: auto; mso-margin-top-alt: auto; text-align: right;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif";">Wasza Gabi
♥♥</span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-55977062497142187962012-06-25T21:31:00.000+02:002020-09-12T20:22:42.275+02:00And all I need is you<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Rozdział 22</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/7wfWLxpcmhY?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />
<br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Oddychanie
to takie trudne zadanie. Szczególnie gdy w gardle siedzi taka potężna
frustracja. Nie miałam siły nawet płakać. Powoli zaczynało do mnie docierać co się
stało. Obrazy za moimi zamkniętymi powiekami zmieniały się tak szybko, że
przyprawiłyby każdego epileptyka o napad padaczki. Makabryczne migawki. </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif";"></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Najpierw
mnie bił. Zadawał cios za ciosem i sprawiało mu to widoczną przyjemność. Pławił
się w moim bólu. Każdy grymas przebiegający po mojej twarzy, czy
niekontrolowany, pojedynczy pisk, który mimowolnie wyrwał się z mojej piersi
wywoływał w jego oczach błysk tryumfu. Szkarłatne krople krwi mające swoje
źródło w okolicach łuku brwiowego mieszały się z gorzkimi łzami i lśniły w
świetle księżyca. Celował nie tylko w twarz. Każda pojedyncza komórka mojego
ciała została obdarzona toną jego agresji. Po pewnym czasie przestałam już czuć
ten ból. Może było to spowodowane przekroczeniem pewnej granicy cierpienia, a
może po prostu wszechogarniające przerażenie zadziałało jak morfina. Tak bardzo
bałam się, że mnie zabije. </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif";"></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Moja
historia nie mogła się tak skończyć. Miałam jeszcze tyle niedokończonych spraw,
tylu ludzi których na mnie zależało, tyle planów... Wyrywając się i szarpiąc
myślałam o Zaynie. Walczyłam przede wszystkim dla niego. Gdybym zamieszkała na
cmentarzu on niebawem by do mnie dołączył. Zdawałam sobie z tego w pełni
sprawę. Kiedyś,chyba po obejrzeniu jakiegoś wyciskacza łez zapytałam go co by
zrobił gdybym tak jak główna bohaterka po prostu umarła. Jego odpowiedź zapadła
mi głęboko w pamięci: Wróciłbym do miejsca gdzie się poznaliśmy. Każda śmierć
jest lepsza niż życie bez Ciebie. </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif";"></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Nagle coś
się zmieniło. Napastnik przestał mnie bić, choć ciągle nie puścił moich
nadgarstków. Zamiast ulgi czułam jednak strach… Co miał zamiar zrobić teraz?
Nie wierzyłam w to, że tak najzwyczajniej w świecie odejdzie zostawiając mnie
tam w środku lasu. Spodziewam się śmierci. Byłam prawie pewna, że lada moment
zobaczę światełko na końcu tunelu. Nie miałam już siły protestować. Stałam się
bierna i czekałam na to co nieuniknione. Jednak moja dusza ciągle kurczowo
trzymała się ciała i nie miała zamiaru ulatywać w przestworza. Podszedł do mnie
i uklęknął tuż przy mojej głowie. </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif";"></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">- No to
teraz mała czas na finał wieczoru. Wiem, że nie mogłaś się doczekać. Szczerze
to ja też. - szepnął do ucha i oblizał wargi. Jego ręce niebezpiecznie zbliżyły
się do mojej sukienki. Biały skrawek materiału został odrzucony na chrust.
Stało się. Nigdy nie zapomnę tego obleśnego wzroku. Wielkie łapska zostawiły
ogniste odciski. Ból fizyczny w porównaniu z tym był niczym. Wtedy już
chciałam śmierci. Gdzieś miałam jak wiele osób skrzywdziłoby moje odejście.
Błagałam go żeby mnie zabił. Odpowiedział, że nie zasługuję na śmierć. Na
odchodne rzucił słowa, których najprawdopodobniej nigdy nie zrozumiem:
Jesteście dziwkami. Wszystkie, każda jedna. Niektóre z was to odkryły, a innym
trzeba to uświadomić. Jeszcze kiedyś mi podziękujesz. I niezła z Ciebie
laska, dziewczynko. Szkoda, że taka oporna. </span><span style="font-family: "Arial","sans-serif";"></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Potem
odszedł. Zostałam sama w tym wielkim lesie. Nie czułam. Wpadłam w sidła
otępienia, które stało się moim wybawieniem. Związały moje
ciało niewidzialnymi, grubymi liniami, a na twarz wylały grubą warstwę
gipsu. Jak szmaciana lalka bez życia. Psychika umarła.Ciało było tego bliskie.
Nieprzenikniona ciemność wdarła się do umysłu i zabrała mi resztki kontroli
nad własnymi ruchami. Nie wiedziałam czy to kostucha osobiście się po
mnie wybrała, czy może organizm po prostu już nie wyrobił i się zbuntował.
Faktem jednak było, że całkowicie straciłam kontakt ze światem, pogrążając się
w swojej prywatnej otchłani.</span><span style="font-family: "Arial","sans-serif";"></span><br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">***</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://2.gvt0.com/vi/-s5xsn4G_1Y/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/-s5xsn4G_1Y&fs=1&source=uds" />
<param name="bgcolor" value="#FFFFFF" />
<param name="allowFullScreen" value="true" />
<embed width="320" height="266" src="http://www.youtube.com/v/-s5xsn4G_1Y&fs=1&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Spojrzałem na jej kruchą, bladą
postać bezwładnie spoczywającą na twardym, szpitalnym łóżku. Obraz całkowitej
niewinności zakłócała jedynie czerwona szrama ciągnąca się przez całą długość
alabastrowego policzka. Po mojej twarzy stoczyła się pojedyncza łza, która po
chwili spoczęła na naszych złączonych dłoniach. Wszystko było takie
nierzeczywiste, takie surrealistyczne. Nie mogłem uwierzyć jak ktokolwiek mógł
tak brutalnie potraktować kogoś tak kruchego. Dlaczego ona? Czym sobie na to
zasłużyła? Była dobra, wrażliwa… miała wady, ale któż ich nie ma? Człowiek
niemający żadnej skazy nie posiadałby również przyjaciół, których Klarze nie
brakowało. Przyciągała ludzi niczym odosobnione światełko przyciąga ćmy w środku
nocy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Była w śpiączce już ósmy dzień. Lekarze
chcieli ją wybudzić, ale jej ciało broniło się przed tym, jakby nie chcąc
wrócić do rzeczywistości przepełnionej wspomnieniami tego, co stało się w
lesie. Jakby nadal przepełniał ją strach… </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Ja też się bałem. Przerażało mnie świadomość,
że już mogę jej nie odzyskać. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, naprawić
wszystko, nie dopuścić do jej wyjazdu z Londynu… Ale niestety nie mogłem nic z
tym zrobić, nie mogłem niczego zmienić. Dopóki ludzie istnieć będą, będą i
błędy. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Przepełniające mnie bezsilność i ból
rozpraszało tylko jedno uczucie: wściekłość. Lekarz powiedział mi, że Klara
została brutalnie pobita, a potem…zgwałcona. Miałem ochotę znaleźć jej oprawcę
i zadać mu ból, udowodnić, że nie pozostanie bezkarny. Ale on zniknął. Jedyna
osoba, która mogła wprowadzić jakikolwiek postępy do śledztwa stała teraz na
krawędzi życia i śmierci. Jeden niewłaściwy ruch i już nigdy nie usłyszę jej
melodyjnego śmiechu wypełniającego pustkę mojej egzystencji i nadającego
kolorów bezbarwnej rzeczywistości. Jeden nieostrożny krok i zginiemy
oboje. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nagle poczułem na ramieniu czyjąś ciepłą
dłoń., której dotyk dodawał otuchy. Wzdrygnąłem się i spojrzałem w górę. To był
Liam.<br />
- Zayn, idź do domu babci Klary, odpocznij. Ja z nią posiedzę – powiedział
cicho, patrząc na mnie swoimi czekoladowymi oczami przepełnionymi
współczuciem.<br />
- Nie zostawię jej – powiedział twardo, przesuwając wzrokiem po wymizerowanej
twarzy mojej dziewczyny. Ten widok napełniał mnie bólem.<br />
- Siedzisz tu od samego początku, a ona nawet nie zdaje sobie sprawy z Twojej
obecności. Nie wmówisz mi, że wysypiasz się na tym niewygodnym, szpitalnym
krzesełku. - Chciałem mu powiedzieć, że to nieważne, bo jej nie zostawię, ale
nie pozwolił mi dojść do głosu – Przydasz jej się bardziej, jeśli będziesz
wypoczęty. Ona będzie potrzebowała całej twojej siły i wsparcia, gdy się
obudzi. Zrób to dla niej.<br />
Zawahałem się. Nie chciałem opuścić Klary, ale wiedziałem, że Liam ma racje.<br />
- Liam, ja nie mogę jej zostawić. Zrozum.<br />
- Rozumiem – powiedział siadając obok mnie. – Mimo, że nie byłem nigdy tak
naprawdę zakochany to rozumiem. Widzę jak na nią patrzysz, jak reagujesz na jej
obecność, jak bardzo wpłynął na Ciebie jej wypadek. Ale musisz też pamiętać o
sobie. Musisz wziąć się w garść, bo Zayn który siedzi teraz koło mnie nie
będzie wstanie pomóc Klarze.<br />
- Liam, ale ja nie mogę jej teraz zostawić. Nie potrafię. Boję się, że jeśli
choć na chwilę stracę ją z oczu to ona zniknie i zostawi mnie samego. Tym razem
na zawsze – wyszeptałem, patrząc na delikatne, posiniaczone oblicze Klary,
doszukując się jakiejkolwiek oznaki, że jej stan uległ zmianie. Jednak wszystko
była takie same. Prze miniony tydzień tylko rana na policzku zaczęła się zabliźniać
a siniaki zaczęły przypierać śliwkowego odcieniu, poza tym dziewczyna wyglądała
dokładnie tak samo.<br />
- Zadzwoń jak się obudzi – powiedział zrezygnowany Liam wychodząc z sali. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Znowu zostałem z nią sam, chociaż nie
całkowicie. Nad nami wisiała groźba śmierci, coś z czym nie potrafiłem walczyć.
Zakapturzona, wychudzona postać stojąca w rogu sali ze srebrną, odbijającą
światło kosą, tylko czekająca na swoją kolej. Czekając na moment, w którym
będzie mogła odebrać mi moją ukochaną. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wiem, że mnie teraz prawdopodobnie nie
słyszysz, ale… chcę żebyś wiedziała, że żałuję. Nawet nie zdajesz sobie sprawy
jak bardzo. To przeze mnie tu leżysz. Gdybym wcześniej zauważył, że nasza więź
zaczyna się rozpadać, nie byłoby nas tutaj. Cholera. Obiecałem Ci, że Cię nie
zranię, że zawsze będę, że nic nas nie rozdzieli, i co zrobiłem? Pozwoliłem Ci
odejść. Zachowałem się jak dupek – szybko wyrzucałem z siebie słowa
przepełnione bólem i frustracją. - Nasz związek był niczym roślina. Niepielęgnowany
kwiat zaczął usychać z niezauważalnej tęsknoty i obumierać z braku nieodzownej
do życia miłości. Spieprzyłem – powiedziałem udręczonym głosem. Jak ja mogłem
dopuścić do tego, że moja ukochana walczy teraz o życie?! Spojrzałem na jej
zroszoną potem, naznaczoną różową blizną twarz. Piętno tamtego faceta już
zawsze będzie ją znaczyło. – Cholera! – krzyknąłem, gwałtownie wstając z
krzesła i zaczynając nerwowo krążyć po małym pomieszczeniu. Czułem się jak
zwierzę zamknięte w klatce. Ciężką, przepełnioną bólem ciszę zakłócało jedynie
miarowe buczenie neonowych żarówek. – Kocham Cię, rozumiesz?! Nie możesz mnie
zostawić! – mój szloch tylko spotęgował siłę słów. – Bez Ciebie nie dam rady –
dokończyłem cicho, znowu siadając na niewygodnym krzesełku przy łóżku Klary.
Wpatrywałem się w moje buty, na które spływały krople łez błyszczące w świetle
szpitalnych żarówek. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nagle poczułem na dłoni czyjąś ciepłą,
delikatną dłoń. Dotyk niósł ukojenie i nadzieję na lepsze jutro. Podniosłem
błyskawicznie głowę, napotykając wpatrzone we mnie niebieskie, hipnotyzujące
oczy. Serce szamotało mi się w piersi niczym koliber zamknięty w klatce. Klara
odzyskała przytomność.</span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br />
<span style="color: black; font-family: "Arial","sans-serif";">***</span></div>
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Nurkowaliście
kiedyś w basenie i sprawdzaliście ile wytrzymacie? Pamiętacie dźwięki jakie
docierały wtedy do waszych uszu? Niby coś tam słyszeliście, lecz było to
takie niewyraźne, nierzeczywiste. Jakby pochodziło z innego wymiaru i nie
potrafiliście odczytać sensu tych słów. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Ze mną
działo się dokładnie to samo z tą różnicą, że zamiast chlorowanej wody moje
zmysły przytępiała lepka maź zwana poniżeniem. Wpatrywałam się w miotającego
się Zayna i nic nie mogłam zrobić. Wszędzie, w każdym aspekcie naszego życia są
jakieś granice. Moja granica została przekroczona. Za nią nie było już nic.
Czułam się jak ostatnia szmata niewarta tego by dalej żyć. Fakt, że tego nie
chicałam, że się broniłam jak mogłam, nie miał teraz najmniejszego znaczenia.
Co się stało to się nie odstanie. Moja godność uległa destrukcji i
dematerializacji. Zabrał ją ze sobą.</span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;"> Za tak
szczelną, odgrodzoną od świata kopułą powinnam czuć się bezpieczna. W moim
własnym świecie, gdzie sama rozdaję karty nikt mnie nie skrzywdzi. Jestem tu
sama. Mimo to ogromne przerażenie biegało po całym moim ciele grając w berka ze
wstydem. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Obok nich
znajdował się także wstręt. Brzydziłam się samej siebie. Cieszyłam się, że nie
ma tu luster. Na sam widok mojej twarzy na pewno chciałabym uciec. I nie
chodziło tu wcale o te siniaki, czy blizny, których na pewno było nie mało.
Nienawidzilam siebie za to co się stało. To była moja wina. To ja wyjechałam z
Londynu, a potem szwędałam się w nocy po pustym lesie. Zasłużyłam sobie na to. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Nagle Zayn
zauważył, że się wybudziłam i do mnie podszedł. Chwyciłam go podświadomie za
rękę. Najpierw się przestraszyłam. Ciepło jego dłoni wywołało u mnie kolejny
atak paniki. Chciałam się wyrwać, ale on spojrzał na mnie tym troskliwym
wzrokiem. Ufałam mu. Wtuliłam się mocno w jego ramię, jakby była to
najbezpieczniejsza kryjówka. Nora dla postrzelonego zająca. Dalej nie byłam w
stanie nic powiedzieć. On też milczał. Wiedział, że potrzebna mi cisza i
spokój. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Nie wiem jak
długo tak po prostu leżeliśmy. Może godzinę, może dwie, pięć… W końcu
przerwałam tą niemal naturalną ciszę dziwiąc się, że coś takiego jak dźwięki
jeszcze istnieje. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">- Przepraszam
– cicho wyszeptałam. Słysząc mój głos lekko drgnął i się podniósł. Delikatnie
chwycił mnie za ramiona i spojrzał głęboko w oczy. Na jego twarzy widać było
tyle troski, zmartwienia, bólu, które usilnie próbował ukryć. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">- To nie
jest Twoja wina. Zapamiętaj to i nigdy więcej nie mów takich bzdur. To ja Cię
nie obroniłem. Pozwoliłem żeby ktoś Cię skrzywdził. Powinienem być przy Tobie i
Cię chronić przed całym złem tego świata. A ja zamiast coś zrobić siedziałem w
Londynie i się nad sobą użalałem. Ale teraz wszystko się zmieni. Zaopiekuję się
Tobą i razem z tego wyjdziemy, rozumiesz? Nikt, nigdy Cię już nie zrani. Nie
dopuszczę do tego. – dawno nie słyszałam, żeby chłopak był aż taki
stanowczy. Każde jego słowo było szczere i prawdziwe. Pozwolił mi uwierzyć, że
kiedyś wsyzstko wróci do normy.</span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;"> Powinnam
kazać mu się wynosić. Odrzucić, dla jego własnego dobra. Zdawalam sobie sprawę
z tego, że najbliższe miesiące na pewno nie będą łatwe. Lecz znowu byłam
egoistką. Nie przetrwałabym bez niego. Był powodem, dla którego się nie
poddałam. Jedynym budowniczym, który mógł odbudować moją zrujnowaną psychikę. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">- Jeśli
odejdziesz to zrozumiem – mimo że wiedziałam, że przy mnie zostanie, chciałam,
żeby miał wyjście. Żeby nie był ze mną z poczucia obowiązku,, czy też winy.
Chciałam dobrze, a znowu zawaliłam. Kolejny piorun udręki przeszył jego twarz. </span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">- Nigdy
więcej tak nie mów – podkreślił każde słowo i znowu mocno mnie przytulił
tworząc tarczę przed demonami piekielnej nocy.</span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;"> ------------------------------------------------------------------------------------------------------</span><br />
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Hej kochani.
Najpierw chciałam was przeprosić, że tak dawno nie było nowego rozdziału.
Złożyło się na to wiele czynników w które nie będę was zagłębiała. W każdym
razie proszę o wybaczenie i obiecuję poprawę. Po drugie przepraszam za jakość 1
i 3 części. Tak, wiem, że to jest żenada, ale nie umiałam lepiej. Miałam za
długą przerwę… Po trzecie bardzo wam dziękuję, że ciągle tu zaglądacie. Jak na
bloga gdzie przez taki okres czasu nie pojawiały się nowe posty to statystyki
są naprawdę dobre. Dziękuję. Nie do końca wiem co teraz robić dalej. W sensie,
że na blogu. Miałam plan, ale teraz nie jestem pewna. Dlatego bardzo was
proszę, żebyście umieszczały swoje propozycje do dalszych losów K&Z w
komentarzach. Nie poradzę sobie bez was. A zapomniałabym. Bardzo przepraszam wszystkie bloggerki, których blogi zaniedbałam. Obiecuję w najbliższym czasie to nadrobić. Nie zapomniałam o was. Ok., dzisiaj się nie rozpisuję. Kiedy
następny? Naprawdę nie wiem, postaram się stworzyć coś szybciej, ale ostatnio mi to nie idzie. Za dużo się dzieje… Nieważne. To buziaki i do następnego
:*</span><br />
<div align="right" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "Arial","sans-serif"; font-size: 11pt;">Wasza Gabi <span style="color: #4bacc6;">♥♥</span></span></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal">
<br />
<span style="color: black; font-family: "Times New Roman","serif"; font-size: 12pt; line-height: 115%;">No witam. Długo nas nie było i musicie
wiedzieć, że to moja wina. Mówiłam Gab, że współpraca ze mną wcale nie jest
takim genialnym pomysłem, bo ja nie umiem trzymać terminów i nie mam czasu, no
ale cóż. Bywa. Mam nadzieję, że chociaż Wam się podoba, i że nadal tu
jesteście.<br />
Vick</span></div>
</div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-91165149804784933922012-06-06T20:26:00.000+02:002020-09-12T20:22:42.360+02:00If only I knew what I know today...<div style="text-align: center;">
Rozdział 21</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<object class="BLOGGER-youtube-video" classid="clsid:D27CDB6E-AE6D-11cf-96B8-444553540000" codebase="http://download.macromedia.com/pub/shockwave/cabs/flash/swflash.cab#version=6,0,40,0" data-thumbnail-src="http://3.gvt0.com/vi/___l8Y21yNM/0.jpg" height="266" width="320"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/___l8Y21yNM&fs=1&source=uds" />
<param name="bgcolor" value="#FFFFFF" />
<param name="allowFullScreen" value="true" />
<embed width="320" height="266" src="http://www.youtube.com/v/___l8Y21yNM&fs=1&source=uds" type="application/x-shockwave-flash" allowfullscreen="true"></embed></object></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Ogródek mojej
babci był chyba najbardziej zadbanym miejscem jakie w życiu widziałam. Idealnie
równe rabatki kolorowych kwiatków miały w sobie niebywały urok, a sad, który
rozprzestrzeniał się za nimi przypominał smaki z dzieciństwa. Spędziłam w tym
miejscu już tydzień. W tym kraju, w tej miejscowości, w tym ogrodzie, na tej
ławce. Dzień w dzień siadałam właśnie w tamtym magicznym przez swoją
zwyczajność miejscu i próbowałam ułożyć sobie wszystko w głowie. Zrozumiałam, że
przez ten ciągły brak czasu żyłam z dnia na dzień. Nie zastanawiając się nad
przyszłością i teraźniejszością. Potrzebowałam czasu, żeby sobie wszystko od
nowa uporządkować. Powyrzucać wszystko z szafek w mojej głowie i powkładać do
nich tylko to, co potrzebne. To wszystko nie było takie łatwe jak by się mogło
wydawać. Tak, wiem, że na świecie są większe problemy: bieda, głód, choroba…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Byłam w tym momencie egoistką i otwarcie się
do tego przyznaję. Ale chyba każdy z nas nim przynajmniej po części jest. To
już nasza ludzka natura. Więc zamiast pomagać sierotom rozważałam całe swoje
życie. A właściwie powinnam napisać całe swoje nowe życie. Bo odkąd poznałam
Zayna wszystko się zmieniło. Stałam się innym człowiekiem. Nie mówię, że
lepszym, ale też nie gorszym. Innym. Przed przyjazdem do Londynu byłam bardzo
wyalienowana. Typowa samotniczka z niewielką grupką znajomych na pokaz.
Zamknięta w czterech ścianach swojego pokoju z książką lub szkicownikiem. Czemu
tak było? Nie wiem. Po prostu nie umiałam się dogadać z otaczającymi ludźmi. Od
jednych czułam się lepsza, od drugich gorsza… Znalezienie z nimi wspólnego
języka było dla mnie wyczynem równym trudnością ze zdobyciem Mont Blanc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Wyjeżdżając
miałam zamiar zacząć życie od nowa. Podjąć próbę otworzenia się na otoczenie i
pokazania swojej prawdziwej twarzy, którą znali tylko nieliczni. I na początku
się udało. Nie mówię, że od razu stałam się duszą towarzystwa, lecz pierwszy
raz w swoim kilkunastoletnim życiu odniosłam wrażenie, że jestem coś znaczącym
elementem społeczeństwa. Ludzie mnie słuchali i rozumieli. Nie musiałam się już
obawiać krzywych spojrzeń niezrozumienia. Ci ludzie naprawdę mnie pokochali ze
wzajemnością. I wtedy właśnie na mojej drodze pojawił się Zayn. Spadł z nieba
wywołując zawirowania w głowie i szybsze bicie serca. Chwycił mnie za rękę i
błyskawicznie wciągnął na swój rollercoaster. Wylądowałam w innym wymiarze. Z
dala od moich przyjaciół. Znowu przestałam być Klarą Brown. Stałam się
dziewczyną Zayna Malika. I mimo że praktycznie od początku wiedziałam w co się
pakuję, jakie to niesie ze sobą konsekwencję, to ciągle miałam jeszcze
nadzieję, że nie będzie tak źle. Przecież przez ten świat przewinęły się
tysiące celebrytów i duża część z nich wcale nie była singlami. Widocznie u nas
było inaczej. Tak bardzo potrzebowałam czasem chwili zainteresowania, na którą
nie mogłam liczyć. Chciałam być ważna. Żeby mnie ktoś pochwalił, chciał ze mną dłużej porozmawiać, zapytał mnie o
zdanie. Nienawidziłam tej ignorancji z jaką się do mnie odnoszono. Nawet gdy
wychodziliśmy razem na jakiś bankiet czy inną imprezę dla wybranych, bogate
szychy mówiły Zaynowi – No bracie, muszę ci powiedzieć, że Twoja towarzyszka
wygląda dziś nieziemsko. Do mnie bezpośrednio zwracano się sporadycznie. Nie mogłam go o nic obwiniać. To nie była
przecież jego wina, że odbierano mnie tak, a nie inaczej. Jednak, mimo że nigdy
nie byłam osobą, która za wszelką cenę chce być w centrum uwagi, takie wieczne
stanie w cieniu też mi nie odpowiadało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Ale był to
tylko jeden czynnik, który wpłynął na nasze wypalenie. Bo poza problemami
dotyczącymi popularności Zayna, było
jeszcze coś zwyczajnego. Rutyna. Mały, przebiegły wąż wkradający się, prędzej
czy później atakuje każdy związek. Zapominamy o pocałunku na pożegnanie, a
magiczny błysk w oku, który nas odróżniał od masy szarych twarzy, zanika. I
choć dalej kochałam Zayna tak samo mocno jak on mnie to powoli zaczęliśmy się
męczyć. Chyba nasza miłość była za duża, a wyobrażenia za wymagające. Chciałam
odejść. Tak wiele razy pakowałam swoje walizki i się wyprowadzałam, tylko po
to, żeby potem wracać z podkulonym ogonem i prosić o kolejną szansę. Etap kiedy
było różowo dawno już był za nami. Utknęliśmy w jakiejś chorej
czasoprzestrzeni. Powrót. Dwa miłe dni. Irytacja i tłumiona złość. Wybuch.
Wyprowadzka. Powrót. Można by teraz zapytać dlaczego nie odeszłam na stałe,
skoro tak źle mi było? Odpowiedź jest prosta, wręcz banalna. Kochałam go. I
jakkolwiek nie mogłam powiedzieć, że jestem z nim najszczęśliwsza na świecie,
to bez niego nie byłabym wcale. Już dawno temu złożyliśmy sobie
niewypowiedzianą przysięgę – i że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Staliśmy się
nierozerwalną całością, która nie istniała osobno. Jak kawałki puzzli, które są
zbędne bez reszty. Nie tworzą niczego sensownego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Łzy kolejny
raz poleciały po mojej twarzy. Zauważyłam je dopiero po chwili, tak bardzo
przyzwyczajona do nich byłam. Usilnie szukałam rozwiązania, lecz nic mądrego
nie przychodziło mi do głowy. W ostatnim czasie chyba obydwoje rozglądaliśmy
się za odpowiedzą na to pytanie. Rozpaczliwie pragnęliśmy odzyskać nasze
utracone szczęście, radość, spontaniczność i płomień. Ludzie nie łakną miłości
dopóki nie wpadną w jej słodko-gorzkie sidła. Dzieci w Australii nie marzą o
przejażdżce na wielbłądzie, a afrykańskie pary nie wyczekują jesiennego tańca
kolorowych liści. Jednak gdy już się tego zasmakuje jest za późno na ratunek.
Człowiek wpada w pajęczynę miliona uczuć. Bo miłość nigdy nie przychodzi sama.
Zawsze towarzyszy jej gama różnobarwnych, skrajnych emocji. Emocji które jednocześnie
niszczą i budują człowieka. Wyrywają go ze starej skóry dziecka i na zmianę
kopią i głaszczą, aby nadać mu dojrzałości. Jest to jeden z najbardziej
skomplikowanych procesów w przyrodzie. Najboleśniejszy i najbardziej pożądany. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Obok tego
wszystkiego gryzło mnie jeszcze jedno stworzonko, zwane poczuciem winy. Wbijało
swoje ostre ząbki w moją duszę i wtłaczało do niej cierpki jad. Nie powinnam
była tak wyjeżdżać. Jakkolwiek źle między nami było najpierw mogłam z nim
porozmawiać. Tak szczerze, od serca, bez owijania w bawełnę. Od razu sięgnęłam
po ostateczne wyjście. Na miejscu Zayna nie wybaczyłabym sobie tak łatwo. Lecz
on zawsze był dla mnie wyrozumiały. Wiedział, że taki mam charakter i go
akceptował. A przede wszystkim bardzo mnie kochał. Cokolwiek by się nie stało,
miałam pewność, że nigdy mnie nie odrzuci. Zawsze otoczy swoim czułym ramieniem
i szepnie, że cieszy się z mojego powrotu, że tęsknił. Wolałam nie myśleć o
tym, co przeżywa teraz. Znowu go zraniłam. Wbiłam trzonek prosto w serce i
przekręciłam parę razy, to w prawo, to w lewo. Tęsknił za mną i ja za nim też.
Więc po co się tak krzywdzić? Jaki to ma sens? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Wyjęłam z
tylniej kieszeni starą Nokię, pożyczoną od babci i wybrałam zagraniczny numer
telefonu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">- Halo, Liam,
to ja. Chciałam Cię tylko zapytać czy w domu wszystko w porządku. Jak on się
czuje? Jest bardzo wściekły? – musiałam się dowiedzieć jak sobie radzą. Nie
mogłam zadzwonić do Zayna, bo to by się mogło źle skończyć. Martwiłam się o
niego. Zrozumiałam jak wielką egoistką byłam. Nie chciałam go idealizować, bo
zaistniała sytuacja była naszą wspólną winą, lecz nie powinnam była uciekać. W
związku chodzi o to, żeby się nawzajem wspierać i ze sobą rozmawiać. Słowa
babci naprawdę wiele mi uświadomiły. Otworzyły oczy i pokazały zupełnie inny
punkt widzenia. Miłość to nie jest bajka. W niczym nie przypomina ona uczucia
które połączyło Kena z Barbie, czy księcia z Kopciuszkiem. Na każdym kroku jest
pełno przeciwności, prób, barier i chaszczy. Do końca wytrwają tylko
najsilniejsi. Nic nie może być idealne. Czyste, krystaliczne i bezproblemowe.
Trzeba się przewracać i podnosić, żeby wiedzieć, że ma się siłę. Siłę do walki
z codziennością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">- Boże,
kobieto, Ty wiesz jak my się o Ciebie martwiliśmy?! Gdzie Ty do cholery jesteś?
Przeszukaliśmy cały Londyn, a Harry pojechał nawet do Kate. Wracaj natychmiast
do domu. Zayn wariuje. Najpierw miotał się po całym domu i niszczył wszystko na
swojej drodze. Wazony, talerze, meble – wszystko jest w ruinie. A potem… potem
zapadł w jakiś letarg. Nic nie je, nie pije, nie odzywa się. Tylko leży z
kamienną miną. Nie jesteśmy w stanie do niego dotrzeć. Jeszcze nigdy nie
widziałem, żeby aż tak bardzo cierpiał. Co Ty wyrabiasz, co?! Chcę Cię tu jeszcze dzisiaj widzieć. Wszystko
sobie wyjaśnicie, porozmawiacie. Ale wróć do domu. –chyba jeszcze nigdy nie
słyszałam Liama takiego roztrzęsionego. Nie wiedziałam co o tym myśleć.
Najchętniej od razu bym się spakowała i wsiadła w pierwszy samolot, ale nie
mogłam zostawić tak tu babci samej. Nagle jednak w mojej głowie pojawił się
pomysł, którym natychmiast podzieliłam się z chłopakiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">- Liam,
przyjedźcie tu proszę. – cicho załkałam. - Przepraszam, nie powinnam wyjeżdżać,
ale to wszystko mnie przygniotło. Nie miałam siły. I jeszcze jak wrócił do tego
domu taki zalany, to to była ostatnia kropla w czarze goryczy. Myślałam, że
sobie to wszystko tu na spokojnie przemyślę, ale nie umiem. Potrzebuję was.
Potrzebuję Zayna. – taka była właśnie prawda. Mimo tych ciągłych kłótni,
sprzeczek, pretensji i żalu to ciągle go potrzebowałam. Bardziej niż tlenu,
wody, czy snu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">- Dobrze, już
dobrze mała. Tylko mi tu nie płacz. – brzmiał już o wiele łagodniej, choć był
tak samo jak my wszyscy wykończony tą sytuacją. Musiał żyć w domu przepełnionym
ciężką jak ołów atmosferą i nic nie mógł na to poradzić. Nie protestował, by
nie przysparzać nam jeszcze więcej zmartwień. A może właśnie powinien. Może
wtedy byśmy się otrząsnęli. – A teraz mi wreszcie powiedz gdzie się podziewasz.
Będziemy tam najszybciej jak się da. – podałam mu dokładny adres i się
rozłączyłam. Nie wiedziałam czy to słuszna decyzja. Kłamstwem byłoby
powiedzenie, że zrobiłam tak z głębokiego przekonania, że to najlepsze
rozwiązanie. Po prostu się złamałam. Nie
umiałam bez nich wytrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Przed ich przyjazdem postanowiłam się przejść
na pierwszy a zarazem ostatni samotny spacer. Wiedziałam, że gdy już tu będą
względny spokój i harmonia znikną na dobre i nie będę mogła liczyć na chwilę
sam na sam ze sobą. Poszłam prosto przed siebie. Nawet nie zauważyłam kiedy
otoczył mnie tłum sosen i świerków. Ponure drzewa grały upiorną pieśń na
strunach wiatru, a drobne krople deszczu
mu wtórowały. Gdzieś w oddali dało się słyszeć ostrzegawcze pohukiwanie sów i
wycie wilków. Podskórnie czułam, że powinnam wracać do domu, lecz tego nie
zrobiłam. Okrągła tarcza księżyca zahipnotyzowała mnie swoim blaskiem i
prowadziła w głąb tej krainy mroku. Myśli niczym żelazna kurtyna przysłoniły mi
oczy na tyle szczelnie, że po chwili nie wiedziałam już gdzie jestem.
Najważniejsze było teraz zachować spokój. Przecież na pewno jeśli nawet sama
nie wyjdę to ktoś mnie znajdzie. Trzeba to tylko przeczekać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"> Nagle usłyszałam głośny trzask. Łamanie gałęzi
rodem z horroru. Ciemny kontur, który pojawił się gdzieś między drzewami
zbliżał się coraz bardziej. Instynktownie zaczęłam uciekać. Udawany spokój
całkowicie ustąpił miejsca niekontrolowanej panice. Kompletnie nie wiedziałam
co się dzieje. Musiałam biec. Gonił mnie. Jego ciężkie kroki dudniły w mojej
głowie powodując jeszcze większą histerię. Błyskawicznie obróciłam się za
siebie, by dowiedzieć się kim mój napastnik jest. Wykorzystał ten moment
nieuwagi. Przeszywający ból obiegł całą moją rękę. Ogromne łapska trzymały mnie
za ramiona krępując każdy ruch. Krzyczałam, kopałam, plułam, wyrywałam się i
gryzłam, lecz nie przynosiło to żadnych rezultatów. Nigdy nie zapomnę tego
kpiącego wzroku i obleśnego uśmiechu. Spocona, świńska twarz wpatrywała się we
mnie jednocześnie z pogardą i rozbawieniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">- Uspokój
się, mała dziwko. Mam już dość tej zabawy. Prawie mi Cię szkoda, wiesz? Ale nie
nabiorę się na tę Twoją niewinność. Nie jestem już takim głupcem. Zasłużyłaś
sobie. Wy wszystkie sobie zasłużyłyście. – wysyczał z furią. O co chodziło?
Przecież ja go nawet nie znałam. Lecz wdawanie się w dyskusję na pewno nie
polepszyłoby sytuacji. Wręcz przeciwnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Uderzył mnie
z całej siły w policzek. Niczym bezwładna marionetka poleciałam na chrust.
Jeszcze nigdy nie byłam taka bezbronna. Taka słaba. Wąska, jeszcze ciepła,
czerwona strużka zaczęła spływać po mojej twarzy tworząc pierwszą plamę na
mojej białej sukience. Pierwszą, lecz na pewno nie ostatnią. Był dla mnie za
silny i przepełniony zbyt dużą nienawiścią. Nic nie było w stanie go
powstrzymać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">***</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/0oNZRS20yQw?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Moja rzeczywistość składała się jedynie
z bólu i tęsknoty przeplatanych z pustką. Nic się nie liczyło. Całymi dniami
siedziałem w pokoju, odcięty od wszystkich. Towarzyszyła mi jedynie muzyka
leczącą poszarpane serce i dym papierosowy, który sprawiał, że ból stawał się
lżejszy. Powiedzenie, że czas leczy rany, nie jest nic warte. Przez ten tydzień
intensywność bólu się nie zmieniła, po prostu zacząłem się do niego
przyzwyczajać. A do cierpienia dołączała tęsknota, która przepełniała
każdą komórkę mojego ciała. Nie niszczył mnie brak Klary, bo gdy odeszła po raz
pierwszy jakoś przetrwałem. Niszczyły mnie blizny po szczęściu, które nagle
gdzieś zniknęło. Wszystko co mnie otaczało w jakiś sposób mi ją przypominało.
Poduszka, nadal przesączona jej cudownym zapachem. Turkusowa bluzka, którą w
pośpiechu zostawiła w łazience, a której nie potrafiłem się pozbyć. Te
wszystkie drobne rzeczy raniły, nie miałem jednak serca się ich pozbawić. Być
może jestem masochistą, ale myślę, że ból jest lepszy od całkowitego otępienia.
Poza tym… tylko wspomnienia jakoś trzymały mnie przy życiu. Wspomnienia i wiara
w to, że jeszcze odzyskam moje szczęście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Minął już tydzień. Długi, bezbarwny i
naznaczony wszechobecnym bólem tydzień. Najgorszy tydzień moje życia. Przez ten
cały czas siedzę w moim pokoju bezproduktywnie wpatrując się w ścianę i marząc
o tym, że za chwilę Klara pojawi się w drzwiach naszej sypialni, jak to miała
robić w zwyczaju, gdy zamykały się w sobie i cierpiałem. Czekałem aż wejdzie,
przytuli mnie i pomoże zmierzyć mi się ze światem. Ale ona się nie pojawiała.
Czekałem, chociaż wiedziałem, że to nie ma żadnego sensu, bo ona nie wróci. A
to wszystko przeze mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Na samym początku chłopacy próbowali
mnie pocieszyć, ale teraz dali sobie spokój. Nawet Liam. Poddali się wiedząc,
że to i tak nie ma sensu. Gdy tylko zaczynali temat całkowicie się wyłączałem.
Nie chciałem ich słuchać. Nie chciałem o tym rozmawiać. Jedyną osobą, którą
chciałem teraz widzieć była Klara, ale ona przecież wyjechała. Z mojej winy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiem co mam robić. Kiedy Klara była
przy mnie nie zdawałem sobie sprawy, że jest tak ważną częścią mojej
rzeczywistości, że stała się sensem mojej egzystencji. Bez niej się zgubiłem, a
cały mój świat stracił wszystkie swoje kolory. Zewsząd otacza mnie
przytłaczając pustka, której nawet moi przyjaciele nie potrafią rozproszyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Czuję się trochę jakby miał deja vu. Już
kiedyś ją przecież straciłem. Ale wtedy mniej bolało. Ostatnim razem nie
wiedziałem jeszcze tak naprawdę jak to jest ją mieć. </span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Na okrągło odsłuchuję wiadomość, którą nagrała mi Klara. Wsłuchuję się w jej
przepełniony bólem głos i myślę o tym, jak bardzo ją zraniłem. Karmię się
każdym dźwiękiem, tylko powiększając własne cierpienie. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">
<o:p></o:p></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Od jej odejścia co noc dręczą mnie koszmary.
Zlany potem rzucam się po łóżku, wrzeszcząc jak opętany, do momentu, w którym
któryś z chłopaków mnie nie obudzi. Co mi się śni? Klara. Odchodzi, a ja mimo
że biegnę nie potrafię jej dogonić. Stoję w miejscu i patrzę na jej oddalającą
się sylwetkę, a moje serce pęka w drobny mak. Pochłania ją ciemność, a mnie
otacza pustka. Bezkresna. Bezbarwna. Pustka, która wdziera mi się do płuc i nie
pozwala mi oddychać. Pustka, która każdej nocy na nowo zabiera mi to co
najbardziej kocham. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Pustka, która na drugie imię ma tęsknota.
Własna tęsknota mnie zabija. Rozbija moją duszę na cząstki elementarne, a ja
nie mam wystarczająco dużo siły, by złożyć ją z powrotem w całość. Tak bardzo
chciałbym, żeby Klara tutaj była… Ale to niemożliwe, bo jej nie ma. Najgorsze w
tym wszystkim jest chyba to, że uświadomiłem sobie, iż tak naprawdę zawsze
tęskniłem za Klarą. Gdy jej usta łączyły się w słodkich pocałunkach z moim
wargami, gdy spaliśmy, wtuleni w siebie… Tak, wtedy też za nią tęskniłem, bo
już wtedy, gdzieś tam, zagubiliśmy siebie. Pomimo, że była obok mnie,
tęskniłem, bo powoli traciliśmy siebie w naszym ‘byciu razem’. Nigdy nie
chciałem jednak, żeby odchodziła. Za każdym razem, gdy coś zepsułem, modliłem
się w duchu, żeby została, naiwnie wierząc, że wszystko samo się jakoś ułoży. I
w końcu ona odeszła. Choć właściwie to odchodziła wiele razy, a ja za każdym
razem bałem się, że to już koniec. Ale wracała. W momencie, gdy traciłem
nadzieję, ona ją znowu rozpalała. Gdyby nie ona nie wiedziałbym ile mam w sobie
siły i ile godzin ociekających rozpaczliwym oczekiwaniem potrafię znieść. Nie
wiedziałbym, że potrafię kochać kogoś tak mocno, jak pokochałem Klarę. Teraz
jednak moja nadzieja powoli się wypala, a Klary nadal nie ma. A ja tak bardzo
ją kocham… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozstanie wyssało ze mnie całe życie, już
nawet nie mam siły na imprezowanie, które być może pomogłoby mi zapomnieć.
Teraz poświęcam się tylko muzyce, a wszystko co tworzę przepełnione jest
rozpaczą, smutkiem, żalem i podszyte mocnymi nićmi miłości. </span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - Stary,
koniec tego użalania się nad sobą – powiedział stanowczo Liam, bez pukania
wchodząc do mojego pokoju. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Puka się – odpowiedziałem głosem wypranym z wszelkich emocji. Nie chciałem
czuć. Nie chciałem, żeby moi przyjaciele wiedzieli jak bardzo cierpię. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dzwoniła Klara – powiedział Liam z szerokim uśmiechem na twarzy. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Na początku jego słowa do mnie nie dotarły. Jak to: dzwoniła Klara? Przecież…
ona mnie zostawiła. To niemożliwe. Jednak po chwili do głosu doszła nadzieja,
która na nowo zapłonęła w moim sercu. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jedziemy do niej jutro – ciągnął dalej Liam, a na jego twarzy malowała się
coraz większa radość. – No, Malik, chyba w końcu wracasz do życia. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To ona jest moim życiem – wyszeptałem na tyle głośno, żeby Li mógł mnie
usłyszeć. – Gdzie ona jest? </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- U babci, w Polsce. Nie chciała jeszcze zostawiać rodziny, przecież dopiero
przyjechała, a więc my jedziemy do niej. Załatwiłem już wszystko z naszym
menagerem. Pakuj się – powiedział klepiąc mnie lekko w ramię i wyszedł. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a moje serca wypełniła radość,
której nie czułem już tak długi czas. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Liam – zawołałem, wystawiając głowę zza drzwi. – Ja lecę dzisiaj. Nie
wytrzymam do jutra. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wiedziałem, że to powiesz – zaśmiał się cicho mój przyjaciel. – Lou
zarezerwował Ci bilet. Twój samolot odlatuje za dwie godziny. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">~*~ </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Szedłem
polną drogą coraz bardziej zagłębiając się w dębowy las. Drzewa imponowały mi
swoją wielkością i starością, swoją osobliwą magią. W Anglii niewiele jest
lasów, a takie jak ten wydają się jedynie zwykłym wyobrażeniem. Polska ma w
sobie magię natury, której w Wielkiej Brytanii brakuje. Tu jest bardziej dziko
i naturalnie. Prawdziwiej. </span></div>
<o:p></o:p></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Nie wiedziałem gdzie idę i dlaczego coraz
bardziej zagłębiam się w las, chociaż dopiero nadchodzi świt, a słońce powoli
prześwieca przez korony drzew. Spanikowana babcia Klary powiedziała mi, że
dziewczyna wyszła pomyśleć i nie wróciła na noc, a jakiś wewnętrzny głos mówił
mi, że znajdę ją właśnie tutaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Szedłem śpiesznie, chłonąc piękno
i siłę dębów, uważnie rozglądając się za ukochaną. Nigdzie jej nie widziałem,
ale nie traciłem nadziei. Wielkie drzewa koiły mnie swoją potęga i wydawały się
przelewać na mnie ułamek swojej siły. Czułem się coraz silniejszy. Coraz
pewniejszy. Zacząłem wierzyć, że wszystko się jakoś ułoży. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Moje serce wypełniało szczęście i
oczekiwanie. Tak bardzo chciałem już trzymać Klarę w ramionach, czuć jej słodki
zapach, słyszeć melodyjny śmiech, w którym się zakochałem. Chciałem ją
przeprosić, powiedzieć jej jak bardzo ją kocham i jak bardzo mi jej brakowało. </span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nagle usłyszałem krótki, urywany szloch, pomieszany z jękami bólu.
Przystanąłem. Do moich nozdrzy, zmieszana z zapachem lasu, doszła woń krwi.
Moje serce zgubiło rytm. </span><i style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Tylko nie to!</i><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">
<o:p></o:p></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Pobiegłem w kierunku rozpaczliwych dźwięków
modląc się w duchu, żeby to nie Klara była ich źródłem. Jednak intuicja
podpowiadała mi, że znam ten głos, że znam ten szloch. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Zauważyłem ją. Leżała w cieniu
jednego z wielkich drzew. Skulona, szlochająca postać, bezgłośnie wzywająca
pomocy </span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Klara? – zawołałem, a moim głosie znalazło ujście całe moje
przerażenie. </span></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dziewczyna tylko jęknęła głośno i podniosła głowę. Z długiego rozcięcia na jej
policzku spływała krew, jej sukienka była brudna i rozdarta. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie zastanawiając się co robię podbiegłem do niej i chwyciłem ją w ramiona.
Była taka krucha… </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie zostawiaj mnie – wyszeptała i straciła przytomność. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Moje serce zamarło. Zadzwoniłem po pogotowie i rozszlochałem się, pozwalając
znaleźć upust targającym mnie emocjom. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ona musiała żyć. Bez niej nie było mnie. </span></div>
<o:p></o:p></span><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-------------------------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Mam wrażenie,
że was zawiodłam tym rozdziałem. Ba, jestem tego pewna. Jest taki nudny, mdły…
Ale musiałam dać tyle jej przemyśleń, żebyście dokładnie ją zrozumiały.
Żebyście wiedziały, że to nie jest jakieś tam widzimisie zapatrzonej w siebie
Klary, której poprzewracało się w główce. Pod koniec jest zapowiedź praktycznie
całego tego wątku. Nic nie mówię, nic nie zdradzę, lecz obiecuję, że będzie się
działo :D Co prawda ta część będzie długa, nawet bardzo, ale wraz z jej
ostatnim rozdziałem nadejdzie też koniec tego bloga. To jest moja ostateczna i
definitywna decyzja. Skończy się tak, że po prostu nie będzie dało się
kontynuować, a po za tym czuję, że tak będzie najlepiej. Nie mogę tego ciągnąć
w nieskończoność. A szkoda, bo It’s
never too late, naprawdę dużo dla mnie znaczy. Z resztą powtarzałam to wam już
tyle razy, że na pewno wiecie… W każdym razie chodziło mi o to, że potem założę
nowego bloga. I nie żebym nie miała własnych pomysłów (bo mam ich strasznie
dużo i niektóre nawet mnie samą przerażają :p), ale jeśli macie jakieś propozycje,
specjalne zamówienia, czy też życzenia co do nowej historii to piszcie mi o
nich na GG (38787924), w komentarzach, lub na twitterze (@_just_Gab_) ^.^ Ok,
to teraz czas na standardowy punkt programu: Dziękuję mojej najzdolniejszej
współpracownicy - Vick, wspaniałej prawej ręce – Aleksji i najlepszym pod
słońcem czytelniczką. Jesteście dziewczyny naprawdę wyjątkowe. Kocham was za te
długie komentarze, które zostawiacie tam na dole. Bo liczy się jakość, a nie
ilość. Na sam koniec chciałabym przeprosić osoby, które czytały pamiętnik mojej
Melissy na Do not call me Mel. Usunęłam bloga spontanicznie, pod wpływem
frustracji dotyczącej totalnego braku weny na tą opowieść. Ale tak w sumie to
nie żałuję. Gdybym kontynuowała Lissę… ona byłaby zła, pisana na siłę. Wiem, że
zawiodłam i mam nadzieję, że nie będziecie się na mnie za długo gniewały. Po
prostu gdy pisanie staje się przykrym obowiązkiem i kłopotem to przestaje mieć sens. A tak
właśnie stało się z Mel. Na sam koniec chciałam was bardzo poprosić o komentarze.
Zajmuje wam to 5 minut, a dla mnie znaczy niewyobrażalnie dużo. Nic nie napędza
do pracy tak jak te wasze słowa. Wena nie przychodzi sama. To wy mi ją
przynosicie. I tak naprawdę to nie ode mnie zależy kiedy będzie nowy rozdział,
tylko od was. Nie będę szantażowała was, że czekam do X komentarzy, bo inaczej nie dodam niczego. Nie
będę, bo to nie ma sensu. Ale chcę wam tylko uzmysłowić tą zależność: dużo
komentarzy = dużo natchnienia = szybszy rozdział. A jak to do was nie
przemawia, to może po prostu napiszecie tam jedną kropkę w ramach prezentu :D Liczba przekraczająca 10 sprawiłaby, że
byłyby to jeden z najlepszych urodzin w moim życiu. Ok., kończę, bo nie
zostanie ani trochę miejsca dla Vick. Do napisania, miśki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, sans-serif;">Wasza Gabi <span style="color: #4bacc6;">♥♥</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Witam państwa.
Powiem Wam, że podoba mi się moja część, co jest bardzo dziwne. Mało
akcji, głównie przemyślenia, masło maślane, ale jednak jestem
zadowolona. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam. Mam również nadzieję,
że piosenki Wam się podobają, długo ich szukałam i w końcu voilà :D Dobra,
nie rozpisuję się, bo po co? Liczę na komentarze, których, nie ukrywam, jest
strasznie mało. </span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><i style="font-size: 13pt; line-height: 115%;">Vick. </i></span></div>
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">
</span><br />
<br /> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-67347995920276821452012-05-29T22:06:00.001+02:002020-09-12T20:22:42.447+02:00Another day, another life... passes by just like mine.<br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><b><i>Rozdział 20.</i></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/ZYfG8JUB9UI?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;">Gdy dotarłam na miejsce słońce już dawno
pokazało się w całej swojej okazałości. Jego złociste promienie zaczepnie
muskały moją twarz, lecz dziś nie były w stanie mnie rozweselić. Wysoki
mężczyzna w hawajskiej koszuli wysiadł razem ze mną i wyjął z wielkiego
bagażnika moją ogromną czarną walizkę. Potem z powrotem wsiadł do busa i
odjechał zostawiając mnie na tym pustkowiu. Lecąc tym samolotem nie spałam ani
minuty. Jak mogłabym pogrążyć się w ciemności myśli będąc tak blisko gwiazd?
Gwiazd, w których los podobno spisał karty naszego życia. Czy to możliwe, że te
drobne, świecące piłeczki zadecydowały, że spotkam na swojej drodze mojego
najdroższego Mulata? Że nasze serca z niewiadomych przyczyn zaczęły bić
szybciej? Zaczęłam się zastanawiać co by było gdybym go nie spotkała.
Najprawdopodobniej by mnie już nie było. Chyba, że to wszystko było jeszcze
bardziej ze sobą powiązane. Lepiej się w to nie zagłębiać, bo mogą z tego wyjść
bardzo dziwne wnioski. Faktem jest jednak, że uzmysłowiłam sobie jak bardzo
Zayn zmienił moje życie. Nie zasłużył na takie traktowanie. Na odejście bez
wytłumaczenia. Na pogiętą, oschłą karteczkę, pisaną na kolanie. Pożyczyłam
telefon od miłej staruszki i z mocno bijącym sercem wybrałam numer. Wiedziałam,
że raczej nie odbierze, ale tego właśnie chciałam. Po niekończących się
sygnałach stalowy dźwięk poczty głosowej wreszcie się odezwał. Na jednym
oddechu nagrałam ułożone w głowie przemówienie i szybko się rozłączyłam.
Musiałam to zrobić. Nie mogłam go zostawić w niewiedzy. Pewnie już to odsłuchał
i wolałam nie myśleć o tym, co teraz dzieje się w jego głowie. Gdyby mógł
pewnie ściągnął by mnie tam choćby siłą myśli. Lecz już było za późno, a ja
wiedziałam, że to jedyne słuszne rozwiązanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><br />
Chwyciłam za metalowy uchwyt i ruszyłam środkiem pola do mojej oazy. Zabawnie
to musiało wyglądać. Niska rozczochrana blondynka w szerokim swetrze i
potarganych dżinsach brnąca przez wysokie trawy ciągnąc za sobą ogromny bagaż.
Lecz mnie nie interesowało co sobie pomyślą ludzie. To nie był Londyn gdzie
musiałam uważać na każdy krok. Delikatnie przymknęłam powieki. Zachłysnęłam się
wyrazistym zapachem lasu, a do uszu dotarł przyjemny szept mojego przyjaciela –
wiatru. Nie chodziło o to, że jakoś bardzo ta woń lub ten szum różniły się od
tych angielskich. Patrząc obiektywnie były dokładnie identyczne. Ale te miały w
sobie cząsteczki mojego dzieciństwa. Moje wspomnienia, tajemnice, łzy i śmiech.
Teoretycznie powinnam teraz jechać do mojego mieszkania, do rodziców. Każda
córka właśnie w ramionach matki szukałaby oparcia i zrozumienia. Każda lecz nie
ja. Nie chodzi o to, że nie była dla mnie ważna. Była i to bardzo. Jednak
istniała osoba, która rozumiała mnie znacznie lepiej. Po dość długiej, lecz
przyjemnej drodze nareszcie moim oczom ukazał się upragniony widok. Ogromny
uśmiech mimowolnie wypełznął na moją twarz. Ludzie mają różne atrybuty
szczęścia. Dla jednych jest to zielona koniczynka, dla drugich słoń z
podniesioną do góry trąbą, a dla jeszcze innych podkowa. A mi szczęście
kojarzyło się właśnie z tym maleńkim, białym domkiem i stojącą przed nim
wierzbą. Na krótką chwilę wszystkie problemy zniknęły. Poczułam się znowu jak
ta mała, pięcioletnia dziewczynka w dwóch kucykach związanych różową wstążką i
w niebieskiej sukieneczce. Taka beztroska, radosna. Nagle drzwi się uchyliły i
starsza, siwiutka kobieta stanęła przed budynkiem. Łzy napłynęły mi do oczu.
Odrzuciłam mój bagaż na bok i nie zważając na nic pobiegłam w jej stronę. Do
tej pory nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo mi jej brakowało. Jak bardzo za
nią tęskniłam. Zgubiłam się w tamtym wielkim mieście. Błądząc szerokimi
ulicami, pośród miliona obcych twarzy, duszona przez kurz zapomniałam o swoich
korzeniach. O tym moim azylu, który zawsze na mnie czekał i o jego
właścicielce. Babcia uścisnęła mnie mocno i nic nie powiedziała. Poczułam jej
gorące łzy na swoim ramieniu. Skrzywdziłam ją swoją nieobecnością. Brakiem
telefonów, odwiedzin. Teraz tak samo krzywdziłam moją rodzinę zostawioną w
Londynie. Czy zawsze tak musiało być? Czy nigdy nie mogłam być dla wszystkich
moich bliskich? Czy zawsze musiałam kogoś krzywdzić? I nie chodzi tu nawet o
Zayna. To było dla nas najlepsze wyjście. Ale Harry, Liam, Niall, Louis stali
się dla mnie jak rodzina. Najbardziej nienormalna, często uciążliwa,
rozpieszczona, ale jednak rodzina. Teraz to od nich się odcięłam. Zostawiłam w
Londynie kartę SIM, zmieniłam numer skype. Uciekłam bez pożegnania. Jak ostatni
tchórz. Z resztą nie pierwszy raz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><br />
Kiedy weszłam do środka moje usta znowu uniosły się ku górze. Nic się przez te
dwa lata nie zmieniło. W niewielkiej kuchni jak zawsze unosił się zapach
pomarańczy i cynamonu, na zakrytym białą serwetą stole stała blacha z
sernikiem, a z różnokolorowych garnuszków wydobywało się przyjemne dla ucha
pyrkotanie. Staruszka zabrała się za dalsze gotowanie, a ja udałam się na górę
do mojego pokoju się rozpakować. Nawet skrzypienie starych schodów sprawiało mi
przyjemność. Nieśmiało uchyliłam wąskie drzwi na końcu korytarza. Ten pokój ten
ciągle pozostał taki sam. Słonecznikowe ściany, brązowa sofa i dębowa szafa.
Skromny pokoik. Dla przeciętnego człowieka nie warty złamanego grosza.
Przestarzała dziura, która tak wiele dla mnie znaczyła. Mury przesiąknięte
moimi łzami i śmiechem. Odbijające niczym lustro moją rozpacz i
szczęście. Teraz znowu dużo tu zostawię. Więcej niż kiedykolwiek. Powoli
podeszłam do szafy i zaczęłam wyjmować pojedyncze sztuki ubrań. W tej bluzce
byłam na pierwszej randce. O, a tą dostałam od Liama na urodziny. No i jest też
oczywiście bikini w zajączki, które podarował mi Lou. Nagle moja dłoń natknęła
się na coś twardego. Złota ramka. W ramce zdjęcie. Młoda dziewczyna siedząca na
barkach chłopaka. Są w jakimś parku. Na drugim planie widnieje jeziorko.
Jeśliby się bliżej przyjrzeć są w nim jakieś inne postacie. Od pary bije
oślepiające światło. Ich twarze są rozpromienione, a w oczach widnieje
nieziemski blask. Czy oni się urwali z księżyca? Czy to możliwe, żeby ten świat
mógł przymknąć oko na taką dawkę szczęścia? Ciekawe ile osób musiało cierpieć,
żeby zachować równowagę w przyrodzie. Co się z nimi stało? Gdzie się zgubili?
Odpowiedź jest prosta. Zostali pożarci przez rutynę i monotonię. Prędzej czy
później ta choroba dotyka każdego. Jest niczym gosposia, która codziennie
podtruwa swojego pracodawcę. Skutki jej działalności są ledwo widoczne, ale
nieprzerwane. Drąży i drąży dziurę w relacji dwojga ludzi, aż w końcu dociera
do drugiego dna. Czy jest na nią jakiekolwiek lekarstwo? Magiczny specyfik?
Musi być. Przecież jest tyle szczęśliwych małżeństw obchodzących różnokolorowe
gody. Zazdroszczę im. Mówicie, że najukochańszym i najbardziej uroczym widokiem
są małe kotki, lub merdające ogonami szczeniaki? A mnie najbardziej rozczulają
siedemdziesiąt letnie pary trzymające się za ręce i dalej patrzące na siebie z
takim uwielbieniem. Podziwiam ich. Sama miłość nigdy nie wystarczy. Jest
esencją związku, lecz bez innych składników nie ma prawa bytu. Po co nam
torebka herbaty, jeśli nie posiadamy wrzątku, szklanki, cukru i łyżeczki?
Zaufania, zrozumienia i radości z przebywania razem. Nawet nie zauważyłam kiedy
gorące krople postanowiły zrobić sobie spacer po moich policzkach. Nie minęła
minuta, kiedy przerodził się on w szaleńczy wyścig. Cały ból, strach, tęsknota
za utraconym szczęściem, które kumulowały się i gniły na dnie mojego serca,
wreszcie znalazły ujście. Tak długo musiałam je nosić. O rzeczach, które nas
ranią najbardziej się nie mówi. Nie jest się w stanie. Tak, kłóciłam się z
Zaynem, ale chodziło o drobnostki. Mało znaczące szczegóły, które w innych
okolicznościach nie wywołałyby nawet najmniejszej irytacji. Miałam pretensje o
niewyrzucone śmieci, ale gdy w jego spojrzeniu zabrakło tych iskierek, lub gdy
mnie nie przytulił na dobranoc, milczałam. Tak bardzo brakowało mi tego
zainteresowania i czułości, którymi darzył mnie wcześniej. Błędne koło. Tak
naprawdę byłam na niego zła, bo zabierał mi moją wolność. A właściwie
dobrowolnie ją oddałam. Obwiniałam go o stratę kontaktu z niektórymi znajomymi
i rzadsze wyjścia. Krzyczałam, ponieważ za dużo go było w moim życiu i nie
mogłam oddychać. Przez tą napiętą atmosferę on się odsuwał, a ja byłam jeszcze
bardziej sfrustrowana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;">Niespodziewanie poczułam czyjąś dłoń na moim
ramieniu. Zaskoczona drgnęłam, lecz po chwili byłam już otoczona bezpiecznym
uściskiem babuni. Kobieta wzięła do ręki fotografię i przez dłuższą chwilę się
jej przyglądała.<br />
- Wiesz kochanie, dorosłość to nie jest łatwa sprawa. Szczególnie gdy stawia
się w niej pierwsze kroki. Nikt Cię jej nie nauczy. Musisz sama podejmować decyzje
i obserwować jakie będą ich skutki. Uczyć się na błędach. Bo każdy je robi.
Niezależnie od wieku, płci, pozycji społecznej, czy charakteru. Ale o to
właśnie chodzi w dorosłości. O branie odpowiedzialności i naprawianie tego co
zepsuliśmy. Ja też wiele przeżyłam. Moje życie nie było krystaliczne, wiecznie
piękne, spokojne i bezbłędne. Lecz przez te wszystkie lata zdążyłam odkryć
jedną zasadę. Dotyczy ona każdej płaszczyzny życia i mimo że brzmi banalnie,
jest złotym środkiem. Zawsze słuchaj głosu swojego serca. Nawet jeśli jego
podpowiedzi są inne niż dyktuje rozum, to dzięki nim zawsze będziesz żyła w
zgodzie ze sobą. Nie mówię, że ono zawsze wskaże Ci najlepsze wyjście, ale nie
będziesz niczego żałowała. Jeśli będziesz chciała mi opowiedzieć o tym młodzieńcu,
to wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, słoneczko. – tak, chciałam jej
wszystko powiedzieć. Wygadać się jak najlepszej przyjaciółce. Wylać z siebie te
wszystkie słowa, które tak mi ciążą. Ale nie potrafiłam. Zamiast tego zadałam
pytanie, które mogło mi pomóc i nakierować staruszkę na rodzaj mojego
problemu.<br />
- Jak udało Ci się przeżyć z dziadkiem te pięćdziesiąt cztery lata? Jak
pokonaliście tą monotonię i codzienność? Przecież takie przybywanie ciągle z
jedną osobą jest męczące i po pewnym czasie przytłacza. Człowiek zaczyna
się dusić i szukać ucieczki, oddechu wolności…<br />
- Uwierz mi, to wcale nie było takie łatwe - babcia patrzyła gdzieś w
przestrzeń za mną - Nic nigdy nie było łatwe. Jednak, jeżeli kogoś naprawdę
kochasz to większy ból sprawia Ci brak tej osoby niż ta stała monotonia.
Pamiętam jak dzisiaj kiedy zabrali twojego dziadka do wojska. Pamiętam co
czułam, jak bardzo raniła mnie odległość chociaż dzień przed jego wyjazdem
stwierdziłam, że usycham przy nim, że brakuje mi tlenu. Jednak dopiero kiedy
odszedł poczułam jak mi go ubywa. Twój dziadek był dla mnie powietrzem
niezbędnym do życia. Gdy byłam z nim nie dusił mnie zapach jego perfum czy
papierosów, które razem z kolegami wytwarzali według własnego przepisu -
uśmiechnęła się delikatnie - tak naprawdę to dusiłam się przez moją chorą
wyobraźnię, że mogłoby być lepiej. Dopiero kiedy kogoś zaczyna nam brakować,
dociera do nas tak naprawdę ile wniósł on do naszego życia - kobieta położyła
dłoń na moim ramieniu - chociaż dziadek był trochę nudnym i statecznym
człowiekiem, to nadawał on sens każdemu mojemu oddechowi. Bo… miłość jest jak
świeca. Najpierw pali się gorącym płomieniem. Jej rozżarzony płomyk oślepia
wszystkich swoim światłem. Lecz po pewnym czasie to mija. Zostaje coraz mniej wosku
– okresu naszego życia. Byle podmuch wiatru może zdmuchnąć ogień. Zdarza się
też, że gaśnie on samoistnie. I nasza rola polega na tym, żeby pilnować tej
iskierki. A jeśli już coś nie pójdzie po naszej myśli, to zapalić ją od
nowa. Dopóki jest wosk, ta świeca może świecić. Czasem trzeba tylko włożyć w to
dużo wysiłku. Nie istnieje na tym świecie związek idealny. Bez kłótni,
wypełniony po brzegi permanentną fascynacją i namiętnością. To jest tylko
pierwszy etap. Wszystko się zmienia, ewoluuje. O wszystko trzeba walczyć
i się starać. Chyba, że nie warto, ale to już każdy musi sam ocenić w swojej
duszy. Widzisz… Twój dziadek miał naprawdę wiele wad. Byliśmy tacy różni. Każdy
nieidealny na swój prywatny sposób. Łączyło nas tylko jedno – to niepowtarzalne
uczucie, więź, której nic nie było w stanie rozerwać. Gdyby nie ona na pewno
bym odeszła. Momentami nie widziałam nawet innego wyjścia. Tylko… nie
potrafiłam sobie wyobrazić życia bez niego. Stał się nieodłączną częścią mnie.
Stanowiliśmy jedność. I na tym właśnie polega prawdziwe kochanie.<br />
<br />
<br />
*** </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/vMAHi52sfU0?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Otworzyłem
oczy tylko po to, żeby zaraz je zamknąć, oślepiony blaskiem światła dziennego,
wdzierającego się przez rozsunięte zasłony. Głowa pękała mi z bólu, a w gardle
czułem straszliwą suchość. Zdecydowanie za dużo wczoraj wypiłem, czego dowodem
był kac morderca atakujący mój system nerwowy. Przejechałem dłonią przez moje
nastroszone włosy, nadal nie otwierając oczu. Klara mnie zabije. Nienawidzi
kiedy piję, a jak przesadzam to strasznie się czepia. Żyć nie umierać. Chociaż…
może rzeczywiście ostatnio przesadzam z imprezowaniem? </span><i style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Malik,
przegiąłeś. Ciesz się, że ona jakoś z Tobą wytrzymała.</i><span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"> Ale tu chodzi
chyba o coś jeszcze: ja po prostu przestałem się starać i znowu stałem się
pieprzonym egoistą. A przecież w związku nie ma miejsca na egoizm, bo wtedy
wszystko się sypie, niczym domek z kart. Związek jest jak domino: jeden
nieostrożny ruch wszystko nagle się wali. Będę musiał jakoś wynagrodzić jej te
wszystkie kłótnie, spięcia, ciche dni… Dobrze, że w końcu zdałem sobie sprawę,
że to nie jej wina, tylko moja. Ranienie jej tak bardzo bolało, a z dnia na
dzień krzywdziłem ją coraz bardziej, nie potrafiłem poradzić sobie z własnym
życiem. Chciałem jak najlepiej, a coraz bardziej pogarszałem sytuację,
zbliżając się do granicy, zza której nie ma już powrotów. Nie wiem gdzie
zaczęły się nasze problemy i co jest ich przyczyną. Przecież na początku było
cudownie, żyliśmy w idealnej symbiozie, w harmonii tak perfekcyjnej, że na
pierwszy rzut oka nieosiągalnej. Klara rozświetla moje życie. Jest latarnią na
morzu fałszu, intryg i interesowności, która chroni mnie przed rozbiciem się o
skały kłamstwa. Niewinna, nieco naiwna dziewczyna, która wzięła mnie za rękę i
powiedziała „Choć ze mną, proszę. Dawno nie obserwowałam gwiazd. Zobacz jak
pięknie, naturalnie błyszczą.” A może chodzi o to, że było zbyt idealnie,
żeby nasza bajka mogła trwać wiecznie? Nie wiem. W każdym razie zamierzam to
wszystko teraz naprawić. </span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><br />
Tylko jak mogę odkupić moje winy i przekonać Klarę, że nadal mi na niej zależy
i po prostu się pogubiłem? Kolacja w wykwintnej restauracji? Nie, moja ukochana
nie lubi takich miejsc. Drogi prezent? To też raczej nie przejdzie. Już wiem:
zabiorę ją na piknik! Gdzieś za miasto, do lasu, tam gdzie nikt nie będzie nam
przeszkadzał. Gdzieś gdzie znowu odnajdziemy harmonię i zagubioną miłość.
Gdzieś gdzie na nowo odnaleźlibyśmy siebie. Przeproszę ją za wszystko. Mam
nadzieję, że mi wybaczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Wyciągnąłem
rękę, chcąc przygarnąć Klarę do siebie i powiedzieć jej, że trzeba wstawać, bo
mam dla niej niespodziankę, ale obok mnie nie było nikogo. Pustka przez którą
ogarnął mnie paniczny strach. Nie wiem dlaczego, ale intuicja podpowiadała mi,
że stało się coś strasznego. Otworzyłem powoli oczy i rozejrzałem się po
pokoju. Szafa mojej dziewczyny była otwarta i całkowicie pusta. Oblałem się
zimnym potem. TO NIEMOŻLIWE. Zerwałem się z łóżka, sycząc z bólu, który
przeszył moją czaszkę, i popędziłem do pokoju gościnnego sprawdzić, czy tam jej
nie ma. Ale tam również było pusto. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><br />
Wróciłem pędem do mojego pokoju, miotając się po pomieszczeniu niczym zwierzę
zamknięte w klatce. TO NIEMOŻLIWE. Nagle zauważyłem na łóżku kartkę, którą
wcześniej przeoczyłem. Powoli wczytałem się w sens nakreślony naprędce słów.
WYJEŻDŻAM. MUSZĘ TO PRZEMYŚLEĆ… WRÓCĘ. KOCHAM CIĘ. TWOJA KLARA. Zamarłem. Nie,
nie, nie. To się nie dzieje. Szybko sięgnąłem po telefon, chcąc zadzwonić do
Klary i usłyszę od niej, że to jest tylko tak żart. Miałem jedną wiadomość na
skrzynce głosowej. Drżącym palcem nadusiłem zieloną słuchawkę. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><br />
<i> Nie mogłam tak dłużej. Coś
między nami pękło, a nienawiść, która powoli zaczęła zatruwać naszą miłość,
mnie złamała. Nasz związek przysparzał nam więcej bólu niż radości, więc
postanowiłam odejść. Musiałam odejść. Może nie na zawsze, może jedynie na jakiś
czas, ale przerwa jest nam zdecydowanie potrzebna. Gdzieś tam, po drodze,
zagubiliśmy siebie i to wszystko co tworzy związek. Przede wszystkim zgubiliśmy
wspólne szczęście i radość bycia ze sobą. Wiem, że Ty również musiałeś to
zauważyć.<br />
Nie dzwoń do
mnie, ani nie pisz, bo tak i tak nic nie da – zmieniam numer. Muszę sobie to
wszystko poukładać. W spokoju. Sama. Bo wiesz… czasami miłość jest zbyt wielka,
aby egzystować bez szkód i bólu. Wtedy nadchodzi rozstanie.<br />
Nie martw
się o mnie, wrócę jak odnajdę odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Jak odnajdę
to co zgubiliśmy na naszej wspólnej drodze. A jeśli wtedy okaże się, że
ruszyłeś do przodu zostawiając przeszłość za sobą… Uszanuję to i nie będę się
narzucała.<br />
Pamiętaj, że
mimo wszystko zawsze będę Cię kochała.<br />
Twoja na zawsze,<br />
Klara.</i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;"><br />
Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Wyjechała. Przez mnie. W uszach
nadal rozbrzmiewał mi jej delikatny głos, przepełniony rozpaczą i straszliwym
smutkiem. Cierpiała. Przeze mnie.<br />
<br />
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Po
mojej twarzy spłynęły łzy, których nie miałem siły powstrzymać. Klara odeszła
zostawiając mnie samego. Odeszła jeszcze zanim zrozumiałem przyczynę naszych
problemów. Odeszła zanim zdążyłem cokolwiek zrobić.<br />
<br />
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Boże,
co ja mam teraz zrobić?! Jak mogę cokolwiek naprawić, skoro już jej nie ma?
Cholera! Uderzyłem z całej siły w ścianę, na której momentalnie pojawiło się
wgniecenie. Poczułem przeszywający ból. Spojrzałem na moją dłoń. Krwawiła tak
samo jak moje serce.<br />
<br />
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">- Co
się stało?! – krzycząc wparowała do mojego pokoju czwórka moich przyjaciół.
Mieli zdezorientowane miny, pewnie zwabił ich tutaj huk.<br />
- Wyjechała – powiedziałem po prostu, nie mając siły na dalsze
wyjaśnienia.<br />
Ignorując zdziwione miny chłopaków wyszedłem na balkon. Zaciągnąłem się dymem
nikotynowym, który był jedynym znanym mi sposobem na odreagowanie. Tak jakby
papierosy niszcząc moje ciało karmiły moją duszę. Wystawiłem zroszoną łzami
twarz do słońca, czując nową falę słonawego płynu napływającą do moich
oczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 13pt; line-height: 115%;">Bad Boy
z Bradford właśnie został złamany. <o:p></o:p></span></div>
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif; font-size: 11pt; line-height: 115%;"><br />
</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"> ----------------------------------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;">Boniu, jak dobrze wrócić do domu :D Nawet sobie nie wyobrażacie jak
bardzo mi was brakowało. Postaram się was już więcej nie opuszczać na tak
długo, bo wcale mi się to nie podobało;) Mam nadzieję, że nie zawiodłam
was nowym postem i jakość mi aż tak bardzo nie spadła. Jak wam wcześniej
mówiłam to nie jest tylko moje dzieło. Gorące brawa dla VICK. Mam nadzieję, że
przywitacie ją równie cieplutko, jak te parę miesięcy temu przywitaliście mnie.
Moim skromnym zdaniem jej talent o stokroć przewyższa mój i czuję, że z tej
współpracy wyniknie coś naprawdę dobrego. Ja próbowałam sama napisać tego
Zayna, ale szedł mi jak krew z nosa. I gdy było już tragicznie, Wiktoria
przybyła z odsieczą. Z resztą nie pierwszy raz, za co bardzo jej dziękuję. Co
do podziękować to jestem też bardzo wdzięczna mojej kochanej Aleksji, która
mnie ciągle mobilizowała i mobilizuje do dalszego pisania, no i oczywiście wam,
moje drogie czytelniczki za to ,że mimo takiej przerwy ciągle tu jesteście. To
dla mnie bardzo dużo znaczy. W nowej serii… obiecuję dużo niespodzianek,
zwrotów akcji i emocji. Mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu, tym bardziej, że co dwie głowy to nie jedna. Buziaki</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;"><span lang="PL" style="font-family: Arial, sans-serif;">Wasza Gabi </span><span lang="PL" style="color: #4bacc6; font-family: Arial, sans-serif;">♥</span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<div style="text-align: left;">
<span lang="PL" style="color: #4bacc6; font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">No hej. Tak jakoś wyszło, że postanowiłam
współpracować z geniuszem jakim jest Gab. Nie słuchajcie jej, to ja przy niej
nie umiem pisać. Poprawka: ja w ogóle nie umiem pisać. No ale cóż, to już chyba
zdążyłyście zauważyć. </span></div>
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiem co myślicie o moim Zaynie. Jego postacie będzie ewoluowała z każdym
rozdziałem, więc mam nadzieję, że Was nie zawiodę. Czasami mogę przynudzać, za
co z góry przepraszam, ale ja lubię opisywać emocje i uczucia. Sama nie wiem
czemu.</span></span></div>
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiemy jak często będą pojawiały się rozdziały. Ja pisze jeszcze inne blogi
i opowiadanie na konkurs, a poza tym, nie mamy zamiaru pisać na siłę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dobra, to podsumowując, mam nadzieję, że Was nie zawiodę.</span></div>
</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<div style="text-align: left;">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><i>Vick.</i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-style: italic; line-height: 18px;"><br /></span></div>
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">PS. Kiedy następny? Szóstego czerwca. Ten post to jest taki bonus i
zapowiedź naszej współpracy.</span></span></div>
<span lang="PL" style="font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">
<o:p></o:p></span></div>Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-22876696887194731772012-05-06T22:13:00.001+02:002020-09-12T20:22:42.531+02:00And I'll love you till I die<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><span style="line-height: 18px;">Dzisiaj dwie piosenki: <a href="http://www.youtube.com/watch?v=zVjxRbN-JVs&feature=player_embedded">część Louisa</a> i <a href="http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=xrBKb_zjsg8">część Klary </a></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział 19</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">*** rok później ***</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Kolorowe światła padły na mnie i czwórkę moich przyjaciół. Kolejny
raz tego wieczora. Odruchowo zmrużyłem oczy i na chwilę straciłeś zdolność
widzenia. Powinienem się już przyzwyczaić. Dziki krzyk fanek rozległ się w
całej okolicy. Kolejny raz tego wieczora. Uśmiechnąłem się sam do siebie. To
niesamowite, że te dziewczyny ciągle jeszcze przy nas trwały, mimo że ostatnio
tak je zawiedliśmy. A raczej, wróć, błąd, ja zawiodłem. Pierwsze miesiące po
katastrofie lotniczej były nie do wytrzymania. Tego co się ze mną działo nie
można było nazwać życiem. Zapadłem w głęboki letarg. Nie pamiętam tego okresu,
jednak opowieści moich przyjaciół mnie przerażają. Podobno z nikim nie
rozmawiałem, nie jadłem, nie piłem. Było tak źle, że prawie wylądowałem w
szpitalu. Gdyby nie to, że Klara miała tam kontakty nie pozwolono by mi zostać
w domu. Leżałem pod kroplówką aż do pewnego wieczora, który wszystko zmienił.
Czemu śmierć Jasminy tak na mnie wpłynęła? Przecież zaakceptowałem to, że wyjeżdża
do Maroka, a to miałoby dla mnie taki sam skutek jakby umarła. Jednak przez to
sobie coś uświadomiłem. Miłość od pierwszego wejrzenia nie jest wcale żadnym
wymysłem. Ona istnieje, tylko w XXI wieku odrzuca się wszystko na co nie ma
naukowego poparcia. A ona jest czymś magicznym, nieziemskim, niemożliwym do
wyjaśnienia. Chyba sam sobie odpowiadam na pytania. Właśnie o to tutaj chodzi.
Kochałam Jasminę, a miłość nie zna egoizmu. Uwierzyłem, że przy boku Abdula,
tam w Maroku będzie szczęśliwsza. A przecież to jest najważniejsze. Jednak gdy
dowiedziałem się o tym, że nie żyje, że zasnęła snem sprawiedliwych, gdzieś
tam wśród dziesiątek innych ciał… Tego
uczucia nie da się opisać słowami. Tego bólu spowodowanego przez śmierć
bliskiej osoby. Coś takiego trzeba przeżyć, żeby zrozumieć. Ale teraz już
wszystko było dobrze. Nawet lepiej niż dobrze. Ostatnia piosenka. Przyglądałem
się milionom roześmianych twarzy i od razu zrobiło mi się cieplej na serduszku.
Brakowało mi tego. Tak, to kolejna rzecz, którą sobie jeszcze bardziej uzmysłowiłem.
Muzyka była całym moim życiem. Scena to zdecydowanie miejsce gdzie zostanę tak
długo, aż mnie z niej nie zrzucą. A wtedy i tak wejdę od drugiej strony.
Chciałem wnosić radość i szczęście w szarą, przepełnioną problemami codzienność
tych ludzi. Chciałem po prostu śpiewać. Ostatnie nuty ustały, a pisk się
nasilił. W innych okolicznościach pewnie byśmy zostali na bisy, ale nie
dzisiaj. Dzisiaj mi się spieszyło. Ostatni raz wyciągnąłem rękę w pożegnalnym
geście i wleciałem do długiego, białego korytarza za sceną. Słyszałem śmiechy
moich przyjaciół. Pewnie znowu idą na jakąś imprezkę. Mnie to już jakoś nie
kręciło. Jedna wielka masa półnagich dziewczyn, głośna muzyka i nachlani
faceci. Nie, miałem lepsze zajęcia. Widziałem jak jeszcze Harry mnie nawołuje,
ale tylko przecząco pokręciłem głową. Udałem się długą, wąską alejką do miejsca,
które tak dobrze znałem. Do miejsca gdzie tak wiele przeżyłem. Do miejsca,
które poznało mój płacz i śmiech. Tafla jeziora znowu błyszczała jakby ktoś tam
wsypał tonę brokatu. A może to ja z takim nasileniem odbierałem wszystkie
wrażenia wzrokowe. Nie ważne. Teraz nic się nie liczyło. Smukła postać stanęła
po drugiej stronie jeziora. Światło księżyce idealnie na nią padało tworząc
srebrną poświatę. Nie zważając uwagi na nic innego wskoczyłem do wody i po
chwili już przy niej stałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wariacie, przeziębisz się – wykrzyczała, a jej perlisty
śmiech rozniósł się po całym parku zaglądając w każdą jedną dziuplę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To może wtedy wreszcie do mnie przyjdziesz, żeby przynieść
ciepły rosołek – odpowiedziałem i zaczepnie się uśmiechnąłem. Dziewczyna
momentalnie spochmurniała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Lou, nie zaczynaj znowu. Przecież wiesz, że ja nie mogę się
ujawnić. Jakby oni się dowiedzieli. Jakby on się dowiedział. Zabiłby mnie. –
pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, lecz szybko ją otarłem. Wiedziałem, że
sytuacja jest trudna. Nawet bardzo. Gdyby Kadir wiedział, że Jasmina nie wsiadła
do tego samolotu… lepiej nie myśleć co
by się wtedy działo. Podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem. Moja biedna, delikatna
kruszynka. Tyle przeszła. Miesiące tułaczki, ukrywania się po opuszczonych
ruderach, spania w przytułkach dla bezdomnych. Ciągły strach, lęk przed
osobą, która powinna być oparciem. Nigdy nie zapomnę tej nocy kiedy stanęła w
moich drzwiach. Taka przerażona, wychudzona, zaniedbana, zapłakana. Na początku
myślałem, że zobaczyłem ducha, że zaczynam już mieć zwidy. Jednak wpuściłem ją do środka. Nikogo wtedy
nie było w domu, pewnie dziewczyna na ten moment czekała. Umyła się, przebrała
w jakieś rzeczy Klary, dałem jej jeść, pić i pozwoliłem się wyspać w cywilizowanych
warunkach. Rano mi opowiedziała całą historię. Tego wieczoru kiedy mieliśmy się
spotkać brat złapał ją gdy próbowała się wymsknąć. Kazał jej przyznać się gdzie
idzie, pod groźbą podcięcia gardła. Gdy już się wszystkiego dowiedział wpadł w
furię. Prawie ją zabił i bardzo dotkliwie pobił. Potem kazał napisać list.
Czuwał nad każdym jednym słowem. A potem pojechali na lotnisko i wsadził ją do
pierwszego samolotu. Już prawie wylecieli, kiedy Mina powiedziała, że
zapomniała torebki z sali odlotów. Przy wyjściu szepnęła stewardesie , że nie
wróci i żeby tego nie nagłaśniać. Uciekła.
Wiedziała, że tam, w Maroku miałaby jeszcze większe piekło niż tutaj. Podziwiałem ją za tą odwagę. Nie wiem, czy ja
na jej miejscu potrafiłbym tak się sprzeciwić całemu światu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jas, kochanie, ja wiem, że musisz być ostrożna, ale ile
można? Nigdy nie zaczniesz normalnie żyć? Wiesz, że możesz mieszkać u mojej
babci ile tylko chcesz, ale mam powoli dość takiego ukrywania się. Chcę Cię
wziąć za rękę i pójść z Tobą do kina, a potem postawić Ci największe lody w
naszej kawiarni. Rozumiesz? – sam nie wiem czemu to powiedziałem. Przecież
powinienem być dla niej oparciem, a ja wylewałem swoje własne żale i pretensje.
Co ze mnie za człowiek. – i wiesz co? Mam pomysł. Wprowadź się do nas. Tam jest
ochrona, więc będziesz bezpieczna, a gdy Kadir zacznie Ci grozić pójdziemy na
policję. Wiesz, że moją sprawą szybko się zajmą. Mina chcę Cię mieć na co dzień,
a nie od święta. – dziewczyna chyba mnie już nawet nie słuchała tylko sama
rozważała możliwe wyjścia. Tak, cała Jasmina. Samodzielna, najmądrzejsza. Ale
za to ją kochałem. Za tą siłę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Możemy jechać do pani Rose? Chcę zabrać swoje rzeczy. Masz
rację, Lou. Muszę zacząć żyć od nowa. Żyć tak jak chcę. Żyć przy Twoim boku. Niezależnie
od konsekwencji. Skoro Allach zesłał nam
miłość to znaczy, że wyraża na nią zgodę. – powiedziała i pogładziła mnie po
policzku. Drgnąłem jak od porażenia prądem. Powinienem już się przyzwyczaić do
jej delikatnego dotyku, ale nikt na mnie tak nie dział jak ona. Co poradzić,
takie życie. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę wpatrując się w gwiazdy, a potem
udaliśmy się do domu mojej babci. Tak, teraz zdecydowanie mogłem powiedzieć, że
jestem szczęśliwym człowiekiem. I chyba dobrze, że sprawy się tak potoczyły.
Przez to, że byłem pewny, że ją straciłem, teraz jeszcze bardziej doceniałem jej obecność. Była jak dar od
losu. Słońce, które zgasło po to, żeby zaświecić ze zdwojoną siłą. Gdyby nasz
związek był taki normalny, przyziemny, zgodny ze schematem: poznają się,
zaprzyjaźniają, zakochują, pewnie nie zdawałbym sobie sprawy jak ta drobna
istotka dotrzymująca mi kroku, jest dla mnie ważna. I mam dziwne przeczucie, że
ja dla niej też. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">***<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Leżałam w łóżku i znowu rozmyślałam o tym wszystkim co się
ostatnio dzieje. Z dnia na dzień coraz bardziej się od siebie oddalaliśmy.
Znikał mi powoli z horyzontu, a ja byłam taka bezradna. Bo przecież nie mogłam
się na wszystko zgadzać, prawda? Nie twierdzę, że to tylko jego wina. Ja też
ostatnio może i za często się irytowałam. W sumie to nie wiem dlaczego. Może po
prostu jakaś granica została przekroczona. Miałam dość robieniem za gosposię i prawie
całkowitego braku życia towarzyskiego. Ciągle tylko Zayn , Harry, Niall, Louis
i Liam. Kochałam ich wszystkich i byli dla mnie jak rodzina, ale potrzebowałam
czasem kogoś innego. Powoli zaczynałam się dusić w tym domu. Zawsze bałam się,
że kiedyś dobrowolnie oddam moją wolność i nie będę umiała jej odzyskać. Stało
się. Nagle usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami i tupot. Zamknęłam oczy i
udawałam, że śpię. Nie chciałam nowej kłótni. Nie miałam na nią siły. Drzwi do
sypialni głośno się otworzyły. Chwila i już poczułam jak ktoś kładzie się obok
mnie na łóżku. Przylgnął do moich pleców, a odór alkoholu okalał całą moją
twarz uniemożliwiając normalne oddychanie. Momentalnie zesztywniałam i jeszcze
mocniej zacisnęłam oczy. To nie był pierwszy raz. Ostatnio takie sytuacje
ciągle miały miejsce. Ja wiedziałam, że on to robi żeby odreagować, że też się
o nas boi, ale to nie jest żadna metoda. Wiedziałam jednak, że tłumaczenie mu
tego teraz nie miałoby najmniejszego sensu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Skarbie, wiem, że nie śpisz. Stęskniłem się za Tobą.–
wybełkotał jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągając. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zayn, zostaw mnie. Jesteś pijany – odburknęłam i wyślizgnęłam
się z jego uścisku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Już mnie nie kochasz? – zapytał i usiadł na łóżku. Płakał.
Mój silny, dzielnym, męski twardziel szlochał jak małe dziecko. Zrobiło mi się
go żal, ale co ja wtedy mogłam zrobić? Nic. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jakbym Cię nie kochała to już bym Cię dawno zostawiła. Teraz
idę na dół, a Ty się połóż. Prześpij się, bo rano Cię będzie bardzo bolała
głowa. – sama się zdziwiłam jak suche i pozbawione emocji były moje słowa. Czy
naprawdę stałam się taka oziębła i zobojętniała jak mi to zarzucał? Czy nasza miłość naprawdę zaczyna się powoli wypalać?
Stracenie go byłoby najgorszą rzeczą jaka mogła by mnie spotkać. Nie po to tyle
walczyłam, żeby teraz się poddać. Widziałam tylko jedno wyjście z tej sytuacji.
Musimy od siebie odpocząć. Przemyśleć sobie to wszystko i od nowa poukładać w
głowie. Zatęsknić za sobą. Odczekałam chwilę i ponownie weszłam do sypialni.
Mulat już dawno pogrążony był w kamiennym śnie. Wyciągnęłam dużą, czarną
walizkę i wrzuciłam do niej wszystkie ubrania, kosmetyki i laptopa. Zostało
jeszcze tylko jedno. Wyrwałam kartkę z mojego pamiętnika i napisałam duże drukowane
litery. Jeszcze żadne słowo pisane nie
przyniosło mi tyle bólu. WYJEŻDŻAM. MUSZĘ TO PRZEMYŚLEĆ.. WRÓCĘ. KOCHAM CIĘ. TWOJA
KLARA. Położyłam kartkę na stoliku nocnym i ostatni raz spojrzałam na twarz
Mulata. Tyle się zmieniło od czasu kiedy się poznaliśmy. Jak dziś pamiętam ten
dzień kiedy obcy chłopak wyciągnął mnie znad przepaści. Dosłownie i w
przenośni. Albo chwilę kiedy przyszedł do mnie z różami pozwalając zatopić się
w swoich czekoladowych tęczówkach. Przejąć je na własność. Nie chciałam płakać.
Przecież to nie ostateczny koniec. To tylko przerwa, żeby dać sobie szansę na
nowy początek. Zostając dalej byśmy się niszczyli, aż w końcu by mnie
znienawidził ze wzajemnością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy dotarłam na lotnisko było już około czwartej nad ranem.
Słońce nieśmiało zaczęło wyglądać zapowiadając kolejny gorący dzień. Udało mi
się. Samolot miałam za dwie godziny. Były to jedne z najdłuższych 120 minut w
moim życiu. Rozważałam wszystkie za i przeciw. Miałam taką wielką ochotę biec
do domu i się do niego przytulić. Już mi go brakowało. Wszystkiego. Ale jeszcze
bardziej tęskniłam z Zaynem sprzed roku. Za kochającym, czułym, radosnym, Malikiem.
Za tymi spontanicznymi wygłupami i cieszeniem się każdą wspólną chwilą. Za
brakiem kłótni i napiętej atmosfery. Wysoka kobieta w czarnym uniformie wezwała
mnie do drzwi numer 4. Przed wyjściem na zewnątrz jeszcze raz się obróciłam. Stał
i ze zdezorientowaniem się we mnie wpatrywał. Lecz w tym spojrzeniu było coś
jeszcze. Ból. Zraniłam go. Zraniłam człowieka, którego kochałam najbardziej na
świecie. Lecz sytuacja tego wymagała. Kiedyś zrozumie i mi podziękuje, że podjęłam
taką a nie inną decyzję. Pokonując te paręnaście schodów moje nogi były ciężkie
jak ze stali. W końcu dostałam się na pokład i zajęłam miejsce koło jakiejś młodej
dziewczyny. Nawet mnie nie zauważyła, gdyż z wielkim przejęciem i ogromnym uśmiechem
pisała do kogoś smsa. Odwróciłam głowę i oparłam się o szybę. Samolot powoli zaczął
wzbijać się w powietrze coraz bardziej oddalając się od lotniska. Od Londynu.
Od mojego domu. Od przyjaciół. Od Zayna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">---------------------------------------------------------------------------</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: x-small;"><span style="line-height: 14px;"><br /></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: left;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;">Cześć
kochani. Dzisiaj moja notka będzie dłuższa niż zawsze, kto wie, może nawet
dorówna postowi, ale jako że jest to ostatni post to mogę sobie na to pozwolić.
To znaczy nie ostatni, bo to by oznaczało, że nie wrócę. A ja przysięgam, że
kiedyś jeszcze mnie tu zobaczycie. Podejrzewam, że jak się zaczną
wakacje, ale nie obiecuję. Zaskoczone, że Jasmina żyje? Szczerze to ja też.
Stworzyłam tą postać po to, żeby ją kiedyś zabić. I już miałam cudowną,
wzruszającą scenę na cmentarzu kiedy do akcji wkroczyła Young i mi namieszała w
głowie. W sumie to jej dedykuje ten rozdział, bo to właśnie dzięki niej (a może
przez nią, oceńcie same) wygląda on tak jak wygląda. Dziękuję Ci. Nawet
nie wiecie jak fajnie wróciło mi się do Klary. Kocham ją pisać. Przepraszam, że
tak jej namieszałam, ale jak u Lou jest tak pięknie to na kimś musiałam się
wyżyć, prawda? Ale ja wierzę, że mi wybaczycie. Pisząc sobie tak tą notatkę i
zaśmiecając pod swoim własnym postem tym bezsensownym zlepkiem słów łza mi
się kręcą w oku. Zaraz będę płakała jak bóbr, dobrze, że nikt nie widzi.
Dla wielu blogerek ich blogi to tylko zwykła historia. Opowiadanie, które piszą
z nudów, albo, żeby się sprawdzić. Potem je kończą i piszą następne. I tak w
kółko i w kółko i w kółko. Dla mnie to znaczy coś więcej. O wiele więcej. Po
pierwsze znalazłam tu akceptację dla mojej twórczości. Wcześniej pisałam sobie
coś do szafki i zastanawiałam się czy warto. Wszyscy na mnie dziwnie patrzyli
widząc jak zamiast iść na imprezę czy do kina ja wolę siedzieć nas tym zeszytem
i coś uparcie notować. Ale taka już jestem, a pisanie jest dla mnie całym
życiem. Nie wyobrażam sobie, żeby tego nie robić, choć zdaję sobie sprawę, że
są miliony osób lepszych ode mnie. Po drugie poznałam tu genialnych ludzi.
Jestem wdzięczna losowi, że zesłał mi was wszystkie, choć nie ukrywam, że są
dwie osóbki, z którymi rozumiem się bez słów. Wcześniej nie wierzyłam, że są
ludzie tacy jak ja. Którzy tak samo myślą, czują... Oj uwielbiam Was i
jesteście wystarczającym powodem, dla którego nigdy nie będę żałowała, że
założyłam tego bloga. Jestem wdzięczna wam wszystkim każdej jednej osobie,
która nabiła tu o jedno wejście więcej. A jeśli dodałaś komentarz to już wogóle
bajer w ciapki. Niewyobrażalnie podniosłyście mi pewność siebie z minus sto do
plus jeden ;) Kocham Was wszystkie. Ok, ale nie roztkliwiam się już dalej, bo
mi się makijaż rozmazał. Jak na pewno zauważyłyście dodałam ankietę. Zrobię tam
jak zadecydujecie, choć nie ukrywam, że jest tam pozycja za którą trzymam
kciuki. Mam ogromną nadzieję, że wygra. Jeśli możecie piszcie mi w komentarzach
czemu akurat tak zagłosowałyście. To jest dla mnie bardzo ważne. No właśnie,
komentarze. Mam nadzieję, że trochę się ich nazbiera podczas mojej
nieobecności. Bo to, że niczego nie dodaję nie znaczy, że mnie tu nie ma. Mój
duch cały czas nad wami będzie czuwał ;p I obiecuję, że odpiszę na wszystkie
komentarze, chyba że będzie jakaś klęska żywiołowa i nie będę
miała internetu. Ale to jest tak samo prawdopodobne jak koniec świata ;p
Jejku mam jeszcze milion słów do napisania, ale trzeba zachować choć resztki
przyzwoitości jeśli chodzi o długość tej notki. Ale ostrzegałam, tak? A
zapomniałabym. Zapraszam do <a href="http://donotcallmemel.blogspot.com/"><span style="color: blue;">Lissy </span></a>.Wiecie co? Zmniejszę czcionkę, to może się wyda krótsza. Dobra, nie przedłużam. Podsumowując:
Kocham, Dziękuję, Wrócę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: x-small;"><span style="color: #4bacc6;">♥♥</span>Wasza Gabi <span style="color: #4bacc6;">♥♥</span></span><span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="color: #4bacc6; font-family: 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #4bacc6;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="color: #4bacc6;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-48730620227744939152012-05-04T19:44:00.000+02:002020-09-12T20:22:41.704+02:00Like a cat in a bag, waiting to drown<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><a href="http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=LVsrP9OJ6PA">Piosenka </a> od Vick :D </span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział
18<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Siedziałem na brzegu tego jeziora już ponad pół godziny. Na
zewnątrz było tak spokojnie. Lekki wiatr tańczył walczyka z zieloni koronami
topoli i jesionów, sowy odbywały swój planowy koncert, a księżyc jak co noc
przeglądał się w gładkiej, granatowej tafli. A pośród tego wszystkiego ja. Ja z
burzą w mojej duszy. Stary, beztroski,
roześmiany i optymistyczny Tomlinson został przyduszony przez… właśnie przez
co? Przez problemy prawie obcej
dziewczyny. O ironia losu. Gdy byłem potrzebny rodzinie, dawnym przyjaciołom
moje oczy były zamknięte. Egoistycznie izolowałem się w swoim małym światku.
Przecież ja mam karierę, koncerty, na tym się muszę skupić – myślałem. Ale
teraz wszystko się zmieniło. Dla tej nieznajomej byłem gotów oddać życia.
Chciałem jej bronić przed całym złem tego świata. Wystarczyło parę tygodni,
żeby stała się dla mnie kimś tak ważnym. Kilkadziesiąt rozmów o niczym, sto
spojrzeń w oczy i dwieście uśmiechów. Tak niewiele, a tak dużo. Siedząc tak przypominały
mi się wszystkie tak na pierwszy rzut oka nic nie znaczące momenty. Próby do naszego przedstawienia. Temat jakby
stworzony dla nas. Młody pastuszek
Dafnis i pastuszka Chloe, którzy
poszukują odpowiedzi na pytanie czym jest miłość. Tacy niedoświadczeni,
niepewni, nieśmiali. Wiele razy udawałem, że coś mi nie wychodzi, tylko po to,
żeby jeszcze raz to przećwiczyć. Nieraz po takiej próbie wychodziliśmy do
jakiejś kawiarni. Jasmin otwierała się przede mną coraz bardziej. Były tematy,
które omijała szerokim łukiem, ale ja to akceptowałem. Miała prawo do swojej
prywatności. Przy niej stawałem się innym człowiekiem. Dała mi to czego tak
bardzo szukałem. Szacunek. Ciągle gdzieś tam był pasiasty, tęczowy Lou, pełen
dobrej energii i kipiący optymizmem, ale chodzi o to, że rozmawialiśmy na
wszystkie tematy. Uzależniałem się od niej coraz bardziej, choć znaliśmy się
tylko miesiąc. Ćpałem jej łagodność, naturalność i mądrość. Tak bardzo się bałem tego co mi miała do powiedzenia.
Nagle w krzakach coś się poruszyło. Niewielka, zakapturzona kobieta podbiegła
do mnie, nerwowo rozglądając się na boki. Już miałem zacząć wykłaszać mój
monolog, który tak dawno sobie ułożyłem, lecz kiedy światło księżyca padło na jej
twarz, zorientowałem się, że to wcale nie na nią czekałem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jasmina nie mogła przyjść. Prosiła, żeby Ci to przekazać. A
teraz przepraszam, ale muszę wracać, zanim ktoś zauważy, że mnie nie ma. – wyszeptała
i już jej nie było. Zostałem sam z małą, białą, gładką kopertą. Strach
pomieszany z zaciekawieniem spowodowały, że moje serca zaczęło jeszcze szybciej
bić. Szybkim ruchem ją otworzyłem. Zwykła kartka zapełniona czarnymi znaczkami.
Niby nic wielkiego. Niby. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;">Drogi
Louisie <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;">Na
samym początku chciałam Cię bardzo przeprosić za to, że nie zjawiłam się
osobiście, ale nie mogłam. Piszę ten list głównie po to, żeby Ci podziękować.
Jeszcze nikt nigdy się tak o mnie nie troszczył. Źle Cię oceniałam. Myślałam, że
jesteś jednym z tych zapatrzonych w siebie gwiazdorów, którzy myślą, że mogą
wszystko. Dałam się zwieść głupim stereotypom i teraz bardzo Cię za to
przepraszam. Naprawdę dobry z Ciebie człowiek, Lou. Żałuję, że nie mieliśmy
okazji się bliżej poznać. Coś czuję, że może nawet byśmy się zaprzyjaźnili.
Niestety więcej już się już nie zobaczymy. Rezygnuję ze studiów i wyjeżdżam do
kraju mojego ojca – Maroka. Nie ma mnie dzisiaj z Tob</span></i><i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;">ą,
bo właśnie teraz siedzę w samolocie.</span></i><i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;">
I tutaj nadszedł czas, żeby Ci wszystko wyjaśnić. Louis, ja wyjeżdżam, bo taka
jest wola Allacha. Tak, jestem muzułmanką. Mam nadzieję, że to Ci wszystko
rozjaśni. Wybacz, że nie powiedziałam Ci o tym wcześniej, ale nie chciałam,
żebyś zaczął mnie jakoś inaczej traktować. Nie wyjeżdżam do Maroka na wakacje,
czy w odwiedziny. Za dwa tygodnie wychodzę za mąż za syna przyjaciela mojego
ojca. Z opowiadań taty wiem, że Abdul to naprawdę porządny, uczciwy i pracowity
człowiek. Nie musisz się o mnie dłużej niepokoić. Będę w dobrych rękach.
Pewnie, ze trochę obawiam się tego małżeństwa, ale moja matka też poznała ojca
w dzień ślubu i do dziś są szczęśliwym, zgodnym związkiem. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;"> Nasza religia nie uznaje czegoś takiego jak
przypadek. Każdy człowiek staje na naszej życiowej ścieżce w jakimś celu. Długo
się zastanawiałam dlaczego Allach nas ze sobą poznał. Herbata wystygła, pióro
wyschło, a ja dalej nie wiedziałam. A odpowiedź jest przecież taka oczywista.
Mimo że tak krótko się znaliśmy, wniosłeś w moje życie radość. Nauczyłeś mnie,
że nie można ciągle siedzieć nad książkami i izolować się od ludzi. Nauczyłeś
mnie jak się uśmiechać. Ale to jeszcze nie wszystko. Historia waszego zespołu pokazała
mi, że warto walczyć o swoje marzenia. Wynegocjowałam pozwolenie na podjęcie
dalszych studiów, tam, w Maroku. Co prawda nigdy nie zostanę aktorką, ale będę
mogła uczyć sztuki w tamtejszej szkole. Jest to i tak o wiele więcej, niż
mogłam oczekiwać i chyba nigdy nie odwdzięczę się mojemu mężowi, za to że się
na to zgodził. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;">Znając
Cię podejrzewam, że i tak będziesz się o mnie niepokoił. Doskonale zdaję sobie
sprawę z tego, co Europejczycy mówią na
nasz temat. Krytykują islam i traktowanie w nim kobiet. Uważacie, że dzieje nam
się krzywda, ale wcale tak nie jest. To, że jesteśmy traktowane inaczej niż to
się przyjęło w krajach chrześcijańskich, nie oznacza, że to jest złe. My
stosujemy się tylko do słów Allacha, który przecież chce dla nas jak najlepiej.
Utarło się, że każdy muzułmanin katuje i pomiata swoją żoną. Lecz czy u was nie
ma takich przypadków? To czy człowiek jest dobry, czy zły nie zależy od
religii. Nie zależy nawet od charakteru, bo przecież nikt nie rodzi się z
czarnym sercem. To otoczenie, środowisko może tak zniekształcić sumienie
człowieka i wydrzeć mu jego człowieczeństwo. Każdy dostosowuje się do panujących
warunków. To taka obrona. Nie, nie usprawiedliwiam, ale próbuję zrozumieć.
Zgadzam się, niektóre wersety Koranu są tak sformułowane, że można je
zinterpretować w dwojaki sposób, jednak nie ujednolicajmy. Tam będzie mi o
wiele lepiej, ponieważ nie będę się musiała więcej tłumaczyć i poznam ludzi
takich jak ja. Czuję, że to właśnie mój dom. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;">Na
sam koniec chciałam Ci życzyć dużo szczęścia i… ludzi, którzy Cię zobaczą.
Zobaczą prawdziwego Louisa Tomlinsona – inteligentnego, wrażliwego, uroczego
optymistę z pasją, a nie zespołowego błazna. Odkryj się przed nimi, tak jak to
zrobiłeś przede mną. Wcześniej bym nie przypuszczała, że oprócz żartów i
przyziemnych tematów, potrafisz poruszać sprawy takie jak polityka, sztuka, czy
nawet problemy egzystencjalne. To my sami się kreujemy w społeczeństwie. Od nas
zależy za kogo nas wezmą. Myślę, że wszyscy jeszcze bardziej by Cię pokochali
gdybyś im pokazał swoją drugą twarz. Trzymaj się tam cieplutko i żyj tak, żebyś
niczego nie żałował. <o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<i><span style="font-family: 'Palatino Linotype', serif; font-size: 14pt; line-height: 115%;">Jasmina
<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiedziałem co o tym myśleć. Jasmin właśnie dostarczyła mi
brakującego elementu tej układanki. Wszystko stało się takie jasne, oczywiste. I
co teraz? Wszystko wróci do normy? Na pewno nie od razu. Ale widocznie tak musi
być. Ona będzie tam szczęśliwa, a ja kiedyś też sobie ułożę życie. W końcu nic
między nami nie było. Chyba
wyolbrzymiałem. Tak bardzo potrzebowałem drugiej osoby, że sobie to wmówiłem.
Przecież nie można się zakochać tak od pierwszego wejrzenia. Nie kocha się za
wygląd, lecz za całokształt. Trzeba poznać, oswoić… Oj, Tomlinson, Tomlinson,
tylko Ty mogłeś uwierzyć w taką bajkę. Naoglądałeś się Disneya i teraz masz za
swoje. No ale już będzie dobrze. Po
cichu, żeby nikogo nie budzić wszedłem do domu. Było już sporo po pierwszej. O
Zayn znowu spał na kanapie. Ostatnio bardzo
często kłócili się z Klarą. Już parę razy się pakowała, ale zawsze zostawała.
Martwiłem się o nich. Bardzo się kochali, ale czasem to za mało. Obydwoje
równie wybuchowi i nieustępliwi. Jak te pozory mylą. Gdy poznałem Klarę
wydawała się być taka spokojna i opanowana. Dopiero potem pokazała pazurki. Ale
co ja na to mogłem poradzić. Może i dobrze, że nie było tak idealnie. Gdyby
byli tacy zgodni i wiecznie słodcy, to w końcu by się sobą znudzili. Jak to
kiedyś mi ktoś niezwykle mądry powiedział ,,
Czasem przychodzi burza, ale problemy są po to, żebyśmy byli w stanie
docenić piękne chwile. Poza tym każda burza ma to do siebie, że prędzej czy
później przemija, a potem zawsze wychodzi słońce”. Cóż, mogłem mieć tylko
nadzieję, że gdy ich burza przeminie, ciągle jeszcze będą mieli siłę, żeby przy
sobie trwać. Jeszcze raz spojrzałem na zmarszczoną twarz Malika i udałem się do
siebie na górę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Obudziły mnie głośnie
krzyki. Tak, znowu to samo. Już miałem tego powoli dość. Jeszcze chwila i to ja
się wyniosę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Co Ty sobie
wyobrażasz, co?! Że wystarczy to, że
jesteś TYM Zaynem Malikiem i dlatego możesz wszystko?! Ja mam już tego serdecznie dość! Ja nie jestem Twoją sprzątaczką ! Czy to aż
takie trudne pozmywać te cholerne naczynia?! Tak, jeszcze rączki jaśnie panu by
się zmęczyły! Wybacz kotku, że chcę, żebyś się tak przemęczał. – wysoki, damski
głos rozniósł się po całym mieszkaniu<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Przepraszam Cię bardzo, moja droga, wiedziałaś na co się
piszesz. Ja mam próby, spotkania z fanami, nagrywanie płyty. Chciałem zatrudnić
gosposię, to powiedziałaś, że nie będzie Ci się obca baba panoszyła po domu –
zripostował Mulat<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A myślisz, że ja nie mam swoich zajęć?! Ale wiesz co?! Wiem jak możemy rozwiązać ten problem. Możesz
sobie dzwonić po tą Twoją gosposię. Mam nadzieję, że dobrze się Tobą zajmie. Ja
już dłużej nie mam zamiaru tego robić. Mam siedemnaście lat i powinnam bawić
się na imprezach i szaleć ze znajomymi, a nie prasować i gotować piątce
gwiazdorów. Wyprowadzam się i tym razem już mnie nie powstrzymasz. – oznajmiła.
Tupot na schodach i trzaśnięcie drzwiami. Zwlokłem się z łóżka i poszedłem na
dół. To było naprawdę chore. Sprzeczali się o takie drobnostki. Niepozmywane
naczynia, niewyrzucone śmieci, nierozwieszone mokre ręczniki… Czy warto przez
takie bzdury to wszystko niszczyć? Zayn siedziała na kanapie z kamienną twarzą.
Przez ostatnie tygodnie nauczyłem się, że lepiej w takich sytuacjach do niego
nie podchodzić, bo gryzie. Skierowałem się więc do kuchni i zrobiłem sobie
płatki. Wziąłem zieloną miskę, usiadłem na kanapie i ignorując przyjaciela
włączyłem telewizor. Po chwili rozległ się głośny stukot informujący o tym, że
walizka Klary jest już gotowa. Chłopak w
jednej chwili zerwał się z miejsca i stanął jej w drzwiach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Klara proszę Cię. Przecież wiesz, że ja nie wytrzymam bez
Ciebie. Nie pozwolę Ci wyjść, rozumiesz? – błagał ją prawie na kolanach<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Właśnie w tym problem, kochanie. Ograniczasz mnie. Ja
potrzebuję czasu, żeby pooddychać świeżym powietrzem. To nie jest koniec, tylko
zawieszenie. A teraz mnie puść – patrzyłem na tą scenę rodem jak z wenezuelskiej
telenoweli i miałem taką ogromną ochotę, żeby to skomentować. Gdyby tylko siebie
widzieli. Ludzie sami sobie stwarzają problemy.
Sadomasochiści. Przełączając kolejne kanały wreszcie natrafiłem na
szukane wiadomości. Od razu rzucił mi się w oczy ogromny napis: KATASTROFA
SAMOLOTU LONDYN – MARRAKESZ. WSZYSCY NIE ŻYJĄ. Duże, czarne litery powoli zaczęły
docierać do mojej głowy. Przecież to właśnie ten samolot… przecież nim leciała…
Dziki skowyt wydarł się z mojego gardła. A potem bezwładnie opadłem na ziemię Nie
miałem już siły nawet na płacz czy krzyk. Mój ból był tak ogromny, że aż paraliżujący.
Nie myślałem, nie czułem, nie żyłem. Umarłem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Bezradność. Najgorsze ze wszystkich uczuć. Gniew czy choćby
rozpacz są o wiele lepsze. Można z nich czerpać siłę. Są jak rozwścieczona
bestia rozrywająca nas od środka, ale napędzają do walki. Sprawiają, że się
buntujemy i chcemy z nimi wygrać. Jednak są sytuacje tak beznadziejne, że nie
ma w nich miejsca na dziką furię. Nie ma na nią siły. Wtedy właśnie wpada się w
czeluść nicości. Ogarnia nas bezsilność i poczucie beznadziei, które powoli,
niczym najwytrawniejszy z zabójców, niezauważenie
skradają się i duszą swoim odorem. Nie ma już niczego. Nie ma serca, nie ma
duszy. Zabawne. Dopiero w chwili gdy kogoś ostatecznie tracimy zdajemy sobie
sprawę jak wiele znaczył.. Nie wiedziałem co będzie dalej. Ona zabrała ze sobą
moją zdolność oddychania. Zabrała
wszystko zostawiając tylko puste, bezużytecznie ciało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">----------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">I co ja mogę wam powiedzieć? Mam nadzieję, że mi wybaczycie
to, że tak maltretuję tych moich bohaterów, ale co ja poradzę, że właśnie takie
rzeczy pisze mi się najlepiej. Moja droga Young, czy Ty zawsze musisz mnie
rozgryźć? Przez Ciebie czuję się taka przewidywalna. Ech...brak słów.
Przepraszam Was, że nie odpowiedziałam na poprzednie komentarze, ale... w sumie
to nie wiem czemu. Jakoś tak wyszło. Ale wy przecież wiecie jak wdzięczna wam
jestem za każde jedno słowo i jak bardzo was uwielbiam, prawda? Ten rozdział,
który tam u góry widzicie (ani trochę mi się nie podoba, co za nowość, prawda?) jest ostatnim. Potem będzie jeszcze tylko
epilog, taki po roku i zawieszam. Nie usuwam, nie kończę, tylko zawieszam.
Wrócę do Was, o to możecie być spokojne. Nie miałabym serca tak się całkiem
rozstawać. Ten blog za dużo dla mnie znaczy. Tutaj po raz pierwszy ktoś docenił
moje pisarskie... nie wiem jak to nazwać, zdolności (taa jasne, talent jak stąd
do Afryki, oczywiście). Bardzo Wam dziękuję, że tu ze mną jesteście. No ale nie
rozpisuję się teraz, bo nie miałabym co napisać w ostatniej notce od autorki.
Ostatnio zapomniałam was poprosić o komentarze i było ich mniej (i nie chodzi tu o to,
że ja nie odpowiadałam, tylko samych waszych). Pewnie gdyby nie wsparcie Vick i
Aleksji to bym tego rozdziału nie napisała. Dlatego proszę, żebyście zostawiali
coś tam na dole. Przecież to wam zajmie minutę (już nawet usunęłam weryfikację
obrazkową, żeby było szybciej), a dla mnie tak wiele znaczy. Ok, nie zaśmiecam
sama sobie. Myślę, że epilog będzie w miarę szybko bo mam na niego pomysł. A i
jeszcze jedno. Widziałam, że na innych blogach
tak robią, to ja też mogę, bo czemu nie? Ten rozdział dedykuję Vick i
Aleksji, bo tak jak napisałam wcześniej… oj po prostu nie dałabym bez was sobie
rady. Buziaki :* <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi </span><span style="color: #4bacc6; font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥♥<o:p></o:p></span><br />
<span style="color: #4bacc6; font-family: 'Times New Roman', serif; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span><br />
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">A tu link do mojej kochanej Melissy - <a href="http://donotcallmemel.blogspot.com/">Do not call me Mel </a><o:p></o:p></span></div>
</div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-82533975147219005252012-04-29T18:57:00.002+02:002020-09-12T20:22:42.614+02:00Here comes the storm<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Chyba dłużej szukałam <a href="http://www.youtube.com/watch?v=gS9o1FAszdk&ob=av3e">tej </a> piosenki, niż pisałam rozdział, a i tak średnio pasuje.... </span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział
17<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Całą noc nie spałem. Strach, niczym jadowita żmija wił się po
całym moim ciele i duszy. Wkradał się w każdy zakamarek mózgu, by ukąsić i
popełzać dalej. Dzwoniłem do niej niezliczoną ilość razy, lecz ciągle słyszałem
te same słowa – abonent ma wyłączony telefon lub jest poza zasięgiem sieci. Gdy
tylko zamykałem oczy, które domagały się zasłużonego odpoczynku, miliony
obrazów i scenariuszy wyświetlały się w moim umyśle. Nie wiedziałem nic, poza
tym, że ktoś krzywdził moją delikatną Jasmin. Ten człowiek musiał być potworem.
Jak mógł podnieść rękę na to bezbronne stworzenie? Nie mieściło mi się w
głowie, żeby uderzyć kobietę. Przecież one tyle dla nas robią. Poświęcają cale
swoje życie, żeby nam było dobrze. One nas urodziły, wychowały, wykarmiły,
nauczyły wszystkiego czego były w stanie. Gdyby nie nasze mamy, babcie,
siostry, dziewczyny, żony wszystko straciłoby sens. Każda taka piękna, a
jednocześnie różniąca się od pozostałych. Ich nierzadko irracjonalne zachowania
dostarczały nam emocji, wyrywały z monotonni. Te cudowne kolorowe kwiaty na
szarej łące rozjaśniały nasz świat i czyniły go lepszym. Tak często krzywdzone,
zrywane więdły. Krzywdzone przez ludzi pokroju Kadira. Obok strachu czułem też
złość. W połączeniu tworzyły śmiertelną mieszankę. Moja zazwyczaj
zielono-żółta, beztroska dusza przybrała karmazynowo-czarnego kolorytu.
Nieprawdopodobne jak w ciągu kilku chwil człowiek może dojrzeć. Moje różowe
klapki na oczach spadły i zniknęły razem ze szczelnym kloszem, którym się
otaczałem. Do tej pory byłem takim egoistą. Liczyły się tylko koncerty, zabawa,
zespół, imprezy, moje pasje. Jedynym problemem było to, że ludzie traktowali
mnie tak, jak na to zasługiwałem. Niepoważnie. Stawiałem siebie w centrum
wszechświata i nie zauważałem nikogo innego. Aż nagle pojawiła się ta drobna,
niepozorna osóbka i wylała mi kubeł zimnej wody na głowę. Pokazała, że w niczym
nie jestem lepszy od reszty. Uratowała mnie przed samym sobą. Teraz była moja
kolei, żeby jej pomóc. Oczywiście zgłosiłem sprawę na policję, ale nie mogłem zrobić
nic więcej. Bo niby co? Nie wiedziałem nawet gdzie mieszka. Broniła swojej
prywatności jak lwica. Myślałem, że po prostu ma takie zasady, taki skryty
charakter. Nie przyszło mi nawet do głowy, że coś złego może się u niej dziać.
Na palcach wstałem z łóżka i poszedłem na balkon. Potrzebowałem trochę świeżego
powietrza, chłodzącego wiatru. Już chciałem usiąść na ławce i kontynuować moje
rozważania, kiedy zobaczyłem, że nie jestem sam. Zayn wpatrywał się w gwiazdy i
nawet mnie nie zauważył. Dawno nie widziałem go tak zamyślonego. Od spotkania z
Jasmin był jakiś inny. Pewnie, że ten incydent wpłynął na wszystkich chłopaków,
ale tu chodziło o coś więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zayn, Ty coś wiesz – moje stwierdzenie przerwało ciszę i
wywołało kolejne zmarszczki na twarzy Mulata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Gdzieś ją już widziałem. Ze wszystkich sił staram sobie
przypomnieć gdzie, ale nie umiem. Mam złe przeczucia, Lou. I nie chodzi mi
tylko o tego jej brata. Po obrzeżach moich myśli coś krąży, ale nie umiem tego
uchwycić. Wycofaj się póki jeszcze możesz. Zrobiłeś co do Ciebie należało,
zgłosiłeś sprawę na policję. Nie masz jak jej inaczej pomóc. A jeśli się
będziesz mieszał, to wyjdzie z tego jeszcze większe bagno. Trzeba wiedzieć,
kiedy walczyć, a kiedy odpuścić. Jeśli wybierzesz tą pierwszą opcję, jestem
pewien, że będziesz cierpiał. Chyba, że uważasz, że warto. Jeśli tak, to możesz
na mnie liczyć. Jestem Twoim przyjacielem, Louis, dlatego zawsze przy Tobie
zostanę i będę Cię wspierał – zakończył
monolog, a ja bezwładnie oparłem się o jego ramię i zacząłem płakać. Mówi się,
że facetowi nie przystoi się mazać. Że powinien być twardy. Dlaczego? My nie
jesteśmy bezdusznymi robotami. Też mamy emocje i uczucia. Też kochamy i
nienawidzimy. Też umieramy ze strachu i tęsknoty. Też jesteśmy tylko ludźmi,
lecz utarło się, że nie wypada nam się do tego przyznawać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Równo o godzinie 10.00 wybiegłem na uczelnię. Zajęcia
zaczynały się dopiero koło 11.30, ale chciałem porozmawiać z Jasmin. Nie
chodziło nawet o to, żeby się dowiedzieć prawdy, której też byłem ciekaw. Po
prostu musiałem się upewnić, że jest cała i zdrowa. Powiedzieć jej, że może na
mnie liczyć. Wspólnie z chłopakami stwierdziliśmy, że jeśli tylko chciałaby
uciec z tego domu, to zawsze może zatrzymać się u nas. Od razu skierowałem się
do biblioteki. Tam właśnie Mina codziennie przed zajęciami się zaszywała. Gdy
siedziała nad tymi książkami i chłonęła treści, które dla większości
społeczeństwa były nudne i niezrozumiałe, na jej twarzy widniała tak ogromna
fascynacja. Oczywiste było, że to jej prawdziwa pasja. Szybko otworzyłem drzwi
uczelni i prawie pobiegłem do miejsca, które zawsze zajmowała. Gdy zamiast
pięknej dziewczyny zobaczyłem puste krzesło, ogarnęła mnie panika. Nocne myśli,
niczym złe demony powróciły i ponownie mnie opętały. A jeśli oni coś jej zrobili?
A jeśli leży gdzieś pobita, lub jest zamknięta w jakiejś piwnicy? Albo jeżeli skrzywdzili ją jeszcze bardziej?
Byłem taki bezsilny. Ale zaraz, stop, chwila. Czy ja przypadkiem nie jestem
Louisem Tomlinsonem? Człowiekiem, który
może praktycznie wszystko? Z tą myślą skierowałem się do sekretariatu. Wszedłem
do niewielkiego pomieszczenia i od razu obdarowałem naszą sekretarkę
najpiękniejszym z uśmiechów, na co ta lekko się zarumieniła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dzień dobry. Muszę powiedzieć, że wygląda pani dzisiaj
zniewalająco. Czyżby nowa fryzura? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dziękuję. Miło, że zauważyłeś. Mój mąż nawet nie zwrócił
uwagi. Co Cie do mnie sprowadza? Bo nie uwierzę, że przyszedłeś na pogawędkę o
pogodzie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Bo ja mam do pani dość nietypową prośbę. Kojarzy pani tą
studentkę z pierwszego roku, Jasmin? To taka niska, niebieskooka blondynka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, tak, wiem. Przeurocza dziewczynka. Zawsze odpowie dzień
dobry i znajdzie chwilę na rozmowę. W dzisiejszych czasach tak rzadko to się
zdarza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- I chodzi o to, że wczoraj gdy omawialiśmy projekt zostawiła
u mnie torebkę. Jest tam wszystko: klucze, portfel, komórka, dowód. Wiem, że nie będzie jej w Akademii do końca,
tygodnia, bo opiekuje się chorą siostrą. Czy mogłaby pani dać mi jej adres,
żebym odniósł zgubę? – wraz z tym pytaniem promienny uśmiech zniknął z twarzy
kobiety, która momentalnie się spięła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wiesz, że to jest niezgodne z zasadami. Gdyby się
dowiedzieli, to wyrzuciliby mnie na bruk – powiedziała lodowatym głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie pisnę ani słowa. Jasmin na pewno bardzo się martwi –
zobaczyłem nutę zawahania – Przecież pani wie, że ja jej krzywdy nie zrobię.
Chcę tylko oddać torebkę – dodałem <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wychodzę na pięć minut. Pilnuj sekretariatu – zdecydowała po
chwili namysłu. Gdy tylko opuściła pokój prawie rzuciłem się do komputera i już
po chwili miałem nazwę ulicy i numer domu. Postanowiłem odpuścić sobie wykłady.
Wsiadłem do mojego czerwonego lamborghini i ruszyłem do miejsca, gdzie
najprawdopodobniej przebywała Mina. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dom przed którym zaparkowałem był tak sam jak te sąsiednie.
Czerwone dachówki, białe ściany i para okien. Taki standard. Ale to właśnie w
tych zwykłych domach i niewyróżniających się rodzinach, pod osłoną normalności,
żyły największe patologie. Spojrzałem w okno na drugim piętrze. Za zasłonką
stała przerażona Jasmina i intensywnie gestykulowała, chcąc mi przekazać, że
powinienem stamtąd odejść. To jeszcze bardziej mnie przekonało, że robię
słusznie. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili zobaczyłem stojącego w drzwiach
Kadira.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Cześć. Ja chciałem Cię bardzo przeprosić za wczorajszy
incydent. Trochę mnie poniosło – słowa ledwo przechodziły mi przez gardło, lecz
wiedziałem, że inaczej nie będę miał szansy porozmawiać z Miną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Przeprosiny przyjęte. Coś jeszcze? – powiedział ze zwycięską
miną i pogardą w oczach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, chciałbym pozmawiać z Twoją siostrą<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ona nie ma teraz czasu<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Pięć minut, proszę – nie rozumiałem tej całej sytuacji. Z tego
co wiedziałem ona była dorosła. Więc dlaczego… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Poczekaj chwilę – odparł po momencie zastanowienia. Stałem
pod ich domem jakieś dziesięć minut. Z środka dobiegały krzyki, lecz nic nie
rozumiałem, ponieważ mężczyzna posługiwał się jakimś dziwnym językiem. W końcu
drzwi się otworzyły. Brat dziewczyny wyszedł razem z nią trzymając ją za ramię.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Cześć. O co chodzi? Pospiesz się, bo jestem bardzo zajęta –
jej głos, tak samo jak twarz, pozbawiony
był jakichkolwiek emocji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Chciałem sprawdzić, czy wszystko w porządku. Nie odbierałaś
telefonu. Martwiłem się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To jak widzisz, że wszystko dobrze, to chyba możesz już
sobie iść. Nie odbierałam, bo uważam, że nie mamy o czym rozmawiać. Nie dzwoń
do mnie więcej i nie przychodź. Nie życzę sobie tego. A teraz muszę wracać do
domu. – gdyby nie strach i nieme błaganie o pomoc, które dostrzegłem w jej
oczach, pewnie bym uwierzył w te słowa. Była świetną aktorką. Zdawałem sobie
sprawę z tego, że to przedstawienie dla brata. Już miałem wrócić do samochodu i
jechać do domu, w celu obmyślania kolejnego planu, kiedy zobaczyłem jakąś
kartkę. Schyliłem się i ją rozwinąłem. Zobaczyłem niewielki, zgrabne litery –
Dziś, 23.00, nad naszym jeziorkiem. Czułem, że to będzie przełomowe spotkanie.
Że wszystko zostanie powiedziane. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">--------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">A więc najpierw chciałam wam podziękować. Każdy jeden
komentarz pod ostatnim postem był dla mnie niewyobrażalnie ważny. Już chciałam
to zostawić, poddać się, ale dzięki wam mam znowu siłę </span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Tak jak przewidziała Aleksja,
wraz z górskim powietrzem i sielskimi widokami moja wena wróciła. I nie chcę
wyjść na zbyt pewną siebie, ale ten rozdział mi się nawet podoba. Pewnie, że mógłby
być lepszy, ale w porównaniu do poprzedniego jest w miarę ok. Obiecuję już
nigdy nie wstawić czegoś tak beznadziejnego jak ostatnio. Wracając do kwestii
przyszłości tego bloga, tak jak napisałam w odpowiedziach słowa Young, Vick i
Aleksji dały mi naprawdę do myślenia. Rozważam opcję zawieszenia, oczywiście po
skończeniu tego wątku. Nie chcę całkowicie kończyć, ale boję się, że potem nie
wrócicie. No nic, pożyjemy, zobaczymy. A na razie wstawiam i idę dalej się
opalać i delektować cudownymi widokami w towarzystwie Trudi Canavan (kocham jej
książki !) Lecę, wrócę jak napiszę. Już nigdy nie będę się ograniczała
terminami, bo sami widzieliście tego żałosne skutki. Jak chcecie być
informowani o nowych rozdziałach, to w zakładce ,,o mnie” dałam GG. Dobra idę.
Buziaki z gorącej wsi zabitej dechami :* <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi<span style="color: #4bacc6;"> </span></span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span><br />
<span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: #4bacc6;"><span style="line-height: 18px;">Ps. właśnie założyłam tego nowego bloga. Nie wytrzymałam do czerwca. Jeśli jest ktoś chętny, to tutaj link --><a href="http://donotcallmemel.blogspot.com/">Do not call me Mel </a></span></span></div>
</div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-90362131269744306532012-04-27T21:13:00.000+02:002020-09-12T20:22:42.697+02:00You won't admit to it<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-align: right;">Piosenka</span><span class="apple-converted-space" style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%; text-align: right;"> </span>- <a href="http://www.youtube.com/watch?v=M-ECaZZpWoQ">tutaj </a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rozdział
16<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Niewyobrażalnie dziwne uczucie. W jednej chwili cały świat
przestał istnieć. Sprawy, które dotąd były priorytetowe, przestały mieć
znaczenie. Liczyła się tylko ona. W jednej sekundzie wywróciła mój świat do
góry nogami. Nie widziałem niczego poza jej mądrymi oczami, delikatną niczym
porcelana cerą i promiennym uśmiechem. Jej perlisty śmiech i łagodny głos to
jedyne dźwięki jakie docierały do moich uszu. Żyłem jak w amoku. Traciłem
kontakt z rzeczywistością i powoli zaczynało się to robić niebezpieczne. Tonąłem
w błękicie jej tęczówek. Wpadałem w
bezdenną otchłań jej uroku. A do tego wszystkiego dochodził jeszcze ten
paraliż, gdy tylko była w zasięgu mojego wzroku. I jak miałem zrobić na niej
dobre wrażenie, skoro tak na nią reagowałem? Z moich rozmyślań wyrwało mnie
głośnie chrząknięcie. Spojrzałem na postać przede mną mocno zdezorientowany i
próbowałem sobie przypomnieć kto to jest. Gdzieś już widziałem tą twarz, ale
pytanie gdzie… A no tak, już pamiętam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- O, to Ty Harry. No tak… właśnie… mówiłeś coś ? Bo jakoś Cię
nie zauważyłem – wyjąknąłem trochę zbity z tropu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Louis, weź się ogarnij. Pytałem czy pamiętasz, że jutro
jesteśmy umówieni na nagrywanie pierwszego singla i trzeba zrobić dodatkową
próbę. Wytłumaczysz mi z łaski swojej co do cholery się z Tobą dzieje ? – stał
nade mną jak kat i wyczekiwał odpowiedzi. A co ja mu miałem powiedzieć? No bo
wiesz Harry, zobaczyłem taką jedną dziewczynę, która mnie totalnie olewa i cały
czas o niej myślę? Przecież to nie ma najmniejszego sensu. Trzeba coś wymyślić.
A jakbym mu tak powiedział, że chodzi o laskę, ale nie zagłębiał go w
szczegóły? Tylko z drugiej strony to mój najlepszy przyjaciel i może powinien
znać prawdę. Boże, jeszcze nigdy nie miałem w głowie takiego mętliku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Jasmin. – wyszeptałem zawstydzony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- No i trzeba było tak od razu. No proszę, proszę, nasz
Piotruś Pan się zakochał. Najwyższa pora. Powinienem skojarzyć, że zachowujesz
się tak samo jak Zayn na początku. To kiedy ją poznamy? – loczek odetchnął z
ulgą, a rysy jego twarzy natychmiastowo złagodniały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Raczej nie… albo w sumie to może przyjdźcie pod uczelnie po
zajęciach. Tylka Harry… bo my tak jakby jesteśmy tylko znajomymi. Nie palnij
nic głupiego – odpowiedziałem po chwili. Zrozumiałem, że to jedyna szansa. Może
przy chłopkach będę się zachowywał normalnie i pokażę od tej właściwiej
strony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tak jak się umówiliśmy cały zespół punktualnie o 16.00 zjawił
się pod Akademią. Musiałem się bardzo postarać, żeby jakoś ściągnąć tam
dziewczynę, pod pretekstem kłopotów z rolą do naszej prezentacji. Gdy tylko ich
zobaczyła od razu odwróciła się na pięcie i chciała odejść. No tak, skoro nie
chciała poznać jednego członka One Direction, to co dopiero wszystkich. Harry
gdy zobaczył, że sytuacja wymyka się spod kontroli, chciał ją uratować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ooo to chyba ta dziewczyna o której Louis tyle mówi. Jasmin,
tak? Miło mi Cię poznać – powiedział mocno, ją przytulając, tak jak on to już
ma w zwyczaju. Jednak jej reakcja była zupełnie odwrotna niż innych dziewczyn.
Odskoczyła od niego jak oparzona, a w jej oczach zobaczyłem panikę. Nie
rozumiałem co się stało. Zapadła niezręczna cisza, którą przerwał Liam <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- No to może chodźmy do naszej kawiarni na lody. Harry na
pewno będzie chciał Cię przeprosić za
swoją nazbyt otwartą postawę, mam rację? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wahała się. Pierwszy raz widziałem, że nie wiedziała co
powiedzieć. Skąd nagle wzięło się w niej tyle strachu ? Walczyła sama ze sobą.
Jakby chciała iść, ale coś ją powstrzymywało. Już wtedy wiedziałem, że
dziewczyna skrywa jakąś tajemnicę. I jak nietrudno się domyślić bardzo chciałem
ją poznać. Spojrzałem jeszcze raz na nią, a potem na Zayna. Chłopak stał lekko
zmarszczony i chyba się nad czymś intensywnie zastanawiał. Widziałem jak szepta
coś Klarze do ucha jednocześnie lustrując Jasmin. Nie podobało mi się to, ale
nie mogłem nic przy niej zrobić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Jak się zgodzisz postawię Ci największe lody i obiecuję, że
dam Ci spokój przez najbliższy tydzień. A jeśli ktokolwiek Cię jeszcze dotknie
to będzie miał ze mną do czynienia, więc nie masz się czego bać. To ja jestem
tu ten najbardziej umięśniony. Nikt mi nie dorówna. – przerwałem ciszę. Gdy to
powiedziałem poczułem na sobie jej wdzięczne spojrzenie. Za każdym razem
musiała mnie zaskakiwać. Najpierw myślałem, że jest cicha, spokojna i potulna,
a okazała się być pewną siebie, opanowaną realistką. Więc o co chodziło teraz?
Skąd ta płochliwość i niepewność? Powinienem się domyślić, że ta śmiała postawa
to tylko taka przykrywka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- No dobrze, ale chodźmy już stąd, zanim nas ktoś zauważy….,
to znaczy chodziło mi oczywiście o wasze fanki – dodała po chwili spłoszona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W drodze do kawiarni atmosfera była niezwykle napięta. Cisza,
przerywana od czasu do czasu klaksonem jakiegoś roweru lub krzykiem biegających
dzieci, była nie do zniesienia. Moje milczenie dało się wytłumaczyć, ale czemu
chłopcy zachowywali się tak dziwnie? Ale przecież ja prawie nic o niej nie
wiem. To jest chyba najlepsza pora na pogawędkę o zainteresowaniach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Bo wiesz, tak się ostatnio zastanawiałem jak o Tobie
myślałem… to znaczy tak przypadkiem, bo… bo widziałem kogoś podobnego do
Ciebie… nie, że myślę o Tobie cały czas…. no nieważne…. W każdym razie tak mi
przyszło do głowy, co Ty jeszcze lubisz poza teatrem? – ledwo wydukałem. Trzeba
będzie poćwiczyć panowanie nad głosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- To zależy od humoru.
Wieczorami uwielbiam siadać na parapecie z kubkiem herbaty i czytać.
Zagłębiać się w różne historie, razem z bohaterami przeżywać ich przygody i
emocje. Uciekać od rzeczywistości. W słoneczne popołudnia chodzę na spacery z
moimi przyjaciółkami i robimy zdjęcia, albo rysujemy. Zawsze znajdę też czas na
posłuchanie muzyki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Na przykład czego? – ze wszystkich sił starałem się podtrzymać rozmowę<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Szczerze, to prawie wszystkiego. Zależy od nastroju, od
konkretnego utworu. Nie można się ograniczać, że słucham tylko rocka, popu, czy metalu. A po
za tym jestem zdana na to, co mi podrzucą koleżanki, bo w domu nie mogę słuchać
żadnej muzyki – wraz z tymi słowami momentalnie poczerwieniała. Miałem ją
dokładnie wypytać o co chodzi, ale nie zdążyłem. Nagle podszedł do nas wysoki,
szczupły mężczyzna w białej koszuli. Na oko miał może trzydzieści lat. Złapał
blondynkę za nadgarstek i mocno szarpnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Co Ty do cholery robisz?! Chcesz żeby ojciec się
dowiedział?! Co ludzie powiedzą?!
zachowujesz się jak dziwka! Już do domu! Mam nadzieję, że to się więcej
nie powtórzy – krzyczał na całe gardło wpatrując się wściekłym wzrokiem w
Jasmin<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ale ja nie zrobiłam nic złego – wyjąknęła skulona. W tej
chwili została obdarowana siarczystym policzkiem. Tego już było za wiele. Podszedłem do
napastnika i po chwili moja pięść trafiła prosto w jego nos. Wściekłe, prawie
czarne oczy zabiły mnie wzrokiem, ale widział, że nie ma szans. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Louis zostaw, to mój brat – Kadir. Muszę iść. Przepraszam –
szepnęła dalej łkając i pobiegła za oddalającą się sylwetką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wściekłość, złość, ból to wszystko się we mnie gotowało.
Chciałem za nią biec, pomóc jej, zabrać od tego potwora… I pewne bym tak
zrobił, gdyby nie cztery pary silnych rąk, które mnie ze wszystkich sił
trzymały. O co chodzi? Jakim prawem on
uderzył Jasmin? I czemu ona nie
protestowała? Mówiłem, że rano miałem mętlik w głowie ? To jak nazwać to, co
teraz w niej siedziało? Na pewno tak tego nie zostawię. Pomogę jej. Cokolwiek
się nie dzieje może na mnie liczyć. Bo jej ból jest moim bólem. Jeszcze nie
ogarnąłem czym jest to moje uczucie do niej. Czy można to nazwać miłością ?
Przecież ja jej nawet nie znam. Chyba żeby do tego dojść, musiałbym zagłębić się w definicje miłości, a na to
dziś nie miałem siły. Na rozważanie tego typu jeszcze przyjdzie czas. Jedyne co
wiedziałem, to to, że muszę chronić tą spłoszoną sarnę, bo wcale nie jest tak
silna jak udaje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Louis, chyba powinieneś odpuścić zanim nie jest za późno.
Wpakujesz się jeszcze w jakieś bagno. Będą z tego kłopoty. I to nie tylko dla
Ciebie, ale dla niej też – głos Zayna przerwał ciszę. Nie mogłem uwierzyć w to
co mówi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Po kim jak po kim, ale po Tobie bym się nie spodziewał
takich słów. Sam walczyłeś, więc daj mi zrobić to samo. Nie zostawię jej. Tak jak Klara nie zostawiła
Ciebie <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ale ona mnie kochała, a Ty czemu to robisz? – zostawiłem to
pytanie bez odpowiedzi. Może dlatego, że jej nie znałem, a może dlatego, że nie
chciałem jej dopuścić do świadomości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">--------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Tak jak obiecałam mamy dziś rozdział 16. Wiem, że jest okropny. W
100% zdaję sobie z tego sprawę. Przepraszam Was, kochani. Po prostu…. nie umiem
już tego pisać. Zabrałam się za dwa inne projekty i w tym opowiadaniu walczę z
każdym słowem. Pisałam to w sumie parę godzin i przy niezliczonej liczbie podejść.
Dokończę ten wątek i będę musiała się z wami pożegnać. Nie tak całkowicie, bo
po skończeniu It’s never to late zacznę publikować moją Melissę. I wiem, że już
pytałam, a wy nie udzielając mi odpowiedzi subtelnie wyraziliście swoją opinię na ten
temat, ale udaję, że nie zrozumiałam i pytam jeszcze raz – Kto z was czytałby
mojego kolejnego bloga, który jest w formie pamiętnika dziewczyny po próbie
samobójczej ? Odpowiedzcie mi po prostu tak, albo nie. Bardzo was o to proszę. Standardowo
dziękuję za każdy komentarz i miłe słowo. Szczerze, to gdyby nie one, to już bym
tego nie pisała. Ale walczę dla was, żeby dobrnąć z tym wątkiem do końca. Dlatego bardzo was proszę, żebyście dalej mi
się tam na dole wpisywali. Tym bardziej teraz, kiedy moja wena poszła sobie na
spacer po księżycu. A no tak, zapomniałabym. Obiecałam napisać coś o
egzaminach. A więc angielski i matma banalne, humanistyczne średnie, lecz też w
miarę łatwe, ale przyroda dla mnie to był pogrom. No i się załamałam, bo
obliczyłam, że będę miała około 155 punktów na koniec. Masakra. Co prawda do
mojego liceum próg jest 100, no ale przyjmują od najwyższego wyniku do
wyczerpania miejsc (120). Nieważne. To chyba tyle. Następny rozdział jak się napisze,
do tygodnia. No, kocham was miśki. Do napisania :* <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi </span><span lang="EN-US" style="color: #4bacc6; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US; mso-fareast-font-family: Calibri; mso-fareast-language: KO; mso-fareast-theme-font: minor-latin; mso-themecolor: accent5;">♥♥</span><span lang="EN-US" style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US; mso-fareast-language: KO;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-19079643354085674352012-04-20T18:27:00.000+02:002020-09-12T20:22:42.780+02:00lost in a background of blue...<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ale mi <a href="http://www.youtube.com/watch?v=SxaW60I-hvA">ta</a> piosenka pasuje do treści. Jakby ktoś ją specjalnie do tego napisał ^.^ </span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział
15<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Park o tej porze roku był naprawdę piękny. I nie chodzi mi
tylko o zielone drzewa, bujną trawę czy ćwierkające ptaki. Ci weseli ludzie,
perlisty śmiech dzieci, zakochane pary, to była właśnie magia lata. Taka
totalna beztroska. Siedziałem sobie nad jeziorem i po prostu obserwowałem,
ciesząc się z każdego promyka słońca. Za godzinę zaczynał się mój pierwszy
wykład. Kto by pomyślał, że dostanę się na Royal Academy of Art. Do tej pory
trudno mi uwierzyć, że zaakceptowali mój napięty grafik i jeszcze dziękowali,
że wybrałem ich szkołę. To teraz znów się zacznie. Nowa szkoła, nowi ludzie…
Nie chodziło o to, że byłem nieśmiały Kochałem sytuacje, gdzie mogłem poznawać
nieznane mi osoby. Powoli odkrywać ich charakter i coraz bardziej angażować się
w relacje z nimi. Zdobywać zaufanie i ufać. Dawałem szansę każdemu. Nawet jeśli
na pierwszy rzut oka wydawał się nieciekawą postacią, to pod tą pokrywą
nieśmiałości mogła być fascynująca osobowość. Już dawno zdałem sobie sprawę, że
pierwsze wrażenie jest ważne, ale nie najważniejsze. Niektórych po prostu
trzeba poznać. Ale odkąd byłem sławny sprawy się pokomplikowały. Otaczał mnie
tłum fałszywych ludzi, którzy uwielbiali mnie tylko za to, że jestem w One
Direction. Byli świetnymi aktorami. Ich
selekcja była bardzo trudna, prawie niemożliwa. Dlatego przestałem ufać
wszystkim. Zostali mi tylko przyjaciele z przed X-factor i oczywiście moja
kochana piątka. Czemu piątka? Bo Klara też stała się częścią zespołu. One
Direction to nie jest zespół muzyczny. To jest rodzina.. I nawet gdy ludzie nas
zostawią i pobiegną za inną nowinką muzyczną, my będziemy trwali zawsze. My i
ci nasi prawdziwi fani. A na razie musieliśmy tkwić w tym chorym układzie. Nie
zrozumcie mnie źle, uwielbiam tą moją popularność, to że świat mnie kocha i akceptuje
to co robię. Czuję się taki wszechmocny i niepokonany. Tylko czasem jestem
najzwyczajniej w świecie zmęczony. Zmęczony ciągłym obserwowaniem moich ruchów
przez cały glob. Zawsze do namierzenia. Zero prywatności. Ale wiem, że taka
jest cena bycia osobą publiczną. Od początku wiedziałem i jestem gotowy ją
ponieść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Pierwszymi zajęciami
jakie miałem była historia sztuki. Potężny, wysoki mężczyzna wszedł do auli i
wziął mikrofon. Jego tubalny głos rozniósł się po całym pomieszczeniu,
docierając w najdalsze zakamarki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Witam was wszystkich bardzo serdecznie. Nazywam się Ernest
Walker i będę starał się wam przybliżyć historię sztuki. Niektórzy z was mogę
sobie zadawać teraz pytanie – a po co nam to? Przecież my chcemy zostać
aktorami – I to jest pierwszy błąd. Nie możemy zajmować się czymś, nic o tym
nie wiedząc. Zaglądając do wcześniejszych epok poznamy różne motywy,
perspektywy, inne sposoby oddawania tych samych emocji. Te wykłady nie mają
zaśmiecić wam głowy niepotrzebnymi datami, lecz nauczyć wszechstronności,
rozszerzyć wasze horyzonty. Nic nie tworzy się z niczego. Dopiero gdy
wyciągniecie coś z każdej epoki, każdy coś innego i dodacie szczyptę siebie, to
się złoży w niepowtarzalną całość. Wtedy nabędziecie tego swojego stylu.
Jedynego i charakterystycznego tylko dla was. Mam nadzieję, że was przekonałem
do tego, że ten przedmiot jest jednak ważny. A teraz do rzeczy. Jak nietrudno
się domyślić zaczniemy od teatru antycznego. Odkąd uczę, a to już będzie z
trzydzieści lat. zawsze przy tym temacie zadaję pewien projekt. Dobierzecie się
w pary i każdy was dostanie jakiś dramat. Nie chodzi mi tutaj o to, żebyście
napisali mi pracę, czy zrobili prezentację multimedialną. Powiedzmy sobie
szczerze, z takiego przedstawiania tematu nikt nic nie wynosi. Wy mi to wystawicie. To ma być jeden, duży projekt.
Połączenie informacji o autorze z opowiedzeniem fabuły. Nie wymagam całego
przedstawienia. Tylko charakterystyczne fragmenty, żebyśmy zapamiętali o czym
ten dramat był. No to teraz ręce do góry, kto chce być w parze z naszą gwiazdą
– skończył monolog. W tym samym momencie zobaczyłem las rąk. Jejku, co za
ludzie. Ja wiem, że mnie kochają, ale chyba w ogóle nie myślą. Przecież ja nie
mam czasu na projekty i będzie się trzeba do mnie dostosowywać. No ale co poradzić,
takie życie. Jeszcze raz obiegłem wzrokiem całą aulę. Tylko jedna osoba się nie
zgłosiła. Wykładowca też ją zauważył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- O widzę, że pani bardzo garnie się do pracy z naszym
celebrytą. No to proszę się skontaktować po zajęciach, już was zapisuję. Przedstawicie
mi dzieło Longosa – Dafnis i Chloe. Pozostałe pary mogą się dobrać same. Proszę
przyjść do mnie po lekcji to zrobię
listę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Reszta zajęć upłynęła
normalnie. Profesor Walker mówił coś chyba o podstawach budowy tragedii
antycznej, ale do mnie jego słowa nie docierały. Cały czas przyglądałem się
mojej nowej współpracownicy. Była taka piękna. Jej porcelanowa cera, blond fale
i duże, błękitne oczy ukryte za okularami… to wszystko sprawiało, że wydawała
się taka eteryczna, magiczna, nieśmiała.
Była jak nieoszlifowany diament pośród tego fałszu i sztuczności. Taka
niewinna, taka delikatna. Zaczarowała mnie. Od razu po zajęciach pobiegłem do
niej, prawie zabijając się o własne nogi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Cześć. Będziemy robić razem ten projekt. Wołają mnie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- … tak, wiem kim jesteś. Wszyscy wiedzą. Jestem Jasmin. A
teraz przepraszam, ale muszę lecieć. Mam zajęcia na drugim końcu uniwersytetu,
a jeszcze nie znam dokładnego układu sal. Kiedy możemy omówić ten projekt? –
jej głos idealnie pasował do całej reszty. Taki delikatny i jedwabisty. Stałem
z otwartą buzią i zabrakło mi słów. Nie no, trzeba się ogarnąć. Wychodzisz na
jeszcze większego idiotę niż zawsze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No to może masz czas po zajęciach? Znam taką jedną fajną
małą kawiarnię. A w ogóle masz pięknie imię ,Jasmin. Takie eteryczne. Aż
chciałoby się napisać o Tobie piosenkę. – słowa same mi się wyrwały. Dziewczyna
spojrzała na mnie dziwnie i chyba lekko się zawstydziła, ale nie dała tego po
sobie poznać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Może być. To ja już muszę naprawdę iść. Sam rozumiesz. –
rzuciła i już jej nie było. Jeszcze chwilę wpatrywałem się w oddalającą się
sylwetkę, która powoli znikała z mojego pola widzenia, lecz potem musiałem
wrócić do normalności. Choć słowo normalność, chyba nie jest odpowiednie. A
więc musiałem wrócić do podpisywania autografów, robienia zdjęć i szerokiego
uśmiechania od którego, bolą mnie już wszystkie mięśnie mimiczne twarzy. Ale to
w tej chwili nie było ważne. Nic nie było ważne, oprócz cudownej nieznajomej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Stałem przed
uniwersytetem i uparcie wpatrywałem się w potężne drzwi. Czekałem już dobre
piętnaście minut, a dziewczyny dalej nie było. Możliwe, żeby zapomniała?
Wszystkie inne byłyby w siódmym niebie, że gdzieś ze mną idą. Ale ona była
inna. I chyba właśnie tym mi imponowała. Nie skakała, nie piszczała i ani trochę
się nie ekscytowała tym, że jestem sławny. W końcu ją zobaczyłem. Wybiegła i
niczym łania zeskoczyła ze schodów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Przepraszam, ale rozmowa z profesorem Spencerem mnie
pochłonęła. Sam rozumiesz, chodziło o rozwój ekspresji ruchu na przełomie
wieków. No, ale nie ważne. Nie o tym mieliśmy mówić. Do rzeczy. Czytałeś w
ogóle Dafnis i Chloe? Jak nie, to
przykro mi, ale będziesz to musiał nadrobić. I to w miarę szybko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, no pewnie. Jak mógłbym nie czytać. Ale musimy od razu o
tym rozmawiać? Może lepiej byłoby się najpierw poznać, skoro mamy razem
pracować ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Przepraszam, ale mam mało czasu. Weźmy się do pracy. To może
najpierw ustalimy w jakiej formie chcemy to zrobić. Tak się nad tym
zastanawiałam i wydaje mi się, że najlepsze będzie najpierw opowiedzieć o samym
Longosie, może z użyciem jakiś rekwizytów, a potem przedstawić najważniejsze
fragmenty, tak jak powiedział profesor. Wypożyczyłam już dwie książki. Jak
będziesz miał czas to ją przeczytaj, żeby sobie odświeżyć pamięć, a potem
spotkamy się, żeby wybrać te sceny. – dziewczyna mówiła o tym wszystkim z taką
pasją i zaangażowaniem, że nie byłem w stanie dojść do słowa. Choć i tak nie
mógłbym nic powiedzieć. Więc byłem tylko biernym słuchaczem. Cholera, trzeba by
zrobić jakieś dobre wrażenie. Wyszedłem już z wprawy. Od jakiegoś czasu ludzie
uwielbiają mnie tak od ręki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, tak będzie idealnie. Mówiłem Ci już, że masz śliczny
uśmiech? To znaczy ładny. O, a tamto drzewo też jest ładne, nie uważasz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, jasne. Rozumiem. No to chyba by było na tyle. Jak
przeczytasz to wtedy się jakoś umówimy. To ja lecę – rzuciła z dalej
zdezorientowaną minę i już miała sobie pójść. Odruchowo złapałem ją za
nadgarstek. Dobra, to teraz trzeba wymyślić jakieś dobre usprawiedliwienie.
Szlag. O chyba wiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Czemu Ty mnie tak nie lubisz? Nie rozumiem tego. – słowa
same mi się wyrwały. Ale przynajmniej się dowiem i może to zmienię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wyjaśnijmy sobie jedną sprawę. Nie jestem jedną z waszych
fanek. Może i macie fajną muzykę, ale to by było na tyle. Nie będę się ekscytowała
tym, że jesteś sławny i dawała ci przez to taryfę ulgową. Zostaliśmy
przydzieleni do tego projektu razem, to już trudno. Jak sam widziałeś, wcale
tego nie chciałam. Nie mam też zamiaru się z Tobą zaprzyjaźniać. Znam takich
jak Ty. Wesoły, uśmiechnięty, pewny siebie postrzeleniec, który myśli, że może
wszystko. Ale prawda jest taka, że w niczym nie jesteś lepszy, od innych
studentów. Może tam, na zewnątrz masz o wiele większe przywileje, ale wraz z
wejściem do akademii stajesz się zwykłym człowiekiem. I mam nadzieję, że to
rozumiesz. A teraz z łaski swoje mnie puść i idź to domu czytać tą książkę. I
radzę Ci, żebyś się postarał, bo w przeciwieństwie do ciebie, dla mnie to nie
jest zabawa – powiedziała lodowatym głosem. Nie wiedziałem co się nagle stało.
Wydawała się być taka spokojna, nieśmiała, a tu nagle taki oskarżycielski
monolog. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dlaczego mnie tak od razu oceniasz? Nie znasz mnie. Nie
wyglądałaś na osobę, która łatwo ulega stereotypom. Daj mi szansę. Jedną
jedyną. Udowodnię Ci, że nie jestem nadętym gwiazdorem. Proszę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Niby czemu miałbyś być inny? Podaj mi jeden argument. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Bo… bo ja jestem taki fajny. I wszyscy mnie lubią. I mam
takie białe ząbki i chochliki w oczach. A jak będziesz potrzebowała jakiejś pomocy
to ja dla Ciebie wszystko zrobię. – znowu najpierw powiedziałem, zanim
pomyślałem. Już sobie wyobrażam jakie musi mieć o mnie zdanie. – Yyy… to znaczy
ja po prostu uczynny chłopak jestem. Wiesz taki pomocny krasnoludek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Oj śmieszny jesteś – prychnęła pod nosem, a kąciki jej ust lekko
uniosły się ku górze <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Czyli jednak mam jakąś dobrą cechę? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Chyba masz rację, za wcześnie mi to oceniać. I może trochę
przesadziłam. Gorszy dzień. Zacznijmy od początku. Jestem Jasmina, a Ty? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Miło mi Cię poznać Jasmino. Wołają mnie<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To się jeszcze okaże czy miło mnie . Uważaj, bo bywam naprawdę nieznośna. – znowu się wtrąciła<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dasz mi wreszcie dokończyć? Mam na imię Louis. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Zaskoczone ? Brawa dla Young bo tylko ona wspomniała o naszym
kochamy Louisie :D Wiecie co, żeby was tak łatwo zmylić... Nie tylko Niall bywa
głodny :p No w każdym razie już wiecie ^.^ Przepraszam. Naprawdę bardzo was
przepraszam za to, co jest nad tą przerywaną linią. Chyba jeszcze nigdy nie
napisałam czegoś równie złego. Tadam oto właśnie dno mojej twórczości. Mam
nadzieję, że mi wybaczycie i uznacie to za jednorazowy incydent. Zwalmy winę na
egzaminy, które są już za 3 dni ! Masakra jakaś. No ale nie ma dla mnie ratunku…
Pech. Następny rozdział najprawdopodobniej za tydzień. Jadę sobie na majówkę do
mojego domku w góry, to będę całym dniami przesiadywała w lesie/ogrodzie i dla
was pisała ^.^ A tak w ogóle to mam do was pytanie. Bo chodzi o to, że oprócz
tego opowiadanie piszę jeszcze coś zupełnie innego. Pamiętnik niedoszłej
samobójczyni zamkniętej w szpitalu psychiatrycznym. To jest na pewno
poważniejsze i w wielu momentach przerażające. Vick po przeczytaniu tego
powiedziała, że zaczyna się mnie bać ;) No w każdym razie, czy którakolwiek z
was czytałaby coś takiego, jeśli zdecydowałabym się to opublikować? I nie piszcie mi, że będziecie czytać
wszystko co napiszę, tylko się zastanówcie…
Dobra a teraz czas na tradycyjne podziękowania. Jesteście niesamowici.
Nawet nie wiecie ile te wasze wpisy dla mnie znaczą </span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Najbardziej jestem wdzięczna
pewnym dwóm osóbką, których tu nie wymienię, bo ostatnio usłyszałam od jednej z
nich ,,Ty mi już tak nie dziękuj” No to Cię nie wymieniłam i się ciesz ;p Dobra
to chyba tyle. Jejku zaraz notatka od autora będzie dłuższa niż właściwa treść.
Wybaczcie. To ja lecę się dalej uczyć. Trzymacie za mnie kciuki, bo do czwartku
mnie już na 100% nie będzie (no chyba, żeby odpowiedzieć na komentarze). No,
kocham Was :* <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi </span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥♥</span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-16082687395125858862012-04-16T19:11:00.000+02:002020-09-12T20:22:42.864+02:00Promise me that everything will be okay<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Piosenka do 1 części - <a href="http://www.youtube.com/watch?v=MeW0Sl0tNS8&ob=av2e">TUTAJ ^.^ </a></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział 14<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Karetka przyjechała w błyskawicznym
tempie. Minuty kiedy na nią czekałam były jednymi z najgorszych chwil w moim
życiu. Nie powiem, że najgorszymi, bo za wiele przeszłam. Kompletnie nie
wiedziałam co mam zrobić z chłopakiem. Cała wiedza z pierwszej pomocy, ulotniła
się, wraz z moimi nadziejami. Położyłam go na ziemi i próbowałam ocucić, ale
nic nie pomagało. Gdy ambulans przyjechał sanitariusze podali mi te same
tabletki co kiedyś. Czyżby małe deja vu ? Błędne koło? Tak to nazwał Harry? No
cóż, powinien zostać jasnowidzem. Ile razy jeszcze to będę przeżywała. Ej Ty!
Tak do Ciebie mówię, Ty tam u góry. Nie masz może wrażenia, że troszkę
przesadzasz? Nie, skądże znowu, ja nie mam pretensji. Niby o co? O to, że
rujnujesz mi życie za każdym razem gdy zaczyna się w miarę układać? Ale wiesz
co? Dziś to było już nazbyt wymowne. Rozumiem, że mnie nie lubisz, naprawdę do
mnie dotarło. A może właśnie tak bardzo mnie kochasz? Tak bardzo, że chcesz
żeby tam do ciebie dołączyła. Powiem Ci, że jestem tego bliska. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wsiadłam do identycznego pojazdy
,co miesiąc temu. Ooo mój przyjaciel respirator. Tak bardzo tęskniłam za Twoim
dźwiękiem, stary. Wiesz? Nie, stop, laska ogarnij się, bo jeszcze pomyślę, że
jesteś chora psychicznie. Chora psychicznie, mówisz? Bardzo prawdopodobne. Ale
zastanów się jak Ty byś się zachowywała. Umiałabyś być normalna? No właśnie.
Ej, ale zaraz. Z kim ja właściwie rozmawiam? Czyżby początki schizofrenii? Bajer w ciapki, nie ma co. No przynajmniej
będzie z kim pogadać, jeśli Zayn znowu zdecyduje się dłużej pospać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Pani Klaro, dojechaliśmy. Wszystko
w porządku ? – głos lekarza przywrócił mnie do świata żywych. Czy wszystko w
porządku? Oj, głupie pytanie. Głupszego nie mógł pan zadać. A nie wyglądał pan
na idiotę. Jak te pozory mylą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, oczywiście – odpowiedziałam
i weszłam do szpitala. A gdzie napis ,,Witaj w domu, Klara!”? Oj, zawiodłam się
na was. O jejku, mój ulubiony doktorek. Jak milutko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dobry Wieczór, moja droga. Nie
będę Cię dłużej trzymał w niepewności. Mam dobrą wiadomość. Zresztą sama
zobacz. – powiedział i wprowadził mnie do sali, w której, o dziwo, jeszcze nie
byłam. Spodziewałam się wszystkiego, włącznie z pustym łóżkiem, czy prostą
linią na monitorze pracy serca. Jednak na posłaniu był Zayn. Zayn, z otwartymi
oczyma i dużym uśmiechem. Od razu do niego podbiegłam i mocno przytuliłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Oj, przepraszam. Pamiętasz mnie
może ? Ja jestem Klara, Twoja przyjaciółka. A Ty jesteś Zayn Malik. Wszystko Ci
opowiem jeszcze raz, nic się nie martw. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Czemu to zrobiłaś? – jego słowa
zupełnie zbiły mnie z pantałyku. – Pamiętam Klara. Ja WSZYSTKO pamiętam. – był
na mnie zły. Choć może lepszym słowem
będzie zawiedzony. – Rozumiem, że nie chciałaś chłopaka kaleki, że już mnie nie
kochasz, że to o tym chciałaś wtedy porozmawiać. Rozumiem. Ale miałem prawo
wiedzieć. Wiesz jak się teraz głupio czuję? Wszyscy naokoło wiedzieli. Wszyscy.
Nie potrafię Cię zrozumieć. Dlaczego zajmujesz się swoim eks ? Z poczucia
obowiązku? Nie martw się, świetnie sobie poradzę. Wracaj do domu. Już nie będę
Ci kulą u nogi. – skończył, a w jego oczach zobaczyłam bezgraniczny smutek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zayn, to nie tak. Gdy się
obudziłeś, nie znałeś mnie. Byłam dla Ciebie obcą osobą. I co byś zrobił gdybym
Ci wtedy o wszystkim powiedziała? Nie kochałeś mnie. Nie miałeś jak mnie
kochać. Nie chciałam żebyś miał jakiekolwiek wyrzuty sumienia, czy żeby Ci było
mnie żal. Dlaczego się Tobą zajmuję? Naprawdę tego nie wiesz? Ja nigdy Cię nie
przestałam kochać. Od równych trzech miesięcy nie widzą nikogo innego. Jesteś
całym moim światem, Zayn. Wszystko co robiłam było dla Twojego dobra. Wtedy gdy
wyjechałam… chciałam o Tobie zapomnieć.
Nawet nie wiesz jak bardzo. Ale nie jestem w stanie. Nie potrafię. – łzy
leciały mi po policzkach i wpatrywałam się w chłopaka. Co wtedy czułam?
Wszystko na raz. Szczęście, że pamięta, strach, że nie wybaczy, ból, na
wspomnienie wszystkiego co przeszliśmy… ale największym uczuciem była miłość.
Miłość do tego człowieka, który siedział tam naprzeciwko mnie, wsłuchując się w
potok słów, które od tak dawna prosiły, abym je wypowiedziała. Chciałam coś
jeszcze dodać, ale chłopak przyciągnął mnie do siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wystarczy. Trzeba o tym wszystkim
zapomnieć. Zacząć od nowa. Teraz już będzie dobrze. Tylko nigdy mnie już nie
zostawiaj. Nie uciekaj ode mnie. Kocham Cię – gdy to mówił znowu widziałam ten
błysk w oku. Ten błysk, dzięki któremu wiedziałam, że mówi prawdę. Zbliżyłam
swoje usta do jego i poczułam się jak wtedy. Jak wtedy na początku. Boniu, ile
od tego czasu się zmieniło. My się zmieniliśmy. Wcześniej nie widziałam co to
problemy. Tragedią było to, że dostałam gorszą ocenę, a łzy leciały, bo po
prostu miałam zły humor. Nie wiedziałam co to tęsknota, choroba, kalectwo. Nie
miałam z tym styczności. Dopiero teraz zrozumiałam. Po pierwsze nauczyłam się
kochać. Bo to nie znaczy tylko czuć motylki w brzuchu i trzymać się za rączkę.
To słowo ma o wiele głębsze znaczenie, o którym często zapominamy. Kochać,
czyli wyzbyć się całego egocentryzmu i poświecić drugiej osobie. Postawić
szczęście tego kogoś nad naszym własnym . Być z ukochanym, a nie obok. Trwać.
Nie uciekać przy każdej napotkanej trudności. Jestem w sumie wdzięczna za to,
że tyle prób mieliśmy na początku. Dzięki temu wiem, że przetrwamy każdą burzę.
Cokolwiek by się nie działo jesteśmy pewni, że możemy na sobie polegać. Nic nas
nie zniszczy. Bo to jest właśnie miłość. Ta jedyna miłość, tak rzadko
występująca w dzisiejszych czasach. Jesteśmy niecierpliwi. Pierwsze, lepsze
zauroczenie bierzemy za coś więcej. Bo nam się nie chce czekać. Bo co ludzie
powiedzą, na to, że nikogo nigdy nie miałam. Ale jeśli wytrwasz, jeśli dasz
radę, to kiedyś na ciebie spadnie. W najmniej oczekiwanym momencie. Gdy już się
poddasz, powiesz: ok., widocznie moim przeznaczeniem jest być sama. Wtedy ona
do Ciebie przyjdzie. Zapuka do Twojego serduszka. Nie mówię Ci, że wtedy będzie
łatwo. Nie będzie. Ale dacie sobie radę. Bo naprawdę warto. Żeby być
najszczęśliwszą osobą na świecie. No prawie, bo najszczęśliwsza jestem ja. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">_________________________________________________<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy otworzyłem zaspane oczy zegar wskazywał 9.30. Najwyższa
pora żeby zacząć nowy, wspaniały dzień. Zszedłem na dół z nadzieją, że będzie
na mnie czekało pyszne śniadanko, ale nikogo tam nie zastałem. No cóż w takim
razie zostało mi tylko jedno wyjście. Schyliłem się do najniższej szafki i
wyciągnąłem dwie metalowe pokrywki. Z nieukrywaną radością zacząłem nimi tłuc o
siebie i głośno krzyczeć. Pierwszy na mojej drodze był pokój Liama. Widok przyjaciela
był rozbrajający. Powiedźcie mi, bo ja już sam nie wiem – czy to jest aby na
pewno normalne, żeby dziewiętnastoletni facet spał z misiem? I jeszcze ta jego
piżama w kratę na guziczki. Jakaś totalna porażka. Normalnie na urodziny kupię
mu szlafmycę do kompletu. Zbliżyłem się do niego i zadzwoniłem pokrywkami tuż
nad jego głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej no, pogięło Cię do reszty ?! – naskoczył na mnie, szybko
się zrywając<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Od Dady, Daddy, nie denerwuj się tak, bo ci się jeszcze
zmarszczki porobią. A wiesz, przyjaźń przyjaźnią, ale jeśli będziesz brzydki,
to będziemy musieli Cię wywalić z zespołu. Jak wtedy mielibyśmy być nazywani ? Greccy
bogowie i Liam? – rzuciłem, poklepałem go po policzku i wybiegłem. Z dwójką
chłopaków poszło mi równie gładko, ale przed pokojem Klary i Zayna miałem
lekkie opory. Swoją drogą to mogliby się troszkę ogarnąć. Oczywiście cieszyłem
się, że wszystko się dobrze ułożyło. Może nie dawałem tego po sobie poznać, ale
strasznie się martwiłem o tego naszego lalusia. Oj, biedak wiele wycierpiał.
Całe szczęście, że ma kogoś takiego jak Klara. Gdyby nie ona pewnie by się
poddał podczas długiej i wyczerpującej rehabilitacji. A teraz może już
normalnie chodzić. To znaczy prawie normalnie, bo ma ciągle kule i się tak giba
na wszystkie strony, jak jakiś pingwin, ale pomińmy ten nieistotny szczegół. No
ale nie o tym miałem mówić. Po prostu odkąd są znowu razem jest zdecydowanie za
słodko ,,Oj, Słońce Ty moje, chodź tu do mnie, bo jeszcze ktoś mi porwie taki
skarb”. ,,Już lecę do Ciebie, Ty mój
najdroższy rycerzyku” . No dobra, trochę wyolbrzymiam, ale to jest coś w ten
deseń. Nikt tu nie rozumie, że moje samotne serduszko jest zazdrosne. Też
chciałbym być z kimś tak blisko. Ale nic się nie poradzi, trzeba czekać.
Cholera, tak się zamyśliłem, że stałem przed ich pokojem jak jakiś kołek. Cicho
uchyliłem drzwi i na placach dostałem się do środka. Aż dziwne, że nie obudziły
ich moje wcześniejsze wrzaski. Tak, widok jak z okładki jakiegoś harlequina.
Umięśniony mulat i leżąca na jego torsie krucha blondynka, otuleni czerwoną,
satynową pościelą. Świetnie by to wyglądało na okładce jakiegoś brukowca. No
ale nie jestem taki wredny. Aż za dobrze wiem co to znaczy utrata prywatności.
Co do ich budzenia, natchnęło mnie na
inny pomysł. Zakradłem się do łazienki, nalałem lodowatej wody do miski i
szybkim ruchem wylałem ją na naszych zakochańców. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wstawać gołąbeczki. Taki piękny dzień, a wy śpicie. Robota czeka. Śniadanie mi
trzeba zrobić. Ja jestem głodny, słyszycie? – krzyknąłem ze wszystkich sił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Idioto, ogarnij się! Czy ja nie mogę się choć raz wyspać?!
Rączki Ci ucięło na wojnie w Afganistanie, że nie możesz sobie sam zrobić
śniadania? Ja teraz muszę wysuszyć tą pościel. Zayn wstawaj kochanie, musisz mi
z tym pomóc – marudziła dziewczyna. Wszyscy w tym domu na mnie krzyczą. Jejku,
jakie to moje życie jest ciężkie. A mogę się założyć, że gdybym ich nie
obudził, to też by była awantura. I bądź tu człowieku mądry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy wróciłem do kuchni moje kanapki już czekały na stole i się
do mnie śmiały. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Kocham Cię, Liam – wykrzyczałem i rzuciłem się chłopakowi na
szyję. No co? Po prostu uważam, że trzeba sobie okazywać uczucia i dużo się
przytulać. Dzięki temu czujemy się bezpieczniej i szczęśliwiej, przez co dłużej
żyjemy. Przynajmniej według amerykańskich naukowców, a ja im wierzę. Gdy zjadłem
postanowiłem wyjść na miasto. Założyłem kaptur, okulary przeciwsłoneczne i już
mnie nie było. Nie lubiłem się tak ukrywać. Marzyłem żeby kiedyś tak po prostu
przejść niezauważony ulicą. Ludzie przez
to, że byłem ciągle uśmiechnięty i spontaniczny, byli do mnie zbytnio otwarci.
Kocham nasze fanki i jestem im za wszystko wdzięczny, ale rzucanie się na
obcego faceta to lekka przesada. No bo my się przecież nie znamy. A to, że mają
Bóg wie jakie wyobrażenia na mój temat, to już nie moja wina. Jestem przez nich
traktowany z lekceważeniem, niebezpiecznie balansującym na granicy braku
szacunku. Czasem mi to przeszkadza. Widzą we mnie tylko wesołego wariata,
jednego z tych, przy których wszyscy czują się swobodnie. Niby dobrze, ale
chciałbym, żeby ktoś choć raz na rok traktował mnie poważnie. Też jestem
człowiekiem, który ma całą gamę uczuć, emocji i swoje zdanie, nie tylko na
błahe tematy. Szkoda, że prawie nikt tego nie widzi. No ale cóż, takie życie.
Coś za coś. Koniec tego filozofowanie na dziś. Trzeba sobie załatwić na wieczór
jakąś imprezkę, bo przecież to ostatnie dni wakacji. Potem będzie trzeba się
spiąć i wziąć do roboty. Koncerty, nowa płyta, szkoła…. Oj, ciężkie miesiące
się szykują. Ale kto ma dać radę jak nie ja? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">No i jest wyczekiwany rozdział 14 :D To znaczy mam nadzieję,
że wyczekiwany ;) Jejku strasznie jestem wam wdzięczna za te wszystkie komentarze
i podpowiedzi co dalej. Bardzo mi pomogliście :*Od dziś częściej będę was pytała
o zdanie :D Jak zawsze bardzo dziękuję też Wiki </span><span style="line-height: 115%;">♥</span><span style="line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">i Aleksji</span><span style="line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Gdyby nie wasze
wsparcie prawdopodobnie skończyłabym tego bloga…. Jak pewnie zauważyliście jeszcze
nie napisałam o kim jest następna część. Jestem bardzo ciekawa czy się
domyśliliście. No przyznać się, kto zgadł ? ;p Następny rozdział pewnie po
egzaminach, ale nie wiem, bo siedzę chora na antybiotyku to może, w tak zwanym
między czasie, coś napiszę. Mam nadzieję, że nowa część o panie X wam się
spodoba ;p No muszę lecieć dalej się uczyć geografii -.- A i jeszcze jedno.
Ostatnio udowodniliście mi, że jesteście i możecie pisać komentarze. Nie będę
was szantażować, że nie dodam dopóki nie znajdę wielu komentarzy, bo to się
mija z celem i byłoby nie fair w stosunku do osób, które coś tam piszę.
Chciałabym tylko żebyście wiedzieli, że jak widzę nowy komentarz to mi się tak
cieplej robi na serduszku i od razu mam więcej weny. To chyba tyle. Kocham was
wszystkich : *</span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi </span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-80612875262368103212012-04-10T22:40:00.000+02:002020-09-12T20:22:42.947+02:00Your heart’s a mess<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Moim zdaniem piosenka idealna do rozdziału. O <a href="http://www.youtube.com/watch?v=OHkvan-NFnM&feature=branded">TUTAJ</a></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział
13<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy dojechaliśmy do domu został mi przydzielony pokój dla
gości. Nigdy wcześniej tam nie byłam. Urządzony był ze stylem i smakiem, zresztą
jak cały dom. Widać tu było pedantyczną rękę Liama. Kremowe ściany i brązowe
zasłony idealnie współgrały z meblami koloru wenge. Zaczęłam się rozpakowywać
do dużej szafy stojącej pod ścianą. Wyjmując kolejne ubrania, poukładane w
idealną kostkę, zastanawiałam się co ja właściwie tam robię. W jakiej roli
występuję? Przyjaciółka? Opiekunka? Kucharka? Gość? Przecież chłopcy mogliby
wynająć jakąś pielęgniarkę, która zajęłaby się Zaynem o wiele profesjonalnej
niż ja. A jeśli chodzi o towarzystwo, to miał swoją wspaniałą czwórkę. Nie
byłam mu potrzebna. To on był potrzebny mnie. <br />
Poszłam na balkon. Wygrzewał się w słońcu z słuchawkami w uszach i z
zamkniętymi oczyma. Złociste promienie oświetlały jego twarz, na której nie
było już śladów wypadku. Uśmiechał się. Ciekawe o czym myślał. Przyglądałam mu
się jeszcze przez chwilę, a potem do niego podbiegłam i chlusnęłam wodą z
basenu prosto w twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Aaa, co się dzieje?! Ludzie ratunku, ja tonę !! – zaczął
drzeć się w jednej chwili<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Chciałam sprawdzić czy dalej boisz się wody – wydusiłam
zanosząc się śmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jeśli tylko mógłbym Cię dorwać to już byś nie żyła – zagroził.
Gdyby nie te dwie skaczące iskierki w jego oczach to bym się naprawdę
przestraszyła. Zawsze dzięki nim rozpoznawałam jego nastrój. Wbrew pozorom, był
osobą strasznie skrytą osobą i rzadko mówił o uczuciach, ale te oczy były
zwierciadłem jego duszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ale nie możesz – odpowiedziałam i pokazałam mu język. Jednak go nie doceniłam. Mimo
bezwładnych nóg, jego ręce dalej były niewyobrażalnie silne. Chwycił mnie i bez
większych problemów przewrócił nieopodal materaca. Zaczął mnie gilgotać, a ja
nie miałam jak go odepchnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-Powiedz, że jestem najprzystojniejszym, najcudowniejszym,
najmądrzejszym i najwspanialszym mężczyzną jakiego w życiu spotkałaś, to może
ci daruję – powiedział w końcu z tym swoim firmowym, zaczepnym uśmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No dobrze, dobrze, jesteś – wydusiłam – A moja odpowiedź,
nie była wcale wymuszona i w stu procentach szczera – dodałam, gdy byłam już w
bezpiecznej odległości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No co poradzić na to, że jestem taki boski? – jego mina była
śmiertelnie poważna, co jeszcze bardziej mnie rozbrajało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nareszcie wrócił stary, dobry, zapatrzony w siebie Zayn.
Witaj w domu. No nic nie zrobisz, Ty ideale. Taka karma. – powiedziałam pod osłoną ironicznego uśmiechu. Gdyby tylko
wiedział, że dla mnie jest idealny. Że tylko jego brakuje mi do szczęścia, a
każda komórka mojego ciała łaknie opuszków jego palców. Ale widocznie tak
musiało być. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Klara, mogłabyś? No wiesz, muszę na chwilę jechać do domu –
prawie wyszeptał chłopak. Wstydził się tego, że prawie we wszystkim mu trzeba
pomagać. Bez słowa podeszłam i pomogłam mu usiąść na wózek. Posłał mi wdzięczne
spojrzenie i odjechał w swoją stronę. Ja tymczasem sięgnęłam po ołówek i
kartkę. Powoli spośród gąszczu linii i kresek zaczęła wyłaniać się roześmiana
twarz mulata. Zatrzymana klatka – moment kiedy się tak beztrosko wygłupialiśmy.
Schowałam rysunek do czarnej, niepozornej teczki, gdzie było już pełno
portretów tego przystojniaka. Przynajmniej tak mogłam wyrażać swoje uczucia do
niego. Ostatni raz rzuciłam okiem na uśmiechniętą twarz, wystającą z otwartej
teczki. Podziwiałam go za to, że potrafi się jeszcze śmiać. Każdy inny człowiek
w obliczu takiej bezradności, całkowitego uzależnienia od innych, by się
załamał. Każdy, ale nie mój Zayn. On miał w sobie niewyobrażalne pokłady siły
psychicznej. Był w stanie podołać wszystkim przeciwnością. Tylko ja go znałam
lepiej niż inni. Może jeszcze tylko reszta zespołu widziała tyle samo. Za tą
powierzchowną warstwą wesołości i pogodzenia ze swoim losem, krył się ocean
strachu i zagubienia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej przyniosłem komedię romantyczną. Może obejrzymy ją
wszyscy razem? Coś czuję, że niektórym w tym domu przydałoby się romansidło,
przynajmniej w TV – wydarł się na całą okolicę Louis. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zabić Cię to mało – rzuciłam cicho, przechodząc koło niego i
rozsiadłam się na fotelu. Zaraz potem przybiegli chłopcy, rzucając się na
kanapę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej, Klara, słońce ty moje, chodź tu. To miejsce między mną,
a Zaynem, jest bardzo wygodne. Jak tak siedzisz tam daleko i się alienujesz, to
moje pasiaste serduszko krwawi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zasłużyło sobie na to. No ale dobrze. Skoro nawet chwili nie
możesz beze mnie wytrzymać, biedaku. Nie będę aż taka okrutna – powiedziałam i
dałam mu buziaka w policzek. Mimo, że
Lou często przesadzał to i tak go uwielbiałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Film, który wybrał był kolejnym dowodem na wredność Louisa. Fabuła
zdecydowanie nie była przypadkowa. Już gdy zobaczyła nagłówek ,,I że Cię nie
opuszczę” chciałam wyjść, ale szatyn mnie przytrzymał. Opowiadał on o kobiecie,
która straciła pamięć. Jej mąż musiał dać się poznać na nowo i przeżywać
wszystko od początku, z nadzieją, że żona znowu go pokocha. Zaczęłam się
zastanawiać co by było gdyby Zayn też znał prawdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy film się skończył poszłam ugotować obiad. Jakby ktoś
patrzył na to z boku, mógłby pomyśleć, że jestem ich zaprzyjaźnioną gosposią.
Ale to wcale nie było tak. Ja się chciałam po prostu się o nich troszczyć. Kiedy widziałam jak walczą z odkurzaczem, lub próbują zrobić
sobie coś do jedzenie, a kończy się na słowach – Klara, plasterek – to nie mam
serca im nie pomagać. A po za tym byli pierwszymi ludźmi, którzy chwalili moje
potrawy. No tak, z kuchnią babci w Polsce nie mogłam wygrać, ale nad
hamburgerami sprzed tygodnia miałam przewagę. Kiedy stół był już cały
zastawiony poszłam na górę po chłopaków. Już miałam wejść do pokoju Liama,
kiedy usłyszałam fragment jego rozmowy z Zaynem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Liam, mogę mieć do Ciebie na koniec jeszcze jedno pytanie? –
głos mulata był poważny, niemal grobowy <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No wal śmiało, przecież wiesz, że na mnie możesz liczyć <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Powiedz mi… czemu ja z Klarą… czy my nigdy, no wiesz… bo mi
się wydaje… ale to pewnie nic takiego, tylko… no cholera, Liam, wiesz o czym
mówię <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ze strachu przed odpowiedzią chłopaka w błyskawicznym tempie
weszłam do pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No chłopcy, czas na obiad. Myć mi rączki raz, dwa –
powiedziałam, porozumiewawczo patrząc na bruneta. Ten tylko pokręcił głową i
się już nie odezwał. Potem widziałam jak chłopcy jeszcze coś szeptali między
sobą. Mogłam mieć tylko nadzieję, że Zayn niczego się nie dowiedział. Bałam się
tym bardziej, że przez cały obiad uporczywie mi się przyglądał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dziwnie się czułam w tym czasie, kiedy przebywałam u nich w
domu. Z jednej strony byłam szczęśliwa. Która nastolatka nie byłaby szczęśliwa
mieszkając z takimi ludźmi? Uwielbiałam ich, każdego z osobna. Nawet gdy miałam
jakiś stan depresyjny, jak to się każdemu zdarza, oni zawsze potrafili wywołać
uśmiech na mojej twarzy. Tak, moja magiczna piątka. Jednak istniała też druga
strona medalu. Zayn. Wiele razy z rozpędzenia prawie się wygadałam. Tyle razy w
różnych sytuacjach chciałam powiedzieć – a pamiętasz jak… Ale nie mogłam. Źle
się z tym czułam. Jak złodziej. Ukradłam mu część jego życiorysu. Nie
chciałabym, żeby ktoś mi zrobił coś takiego. Ale zawsze taka byłam. Chowałam się
przed trudnościami i wybierałam najprostszą drogę. Zawsze uciekałam. I nie
ważne o jakie pole życiowe chodziło. Tam, w Polsce było tak samo. Miałam niewielu
przyjaciół. Ludzie brali mnie za samotniczkę. Nieciekawą kujonkę, która nie ma
nic do powiedzenia. Przysłuchiwałam się, ale nie mówiłam za wiele. Bo po co?
Było to bardzo wygodne tak z nikim się nie zżywać. Miałam święty spokój.
Żadnego bólu, tęsknoty, zawiedzenia drugim człowiekiem. Gdy Iza odeszła też nie
walczyłam. Poddałam się rozpaczy, nawet nie próbując wrócić do normy. To Zayn
nauczył mnie, że bez walki, bez ryzyka nic nie osiągniemy. Że trzeba brać
czynny udział w tej grze, jaką jest życie. Jeśli już nie chcemy być królową,
czy królem to trzeba być przynajmniej koniem, albo skoczkiem, a nie biernym
pionkiem. Pionkiem, który posuwa się by zrobić miejsce ważniejszym figurą. Bo
życie to szachownica. Musisz rozglądać się na wszystkie strony i uważać na
ludzi ,,z przeciwnej drużyny”. Niby ich ruchy są przewidziane, ale chwila
nieuwagi i już po tobie. I musisz coś znaczyć. Pionki lecą pierwsze, a król
zostaje do końca. I gdy już nauczyłam się tej jego filozofii, gdy zaczęłam
walczyć, on mnie zostawił, a ja wróciłam do starych nawyków. Ale co teraz
miałam zrobić? Powiedzieć mu ? I co wtedy? Tak bardzo bałam się jego litości.
To byłby największy cios. Gdyby mi zaczął współczuć i coś udawać. Co jak co,
ale dumę miałam od dziecka. Często za to obrywałam. Za często. Ale dalej
trwałam przy swoim. Gdybym choć na chwilę potrafiła ją schować do kieszeni, miałabym
teraz na pewno o wiele więcej. Byłoby o wiele łatwiej. Niestety, nie umiałam.
Była ona jedynym co zawsze mi pozostawało. I kiedy świat mi wszystko zabierał
przez to, że nie chciałam przed nim upaść na kolana i lizać stóp ona przy mnie
trwała. Dawała satysfakcję, że nie płaszczę się tak jak oni. I nagle miałam ją
odrzucić. Zacząć mówić o moich uczuciach? O tym jaka jestem mała, bezsilna i
zagubiona? Przyznać się, że ta siła i uśmiech to jedna wielka fikcja? Że
niezwłocznie potrzebuję drugiego człowieka, bo zaczynam coraz bardziej zagłębiać
się w swoim własnym świecie i boję się, że za niedługo już nie będzie z niego
wyjścia? Czy naprawdę byłabym w stanie o tym wszystkim mówić tak otwarcie.
Zdjąć maskę. Jeśli tak, to był tylko jeden człowiek, który mógł mnie wysłuchać.
Moja jedyna nadzieja na powrót do ludzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Od czasu rozmowy Liama z Zaynem, mulat jakoś dziwnie mi się
przyglądał. Panowała bardzo niezręczna atmosfera. Niby wszystko było w
porządku, ale coś mu ciążyło na sercu. W końcu jednak się zebrał w sobie i do mnie
przyszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Bo wiesz, tak sobie pomyślałem, że w ramach podziękowania za
to wszystko co dla mnie zrobiłaś… za to co dla mnie robisz, może dałabyś się
zaprosić na kolację jutro wieczorem – jego głos był nieśmiały i chłopak się
wyraźnie denerwował. To było bynajmniej dziwne. Zawsze był taki pewny siebie.
Przypomniałam sobie ten dzień kiedy przyszedł do mnie z różami. Był pewny, że
mu wybaczę kłamstwo i wszystko będzie dobrze. A teraz przygryzł dolną wargę i
czekał na odpowiedź. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dawno nigdzie nie byłam, chętnie pójdę – odpowiedziałam, a dwa wielkie rumieńce
wyskoczyły na moich policzkach. Stwierdziłam, że będzie to najlepsza okazja,
żeby z nim pogadać. Żeby mu powiedzieć prawdę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Cały następny dzień nie mogłam się opanować. Udawałam, że
wszystko jest ok., ale dawno nie byłam taka zestresowana. Ciągle myślałam o tym
jak Zayn zareaguje na to co mam mu do powiedzenia. Bałam się, że mnie odrzuci.
Że mi nie wybaczy. Albo że po prostu mi powie, że mu przykro, ale nic do mnie
nie czuje. Ale i tak najgorsza była nadzieja, że dalej mnie kocha. Że jak mu
powiem to wszystko sobie przypomni i będziemy szczęśliwi jak ci wszyscy od
braci Grimm. Oj, naiwność serca nie ma granic. Kiedyś przez nią będę cierpiała.
Około dwie godziny przed umówionym spotkaniem zaczęłam się zbierać. Przejrzałam
całą moją szafę w poszukiwaniu idealnej sukienki, ale w niczym się sobie nie
podobałam. W końcu zdecydowałam się na tą granatową przed kolano, bez
ramiączek. Włosy rozpuściłam, zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Zerknęłam w
duże lustro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">– Oj spójrz tylko na siebie.. I ty się dziwisz, że nikt Cię
nie chce – westchnęłam pod nosem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ja Cię chcę i to bardzo – zachrypnięty głos przerwał moją
ciszę i wywołał uśmiech. Nawet nie zauważyłam, że loczek od dłuższego czasu
stoi w drzwiach i mi się przygląda <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Oj Harry, Harry, ja naprawdę nie wiem co ty we mnie widzisz.
Tam za bramą czatuje około setki dziewczyn ładniejszych i mądrzejszych ode
mnie. Ja jestem taka zwyczajna. A one oddałyby wszystko, żebyś tylko na nie
spojrzał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No i właśnie dlatego jesteś niezwykła. Twoja nieśmiałość i skromność
mnie zaczarowały. Ale już nic nie mówię, tak wiem, to Zayn jest tym szczęściarzem.
A tak w ogóle to co z wami będzie? No przyznaj się i to już.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ale co ma niby być? Nic nie będzie. Jesteśmy przyjaciółmi i
on jakoś nie pali się do niczego więcej. Jest dobrze. Naprawdę – musiałam się
bardzo powstrzymywać, żeby nie zwierzyć się chłopakowi ze swoich uczuć i tęsknoty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Taa, widzę właśnie.
Oj znam Cię mała. Ech, szkoda słów do was, dzieci drogie. Ty się boisz, on się
boi… to błędne koło. No ale zobaczymy jak sprawy się będą miały po dzisiejszym wieczorze.
– skończył tajemniczo. Wolałam o nic nie pytać. Pewnie bredził trzy po trzy,
jak to już miał w zwyczaju. Zeszłam na dół i wsiadłam z nim do auta. Umówiliśmy
się, że Hazza mnie podwiezie, a Zayn będzie czekał na miejscu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Budynkiem przed którym się zatrzymaliśmy, była kameralna
restauracja. Weszłam do środka i
zaniemówiłam. Niby nic takiego. Zwykły stolik zakryty białym obrusem, wolna
muzyka, świece i Zayn z różą w ręce. Taki standard. Ale było w tym coś
magicznego. Może to, że tak długo marzyłam o
takiej chwili. Za bardzo potrzebowałam zainteresowania drugiej osoby.
Zainteresowania Zayna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ślicznie wyglądasz – powiedział, a ja kolejny raz się
zarumieniłam. Boże, co się ze mną dzieje? Lecę na taki banał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dziękuję. Zayn. Ja chciałam z Tobą o czymś porozmawiać. O
czymś ważnych. Widzisz, nie wszystko Ci powiedziałam. Są rzeczy, które zataiłam
i bardzo Cię za to przepraszam. Myślałam, że tak będzie lepiej. Ale nie jest.
Teraz mogę mieć tylko nadzieję, że mi wybaczysz – powiedziałam prosto z mostu,
ledwo słyszalnym szeptem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Brzmi poważnie. Ale nie ma rzeczy, której bym ci nie
wybaczył. Przecież wiesz, że… - powiedział i nagle zawiesił głos. Jego mina
była taka dziwna. Nie wiedziałam, co wyraża. Takiego wyrazu twarzy jeszcze
nigdy nie miał. Nagle głowa mu gwałtownie
opadła z głuchym uderzeniem na stół, zapowiadając
najprawdopodobniej nowe problemy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jejku napisałam. Na sam początek muszę przeprosić za parę
rzeczy. Ostatnio weszłam sobie w stare komentarze i zobaczyłam, że są takie na
które nie odpowiedziałam . Szczególnie przepraszam Justyśkę , która każdy
rozdział chwaliła, a ja jej nigdy nie podziękowałam. Mam nadzieję, że mimo to
dalej czytasz. Ja po prostu nie miałam pojęcia, że tam coś jest. Wybaczcie mi.
Po za tym muszę was poinformować, że możliwe, że do 27 kwietnia nie będzie już
żadnego postu. Mam egzaminy i naprawdę się musze uczyć. O wiele bardziej wolałabym
pisać, ale nie mogę. Są rzeczy ważne i ważniejsze. A od tego egzaminu naprawdę
zależy cholernie dużo. Postaram się coś nabazgrać na przystanku, w autobusie,
przy śniadaniu, ale to nie to samo. Strasznie się boję, że jak wrócę to już was
ze mną nie będzie. Że nie będzie się wam chciało na mnie czekać. Mam nadzieję,
że jednak kogoś tu zastanę po powrocie. Obiecuję, że wtedy wszystko nadrobię.
Dobra, to teraz czas na podziękowania. Tak jak już od pewnego czasu, najpierw
dziękuję Vick, ona wie za co </span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥ </span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jestem
też bardzo wdzięczna wam, którzy to teraz czytacie. Kocham was bardziej niż
myślicie. To jeszcze standardowo GG – 38787924. Jak coś to jestem do waszej
dyspozycji ^.^ No to by było na tyle. Jakby mnie już nie było do egzaminów, to
trzymajcie za mnie kciuki ; ) <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi </span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-67061721223864088292012-04-08T20:29:00.003+02:002020-09-12T20:22:43.030+02:00We live, as we dream - alone.<b style="text-align: right;"><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Najpierw wszyscy włączamy</span></b> <a href="http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=QXwPUYU8rTI">TO</a>. <b style="text-align: right;"><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Dzięki tej piosence nawet ja, autorka, lepiej zrozumiałam uczucia
Klary...</span></b><br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="color: #4bacc6; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><span style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><b><br /></b></span></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><span style="font-size: 19px; line-height: 21px;"><br /></span></span></div>
<br />
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział
12<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo w tej samej chwili do sali
wbiegł tabun lekarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- O widzę, że się pan obudził. Wiem, że jest pan zmęczony, ale
musimy natychmiast jechać na wszystkie badania. A tak swoją drogą miał pan
wielkie szczęście. A ta młoda dama opiekowała się panem 24h/dobę. W
dzisiejszych czasach naprawdę rzadko widzi się takie oddanie - paplał jak
najęty mężczyzna. Ale do Zayna te słowa nie docierały. Widziałam w jego oczach
dwa wielkie znaki zapytania i zdezorientowanie goszczące na twarzy. Rozglądał
się z obłędem, jak dzikie zwierze, które obudziło się nagle w klatce. Chciałam
mu pomóc, ale w nie miałam jak. Dwóch wysokich pielęgniarzy podeszło do jego
łóżka i go wywieziono, a on bez słowa wpatrywał się we mnie proszącym wzrokiem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Godziny mijały a miejsce, gdzie przez ostatnie tygodnie stało
jego łóżko, było puste. Nie chodzi o to, że się nie cieszyłam z powodu jego wybudzenia. Dawno nie byłam
taka szczęśliwa. To poczucie ulgi i nadzieja, że teraz będzie lepiej były
zbawiennie dla mojej duszy. Nie wiedziałam jak długo wytrzymałabym jeszcze tą
niepewność. Ale czułam irracjonalny strach spowodowany nieobecnością chłopaka.
Przez ten cały czas mogłam go pilnować. Obserwować unoszące się w górę i w dół
linie informujące o miarowym biciu jego serca. A teraz było tylko pusta
przestrzeń. A najbardziej przeraziły mnie jego pierwsze i ostatnie słowa. On
mnie nie pamiętał. On nie pamiętał siebie. I co teraz będzie? Co jeśli mnie
sobie nie przypomni? Czy będzie chciał wrócić do swojego dawnego życia, czy
może zacząć wszystko od zera, w innym otoczeniu, z innymi ludźmi? Strach przed
tym, że mogłabym go znowu stracić nie pozwalał mi normalnie oddychać. Ale
zaakceptuję każdą decyzję. Od pewnego czasu moim głównym priorytetem było jego
szczęście. Na tym właśnie polega chyba miłość. Na tym, żeby dobro drugiego
człowieka postawić nad własne. Moje rozważania przerwały głosy lekarzy.
Zostałam wywołana na korytarz, a Zayna wwieziono do pokoju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Pani Klaro. Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą - zaczął
niepewnym głosem - Dobra jest taka, że pani przyjaciel będzie żył i nie
powinien więcej zapaść w śpiączkę. Jak na jego stan wyniki są dobre. To znaczy,
nie wszystkie jeszcze mamy, ale nic nie wskazuje na to, żeby coś było nie tak.
Teraz czas na gorsze wiadomości. Pan Zayn ma amnezję. Możliwe, że za niedługo
wszystko sobie przypomni...ale istnieje prawdopodobieństwo, że wspomnienia
nigdy nie powrócą. Może mu pani wprowadzać różne informacje, ale stopniowo. Nie
można go denerwować, ani narażać na za duży szok. Proszę na niego uważać. On
pani teraz bardzo potrzebuje. Za jakiś tydzień będziemy mogli go wypisać, ale
musi pani się nim opiekować. Będzie miał problemy z podstawowymi czynnościami.
Nie poradzi sobie sam. - zakończył swój monolog. Jego słowa powoli do mnie
docierały<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, oczywiście. Przecież pan wie, że on może na mnie
liczyć. A teraz mogę do niego iść? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Oczywiście. Naprawdę musisz go kochać, moja droga - rzucił
lekarz i poszedł w swoją stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nieśmiało weszłam do pokoju i usiadłam przy jego łóżku. Nie
wiedziałam co powiedzieć. Nie kojarzył mnie. To tak bardzo bolało. Ciszę
przerwał jego zachrypnięty głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Odpowiesz mi? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To zacznijmy od początku. Nazywasz się Zayn Malik. Jesteś
dziewiętnastolatkiem z Londynu. Masz trzy siostry - Doniay, Waliyha i Safaa.
Posiadasz zespół - One Direction, który tworzysz razem z czwórką swoich
przyjaciół. Ludzie na całym świecie was znają i kochają - nie wiedziałam, czy
ta ostatnia informacja nie jest za spektakularna. No ale chyba powinien o tym
wiedzieć. Chłopak zamyślił się i układał sobie w głowie wszystko co mu
powiedziałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A Ty? Kim Ty dla mnie jesteś? Przepraszam. - widać było, że jest mu naprawdę przykro. Co
mu miałam odpowiedzieć? Bo kim ja teraz dla niego tak naprawdę byłam? Byłą
dziewczyną. Osobą, która stchórzyła i go zostawiła. Która nie chciała walczyć i
wybrała najłatwiejszą drogę. Ucieczkę. Nie, nie chciałam mu o tym wszystkim opowiadać.
Nie chciałam, żeby czuł się w obowiązku mnie kochać. Znaczyłam dla niego wtedy
tyle samo, co te wszystkie pielęgniarki, czy pani z warzywniaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jestem Twoją przyjaciółką. Zawsze możesz na mnie liczyć. -
odpowiedziałam w końcu. - Ale skoro nic nie wiesz to chyba najlepiej będzie jak
się wyprowadzę. Nie chcę, żebyś czuł się niezręcznie. Jutro Cię odwiedzę.
Zatrzymam się u chłopaków. Tych z zespołu, mówiłam Ci. - dodałam i już
sięgnęłam pod łóżko po walizkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zostań ze mną. Nie chcę tu zostać sam. Proszę - szepnął. Nie umiałam odmówić tym
jego czekoladowym oczom. Jak dobrze było znowu je widzieć. Miałam tak ogromną
ochotę żeby go przytulić, pocałować, ale nie mogłam... Usiadłam koło niego i po
prostu milczeliśmy. Wiedziałam, że potrzebuje teraz ciszy i spokoju. Po chwili
zasnął, a ja wsłuchiwałam się w jego miarowy oddech. Przez sen się uśmiechał.
Może przypomniał sobie jakiś moment, może miał jakiś prześwit. Nie spałam całą
noc. Po prostu przyglądałam się jego twarzy. Mój rycerz na czarnym koniu, mój
wiecznie silny bad boy, pewny siebie gwiazdor, teraz mnie potrzebował.
Odpowiedzialność jaka na mnie ciążyła była ogromna. Tak bardzo chciałam temu
wszystkiemu podołać, lecz powoli mnie to przerastało. Nad ranem zaczęłam
przysypiać. Moje oczy domagały sie choć chwili snu. Lekko oparłam głowę o
ścianę i już zapadałam w objęcia Morfeusza, kiedy usłyszałam cichy szept <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Pić <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Od razu wstałam i zaczęłam poić chłopaka. Musiałam mu
podtrzymywać głowę, bo nawet na to nie miał siły. Siedziałam z nim i mu
opowiadałam. Pamiętałam każdy jeden szczegół z jego życiorysu, którym teraz się
z nim dzieliłam. Słuchał z zainteresowaniem. Nagle do pokoju wparowali chłopcy.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No siema Klara, co tam? Przyszliśmy. Masz może jeszcze to
ciasto, które ci wczoraj przynieśliśmy, bo Niall wszystko zjadł. Chamstwo i drobnomieszczaństwo
w tym domu nie zna granic. Chyba się tu do was przeprowadzę - krzyczał Lou,
kiedy nagle zobaczył otwarte oczy Zayna. Stanął jak wmurowany i rzucił się na
szyję mulata. - Witaj wśród żywych, stary - wyszeptał ze łzami w oczach. Zaraz
dołączyła do niego pozostała trójka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Yyy chłopcy... on was nie pamięta. On nas nie pamięta. -
zwróciłam im uwagę, a oni natychmiast się od niego odkleili. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Przepraszam. Naprawdę próbowałem, ale mam pustkę w głowie.
Miło was poznać - powiedział zawstydzony<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej to ja jestem od wkręcania i robienia sobie żartów -
zdezorientowanie na twarzy szatyna, tak samo jak reszty zespołu nie miało
granic. Jednak nasze grobowe miny uświadomiły mu, że to prawda. Sytuację
postanowił opanować, z resztą jak zawsze, nasz drogi Daddy <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ja jestem Liam, ten wariat to Louis, tamten farbowany
blondyn to Niall, a tamten w lokach to Harry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A to o was mówiła mi Klara. Już kojarzę. - po tych słowach
zapadła niezręczna cisza. Nie za bardzo wiedzieliśmy co mówić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No to ja was chłopaki zostawiam. Może opowiadajcie mu coś o
zespole, jakieś przygody z trasy i nie tylko. Musicie się od nowa poznać. Ja
tymczasem idę się przejść. Wrócę za jakąś godzinę. - powiedziałam i wyszłam z
budynku. Udałam się nad moje ukochane jeziorko. Zawsze tam przychodziłam gdy mi
było ciężko. Położyłam się na ławce, włożyłam słuchawki w uszy i popłynęłam
razem z ukochanymi nutami. Wyczyściłam głowę z wszelkich myśli. Choć na chwilę.
Potrzebowałam się oderwać od tego wszystkiego. Wyciągnęłam telefon i wybrałam
numer do Kate. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No cześć, Kate. Bo... Zayn się obudził <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak? To wspaniale i jak się czuje? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dobrze. Jego wyniki są lepsze niż by się można spodziewać.
Tylko, że nie za bardzo nas pamięta.- starałam się, żeby mój głos był silny,
ale się nie udało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Może przyjechać tam do Ciebie? - zapytała zmartwiona <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie, Ellie Cię potrzebuje. A co tam u niej ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A co może być? Bardzo za Tobą tęskni. Z resztą jak my
wszyscy. Ale rozumie, że tam jest Twoje miejsce. Trzymaj się jakoś, mała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dzięki Kate. Postaram się. Kocham Cię. Papa - rozłączyłam
się. Dobrze było znowu usłyszeć jej głos. Kojarzył mi się z jakąś stabilizacją,
bezpieczeństwem. Wróciłam do szpitala. Stanęłam w drzwiach i przyglądałam się
chłopcom. Opowiadali sobie coś, głośno się śmiejąc. Wystarczyły trzy godziny,
bo przyjaciele się znowu poznali. Rozumieli się bez słów i nadawali na tych
samych falach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- O nasze Słońce wróciło - wykrzyczał Lou - Oj kotku, czemu Ty
jesteś zajęta? No powiedz mi czemu? Jaki ten świat jest niesprawiedliwy! Będę
płakał <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To Ty masz chłopaka ? - zapytał zdziwiony Zayn - To może
powinnaś do niego iść, a nie siedzieć tak ze mną. Nie chcę, żebyś przeze mnie
go zaniedbała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej, Zayn ale przecież... - zaczął Niall, ale dostał sójkę w
bok i natychmiast zamilkł. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-...przecież Louis żartował. Jestem wolna jak ptak -
dokończyłam. Liam odciągnął mnie na bok. Wyszliśmy na korytarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Co Ty laska robisz? Czemu mu nie powiedziałaś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Naprawdę nie wiesz? On mnie nie kocha. Może kochał, ale już
nie kocha. Jestem obca. Jakbym mu powiedziała, czułby się w obowiązku mnie
kochać. Nie chcę tego. Nie chcę go zmuszać do jakichkolwiek uczuć. To by było
nie fair w stosunku do niego i do mnie. Tak jest dobrze. Myśli, że się
przyjaźnimy. Swobodnie ze mną rozmawia i wie, że zawsze mu pomogę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Znam cię, mała. Altruistka, która nie patrzy na siebie.
Zawsze robiłaś wszystko, żeby inni byli szczęśliwi. Tylko wiesz co ci powiem?
Ty też się czasem mylisz. Mówisz, że wyjechałaś dla jego dobra, tak? Uwierz mi,
wcale nie był ucieszony z tego powodu. Z resztą opowiadałem ci już, a nie chcę się powtarzać. Teraz dla jego
dobra nie mówisz mu o tym wszystkim co was łączyło. Żeby tylko znowu nie wyszło
na moje. - skończył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Co Ty sobie wyobrażasz?! Pieprzony Daddy Direction!
Najmądrzejszy i najrozsądniejszy człowiek na świecie, tak?! Tylko, że nie
wszystko da się wziąć na rozum. Ale co Ty możesz o tym wiedzieć?! Co Ty możesz
wiedzieć o moich uczuciach?! Gram, że jestem silna, że daję radę. Ale to są
pozory. Maska dla świata. Nie masz pojęcia co się dzieje w mojej duszy, w moim
sercu. Nie masz pojęcia o tej frustracji, o ciągłej ostrożności, żeby nie
powiedzieć a dużo! Nie chcę jego łaski czy litości. Ale gdy go widzę, gdy widzę
ten wzrok, w którym nie ma już tej czułości i miłości co kiedyś... Za każdym
razem gdy to widzę, moje serce kruszy się na drobne kawałki i odradza jak
feniks z popiołów, tylko po to, żeby zaraz znowu pęknąć. A podczas całego tego
procesu, który uwierz, boli jak cholera, muszę ubierać najpiękniejszy z
możliwych uśmiechów i udawać, że jest ok. Czy wszystko w porządku? Trzymasz się
jakoś? - pytają ludzie. To odpowiadam, tak jest ok, no kto ma dać radę jak nie
ja, prawda. Ale nie daję rad! I jedyne co mnie tu trzyma, to nadzieja. Pieprzona,
złudna nadzieja, że jeszcze kiedyś przyciągnie mnie do siebie i poczuję jego
usta na swoich. Nadzieja, że jeszcze kiedyś mnie pokocha, choć w 1/100 tak jak
ja kocham jego. - wreszcie uwolniłam słowa, które składowały się w moim sercu i
zaczynały już gnić. Poczułam się jakby lżejsza. Razem z tymi zdaniami i łzami,
uciekał mój ból. Liam przytulił mnie do siebie i szepnął, że nie wiedział. Nie
byłam na niego zła. Bo niby skąd miał wiedzieć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ten ostatni tydzień w szpitalu zleciał w błyskawicznym tempie.
Poznawałam się z chłopakiem na nowo. Rozmawialiśmy na różne tematy. Opowiadałam
mu nie tylko o jego poprzednim życiu, ale też o sobie, o jego innych
przyjaciołach, o jego rodzinie. Bardzo chciał zobaczyć swoich najbliższych, ale
oni niestety nie mogli przyjechać. Nie powiedzieli czemu. Po prostu nie mogli i
już. W końcu nadszedł wyczekiwany dzień. Spakowaliśmy wszystkie rzeczy i
wyszliśmy przed szpital. A raczej ja wyszłam, prowadząc przed sobą wózek, na
którym siedział bezbronny Zayn.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Ogłaszam wszem i wobec, że 12 napisana. No gdzie brawa i
fanfary? Ja się pytam, no gdzie? Nie no, żartuję. Ale napisanie tego to był
prawdziwy wyczyn. Siedziałam u dziadków. Pod nogami latała trójka
rozwrzeszczanych dzieci, w kuchni była mama, która miała wonty, że nawet w
święta nie mam czasu dla rodziny, a i zapomniałabym wspomnieć o ciekawskich
spojrzeniach przez ramię wszystkich wujków i ciotek. No i już miałam się
poddać, kiedy pomyślałam – nie, przecież wy tu na mnie czekacie. – No przynajmniej
taką mam nadzieję. A w ogóle to dziś liczba wejść pierwszy raz przekroczyła
setkę ! Kocham Was za to! No to teraz czas na podziękowania. Tak wiem, że
przynudzam, ale to jest ważne. Oczywiście najbardziej dziękuję Vick </span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> (już mi marsz na jej genialnego
bloga - <a href="http://xeverlastinglovex.blogspot.co.uk/">Everlasting Love</a>) , ale też wszystkim innym czytelnikom, na czele z Aleksją. Uwielbiam
Twoje komentarze, dziewczyno! </span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Będę też
powtarzała do znudzenie, że BARDZO liczę na komentarze każdego kto to
przeczyta. Gdy widzę na przykład 97 wejść i wpisy od 3 osób to się zastanawiam
dlaczego tak jest… Przychodzi mi wtedy tylko jeden pomysł do głowy. Pomysł, że
tylko tym 3 osobom to się podoba. Mam nadzieję, że się mylę… udowodnijcie mi
to. Boniu, jak się ostatnio rozpisuję pod rozdziałami. Przepraszam, wybaczcie…
A zapomniałabym tutaj macie moje GG – 38787924. Jakby coś zawszę znajdę dla
was chwilkę ;) No dobra kończę na dzisiaj. Love u All ;* <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi </span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥♥</span><span style="color: #4bacc6; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-90166851818398916072012-04-07T23:27:00.000+02:002020-09-12T20:22:43.113+02:00Please, don't leave me out here in the coldW TLE PUŚĆCIE SOBIE <a href="http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=_YtzsUdSC_I">TO</a><br />
<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział
11<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zayn, Zayn odezwij się do cholery – krzyczałam do słuchawki,
ale nikt nie odpowiadał. Telefon upadł na ziemię z głuchym trzaskiem na ziemię,
przerywając ciszę jak z horroru. Chłopcy wpatrywali się we mnie. Lou podbiegł
do mnie i zaczął trząść za ramiona. Chyba coś mówił, ale jego słowa do mnie nie
docierały. Zayn. Coś się stało Zaynowi. To jedyna myśl, która krążyła mi po
głowie. Szybko wybiegłam z domu. Było ciemno. Nie widziałam gdzie zmierzam. Po
prostu prosto przed siebie. Nagle to zobaczyłam. Zarys samochodu wybitego w
gruby pień drzewa. Karetka, policja, jacyś inni ludzie i to auto. Czarne BMW.
Podeszłam bliżej. Leżał na noszach owinięty
w złotą folię. Nie ruszał się. Cała jego twarz była zakrwawiona, a usta wygięte w bolesnym
grymasie. Wszystko nagle zaczęło się dziać w zwolnionym tempie. Żadne
zewnętrzne bodźce do mnie nie docierały. Sanitariusza w błyskawicznym tempie
nieśli go do ambulansu. Jedne z nich mnie zauważył i do mnie podszedł. Gdy
kompletnie go zignorowałam wziął mnie na ręce i wniósł do tego samego pojazdu co
Zayna. Dał mi jakąś tabletkę, którą bez protestów połknęłam. Gdy dojechaliśmy
mulat został szybko przetransportowany na OIOM, a mnie odprowadzono do jakiegoś
małego pomieszczenia. Słowa zaczęły powoli do mnie docierać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zna go pani? To znaczy osobiście? Wie pani jaką ma grupę
krwi? – wypytywała mnie niska, pulchna pielęgniarka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak to mój… mój przyjaciel. 0 Rh + - cicho odpowiedziałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Do diabła, ta grupa nam się prawie skończyła. Trzeba będzie przetransportować
z innego szpitala. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Proszę wziąć moją. – wiedziałam jaką grupę na Zayn, bo ja
miałam taką samą. Kiedyś śmialiśmy się z tego, że nawet pod tym względem
idealnie do siebie pasujemy. Teraz to się na coś przydało. Poszłam za uradowaną
kobietą do innego pomieszczenia. Usadowiła mnie na białym fotelu i założyła
opaskę na ramię. Zobaczyłam, że zbliża się z wielką igłą. Gdyby nie chodziło o
uratowanie życia Zaynowi pewnie bym uciekła stamtąd z krzykiem, ale teraz
siedziałam i czekałam. Ostra metalowa końcówka znalazła się pod moją skórą i
byłam tam z dziesięć minut. Wpatrywałam się w stojący nieopodal pojemniczek,
powoli napełniający się czerwoną substancją. Chciałam zapytać o stan chłopaka,
ale wtedy obraz przed oczami mi się zamazał i wpadłam w niezmierzoną, czarną
przepaść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna, ale gdy się obudziłam
nikogo koło mnie nie było. Nie docierało do mnie gdzie jestem, ani jak tam się
znalazłam. Dopiero po dłuższych chwili przypomniałam sobie o ostatnich wydarzeniach.
Szybko zerwałam się na nogi chcąc jak najszybciej zobaczyć chłopaka.
Najczarniejsze scenariusze krążyły po moim umyśle. A co jeśli go nie uratowali.
Co jeśli… Zayn… jeśli on… Czemu akurat teraz.? Co ja takiego złego zrobiłam?
Nikogo nie zabiłam, nie okradłam, starałam się być miła i potulna. Sympatyczna,
grzeczna, spokojna dziewczynka – tak się o mnie mówiło. Czemu ten tam u góry aż
tak bardzo mnie nienawidził? Gdyby nie ten pieprzony wypadek pewnie
siedziałabym teraz w jego ramionach upojona słodkim zapachem jego perfum. Byłam już przy drzwiach kiedy
znowu zakręciło mi się w głowie. Pewnie mocno bym się poobijała gdyby nie
lekarz, który w ostatniej chwili mnie złapał. Po chwili odzyskałam przytomność.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No moja panno widzę, że cię muszę pilnować, bo inaczej
skończysz z rozbitą główką. No jaka ta młodzież dzisiaj jest. Za moich czasów,
czyli gdy dinozaury jeszcze były wśród nas, nikt się nigdy nie spieszył –
zażartował mężczyzna w białym fartuchu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Co z nim ? – zapytałam ignorując jego żarciki. Mina lekarza
w jednej chwili spoważniała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Twój przyjaciel żyje, ale nie jest z nim najlepiej. Obecnie
jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy, jeśli w ogóle, się z niej wybudzi. A nawet
jeśli odzyska przytomność możliwe, że nie będzie umiał funkcjonować tak jak
wcześniej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Mogę do niego iść? Zobaczyć go? I chciałabym tu zostać, jest
na to jakaś szansa? – zasypałam staruszka pytaniami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, możesz siedzieć przy nim ile chcesz. Co prawda trochę
nagnę dla Ciebie reguły, ale on nie powinien być sam po przebudzeniu. Zaraz cię
zaprowadzę do sali, ale powiedz mi kogo mamy jeszcze powiadomić – podałam lekarzowi
numer do mamy Zayna, a do chłopaków postanowiłam zadzwonić sama. Szybko
opowiedziałam Niallowi o wszystkim co się stało i poprosiłam, żeby odwieźli
Ellie do domu. Potem weszłam do pomieszczenia o śniegowych ścianach. Pod ścianą
stało tylko jedno łóżko. Spoczywał na nim mój kochany. Cała jego twarz,
wystająca spod jasnej kołdry, była w
bandażach . Usiadłam koło niego i chwyciłam za ogromną dłoń. Gdyby nie te silne
ręce pewnie by mnie tu już od jakiegoś czasu nie było. Siedząc tak przy nim i
uporczywie wpatrując się w rysy jego twarzy przypominałam sobie klatka po klatce
każdą naszą wspólną chwilę. Noc której się poznaliśmy, rozmowę w parku, tor
wyścigowy, moment kiedy dowiedziałam się kim jest, ten wieli bukiet róż, który
mi wręczył przed naszym pierwszym pocałunkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Pamiętasz? Obiecałeś mi wtedy jeszcze 66 wspólnych lat. Poprosiłeś
o nie, a ja się łaskawie zgodziłam, nie zmarnuj tego – wypowiedziałam na
głos i gorzko się zaśmiałam przez łzy. Potem
już się nie odzywałam wracając do wspominania. Tyle tego było. Tak wiele
spacerów, wyjść do kina, na kręgle, na romantyczne kolacje, lub po prostu
weekendów, gdy przychodziłam do nich na całe dwa dni i spędzaliśmy czas na
oglądaniu filmów, gotowaniu, czy wygłupach. Nawet nie zauważyłam kiedy pierwsze
promienie słońca nieśmiało wkradły się przez szpitalne żaluzje oświetlając
zmęczoną twarz chłopaka. Usłyszałam ciche chrząknięcie i zobaczyłam stojącego w drzwiach lekarza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wasi przyjaciele opłacili prywatną salę. Zayn będzie miał
szczególną opieką, a Ty dostaniesz swoje łóżko w tym samym pomieszczeniu. Jeśli
chcesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, jejku dziękuję panu. Ja muszę z nim zostać. Rozumie
mnie pan? – prawie rzuciłam się mężczyźnie na szyję, bo bardzo się martwiłam
jak długo pozwolą mi tu jeszcze tak koczować na tym taborecie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To nie mi dziękuj, tylko im – odpowiedział i wskazał głową
na moją cudowną czwórkę, która przyjechała do szpitala prosto z Manchesteru. Podbiegłam
do nich i mocno przytuliłam, nie kryjąc już łez. Chłopcy przywieźli mi torbę z
moimi rzeczami, więc poszłam się rozpakować do pokoju, o którym mówił lekarz, a
oni podeszli do łóżka Zayna i mu się przyglądali. Łzy spływały także po ich
policzkach. Trzymali się za ręce wpatrując w twarz przyjaciela. Naprawdę go
kochali. Ich relacja była nie do opisania słowami. Takiego oddania i zżycia z
drugim człowiekiem nigdy wcześniej nie widziałam. To była przyjaźń jedna na
milion. Szkoda, że niektórzy ludzie nie mogli jej zrozumieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Już drugi tydzień mieszkałam w szpitalnej salce. Każdy dzień
wyglądał tak samo. Budziłam się koło szóstej, szłam się umyć, ubierałam w coś
luźnego i schodziłam na dół zjeść śniadanie. W tym czasie pielęgniarki
zmieniały kroplówkę i ogarniały chłopaka. Wracałam po jakiś piętnastu minutach
i przy nim siadałam. Na początku tylko siedziałam, zbyt wyczerpana psychicznie
na pojęcie jakiekolwiek innej czynności,
ale potem zaczęłam rysować, czytać, rozwiązywać krzyżówki. Wszystko po to, żeby
nie dopuścić do czarnych myśli, które bezczelnie wdzierały mi się do głowy. Koło
czternastej schodziłam na obiad, a potem
odwiedzali nas chłopcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Nie powiem, że było
łatwo. Jeśli ktoś czegoś takiego nie przeżył, nie mógł wiedzieć co wtedy
czułam. Codziennie musiałam patrzeć na tą słabą postać, bezwładnie leżącą na
łóżku i nic nie mogłam zrobić. Byłam taka bezradna. Każdego dnia mu czytałam, mówiłam do niego i puszczałam muzykę
graną przez jego ulubione zespoły z nadzieją, że słyszy. Ale jego twarz nie
wyrażała żadnych emocji, a jego ciało nie wykonywało choćby najmniejszych ruchów.
Gdyby nie pikanie respiratora, które stało się w końcu częścią mojej ciszy, nie
wierzyłabym że mulat jeszcze żyje. A najgorsze było to, że byłam z tym
wszystkim tak naprawdę sama. Niby chłopcy codziennie przychodzili i siedzieli z
jakąś godzinę, niby Kate co wieczór dzwoniła i dawała mi do słuchawki małą
Ellie. Niby pielęgniarki zawsze znalazły czas na pogawędkę o pogodzie. Niby. Ale
gdy nadchodził wieczór , gdy wszystko wokół cichło, a ja kładłam się do łóżka,
zostawałam z myślami sam na sam. Demony
samotności na palcach wkradały się do mojego pokoju uparcie dotrzymując towarzystwa.
Zwijałam się wtedy w nogach posłania i gorzko płakałam, a moje ciało dopadały
dzikie konwulsje. Ta niepewność trawiła mnie i nie dawała chwili wytchnienia.
Nie wiedziałam co będzie dalej. Możliwe, że chłopak zawsze będzie tak egzystował
, balansując na granicy życia i śmierci, aż w końcu przyjdzie ta z kosą i mi go
zabierze. A co jeśli się wybudzi i będzie tak zwaną roślinką. Czy będę w stanie
poświęcić całe życie, żeby się nim zająć? Czy znajdę w sobie tak duże pokłady
siły? Nie miałam wyjścia. Bo oprócz
miłości i troski, którymi moje
zachowanie było kierowane, istniało jeszcze poczucie winy. To ja do niego
zadzwoniłam i to przeze mnie był w takim odwrócił uwagę od drogi. Lepiej by
było gdybym w ogóle nie pojawiła się w jego życiu. Byłby szalejącym po
dyskotekach gwiazdorem, do którego wszystkie panny lecą jak myszy do sera. Ale
ja przyszłam i mu wszystko zniszczyłam. Wystarczyłoby, że puściłabym te
cholerne barierki pięć sekund wcześniej i wszystko byłoby dobrze. Byłby szczęśliwy
i zdrowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Do tego strasznego,
niszczącego bólu dochodziło jeszcze inne uczucie. Rutyna. Każdy dzień wyglądał
tak samo. Gadżety takie jak zegarek, czy kalendarz nie były mi potrzebne. Gdyby
nie chłopcy nie wiedziałabym nawet czy jest piątek, czy środa. Bo jakie to
miało znaczenie? Dla mnie czas się zatrzymał. Zostałam uwięziona w jakiejś cholernej
czasoprzestrzeni, gdzie jeden i ten sam dzień powtarzał się nowo i na nowo. Ale
z tego labiryntu nie było ucieczki. Mogłam tylko siedzieć i modlić się o cud. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Pewnego dnia gdy mój kochany zespół przyszedł Harry zarządził,
że Niall, Lou i Liam posiedzą przy Zaynie, a on mnie wyciąga na spacer.
Faktycznie, odkąd zostałam wniesiona do szpitala, tej feralnej nocy, to jeszcze
z niego nie wyszłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Klara, co teraz będzie? Na razie masz wakacje, ale potem
zacznie się szkoła i będziesz musiała do niej wrócić. Trudno mi o tym mówić, bo
on dla mnie też jest cholerne ważny, ale jest opcja, że on się już nie obudzi.
Ludzie trwają w śpiączce latami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Myślisz, że ja o tym wszystkim nie wiem? Tylko ja go nie
zostawię . Nigdy. Najwyżej przeniosę się tu do szkoły. Mam na koncie, gdzie
odkładam pieniądze na studia, odpowiednią sumę na wykupienie jakiegoś
jednopokojowego mieszkanka. Kate zrozumie i na pewno to się jakoś załatwi. Będę
się uczyła, a potem przychodziła do niego. Będę czekała tak długo jak trzeba.
Raz go już zostawiłam. Nie zrobię tego po raz drugi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jeśli taka jest Twoja
decyzja to dobrze. Zawsze będziesz mogła zamieszkać z nami. Mamy obecnie jeden
wolny pokój. Wystarczy słowo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dziękuję Harry – wyszeptałam. – A teraz wracajmy już,
proszę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Po powrocie ze spaceru chłopcy musieli już iść. Udzielali
wielu wywiadów, żeby fani o nich nie zapomnieli i gdy Zayn będzie gotowy mogli
spokojnie wrócić na scenę. Żadnemu z nich nawet nie przyszło do głowy, żeby
śpiewać w czwórkę. Tworzyli jedność, puzzle, które bez jednego elementu niczego
nie przedstawiały. Chwyciłam znowu dłoń Zayna i mu się uważnie przyglądałam.
Nagle poczułam, że lekko ją ścisnął. Od razu zadzwoniłam dzwonkiem po lekarza.
Powieki chłopaka się lekko uchyliły ukazując czekoladowe oczy. Na jego twarzy
widniało totalne zdezorientowanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Boże Zayn, nareszcie się wybudziłeś. Tak bardzo się bałam. –
płakałam ze szczęścia, cała roztrzęsiona. Długo milczał, ale w końcu
zachrypniętym głosem zdoła wydusić z siebie dwa pytania, które ugodziły mnie w
samo serce i zgasiły falę szczęścia<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> – Kim Ty jesteś? I kim
ja jestem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-----------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">I 11 nabazgrana. Po pierwsze i najważniejsze bardzo, bardzo,
bardzo dziękuję Vick. Za co? Za wszystko </span><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Tak na marginesie tu jej blog - <a href="http://xeverlastinglovex.blogspot.com/">Everlasting Love </a>. Naprawdę GENIALNY i nie mówię tego dlatego, że ją lubię. To w jaki sposób opisuje emocje, wciela się w duszę Zayna... Uwielbiam to </span><span style="font-size: 16px; line-height: 18px;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Po drugie dziękuję wam, wszystkim, którzy tu
wchodzicie. Kocham Was. Tak, wiem że się powtarzam, ale chcę żebyście sobie w
pełni zdawali z tego sprawę. Tak jak obiecałam jest smutno i ogólnie niewesoło,
ale tak już mam i dobrze o tym wiecie :p Co by wam tu jeszcze napisać? Hmm… no
skup się Gabi, skup się. A wiem ! Muszę was przeprosić. Zbliżają się egzaminy,
więc moje posty nie będą już tak częste. Mam nadzieję, że o mnie nie
zapomnicie, bo uzależniłam się od waszej obecności ; ) Obiecuję, że gdy będzie po
wszystkim i już się okaże, że jestem głupia, bo mimo wielu godzin powtórek to
zawaliłam, to wrócę do częstszego pisania. A na razie tak jeden post na
tydzień, no góra dwa, muszą wam wystarczyć. Nie miałabym serca zawiesić tego
bloga na całe trzy tygodnie. Co myślicie o wstawianiu piosenek na początku
rozdziału? Zgapiłam trochę od Vick, ale po prostu strasznie mi się ten pomysł
spodobał. Nie jest to wstawiane tak po prostu, bez przemyślenia, bo np. tej
szukałyśmy bardzo długo. Co prawda tam są niebieskie oczy, ale reszta tekstu
oddaje wszystko IDEALNIE. Dlatego, jeśli masz taką możliwość, odsłuchaj. Pomoże to lepiej zrozumieć emocje bohaterów. Bo jak
to powiedział pan Wiesław Myśliwski ,,Gdy słowa już daremne, myśli daremne, a
wyobraźni nie chce się już wyobrażać, jeszcze tylko muzyka. Jeszcze tylko
muzyka, na ten świat, na to życie”. No i to chyba tyle. Uwielbiam was
miśki :*</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gabrielle </span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="color: #4bacc6; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Choć nie, wróć, stwierdzam, że Gabrielle brzmi za poważnie. Od
dziś po prostu :<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Wasza Gabi<span style="color: #4bacc6;"> </span></span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥♥</span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-76104938522071773022012-04-07T11:52:00.000+02:002020-09-12T20:22:43.196+02:00...but some feelings have a habit of persisting<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział 10<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nasz nowy dom był oddalony od Londynu o ponad dwie godziny
drogi. Normalnie podczas długich podróży spałam, ale teraz nie byłam w stanie.
Wszystkie te wydarzenia, które przewróciły mój świat do góry nogami miały
miejsce wczoraj, a ja miałam wrażenie jakby minęły miesiące. Całą noc nie
spałam bijąc się z własnymi myślami. Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam
wyjeżdżając. Rozum mi podpowiadał, że to było najlepsze wyjście, ale serce, jak
to najczęściej bywa, twierdziło zupełnie coś innego. Mimo że to nie miało już
żadnego znaczenia próbowałam też dociec jaki jest teraz mój stosunek do Zayna i
Harrego. Po co? Nie wiem. Powinnam dać
się zagoić raną, a nie jeszcze bardziej je rozdrapywać i polewać spirytusem.
Ale wiedziałam…. wiedziałam, że jeśli nie odkryją co tak naprawdę czuję do tej
dwójki to nigdy się nie uwolnię. Zayn… Zayn był do tej pory całym moim światem.
Byłam pewna, że nigdy się nie rozstaniemy. Planowaliśmy wspólny dom, dzieci.
Myślałam, że to jest taka miłość jak z bajki. Przeznaczenie zapisane w
gwiazdach. Jednak im dłużej o tym rozmyślałam, tym bardziej te wszystkie
złudzenia pękały jak bańka mydlana. Oj Ty głupia, naiwna dziewczynko,
scenariusz Twojego życie nie jest napisany przez Walta Disneya. Chciałabym
wiedzieć co on tak naprawdę do mnie czuł. Czy byłam zabawką, problemem, a może
wszystko co mówił to prawda. Ale w takim wypadku dlaczego obściskiwałby się z
inną? Teraz żałowałam , że nie dałam mu dojść do słowa, że nie pozwoliłam się
wytłumaczyć. Ale co on mógłby mi powiedzieć. Usłyszałabym stertę bzdur.
Zapewnień, że mnie kocha i nie mówił tego na poważnie. Pewnie bym mu nie
uwierzyła i znienawidziła. A Harry? Harry był dla mnie jednym, wielkim znakiem
zapytania. Zaczynało do mnie docierać, że gdybym nie poznała Zayna to mogłabym
być z loczkiem. Dałby mi szczęście i bezpieczeństwo. Los sobie ze mnie zadrwił,
albo się pomylił. To do Hazzy pasowałam bardziej, to z nim się lepiej
dogadywałam, to on mnie rozumiał bez słów. Podzielał moją potrzebę pomagania
innym i miłość do dzieci, miał taki sam gust muzyczny, kulinarny, światopogląd.
Czemu to jego nie umiałam obdarzyć taką miłością? A może jednak mogłabym… Tak,
oprócz tego o czym wspomniałam to fizycznie chłopak też był o wiele bardziej w
moim typie niż krótko obcięty mulat. Może mógłby mi pomóc zapomnieć o Zaynie?
Bo mimo że kochałam go nadal całym sercem, a moja dusza była z nim połączona na
zawsze to nie wyobrażałam sobie żeby jeszcze kiedykolwiek z nim być. Straciłam
do niego zaufanie, pewność, że mnie kocha. A bez tego chyba żaden związek nie
może istnieć. Koniec. Muszę zapomnieć. Odciąć się. Potraktować to jako dar od
losu, najwspanialszą przygodę życia, która jednak dobiegła końca. Obydwoje
zawsze będą w moim sercu. Tak jak Rose musiała sobie radzić bez Jacka.
Dziękować Bogu, że go poznała i żyć swoim życiem. Muszę wziąć z niej przykład. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Mieszkałam w Manchesterze już równy miesiąc. Choć słowo
mieszkałam nie jest odpowiednie. Słowo bytowałam o wiele lepiej określa mój
stan. Tak cholernie za nimi tęskniłam. Nie mogłam jeść, spać i normalnie
funkcjonować. Mimo początkowego pozytywnego nastawienia ludzi ze szkoły do
mnie, nie miałam zamiaru wchodzić z nimi w bliższe relacje. Ustanowiłam sobie
za życiową dewizę słowa, które kiedyś, zanim się jeszcze poznaliśmy,
wypowiedział Zayn - <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;">Nigdy nie będziesz ofiarą,
jeśli nie będziesz dla nikogo kimś ważnym. Było to bardzo mądre i pożyteczne
stwierdzenie, biorąc pod uwagę klątwę,
która nade mną ciążyła. Tak więc zabierałam ze sobą słuchawki, blok, ołówek i
świat dla mnie nie istniał. Jedyny pożytek z tej sytuacji, to nieskromnie
mówiąc świetne szkice, naładowane moimi emocjami. Gdyby nie przelewanie tych
wszystkich uczuć na papier, pewnie dawno bym już eksplodowała. Miało być coraz
łatwiej. Miałam się ogarniać i zacząć nowe życie. Ale dni mijały a nic się nie
zmieniało. Kompletnie nic. Była tylko wielka próżnia, w miejscu gdzie kiedyś
biło moje serce. Jedynym promyczkiem, które od czasu do czasu rozświetlało moje
życie była mała Ellie. Ta drobna, niepozorna dziewczynka była dla mnie podporą.
Nie przypominała w niczym dorosłych, którzy współczująco mi się przyglądali i
chcieli rozmawiać. Ona po prostu brała mnie za rękę i prosiła żeby się z nią
pobawić, a gdy czasem widziała jak płaczę, mówiła – Nie smuć się Klara, Zayn za
niedługo przyjedzie. A jak nie to ja ci znajdę innego męża – mimo że jej słowa
były tak naiwne to wywoływały uśmiech na mojej twarzy i to dla niej jakoś się
pozornie trzymałam. Dlatego ten ranek kiedy zobaczyłam, że jej łóżeczko jest
puste dobił mnie do końca. Zaczęłam biegać po całej posiadłości głośno ją
wołając, ale nie usłyszałam tupotu jej małych nóżek, ani perlistego śmiechu. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Klara co się stało? Wstań z tej ziemi ?
Uspokój się i mi wszystko powiedz – zawołała Kate gdy tylko zobaczyła mnie
zwiniętą na progu naszego domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie ma jej. Nie ma Ellie – wybełkotałam
między jednym atakiem płaczu a drugim. Ręce mi się trzęsły z resztą jak cała
ja. Kobieta gdy to usłyszała wpadła w podobną panikę. Szybko wybrała numer na
policję i zgłosiła zaginięcie, a potem poszłyśmy szukać jej po okolicy. Ale po
dziewczynce nie było nigdzie ani śladu. Gdy każdy kąt został dokładnie
przeszukany i każde znane miejsce sprawdzone byliśmy zupełnie bezradni.
Mogliśmy tylko siedzieć i czekać, tępo wpatrując się w telefon, który nagle
zadzwonił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No cześć Klara. Nie bądź na mnie zła. Ja
przyjechałam odwiedzić papę Harrego i powiedzieć Zaynowi, że jesteś smutna –
głos dziewczynki wywoła u mnie falę emocji. Przede wszystkim była to ulga, że
nic jej nie jest, a gdzieś tam w tyle za nią
czaiła się złość, że tak się martwiłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Już dobrze mała, będę tam do dwóch godzin –
powiedziałam i się rozłączyłam. Wyjaśnianie tego wszystkiego teraz przez
telefon nie miałoby najmniejszego sensu. Szybko się ubrałam, spakowałam parę
rzeczy bo tego samego dnia nie zdążyłybyśmy już wrócić i wybiegłam z domu w
biegu tłumacząc Kate co się stało. Miałam szczęście i zdążyłam na pociąg
łączący mnie bezpośrednio z Londynem. Gdy już tak siedziałam i byłam spokojna o
małą uświadomiłam sobie, że będę musiała się z nimi zobaczyć. Tak długo
uciekałam. Nie oglądałam programów
muzycznych, nie słuchałam radia, nie przeglądałam czasopism młodzieżowych.
Wszystko po to żeby nie mieć z nimi żadnej styczności. To było niedojrzałe i
dziecinne. Nie można wiecznie uciekać od przeszłości i zastawiać za sobą
niezamkniętych spraw. Ale tak cholernie się bałam. Nie wiedziałam co się z nimi
działo przez ten miesiąc. Nie byłabym w stanie patrzeć na to, że ktoś zastąpił
moje miejsce u boku Zayna. Niby tego chciałam, ale byłoby to dla mnie za
trudne. A co jeśli będzie mnie chciał przekonywać do powrotu. Nie byłabym w
stanie oprzeć się temu dotykowi za którym tak co noc tęskniłam, tym słowom,
których brak spalał mnie od środka, temu zapachowi, który ciągle czułam. Byłam
przerażona. Idąc do ich domu serce biło mi z prędkością światła, a twarz była
kredowobiała. Podeszłam pod ten dom. Pod ten sam dom, w którym spędziłam
najpiękniejsze chwile mojego życia. Zobaczyłam ogród w którym kiedyś siedział
Zayn z Naomi. Scena od której wszystko się zaczęło powróciła do mnie z jeszcze
większą siłą niż zawsze. Nie, ogarnij się laska. Jesteś tu dla Ellie.
Zabierzesz ją do hotelu i rano pojedziecie do domu. Już miałam zadzwonić kiedy
drzwi same się otworzyły. Zobaczyłam Louisa i łzy napłynęły mi same do oczy.
Chłopak wziął mnie na ręce, przytulił i obrócił parę razy w powietrzu. Tak
bardzo za nim tęskniłam. Cieszyłam się, że to właśnie jego pierwszego zobaczyłam.
Jakby otworzył mi Harry, albo co gorsza Zayn to byłoby nieciekawie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jak mogłaś idiotko. Jak mogłaś nas tak
zostawić. Tak po prostu wyjechać. Już Cię nigdzie nie puszczę. – wołał chłopak
na całe gardło. W tej samej chwili przybiegli Liam i Niall. Ich entuzjazm był
równie duży. Wiedziałam, że nie obędzie się bez kazania i pretensji, ale w tej
chwili to nie miało znaczenia. Wreszcie szczery uśmiech zagościł na mojej
twarzy. Serce, które znowu zaczęło bić byłoby w pełni szczęśliwe, gdyby nie
świadomość, że jest jeszcze pozostała dwójka. Nagle zobaczyłam opartego o drzwi
Harrego. Moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej. Wyrwałam się od chłopaków i
pobiegłam w ramiona Loczka. Tak bardzo
mi brakowało mojego przyjaciela. Obydwoje mieliśmy łzy w oczach. Tak bardzo go
kochałam. Tak, kochałam go. Trwaliśmy tak jeszcze długo. Chłopcy nam się
przyglądali i nic nie mówili. W końcu nieśmiało weszłam do domu. Zayn nie
przyszedł się ze mną przywitać. To mówiło samo za siebie. Nie pytałam o nic
chłopców, ale oni zauważyli, że się nerwowo rozglądam i w jednej chwili stałam
się przygnębiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie ma go. Nie wie, że tu jesteś –
powiedział Liam. A więc było widać aż tak bardzo. Chłopak zobaczył, że jestem
zawiedziona. – myśleliśmy, że nie chcesz go widzieć. Jest u swojego kumpla.
Mogę mu donieść, że tu jesteś. – spuściłam wzrok i nic nie odpowiedziałam. Może
i lepiej go nie widzieć. Chłopak zauważył moje zawahanie i odciągnął na bok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Klara słuchaj, ja nie wiem co się stało, bo
Zayn mi nie chciał niczego powiedzieć. Harry też chyba wie, ale solidarnie
liczy. Ale wiem co innego. Odkąd wyjechałaś
on zapadł w letarg. Nie ma w nim życia. Zabrałaś je ze sobą. Włóczy się
z konta w kąt i traci godziny siedząc nieruchomo. Widzę, że u Ciebie też nie
jest lepiej. Zastanów się, czy warto to tracić? Ranicie się nawzajem. Cierpicie
i tęsknicie. A gdybyś spróbowała mu wybaczyć? Dać jeszcze jedną szansę. Zacząć
to wszystko od początku? On nigdy się tak nie zachowywał. On Cię naprawdę
kocha. Tą jedyną, prawdziwą miłością. Jeśli to teraz stracisz, możliwe że nie
wybaczysz sobie do końca życia. Wiesz ile razy do Ciebie dzwonił, pisał… To
znaczy nie wiesz, bo zmieniłaś numer. To ja ci powiem, że były dni kiedy nie
robił nic innego tylko dzwonił. – chłopak zakończył swój monolog, a ja nie
wiedziałam co myśleć. Namieszał mi w głowie jeszcze bardziej. Może mogłabym…
może moglibyśmy… Bo jeśli to co mówił Liam było prawdą, to jest
prawdopodobieństwo, że Zayn czuje to samo co ja. Może przez to jedno zdanie,
parę minut z Naomi nie warto wszystkiego przekreślać. Może jest szansa, że
odkreślimy przeszłość grubą liną i się poznamy na nowo. Chciałam spróbować.
Myśl, że mogłabym znowu przy nim być przyprowadzała mnie o zawroty głowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Liam, bądź taki złośliwy i donieś mu, że tu
jestem – wyszeptałam i spojrzałam na niego spod łba. Chłopak podszedł do mnie,
mocno mnie przytulił i z ogromnym uśmiechem i podekscytowaniem udał się na
taras z komórką w ręce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałam jak
wtedy. Usiadłam przy blacie kuchennym z kubkiem herbaty i myślałam. Nie da się
przytoczyć oceanu myśli, uczuć emocji
jakie wtedy znajdowały się w mojej głowie i sercu. Było tyle samo obawy i
różnorodnego strachu, co radości i niewyobrażalnego
szczęścia z powodu niedługiego przyjazdu
ukochanego. Z moich rozmyślań wyrwał mnie loczek, który chyba już od dłuższego
czasu mi się przyglądał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Więc jednak chcesz do niego wrócić – w jego
głosie nie było pytającego zabarwienia, ani też żadnych emocji. Suche
stwierdzenie faktu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Harry usiądź tu koło mnie. Chyba musimy
porozmawiać – zrobił to o co poprosiłam i wyczekująco się wpatrywał. – To nie
tak, że cię nie kocham. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ważny dla mnie
jesteś. Nie było dnia, żebym o Tobie nie myślała. Tyle razy chciałam zadzwonić,
napisać. Znam Twój numer na pamięć. Tylko widzisz… z Zaynem mnie łączy coś o
wiele silniejszego. To on mi został przydzielony miliony lat temu. To on jest
drugą połówką naszej wspólnej duszy.
Tak, wiem że to co teraz mówię brzmi jak z tandetnej komedii romantycznej, ale
tak właśnie czuję. Nie chcę żebyś cierpiał. Twój ból jest moim bólem. Wierzę,
że kiedyś znajdziesz kogoś z kim będzie Cię łączyła taka sama więź jak mnie z
Zaynem. Proszę, nie bądź na mnie zły. Nie bądź na nas zły. Tak, chcę do niego
wrócić. O niczym bardziej nie marzę. Nie wiem, co on na to powie. Ale nawet
jeśli mnie odrzuci, to nie rób sobie nadziei. My nie będziemy razem, bo on
ukradł moje serce i schował sobie do kieszeni. Nie chcę z wami znowu tracić
kontaktu. Macie mój nowy numer, będziemy się czasem spotykać, możecie nawet do
mnie przyjechać jak znajdziecie lukę w swoim grafiku. Kocham was wszystkich.
Każdego z osobna. Rozumiesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak. Dotarło to do mnie już wtedy kiedy
wyjechałaś. Nie bylibyśmy razem szczęśliwi. Należysz do niego. Nie będę stawał
wam na drodze. A kto wie, może niedługo i do mnie się szczęście uśmiechnie. –
wraz z wypowiedzeniem tych słów przez Harrego do kuchni wparował Liam <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej on jeszcze nigdy nie był taki
szczęśliwy. Powiedziałem mu, że tu jesteś i że chcesz się z nim zobaczyć.
Tylko, on chyba nie do końca mi uwierzył. Co prawda już tu jedzie, za jakieś 10
min powinien być, ale myśli, że go wkręcamy. A może zadzwonisz do niego. Wtedy
na pewno uwierzy – zaproponował Daddy <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Daj telefon. – wybrałam cyferki, które tak
dobrze pamiętałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No czego Ty Liam do cholery chcesz?
Przecież już jadę. A po za tym i tak nie wierzę, że ona tam jest, Ona mnie nie
chce, zrozum to wreszcie. Nigdy mi nie wybaczy. Idiota ze mnie. Skończony idiota.
Nigdy więcej nie piję. A wy jesteście okrutni. Dajecie mi złudą nadzieję. Chyba
tylko po to, żebym się bardziej załamał. – jego głos przyprawił mnie o
dreszcze. Jak bardzo marzyłam, żeby go znowu usłyszeć. Ciepłe cudowne dźwięki z
słuchawki, były muzyką dla moich uszu. Łzy same popłynęły mi po policzkach – Ej
Liam jesteś tam? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Czekam na Ciebie kochanie – wyszeptałam. W
tym samym momencie usłyszałam wielki huk, a połączenie zostało zerwane. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">--------------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jejku, jest rozdział 10. Długo się męczyłam
nad napisaniem tego. Choć wróć, przepraszam, męczyłyśmy. Bardzo dziękuję Vick,
która niewyobrażalnie przyczyniła się do tego co widnieje tam u góry. Gdyby nie
ona to nie dość, że mielibyście pełno błędów językowych to pewnie bym zabiła,
któregoś z bohaterów i tyle by z tego było. Co prawda nie posłuchałam jej we
wszystkim i Klara wybrała Zayna, ale po prostu nie umiałam inaczej. Teraz się
będzie dużo działo. Przepraszam was za tę Modę na Sukces, która nadchodzi
wielkimi krokami ;p Mam nadzieję, że mi wybaczycie i dalej ze mną będziecie.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile wasza obecność dla mnie znaczy. Dziękuję za
wszystkie komentarze. Wiecie, że was kocham ? <3 Jednak jestem taka
zachłanna, że chciałabym ich trochę więcej. Nie chodzi mi o to, żebyście mi
tylko słodzili, przyjmę na klatę wszelką krytykę. Po prostu zależy mi na
poznaniu waszej opinii, bo zależy mi na każdym jednym czytelniku. Więc jeśli to
czytasz, to wiedz że jesteś dla mnie ważna/ważny. W następnych rozdziałach
obiecuję wam dużo grozy, łez i chwil zwątpienia. Do szczęśliwego zakończenia
tego wątku daleko, a potem na pewno wymyślę coś nowego. Pewnie napiszę między
jedną a drugą katastrofą z dwa rozdziały sielanki, żebyście mnie tak całkiem
nie znienawidzili. A tak w ogóle to już nie mam tytułów z ,,Nowe”, ale
wybaczcie moja kreatywność na tym polu się wypaliła. No dobra, lecę pisać
jedenastkę. Love u ALL<3 <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gabrielle
</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-57094547686628107922012-04-05T20:18:00.000+02:002020-09-12T20:22:43.279+02:00Nowe straty<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Rozdział 9 <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Od tego wyjazdu wszystko układało się jeszcze
lepiej. Charlie wreszcie tak naprawdę mi wszystko wybaczył i podejrzewałam, że
kręci z Agathe, dzięki drobnej pomocy Liama byłam najlepszą uczennicą w klasie,
praktycznie bez żadnego wysiłku. Poznałam Toma i Kate z małą Ellie, która tak
ich złapała za serce, że postanowili ją adoptować. Mieli duże szanse, jak
bezdzietne małżeństwo, które już wcześniej zajmowało się innymi dziećmi. Plusem
było też to, że dziewczynka mnie znała i była do mnie bardzo przywiązana. W
wolontariacie brałam na siebie tylko takie sprawy jak opieka nad dziećmi, czy
pomaganie samotnym staruszką. Po przygodzie z Marthą zrozumiałam, że jestem za
słaba psychicznie do takich zadań. Co jeszcze? Liam, Niall, Lou i oczywiście
Harry, byli genialnymi przyjaciółmi. Kochałam tą czwórkę jak braci. No tak, nie
zapominajmy o tym, że miałam też najcudowniejszego chłopaka pod słońcem. Byłam przy
nim taka swobodna i bezpieczna. Mogłam
się z nim zarówno świetnie bawić, zapominając o całym świecie, jak i rozmawiać
na egzystencjalne tematy, licząc gwiazdy. Nie można być bardziej szczęśliwym,
niż ja byłam wtedy. W tym wszystkim był tylko jeden cierń, który kuł mnie coraz
dotkliwiej. Fanki zespołu. Oczywiście nie wszystkie, ale sporo z nich
nienawidziło mnie z całego serca. Uważały, że kradnę im chłopaków. Codziennie
dostawałam kilkanaście smsów z groźbami, a parę razy zdarzyło się, że zostałam
napadnięta. Co prawda nic złego się nie stało, ale ogólnie sprawa wyglądała
nieciekawie. Po za tym były też dziewczyny, które mnie uwielbiały, prosiły o
autografy i chciały się zaprzyjaźniać, bo jestem dziewczyną Zayna. Było to dla
mnie bardzo trudne, tym bardziej że zawsze żyłam w cieniu innych, zauważana
tylko przez moich przyjaciół i nie powiem, że było mi z tym źle. Ale nic nie
mówiłam, nie narzekałam. Najważniejsze było, że Zayn się spełnia w tym co robi
i jest szczęśliwy. Jeśli taka była tego cena, byłam w stanie to zaakceptować.
Jednak wszystko się zmieniło pewnego słonecznego popołudnia. Byłam wtedy
strasznie zmęczona, miałam naprawdę ciężki dzień. Dziś fanki od smsów pobiły
rekord – 27 wiadomości, a jeszcze nie było szesnastej. I gdy tak siedziałam w
swoim pokoju i rozmyślałam, nagle
usłyszałam wołanie Kate. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Klara, musimy koniecznie porozmawiać. Tylko
najpierw mnie dokładnie wysłuchaj. Bo Tom wczoraj został wezwany do swojego
szefa. Jego firma otwiera nową filię i jednocześnie zamyka tą. Przeprowadzamy
się do Manchesteru. Oczywiście Ty nie musisz. Wiesz, że jesteś dla mnie jak
rodzina i dowiedziałam się w Twojej szkole, że jest opcja żebyś się z nami
przeniosła. Jednak jeśli będziesz chciała tu zostać, to zrozumiem. Zostaniesz
przydzielona do innej rodziny, a my będziemy cię czasem odwiedzali. Decyzja
należy do Ciebie. – skończyła, a do mnie nie za bardzo docierało czego właśnie
się dowiedziałam. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić. Nie wyobrażałam sobie
rozstania z Kate. Toma, prawie nie widywałam, bo ciągle pracował, ale ta drobna
kobieta stała się dla mnie mamą. A z drugiej strony być tak daleko od moim
przyjaciół: od Agathe, Charliego, Liama, Nialla, Harrego, Lou no i przede
wszystkim Zayna. Zaczynać wszystko od nowa, wśród obcych ludzi, miejsc…
Przerastało mnie to. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się pod willą moich
chłopaków. Zadzwoniłam do drzwi, raz, drugi, trzeci, ale nikt nie otwierał.
Poszłam do ogrodu, a to co tam zobaczyłam, sprawiło że moje serce w jednej
chwili się znowu rozsypało i straciłam zdolność oddychania. Koło leżaków
siedział Zayn, a obok niego jego przyjaciółka z dzieciństwa Naomi. Obściskiwali
się tak zaabsorbowani sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Dotarł do mnie
fragment ich rozmowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- A co z Klarą ?– zapytała dziewczyna między
jednym pocałunkiem a drugim <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">-
Nieważne. Potrzebuję trochę wolności i różnorodności – odpowiedział.
Chyba był pijany, ale to niczego nie zmieniało. Przecież właśnie wtedy ludzie
mówią to co myślą, bo nie mają żadnych zahamowań. Nawet nie płakałam, moja
twarz nie wyrażała żadnych emocji. Wiedziałam, że powinnam coś zrobić, ale
sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć z miejsca. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa
więc tylko tępo się w nich wpatrywałam. Nagle chłopak mnie zauważył. W jednej
chwili wytrzeźwiał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Kochanie to nie tak. To był tylko taki
żart. Ona nic dla mnie nie znaczy – tłumaczył się, mimo że ja jeszcze nic nie
powiedziałam. Był już coraz bliżej. Coś się we mnie odblokowało. Zaczęłam biec
prosto przed siebie najszybciej jak umiałam. Łzy uciekały z mojej twarzy razem
z wiatrem. Jeśli zanim tam przyszłam miałam bałagan w głowie, to teraz był tam
istny burdel. Świat przestał istnieć. Wbiegłam do domu mocno trzaskając
drzwiami. Zayn po chwili też tam był, ale Kate zrozumiała, że nie chce go
widzieć i nie wpuściła chłopaka do środka. Wzięłam telefon do ręki i
zadzwoniłam do Harrego. Nie przejmowałam się, że Zayn go zobaczy. Teraz nic się
już nie liczyło. A ja potrzebowałam mojego przyjaciela. Nie chciałam być teraz
sama. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Harry, czy mógłbyś do mnie przyjechać.
Proszę. – wybełkotałam i się rozłączyłam. Już po piętnastu minutach zobaczyłam
czerwony motor zatrzymujący się pod moim domem. Loczek spojrzał pytająco na
mulata, który siedział dalej na chodniku i wszedł do domu. Podszedł do mnie i
mocno przytulił, a ja bezwładnie opadłam na jego ramię i po prostu szlochałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Powiesz mi co się stało? – zapytał w końcu
gdy się uspokoiłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Pamiętasz może Naomi? Widziałam ją dziś z
Zaynem. Razem. Rozumiesz ? Byłam pewna, że on mnie kocha. Pierwszy raz tak
komuś zaufałam. Obiecywał mi wspólną przyszłość, że pokonamy wszystkie
trudności, że nigdy mnie nie zawiedzie. Czułam się jedyna, rozumiesz? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ja bym Cię tak nie skrzywdził – wyszeptał
mi na ucho i zbliżył twarz do mojej. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej i złożył
delikatny pocałunek na moich ustach. Trwaliśmy tak chwilę, ale potem go
odepchnęłam i zerwałam się na równe nogi <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Co Ty do cholery robisz ? – krzyknęłam mu
prosto w twarz. Nie ogarniałam tego co się przed chwilą stało. Tym bardziej, że
gdyby to były inne okoliczności, czułam że nie miałabym nic przeciwko. Byłam
wściekła zarówno na niego jak i na siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ty naprawdę tego nie widzisz? Nie wierzę,
że jeszcze tego nie wiesz. Odkąd Cię pierwszy raz zobaczyłem pod tym torem gokartowym
nie było minuty żebym o Tobie nie myślał. A to, że byłaś taka niedostępna i
mnie nie lubiłaś sprawiało, że byłem Tobą zainteresowany coraz bardziej. Gdy
okazało się, że jesteś z Zaynem myślałem, że pęknie mi serce. Musiałem patrzeć
na to jak go całujesz, obejmujesz, jak Twoja twarz zamienia się w jeden wielki
uśmiech gdy go widzisz. Nie sposób opisać słowami jak cierpiałem. A kiedy byłaś
ze mną, gdy się do mnie śmiałaś i tak swobodnie rozmawialiśmy jakbyśmy byli
cząstkami tej samej duszy to było jeszcze trudniejsze. Wiesz ile razy się
musiałem powstrzymać, żeby za dużo nie powiedzieć, żeby Cię nie objąć, nie
przytulić… Ja był nigdy nie zachował się jak Zayn. Ja widzę Tylko Ciebie.
Kocham Cię, Klara. – chłopak mówiąc to miał łzy w oczach. Ten dzień to jakiś
jeden wieli Armagedon. Byłam bezradna. Byłam tak cholernie bezradna. A na
dodatek nie widziałam tak do końca czy przypadkiem czegoś nie czuję do
chłopaka. Może to właśnie Harry jest mi pisany. Może mi się tylko wydawało, że
kocham Zayna. Ale czy tak silne uczucie mogłoby być iluzją? Jakoś trudno było w
to uwierzyć. Bez słowa przeszłam obok Hazzy. Wiem, że takim zignorowaniem go ranię,
ale nie miałam już dzisiaj siły. Gdy tylko otworzyłam drzwi od domu, Zayn
poderwał się na równe nogi i chciał znowu przepraszać. Harry też już był obok
mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Ja muszę to wszystko przemyśleć. Gdy będę
gotowa na rozmowę dam wam znać. Musimy sobie wszyscy dużo wyjaśnić, ale nie
teraz, nie dzisiaj. Na razie mnie zostawcie, proszę. – szybko powiedziałam i
poszłam w stronę parku. Nogi same mnie poniosły w to magiczne miejsce, które
kiedyś mi pokazał Zayn. Usiadłam na oplecionej różami huśtawce i wpatrywałam
się w gładką taflę jeziora. Pierwszy raz od dnia w którym poznałam Zayna,
żałowałam że mi się wtedy nie udało. Nie, nie miałam zamiaru robić tego drugi
raz. Dzięki pracy w wolontariacie zrozumiałam jak wielką wartość ma życie. Ale to
wszystko było takie trudne. Rozważałam wszystkie możliwe wyjścia z tej
sytuacji, ale jakoś żadne mi nie odpowiadało. Straciłam zaufanie do Zayna. Dalej
go kochałam najmocniej na świecie, ale już nie byłam taka pewna jego uczuć. Co
z tego, że był pijany? To niczego nie zmienia. I nawet to, że obściskiwał się z
Naomi aż tak bardzo mnie nie zabolało. To tylko facet pod wpływem alkoholu,
byłam w stanie wybaczyć. Ale te słowa ugodziły mnie w sam środek serca. Nigdy go
nie ograniczałam, mógł robić co chciał. No ale teraz to już nie miało
najmniejszego znaczenia. Po za tym był jeszcze Harry. Nie wiedziałam co czuję
do tego uroczego loczka. Świetnie się z nim dogadywałam i czułam, że rozumie
mnie o wiele lepiej niż mój mulat. Jakby czytał mi w myślach… A gdy mnie
pocałował cały świat mi zawirował i się na chwilę zatraciłam. Nasuwało mi się
pytanie – czy można kochać dwie osoby na raz? A jeśli tak to co miałam zrobić w
takiej sytuacji? I mimo że wiedziałam, że Hazza byłby idealnym chłopakiem i w
jakiś sposób go kochałam, to uczucie do Zayna było o sto razy silniejsze. Było
tylko jedno wyjście. No cóż widocznie tak miało być. Wyciągnęłam kartkę i
zaczęłam pisać. Nie byłabym w stanie powiedzieć Zaynowi tego wszystkiego w
twarz. Za dużo dla mnie znaczył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kochanie <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Przemyślałam sobie to wszystko. Nie mam już w
sumie do Ciebie pretensji. Masz rację, potrzebna Ci jest wolność. Osoba taka
jak Ty, nie powinna mieć żadnych zobowiązań.
Ja tym czasem wyjeżdżam. Nie będę Ci dłużej stała na drodze. Znam Cię,
wiem że będziesz mnie szukał, ale mimo wszystko proszę nie rób tego. Tak będzie
dla nas wszystkich najlepiej. Ty będziesz mógł się wreszcie cieszyć życiem, a
ja uwolnię się od fanek i ciągłego zainteresowania moją osobą. Teraz Ci się mogę
przyznać, że było to dla mnie naprawdę bardzo trudne. Nie myśl, że Cię nie
kocham. Nie ma słowa, które wyrazi jak wielkim uczuciem Cię darzę. I właśnie dlatego
podjęłam taką a nie inną decyzję. Bo najważniejsze jest dla mnie Twoje szczęście.
Na pewno za niedługo o mnie zapomnisz w natłoku innych zajęć związanych z
tournee. Może weź na moje miejsce Naomi. Na pewno się ucieszy. Życzę Ci najdroższy dużo szczęścia i miłości. Wybacz,
że się nie pożegnałam osobiście, ale po prostu jestem na to za słaba. <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Na zawsze
Twoja <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">
Klara
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nie byłam w stanie powiedzieć, który raz
dzisiaj płakałam. A więc decyzja została podjęta. Już nigdy więcej nie zobaczę
jego oczu i uśmiechu. Nie poczuję zapachu tych perfum i nie wpadnę w jego
ramiona. Ta świadomość bolała. Bardzo bolała. Czułam się jak po stracie Izy.
Dokładnie to samo uczucie. Widocznie jakieś fatum nade mną ciążyło. Ale co
zrobić. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Harrego. Z nim musiałam porozmawiać
w cztery oczy. Postanowiliśmy spotkać się pod ich domem. Po niecałych dziesięciu
minutach już tam byłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Harry kocham Cię. Tylko problem leży w tym,
że jego kocham bardziej. Wybacz mi. Naprawdę nie chciałam Cię skrzywdzić. Ale więcej
nie będziesz przeze mnie cierpiał. Wyjeżdżam. Więcej mnie nie zobaczysz. Daj to
proszę Zaynowi, ale dopiero jutro wieczorem. Wy dwaj byliście najlepszym co
mnie w życiu spotkało. Dziękuję. – powiedziałam na jednym oddechu . Nie mogłam
tak po prostu odejść. Mocno przytuliłam szarookiego. Ciekawe, czy gdy to on
mnie wtedy uratował to cokolwiek wyglądałoby teraz inaczej. Zobaczyłam w oddali
Zayna przez wielkie okno Zayna, który
zmartwiony chodził po domu z komórką przy uchu. Miałam 46 nieodebranych
połączeń. Ale prawda była taka, że on sam zadecydował. Ja mu tylko pomogłam.
Zrobiłam ostatni krok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Może kiedyś odezwiesz się jeszcze do mnie ?
Ja będę czekał. Będę czekał tak długo jak będzie trzeba. Wierzę, że kiedyś
będziesz przy moim boku – powiedział loczek przez łzy. Skrzywdziłam najlepszego
przyjaciela jakiego miałam. Stanie tam dłużej byłoby dla mnie za trudne. Musnęłam
ustami jego policzek i oddaliłam się w stronę domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Kate kiedy wyjeżdżamy? – rzuciłam sucho <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">- Jutro popołudniu – zwięźle mi
odpowiedziała. Jej wzrok był smutny i pełny zrozumienia. Wiedziałam, że muszę
jej wszystko opowiedzieć, lecz postanowiłam z tym poczekać aż emocje trochę
opadną. Poszłam na górę się pakować, a następnego dnia wsiadłam do auta, by
zacząć wszystko od nowa i zapomnieć o najcudowniejszych momentach swojego
życia. O miłości, tak wielkiej, że musiała być tą jedyną na miliard. Lecz życie
to nie bajka, ani komedia romantyczna gdzie wszystko zawsze się dobrze kończy.
Teraz czas zmienić priorytety, bo w to, że kogokolwiek innego mogłabym tak
pokochać nie wierzyłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">----------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ej autor nie powinien płakać przy własnym
dziele, prawda? Pech. Włożyłam w to najwięcej emocja jak tylko umiałam i to
chyba dlatego. Proszę, nie znienawidźcie mnie za ten rozdział. Obiecuję, że to
jeszcze nie koniec. Co za zaskoczenie prawda? Mam parę wizji na ciąg dalszy, ale nie wiem
która jest najlepsza, więc jak macie jakieś specjalnie życzenia co do losów
naszych bohaterów czy pomysły to dawajcie mi znać, najlepiej na gg – 38787924,
albo w komentarzach. Jak coś to mam też twittera @GabrielleMutz. Nie, jakoś nie
chcę się pod tym rozdziałem rozpisywać, przepraszam. Jejku mimo że to fikcja,
którą na dodatek sama stworzyłam to jakoś mi tak smutno się zrobiło. No cóż,
takie życie. Jak zawszę proszę o komentarze i za wszystkie dziękuję. To dla was
tu jestem i niewyobrażalnie się cieszę, że to co kocham się komuś podoba.
Trzymajcie się ciepło. Buziaki <3 <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Gabrielle
</span><span style="background: white; color: #4bacc6; font-size: 12.0pt; line-height: 115%; mso-themecolor: accent5;">♥</span><span style="background: white; font-family: "Comic Sans MS"; font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-83781950453118556142012-04-05T09:43:00.000+02:002020-09-12T20:22:43.361+02:00nowy, stary chłopak<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział 8<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A więc moja droga, ja naprawdę nie chcę się
zachowywać jak jakaś upierdliwa, sztywna mamuśka. Zresztą wiesz, że taka nie
jestem i nigdy się nie czepiałam. Ale teraz przesadzasz. Ja rozumiem, że masz
swoje życie, tego tam – wskazała głową na Zayna, którego ciągle było widać z
okna, jak stoi pod domem – a my nie jesteśmy twoją prawdziwą rodziną i nie mamy
prawa wymagać, żebyś spędzała z nami czas. Ale jest mi najzwyczajniej w świecie
przykro, że ostatnio traktujesz ten dom jak hotel. Nie opuszczasz się w nauce i nie ma z tobą,
jak to się ładnie mówi, problemów wychowawczych, więc nie powinnam mieć
pretensji, ale zastanów się nad tym. – skończyła smutno. Naprawdę zraniłam
kobietę, która przecież stała się dla mnie jak matka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Kate, przepraszam. Po prostu wreszcie
poznałam kogoś, kto sprawia, że czuję się najważniejsza i znowu się uśmiecham.
Wiem, że nie było okazji wcześniej o tym porozmawiać, ale ja się pierwszy raz
się poważnie zakochałam. To nie są jakieś tam nic nie znaczące spotkania.
Rozumiesz? Próbuję go poznać, dowiedzieć się jak najwięcej, bo tak krótko się
znamy... I wiesz co? Chciałabym, żebyś też go poznała. W końcu każda mama chce
poznać chłopaka swojej córki, prawda? – nic nie odpowiedziała tylko mnie mocno
przytuliła, a łzy wzruszenia płynęły jej po policzkach. To nie tak, że moja
prawdziwa rodzicielka nie była dla mnie ważna, bo też ją kochałam i za nią
tęskniłam. Ale nikt wcześniej nie interesował się mną tak bardzo jak Kate. Dla
nikogo chyba nie byłam aż taka ważna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wiesz co? Mam pomysł. A co ty na to,
żebyśmy w czwórkę pojechali w weekend do naszego domku nad morzem w Dover?
Tomowi przydałoby się trochę odpoczynku, bo ostatnio ciągle pracuje, a przy
okazji poznalibyśmy tego twojego Zayna – zaproponowała, a ja zaczęłam skakać
pod sufit. Miałam nadzieję, że w tym czasie mój gwiazdor nie ma żadnych
wywiadów, koncertów, czy spotkać z fanami. Cały dwa dni z nim to by było
spełnienie marzeń. Jeszcze raz mocno uściskałam przyjaciółkę i chciałam już
biec na górę, żeby zadzwonić do Zayna, kiedy zobaczyłam jak dopiero teraz,
powoli oddala się w stronę domu. Nie zważając na deszcz wybiegłam z domu.
Ubranie momentalnie się do mnie przykleiło, a makijaż rozmazał na całą twarz.
Wołałam chłopaka najgłośniej jak umiałam, ale on mnie nie słyszał. Ostatkiem sił
dobiegłam do niego i wskoczyłam mu na plecy, jednocześnie zasłaniając oczy. Gwałtowanie
się odwrócił i już chciał bronić przed ,,napastnikiem” , ale kiedy zobaczył, że
to ja szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Słuchaj mnie uważnie. Bo gadałam z Kate i
ona chcę cię poznać. No i ja też chciałabym spędzić z Tobą trochę czasu.
Częściej przebywam z Harrym niż z Tobą i bardzo chcę to zmienić. No i ona mnie
zapytała czy nie chcielibyśmy jechać z nimi do domku w Dover na weekend. Proszę
, nie mów że masz jakieś plany. –
wystrzeliłam jak z karabinu<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ogólnie rzecz biorąc to mam – odpowiedział,
a cały mój entuzjazm natychmiast zniknął. No tak, trzeba się przyzwyczaić, że
mam chłopaka z napiętym grafikiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Rozumiem, no nic, to ja już pójdę –
powiedziałam i ze łzami w oczach odwróciłam się w stronę domu. Jednak on złapał
mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Spojrzałam w te cudowne oczy
znajdujące się parę centymetrów ode mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zaplanowałem sobie spędzić te 2 dni z
najcudowniejszą dziewczyną na świecie. – wyszeptał mi do ucha, a moje serce
zaczęło bić z prędkością światła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Umówiliśmy się, że spakuję się rano i od razu
po szkole, czyli koło czternastej, przyjdę pożegnać się z resztą chłopaków. W
sumie to nie wiedziałam po co, bo przecież to tylko dwa dni, no ale Zayn
nalegał, a ja nie umiałam mu odmawiać. Gdy zadzwoniłam do drzwi długo nikt nie
otwierał. Stałam tam i stałam z dobre pięć minut. W końcu usłyszałam głośne
zbieganie po schodach i po chwili zobaczyłam zaspaną buźkę Harrego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> - No
hej mała. Zayn się właśnie gdzieś pakuje. Nie chciał mi powiedzieć gdzie
jedzie. Więc jak widzisz nie będzie miał dziś dla Ciebie czasu. Ale głowa do
góry, zabieram Cię na lody, a potem do kina. Na starego, dobrego Hazzę zawsze
możesz liczyć. Tylko się ogarnę bo tak jakby spałem. – paplał jak najęty nie
dając mi dojść do słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dzięki, to naprawdę miłe z Twojej strony.
Tylko tak się składa, że Zayn jedzie ze mną na weekend nad morze. Wiesz, chcemy
pobyć trochę czasu razem. A jeszcze plaża, zachody słońca, szum fal, brzmi
romantycznie, co nie? Już nie mogę się doczekać. Co on tam tak długo robi, Zayn
kochanie, czekam tu na Ciebie – zawołałam. Spojrzałam ostatni raz na loczka. Patrzył na
mnie z wyrzutem ? Nie, coś mi się musiało przewidzieć. Nie zaprzątając sobie
nim głowy wbiegłam na górę w poszukiwaniu mojego mulata. Znalazłam go w
łazience, przed lustrem, poprawiającego swoją czarną czuprynę. Przyglądałam mu
się z rozbawieniem, a on był tak zaabsorbowany czesaniem, że nawet mnie nie
zauważył. Podeszłam cicho na palcach i szybkim ruchem poczochrałam fryzurę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Który to? Zabiję ! – zawołał wkurzony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Po prostu tak mi się bardziej podoba,
słońce. Nie możesz być taki ulizany. A ten żel, po co ci go aż tyle? Koniec z
tym. Ja zrobię z tobą porządek – oznajmiłam wyrzucać pojemniczek z lepką mazią
do kosza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej no, co ty robisz kobieto! Ogarnij się.
Przecież ja muszę świetnie wyglądać. To znaczy i tak jestem boski, ale
potrzebuję wysokiej fryzury. Nie dam Ci się zgnębić. – zawołał a ja się
zaczęłam mu śmiać prosto w twarz. Zrobił groźną minę i pewnie byłabym już cała
mokra, czy coś w ten deseń, ale szybko zbiegłam na dół, zanim zdążył mnie
złapać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Harry, broń mnie – krzyknęłam. Dziwne,
chłopak ciągle stał w tym samym miejscu w którym go zostawiłam . Złapał
mnie za rękę i wsadził do szafki pod
zlewem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- I tak cię znajdę. Lepiej się bój kochana.
Zemsta będzie krwawa. Jeszcze nikt nie był taki okrutny, żeby wyrzucić mój żel
do włosów. Ten świat zwariował. – krzyczał na całe mieszkanie Zayn, a ja
wybuchnęłam śmiechem, zdradzając miejsce
swojej kryjówki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No już, dobrze, dobrze. Zemścisz się, ale
jak dojedziemy. Musimy iść, bo Kate nas zabije. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Na razie Ci odpuszczę, ale nie znasz dnia,
ani godziny, kiedy się zemszczę. Mój żel do włosów …– marudził Zayn, a dwa
skaczące ogniki w jego oczach się do mnie złowrogo śmiały. – No to ja idę po
rzeczy i wychodzimy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Yyy Zayn, ale my jedziemy na dwa dni, nie
na dwa miesiące – śmiałam się z chłopaka, ale on mi tylko pokazał język i poszedł
w stronę drzwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej a jakieś pożegnanie czy coś ? – zawołał naburmuszony
Hazza. No tak, zupełnie o nim zapomniałam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">– Będę za Tobą tęskniła, wariacie – szybko
podbiegłam do chłopaka i dałam buziaka w policzek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No i to mi się podoba – odpowiedział
zadowolony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ja też będę tęsknił, stary – dorzucił Zayn.
Mimo ostatnich pretensji spowodowanych moją osobą, chłopcy dalej byli dla
siebie bardzo ważni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Oj Zayn, chodź zrobić misia – krzyknął
Hazza i przytulił mojego chłopaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Bo teraz ja będę zazdrosna – ledwo to
powiedziałam, a już chłopcy byli przy mnie. W tej samej chwili do domu wrócili
Niall, Louis i Liam <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ooo zbiorowe przytulanie !Ja to wiem kiedy
przyjść – krzyknął Lou i tym razem już piątka chłopaków mnie dusiła. Gdy w
końcu udało mi się uwolnić, pożegnałam się z wszystkimi i poszliśmy w stronę
domu, gdzie moi opiekunowie już czekali gotowi do drogi. Usiadłam koło Zayna i
położyłam głowę na jego ramieniu. Kate powiedziała, że będziemy jechali ponad
dwie godziny, więc postanowiłam się zdrzemnąć. Przymknęłam oczy, a chłopak
zdjął swoją bluzę i mnie nią przykrył. Jak dobrze było tak po prostu przy nim
być. Nie zasłużyłam na takie szczęście. Tak wiele dziewczyn chciałoby być na
moim miejscu. Tak wiele z nich nocami śniło o tym, że któregoś dnia to one będą
tak beztrosko trzymały go za rękę. Ale padło na mnie. Nie wiedziałam jak się
odwdzięczę losowi, za taki skarb. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Miejsce do którego dojechaliśmy było
bajeczne. Niby nic takiego, mały, drewniany domek z tarasem, praktycznie na
samej plaży. Ale właśnie w tej zwyczajności była magia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No to co dzieciaki, podejrzewam, że
będziecie chcieli mieć pokój razem, co nie ? To wasz będzie ten po lewej. Tylko
grzecznie mi tam – oznajmił Tom. Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale w
sumie to nie miałam nic przeciwko. Zostawiliśmy tam swoje rzeczy i od razu
postanowiliśmy iść na spacer. Tak dawno nie byłam nad morze. Cudownie było
znowu wdychać to specyficzne powietrze i wpatrywać się ogromny, wszechwiedzący
błękit. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- O czym tam myślisz ? – chłopak z zaciekawieniem mi się przyglądał<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zastanawiam się co z nami będzie. Ciągle
mówię, że chcę Cię lepiej poznać, że za mało o Tobie wiem, a gdy już przychodzi
co do czego to nie wiem o co pytać. Chyba to po prostu wyjdzie z czasem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Też tak myślę. Klara… ja zdaję sobie w
pełni sprawę, że to wszystko dzieje się bardzo szybko. Można by pomyśleć, że za
szybko. I nie chcę żebyś się przestraszyła i uciekła, ale… ja naprawdę wiążę z
Tobą moją przyszłość. Widzę nas razem za pięć, dziesięć, pięćdziesiąt lat. Nie
wyobrażam sobie, że kiedykolwiek mógłbym Cię stracić. Jesteś dla mnie wszystkim dziewczyno – nie
wyobrażałam sobie, że ten chłopak mówi mi takie słowa. Łzy popłynęły mi same po
policzkach. – Nie płacz, głupia – szepnął mi prosto do ucha. Chwycił mnie za
podbródek, tak że znowu widziałam te oczy. Patrzyły prosto w moje szare
tęczówki z taką miłością, ciepłem i podziwem. Pierwszy raz czułam, że jestem
dla kogoś całym światem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wiesz, że cię kocham ? – zapytałam. On się
tylko do mnie tylko łobuzersko uśmiechnął i mocno pocałował. Powinnam się już
do tego przyzwyczaić, ale czy to moja wina, że za każdym razem gdy to robił
kręciło mi się w głowie. W końcu się od siebie odkleiliśmy, a on na mnie
dziwnie spojrzał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A pamiętasz co Ci obiecałem ? – nie wiedziałam
o czym mówi. Przecząco pokręciłam głową, a on tylko przerzucił mnie przez ramię
i zmierzając w stronę morza wykrzyczał jedno słowo – zemstę !<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zayn, nie! No proszę Cię. Zrobię wszystko
co chcesz, ale postaw mnie na ziemię. Przecież Ty się boisz wody – darłam się w
niebogłosy, ale on pozostawał niewzruszony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- O nie kochanie, przy Tobie ja nie mam prawa się niczego bać. Może bym cię
nawet postawił, ale obietnica to obietnica. Obietnic nie można łamać. – mówiąc
to wbiegł do wody i ciągle trzymając mnie na rękach zanurzył tak, że na powierzchni miałam tylko głowę. Nie
mogłam mu tego puścić płazem. Zaczęliśmy się chlapać i gonić po brzegu jak
dwójka przedszkolaków. Myślałam, że on jest takim spokojny, milczącym wrażliwcem,
a okazało się, że ma też w sobie nieposkromione dziecko. A więc go poznawałam i
żadne słowa nie były do tego potrzebne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Po dość długiej pogoni postanowiliśmy wrócić
do domu. Byłam wycieńczona. Trzeba przyznać Zaynowi, że miał świetną kondycję.
A może to moja była tak słaba… Na stole leżała kartka od Kate, że przeprasza,
ale poszli już do sypialni i na nas nie czekali. Chłopak zrobił nam ciepłej
herbaty, a ja w tym czasie poszłam się umyć i przebrać w piżamę. Super, gdybym
wiedziała, że będę miała pokój z Zaynem, podejrzewam, że wzięłabym nieco inną
niż ta luźna w krowie łaty. Gdy chłopak mnie zobaczył wybuchnął głośnym
śmiechem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nawet nie próbuj niczego mówić –
ostrzegłam. W jednej chwili się uspokoił i podał mi kubek z moją herbatą.
Usiadłam koło niego na łóżku i powoli sączyłam gorący napój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Mogę mieć do Ciebie prośbę? – odezwał się
po dłuższej chwili. Spojrzałam na niego pytająco. – jedź z nami. Proszę.
Rozmawiałem z Twoimi nauczycielami. Do końca roku szkolnego został od naszego wyjazdu zostanie miesiąc.
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że z tą końcówką materiału sobie poradzisz, a jak
coś to my mamy to już przerobione. Nie chcę być bez Ciebie tak długo. Chodź
zwiedzać ze mną świat i przeżyć przygodę życia. To będzie niesamowite. Tyle
nowych ciekawych miejsc, na nas czeka i prosi żeby je odkryć. Uzgodniliśmy z
organizatorami koncertów, że wieczory będziemy mieli wolne. Podobno wszystko
jest najpiękniejsze po zmroku, więc to chyba dobrze. Proszę, nie pozwól mi
umrzeć z tęsknoty. Tak, wiem że to
tandetnie brzmi, ale nie wyobrażam sobie dnia bez Ciebie, a co dopiero trzy
miesiące. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Czy ty naprawdę do cholery musisz mnie parę
razy dziennie wzruszać. Jeśli tylko Kate się zgodzi, to oczywiście, że z Tobą
pojadę. Nawet nie wiesz jak się martwiłam, co tak długo bez siebie zrobimy. Ale
jesteś pewien, że to nie będzie jakiś problem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jakby był to bym Ci tego nie proponował. No
a teraz co robimy? Wiem, przywiozłem fajny film. Obejrzymy? – nie czekając na
odpowiedź wyciągnął z torby płytę i laptopa. Włączył jakiś horror. Nie lubiłam
takich filmów. Nawet nie chodzi o to, że ich samych się bałam, ale raczej mojej
wyobraźni po nich. No ale skąd Zayn miał o tym wiedzieć. Udając zainteresowaną,
położyłam się na jego ramieniu i przymknęłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy
zasnęłam. To była pierwsza noc kiedy nie ani przez chwilę nie dręczyły mnie
demony przeszłości. Wszystko dzięki temu cudownemu brązowookiemu. Byłam
szczęśliwa i bezpieczna. Gdyby tylko nie to dziwne przeczucie, że za niedługo wszystko
się pokomplikuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Tak jak Iza wam przekazała, nie miałam jak
dodać wczoraj rozdziału, za co bardzo was wszystkich przeprasza. Mam nadzieję,
że mi wybaczycie. Hahahahaha ,,Wasza Królowa Pióra Gabrielle” - popłakałam się ze śmiechu Izu (jak ktoś nie
wie o co chodzi, to o komentarz pod ostatnim rozdziałem). Chyba trochę
przegięłaś kochana, następnym razem poproszę Oldzię ;p No i jak wam się podoba?
Ja w sumie nie wiem… Specjalnie na życzenie Oli dałam dużooo Zayna ;p Jeszcze
jakieś specjalne zamówienia ? ; ) Dziękuję za komentarze i proszę o dalsze ; )
Ostatnio moja kumpela mi powiedziała, że nie powinnam odpowiadać na każdy
komentarz, ale ja po prostu każdej jednej osobie, która napisze choć słówko
jestem straszne wdzięczna i muszę osobno podziękować. Nawet jeśli kiedyś
przyszłyby takie piękne czasy, że miałabym powiedzmy po 40 komentarzy (taa,
łudź się nadal naiwna dziewczynko) to będą odpisywała każdej osobie. Uwaga,
uwaga w następnym rozdziale będzie to co od dawna zapowiadam. Ogłaszam koniec
sielanki (Aleksja mnie zabije) ! No ale tak jak już pisałam, życie to nie
bajka, a to opowiadanie to nie fantastyka (tak na marginesie, w przeciwieństwie
do mojej książki ;p) Standardowo gg – 38787924 i twitter - @GabrielleMutz. Żeby
nie pisać tego za każdym razem to zrobię zakładkę z kontaktem, tylko jeszcze
nie za bardzo wiem jak. No ale kiedyś takie coś widziałam na innym blogu, więc
na pewno się da. Dobra to by było na tyle. A tak swoją drogą to ciekawa jestem
ile z was czyta te moje nudne, długie wpisy pod rozdziałami… No nieważne.
Kocham was <3 Buziaki<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gabrielle<span style="color: #4bacc6;"> </span></span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-90335213473705132532012-04-04T09:37:00.002+02:002020-09-12T20:22:43.445+02:00Nowe wyzwania<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział 7 <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jeszcze nigdy się tak nie stresowałam jak
tego dnia. Uzgodniłam z Harrym, że nie ma sensu jechać pod ośrodek i spotkamy
się pod moim domem. Układałam sobie w głowie przemowę, ale w takich sytuacjach
zapomina się wszystkich słów i trzeba po prostu mówić prosto z serca. Nie wiedziałam
o tej dziewczynie prawie nic. Miała na imię Martha. Mieszkała na tej melinie co
najmniej od dwóch miesięcy. Przynajmniej wtedy ośrodek się o niej dowiedział.
Chciano jej pomóc, wyciągnąć z nałogu, ale ona się nawet do nikogo nie odzywa.
Pogrążona w swoim własnym świecie, zagubiona dusza, żyjący w narkotykowym
amoku. Nie, nie wiedziałam jak do niej dotrzeć. Czerwony motor podjechał pod
moje drzwi. Cieszyłam się, że chłopak
będzie tam ze mną. Nie dałabym sobie rady sama. A przy nim czułam się jakoś tak
spokojnie. Zdecydowanie mnie do siebie przekonał. Niesamowite jak wiele jeden
dzień może zdziałać. Od razu do niego wybiegłam, a on na mój widok lekko się
uśmiechnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No hej mała i jak się trzymasz? – zapytał
przytulając mnie na powitanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Siema. Nie wiem, oj Harry boję się. No ale
jak ty jesteś ze mną to powinno być okey. Dziękuję ci, nawet nie wiesz jak
wiele to dla mnie znaczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie ma sprawy. Dla ciebie wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo szum
silnika i tak zagłuszyłby moje słowa. Droga do ,,domu” Marthy była długa i
przerażająca. Prowadziła przez jakieś ciemne zaułki, wąskie, brudne uliczki,
dzielnice biedy… Nie wiem, czy to była najkrótsza trasa, czy może chłopak
chciał mnie uświadomić na czym polega ten wolontariat. Po prawie godzinie
dotarliśmy na obrzeża Londynu. Puste, ceglany rozwalające się rudery, w których
pewnie kiedyś kwitło życie. Odruchowo chwyciłam Harrego za rękę. Tak bardzo się
bałam. Wiedziałam jednak, że muszę tak wejść sama. Jeśli dziewczyna ma mi się
zwierzyć to nie może tam być tego loczka. Puściłam go i z mocno bijącym sercem
weszłam do środka. Przez jakiś czas błądziłam pomiędzy różnymi pomieszczeniami
i gdy już straciłam nadzieję, że Martha tam jest zobaczyłam dziewczynę zwiniętą
w kłębek w kącie. Wpatrywała się pustymi oczyma przed siebie i trzęsła jakby
miała chorobę sierocą. Obok niej leżała opaska i strzykawka. Mimo że na pewno usłyszała moje kroki, nawet
się nie odwróciła, ciągle wpatrując w ten samym punkt. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Cześć jestem Klara, a Ty ? – wiedziałam, że
to pytanie jest głupie a ona mi na pewno nie odpowie, ale w tej chwili tak jak
się spodziewałam wszystkie słowa uciekły. Milczałyśmy tak może dziesięć, może
piętnaście minut. Wyglądała naprawdę przerażająco. Czarne, przetłuszczone włosy
opadały na jej szarą twarz, a pod małymi, ledwo widocznymi oczyma były dwa
wielkie wory. W końcu zebrałam się w sobie, a mój głos wypełnił całe
pomieszczenie. – Wiesz kim jestem i wiesz po co tu przyszłam. Dziewczyno, chcę
ci pomóc. Oczywiście możemy sobie tak posiedzieć, pobędę tu jeszcze z pół
godziny dla picu, a potem odhaczę cię w swoim grafiku i pójdę pomagać innym
ludziom, którzy tą pomoc przyjmą. Tylko ja naprawdę chcę się dowiedzieć czemu
tu jesteś, po co to robisz. Z takiego zwykłego, ludzkiego wścibstwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- moi rodzice się rozwiedli – wyszeptała
zachrypniętym głosem. Musiała go naprawdę bardzo długo nie używać. Gdy
usłyszałam powód jej ucieczki z domu i teraźniejszego stanu to chciałam jej już
coś powiedzieć i niekoniecznie byłoby to miłe. Moi rodzice też się rozwiedli, z
ojcem nie miałam żadnego kontaktu. Jednak się trzymałam i nie robiłam nawet
żadnych scen. Może dlatego, że byłam obok rodziny, w swoim pokoju,
niezaangażowana w ten cały teatrzyk. Ale dobrze, spokojnie. Jak nawiązałam z nią
kontakt to nie mogę teraz go stracić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Rozumiem Cię, musi Ci być bardzo trudno.
Opowiesz mi o tym? – tak jak mnie uczył Harry. Wykazywać współczucie,
opanowanie i pełne zainteresowanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Moja mama ma firmę. Jesteśmy bardzo bogaci.
Mieszkałam jakieś 20 minut stąd na
osiedlu willowym. Pewnego dnia, kiedy wracałyśmy z mamą z zakupów zastaliśmy
ojca z jakąś ździrą. Widziałam to. Spakowałam się i uciekłam. Nie chciałam na
niego patrzeć. Jak on to mógł zrobić mamie. Ona była dla niego taka dobra. Na
początku miałam plan żeby zostać tu tylko jedną noc, a potem pojechać do mojej
cioci do Manchesteru, ale wtedy spotkałam Lucasa. Namówił mnie. Wciągnęłam
jeden raz. Potem drugi. W końcu przerzuciłam się na strzykawki. Cudowne
uczucie. Chwila i wszystkie problemy znikają. Jesteś wolna z dala od tego
chorego świata. Możesz wtedy robić co chcesz, co ci się podoba. Żadnych
ograniczeń. – opowiadała z taką fascynacją, a jej oczy na chwilę się
zaświeciły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ale nie rozumiesz, że się tym niszczysz?
Proszę Cię, chodź ze mną, pomożemy Ci. Wszystko wróci do normy. Jeśli tylko
będziesz chciała pojedziesz do ciotki. Uwolnisz się i zaczniesz nowe życie.
Tylko daj sobie pomóc – prosiłam dziewczynę. Nie, nie wiedziałam co z nią
zrobić. Czułam się taka nieporadna, jakbym błądziła we mgle. A skoro ja miałam
takie poczucie, to co dopiero musiało się dziać w jej sercu i umyśle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ale po co? Daj mi jeden powód. Nie mam
żadnych większych perspektyw, planów, talentów. Jestem jednym szarym
człowieczkiem, po którym nawet nikt nie będzie płakał. Jesteście śmieszni.
Gonicie nie wiadomo za czym. Za karierą, za sukcesami. Dążycie do jakiś
wytyczonych celów, przeskakując wysokie poprzeczki. Dla pieniędzy, dla szacunku
innych ludzi, dla własnego samozadowolenie. A gdy nadejdzie koniec, gdy to
wasze spełnione życie na poziomie będzie dobiegało kresu, co was z tego
przyjdzie ? Co wam zostanie? Nic. Ja przynajmniej mogłam mieć to uczucie
wolności. Tego cholernego, wyimaginowanego szczęścia. Tak, nie latałam naprawdę
z jednorożcami, nie byłam w zielonej krainie o zamazanych krawędziach, gdzie
wszyscy się do mnie uśmiechali. Ale gdy myślałam, że tam jestem czułam się
szczęśliwa. A chyba właśnie o to w życiu chodzi. Zawsze dąż w do szczęścia i do
niczego więcej – mówiąc te słowa osunęła się po ścianie. Spanikowałam. Zaczęłam
wołać Harrego, który po chwili przybiegł. Zadzwonił po pogotowie, ale
dziewczyna już nie żyła. Musiała się zaćpać zanim jeszcze przyszłam. Moje łzy
kapały prosto na jej twarz, która znowu się uśmiechała. Gdy przyszli sanitariusze
Harry lekko osunął mnie od zwłok dziewczyny i wyprowadził z rudery. Nic nie
mówił. Ani słowa. Wsiedliśmy na motor. Nie wiedziałam gdzie jedziemy. Nie
miałam siły zapytać i w tej chwili nie za bardzo mnie to interesowało. Chciałam
po prostu jak najszybciej uciec z tamtego miejsca. Może jednak nie powinnam być
wolontariuszką. Może się do tego nie nadaję. Podjechaliśmy pod dom chłopaków. Harry
usadził mnie na kanapie i podał kubek ciepłej herbaty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Mogłam ją uratować. To moja wina–
wyszeptałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie mów nawet takich głupot. Nie
wiedziałaś, niby skąd miałabyś wiedzieć. I tak jej pomogłaś. Byłaś przy niej
gdy umierała. Nie została w tej chwili sama w tej pustej, zimnej, śmierdzącej
melinie. Miała drugiego człowieka. Dałaś się najwięcej jak mogłaś. – jego głos
był opanowany i zdecydowanie pomógł mi się uspokoić. Gdyby ktoś mi jeszcze
przedwczoraj powiedział. że Harry jest wrażliwym, mądrym człowiekiem o gołębim
sercu, to bym go obśmiała. A teraz nie wyobrażałam sobie nikogo innego kto
mógłby mnie pocieszać i wspierać. Myślę, że nawet Zayn by sobie z tym nie
poradził tak dobrze. Oparłam głowę na ramieniu przyjaciela i tak po prostu
siedzieliśmy. Nie było teraz miejsca na słowa, musiałam poukładać sobie
wydarzenia z tego dnia i słowa Marthy. Dziwne, że mimo tak złego stanu
zachowała świadomość umysłu. ,,Zawsze dąż do szczęścia i do niczego więcej” –
te słowa ciągle krążyły po mojej głowie. czy ja teraz byłam szczęśliwa?
Szukając odpowiedzi na to pytanie nawet nie zauważyłam kiedy moje oczy się
zamknęły i zapadłam w głęboki sen. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Obudziły mnie jakieś głośne dźwięki.
Otworzyłam oczy. Leżałam na torsie Harrego, mocno otoczona jego ramieniem.
Chłopak też spał. W tym samym czasie do
pokoju wbiegła reszta zespołu z Zaynem na czele. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ehmm….czy ja przypadkiem w czymś wam nie
przeszkodziłem? – zapytał mocno zdezorientowany mulat. Szybko się ogarnęłam i
oderwałam od Harrego. Co mnie napadło, żeby tak koło niego spokojnie leżeć.
Masz przecież Zayna, nie zapominaj o tym – powtarzałam sobie w głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Bo dziś miałam ciężki dzień i po prostu
zasnęłam. Wszystko Ci opowiem, tylko się już na mnie nie gniewaj. –
powiedziałam i na przeprosiny obdarowałam go bogatym pocałunkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No, no, no jeśli za takie błahostki mnie
tak przepraszasz, to jestem ciekawy co, jeśli zrobiłabyś coś naprawdę złego – roześmiał się chłopak<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Obiecuję, że się nie dowiesz – znowu do
niego przylgnęłam. Tak bardzo kochałam zapach jego perfum, jego czekoladowe
oczy, wysoką czuprynę, wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej no, ale co to się ma być ? Że my mamy tu
niby tak siedzieć i patrzeć jak się migdalicie. To już przesada. A Ty Harry tak
się w nich nie wpatruj, bo jeszcze naprawdę sobie coś pomyślimy. Idziemy
gdzieś. Już. Nie będziemy siedzieć w domu jak stare dziadki – postanowił za nas
wszystkich Louis. Zerknęłam na loczka. Na jego bladych policzkach widniały dwa
czerwone rumieńce. Ale to na pewno dlatego, że Lou pierzył takie głupoty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A co proponujesz ? Ja w sumie mam jeszcze z
dwie godziny, bo o 20 powinnam być w domu. W końcu to środek tygodnia, a ja
odkąd was znam to tylko tam sypiam. Nie zdziwiłabym się gdybym dostała od Kate
jakiś szlaban. W odpowiedzi usłyszałam tylko szybkie - niespodzianka – i wszyscy wpakowaliśmy się
do samochodu. Całkiem obiektywnie mogę stwierdzić, że ten świat nigdy nie
widział gorszego kierowcy niż nasz kochany Lou. Chłopak nie przejmował się tym,
czy to jeszcze droga, czy już krawężnik, czy ograniczenie jest do 40 czy do
140, nie mówiąc już o rozróżnianiu czerwonego i zielonego światła. Gdy po 10
minutach się zatrzymaliśmy obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wsiądę z nim do
jednego samochodu. Miejscem do którego nas przywiózł był cyrk. No tak, cały
Lou. Co prawda nie mieliśmy biletów, no ale miejsce dla One Direction przecież zawsze się znajdzie.
Tak, to była właśnie jedna z niewielu zalet sławnych przyjaciół. Usiedliśmy w
pierwszym rzędzie, praktycznie przy samej arenie. Na środek wyszedł tłum
klaunów, akrobatów, słonie, mimowie, no i wysoki, gruby mężczyzna we fraku,
który wszystkich zapowiedział. Siedziałam, jak nietrudno się domyśleć, między Zaynem a Harrym. Bawiliśmy się naprawdę
świetnie. Odwiedzenie takiego miejsca to była dla mnie ogromna frajda,
szczególnie że ostatnio w cyrku byłam jako dziesięciolatka. Praktycznie każda
minuta występu była przeze mnie i Harrego komentowana. Nieraz się zdarzyło, że
w tym samym momencie mówiliśmy to samo, co doprowadzało wszystkich do jeszcze
większego śmiechu. Zayn przyglądał nam się rozbawiony, ale nic nie mówił. Od
czasu do czasu tylko chwycił mnie za rękę, czy objął ramieniem, żeby pokazać,
że to jego jestem. Nie rozumiałam na jakiej podstawie jest zazdrosny. Racja,
dogadywałam się z Harrym jak z nikim innym i miałam nawet wrażenie, że znam go
lepiej niż Zayna. Ale to właśnie z tym mulatem łączyło mnie to silne uczucie, którego
nie czułam nigdy wcześniej. I to jemu zawdzięczałam życie. Gdyby nie on,
leżałabym teraz w zimnej szufladzie, kto wie czy nie obok Marthy. Niespodziewanie
podszedł do mnie ten sam mężczyzna, który zapowiadał cyrkowców. Wziął mnie i
Harrego za rękę i wciągnął na arenę. Spojrzałam przestraszonym wzrokiem na
Zayna, ale on tylko się uśmiechnął, dodając mi odwagi. Ogólnie chodziło o to,
że zostaną urządzone takie mini kalambury dla widowni. Kategoria filmy i
kreskówki. Wylosowałam karteczkę i pokazałam ją Hazzie Duże, drukowane litery
ułożone były w 1 słowo – TITANIC. Świetnie. Spojrzeliśmy na siebie
porozumiewawczo i już wiedziałam jak to pokażemy. Stanęłam na jednym ze
schodków i wychyliłam się do przodu, a chłopak stanął za mną i złapał mnie za
ręce. Zamknęłam oczy, a Harry wydawał
dźwięki szumu morza. Od razu odpowiedni tytuł został wypowiedziany przez
widzów. Mój wzrok zatrzymał się na chwilę na Zaynie. Zdecydowanie mu się do
wszystko nie podobało, choć udawał, że jest dobrze. Na szczęście następny tytuł
był zupełnie inny - ,,Tom i Jerry” . Biegałam po całej arenie, uciekając przed
złym ,,Tomem” co chwila podkładając mu nogę. Na ten pomysł było już trudniej wpaść, więc gdy w końcu
znalazł się ktoś, kto rozszyfrował nasz tok rozumowania byliśmy zbyt zmęczeni,
by zostać w centrum uwagi. Występy potrwały jeszcze może z pół godziny.
Wychodząc ciągle nas ktoś zaczepiał i prosił chłopców o autograf, czy wspólne
zdjęcie. To była właśnie to gorsza strona ich popularności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No dobra chłopcy, to było bardzo miło, ale
ja idę do domu. Nie, nie ma mowy, żebyś jeszcze kiedykolwiek był moim kierowcą
Lou, ja chcę żyć <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To ja chętnie pójdę cię odprowadzić –
zaoferował się Zayn. W sumie to się bardzo ucieszyłam, bo na palcach jednej
ręki mogłam zliczyć ile razy byliśmy sami. Tak mało o nim jeszcze wiedziałam,
tak bardzo był mi obcy mimo że, jednocześnie najbliższy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- A to może ja pójdę z wami. W sumie chętnie
się przejdę – nagle wypalił Harry. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie obraź się, ale chciałabym pobyć z moim
chłopakiem trochę sam na sam. Jak chcesz to ja jestem pewna, że Liam ci
potowarzyszy – odpowiedziałam biorąc Zayna za rękę. Chciałam mu tym pokazać, że
to on jest najważniejszy. A po za tym musiałam poruszyć temat jego zazdrości.
Nie chciałam żeby cokolwiek się między nami popsuło, tym bardziej że jeszcze
nie do końca się zaczęło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Na
początku rozmawialiśmy z Zaynem o bieżących sprawach. Ja mu opowiedziałam
wszystko o wolontariacie, o dzieciakach, o dzisiejszy dniu… Chyba dopiero teraz
zrozumiał dlaczego byłam taka przybita. Potem długo słuchałam anegdot z tras koncertowych i planów na najbliższy
czas. Chłopcy za dwa tygodnie wyjeżdżali na tourne. Nie wyobrażałam sobie tego,
ale Zayn obiecała, że jeszcze wrócimy do tego tematu. W końcu jednak musiałam
poruszyć sprawę Harrego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zayn ja to widzę. Ten wzrok, gdy choćby
zamienię słówko z Harrym. Musisz mi zaufać, bo inaczej nic z tego nie będzie. –
spojrzał na mnie spod łba. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No ale jak jesteś taka spostrzegawcza to na
pewno też zauważyłaś jak on na ciebie patrzy. Boję się, że mi do niego
uciekniesz. Wiem, że znamy się tak krótko, ale nie przeżyłbym tego. Tak jestem
zazdrosny. Jestem cholernie zazdrosny, bo wreszcie mam o kogo. Harry zawsze
taki był. Wszystkie go wybierały. I nie ważne czy to były moje znajome, czy
któregokolwiek z chłopaków. Praktycznie zawsze kończy się tym samym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ale ja nie jestem taka jak one. Pamiętaj o
tym. Widzę tylko jedną osobę. I jest nią pewien mulat, który tak mi zakręcił w
głowie, że… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-… że jak tak dalej będzie to za niedługo dostaniesz szlaban – dokończyła kobieta stojąca za mną. Szybko pożegnałam
się z chłopakiem i udałam się do domu, wysłuchać kazania Kate.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-----------------------------------------------------------------------<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Jednak równowaga w przyrodzie musi być. O ile
poprzedni rozdział, nie wiem czemu, mi się podobał, to ten moim zdaniem jest do
niczego -.- Taki jakiś nudny i sztywny. W następnych postaram się
żeby było ciekawiej no i chyba w większym stopniu wprowadzę resztę chłopków. A
Wy co myślicie ? Już wiem co zrobię z Harrym. Wymyśliłam to tak, żeby wszystkich
zadowolić ; ) Przynajmniej taką mam nadzieję... Znowu proszę o komentarze. Na 68
osób, które tu wczoraj weszły były tylko 3 wpisy. Dziękuję Van, Aleksji i
Oldze, że mnie tak wspieracie i na pewno będę pisała dalej, choćby tylko dla
was, ale bardzo bym się ucieszyła gdyby pod spodem było więcej opinii ; ) Jak
zawsze gg – 38787924 i twitter - @GabrielleMutz. No to tyle na dziś. Buziaki ;*
<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gabrielle<span style="color: #4bacc6;"> </span></span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span><br />
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;"></span><br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span style="color: black; font-family: 'Comic Sans MS';"><br />
PS. A widziałyście to - <a href="http://www.youtube.com/watch?v=m5RSc6OlmCg">http://www.youtube.com/watch?v=m5RSc6OlmCg</a> ?
^.^ Oglądałam to parę razy i ciągle się śmiałam :D Może i są zagłuszające
krzyki i słaba jakość nagrania, ale to ich zachowanie na scenie mnie rozbraja :D</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 14pt;"> </span><span style="color: black; font-family: 'Comic Sans MS';"><o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<br />
<div class="MsoListParagraph">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS';"><span style="line-height: 18px;"><br /></span></span></div>
</div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-40105672889960651582012-04-03T11:54:00.001+02:002020-09-12T20:22:43.528+02:00Nowe spojrzenie na nowych przyjaciół<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział
6 <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy wsiadłam do samochodu panowała bardzo niezręczna cisza.
Czułam cały czas na sobie wzrok chłopaka, co wcale nie było komfortowe. Skoro
mamy się teraz często widywać, to nie może tak być. Trzeba by z nim jakoś
zaczęć rozmowę. Pytanie tylko jak. Przy tym chłopaku jakoś odbierało mi mowę.
To było coś zupełnie innego niż z Zaynem. Zayna kochałam, tego byłam pewna, ale
co miałam do Harrego? To chyba za trudne pytanie. Z jednej strony strasznie mnie irytował, był
egocentryczny i zbyt pewny siebie. Nie, zdecydowanie to nie był ideał. Lecz
było w nim też coś, co sprawiało że czułam z nim jakąś więź. Odnosiłam wrażenie, że pod tą maską stworzoną
na potrzeby świata celebrytów kryje się ciepła, cudowna, wrażliwa osoba. Taka moja
bratnia dusza. Ale on mnie nawet nie lubił. Może był zazdrosny, że to na mnie
teraz chłopcy zwracają większą uwagę, bo jestem ,,nowa”? Bez żadnego słowa
odwiózł mnie pod dom. Rzuciłam suche cześć i poszłam w stronę drzwi. Nie,
zdecydowanie nie ogarniałam tego człowieka. Najpierw z takim entuzjazmem
oferuje podwózkę, a potem naburmuszony milczy, jakby mi robił łaskę. Ale nie
warto się tym przejmować. Zdecydowanie nie warto. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy następnego dnia przyszłam do szkoły pierwszą osobą którą
zobaczyłam był Charlie. Tak, to moje szczęście… Dopiero wtedy sobie
przypomniałam o wczorajszych zdarzeniach związanych z moim przyjacielem. Moja
głowa była zaprzątana kimś zupełnie innym.
No ale nie mogłam odkładać tej rozmowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Hej Charlie. Mogę usiąść ? – Nie odpowiedział mi, dalej
wpatrując się w jakiś martwy punkt na posadzce. Brak odmowy uznałam za zgodę. –
Ja nie wiedziałam, że Zayn jest sławny.
Myślałam, że to taka sama osoba jak ty czy ja, rozumiesz? Jest mi przykro, że
mogłeś tak pomyśleć. I przepraszam, że cię zraniłam. Wiem, że wcześniej dawałam
ci nadzieję na coś więcej niż przyjaźń, ale wszystko się zmieniło. Tak,
zakochałam się w nim. Nic nie mogę na to poradzić. Jedyne co mogę teraz zrobić
to prosić cię żebyś o tym wszystkim zapomniał i mnie nie zostawiał. Nie
wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś moim przyjacielem i nie chcę cię
stracić. Wiem, że nie od razu wszystko wróci do normy, ale może przynajmniej
możemy spróbować? – mozaika uczuć na twarzy chłopaka przyprawiała mnie o
jeszcze większe zakłopotanie. Widać było, że jest na mnie zły i zdawałam sobie
sprawę jak bardzo go skrzywdziłam. Dziwne, tam w Polsce nikt nie zwracał na
mnie uwagi, byłam jak powietrze, a tu łamałam serca. Z deszczu pod rynnę jak to
się mówi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zawsze możemy spróbować, jak się nie uda to trudno.
Widocznie tyle musi mi wystarczyć. I przepraszam za wczoraj. Nie chciałem tego
wszystkiego powiedzieć. I przeproś też swojego kolegę. – uśmiech, który tak
bardzo lubiłam znowu zagościł na jego twarzy. Co prawda było tam trochę
sztuczności, ale starałam się jej nie zauważać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nawet nie wiesz jak się cieszę Charlie. Jesteś najlepszym
przyjacielem jakiego mogłam sobie wymarzyć. Nie zasłużyłam na Ciebie. Kiedyś
jeszcze poznasz kogoś kto będzie Ciebie wart. Zobaczysz. No a teraz choć bo
zaraz się spóźnimy i Blackson nas zabije. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Weszliśmy do klasy równo z nauczycielem i zajęliśmy jedyną wolną,
pierwszą ławkę. Mężczyzna spojrzał na nas groźnie, ale się nie odezwał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No drodzy uczniowie. Mam dla was dobrą wiadomość. Nasza szkoła
postanowiła wziąć udział w akcji - ,,oddaj swój największy skarb – czas” .
Chodzi ogólnie o to, żeby przez miesiąc, a jeśli komuś się spodoba to dłużej, chodzić
na wolontariat do różnych ludzi i po prostu z nimi rozmawiać, lub gdy tego
potrzebuję pomagać przy drobnych sprawach. Są to różne osoby, ten ośrodek nie
ogranicza się do jednego rodzaju potrzebujących. Pod ich opieką znajdują się
ludzie nieuleczalnie chorzy, narkomanii, bezdomni, staruszki bez rodzin, dzieci
z domów dziecka, niedoszli samobójcy –
na tą ostatnią grupę lekko się wzdrygnęłam, ale zaciekawione spojrzenie sąsiada
z ławki kazało szybko się ogarnąć. Profesor tymczasem kontynuował swój monolog
– Jak was znam, to nikt się nie zgłosi. Wiem, że nie macie czasu na takie
rzeczy. No ale miałem obowiązek wam to przekazać. Jakby ktoś jednak był zainteresowany
to po więcej informacji niech podejdzie
do biurka po lekcji. No a teraz piszemy lekcja 32 temat:…. Już nawet nie
słuchałam. Ten program to jakiś znak. Ktoś mi pomógł, uratował życie, teraz
moja kolej. Już nie mogłam się doczekać. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe. Ci
ludzie często są zamknięci i chęć pomocy odbierają jako atak. Wiem o tym aż za
dobrze. Ale mimo to chęć niesienia
pomocy i odwdzięczenia się za swoje życie była o wiele większa niż strach, czy
dam sobie radę. Równo z dzwonkiem prawie podbiegłam do biurka nauczyciela.
Dowiedziałam się, że o jeśli chcę to już dziś o szesnastej mogę przyjść do
ośrodka. Tam mi dokładnie powiedzą jakie będą moje obowiązki. Z uśmiechem
wyszłam z sali, odprowadzona zdziwionym wzrokiem nauczyciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Równo o szesnastej stanęłam przed dużym, kolorowym budynkiem.
Z zewnątrz sprawiał wrażenie miejsca przepełnionego radością i beztroskością.
Jak te pozory mogą mylić. Gdy weszłam do środka nie za bardzo wiedziałam gdzie
mam iść. Na recepcji nikogo nie było, a korytarz był opustoszały. Nagle
zobaczyłam biegnącą w moją stronę dziewczynkę. Mała miała na oko z pięć lat.
Jej ciemna skóra i czarne loczki ślicznie wyglądały z białą sukieneczką, w
którą była ubrana. Nigdy nie widziałam słodszego dziecka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Kim pani jest ? – zapytała prosto z mostu, jak to dzieci
mają w zwyczaju. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Jestem Klara, a Ty ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ella. Pobawisz się ze mną ? – jej uśmiech od ucha do ucha
sprawiał, że od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Właśnie w tym samym
czasie przyszła recepcjonistka, która tylko kiwnęła głową i powiedziała, że
formalności załatwimy potem. Ucieszona mała wzięła mnie za rękę i pociągnęła w
stronę pokoju na samym końcu. Była tam jeszcze piatka dzieci – 3 dziewczynki i
2 chłopców. Ella stanęła na krzesełku i krzyknęła – ej, słuchajcie, to jest
Klara i powiedziała, że się z nami pobawi. A mogłabyś nam poczytać bajki,
proszę, proszę. – wołała dziewczyna, a reszta dzieci poszła w jej ślady. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No dobrze, ale musicie wybrać jakąś fajną bajkę, bo ja to
nie za bardzo się znam. – Od razu został mi wręczony cieniutki egzemplarz
,,Małego Księcia”. Osobiście uwielbiałam tą książkę i nie raz służyła mi ona za
życiowy drogowskaz, choć te dzieci na pewno interpretowały ją nieco inaczej. No
ale właśnie w tym była magia tego utworu. Dzieciaki usiadły naokoło mnie, a ja
zaczęłam czytać. Wpatrzone i zaciekawione buzie wsłuchiwały się uważnie w każde
słowo ,,[…] <span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial;">Mój obrazek nie
przedstawiał kapelusza. To był wąż boa, który trawił słonia…” - czytałam. - ,,Narysowałem
następnie przekrój węża, aby dorośli mogli zrozumieć. Im zawsze trzeba
tłumaczyć”.- dokończył chłopak stojący w drzwiach, który chyba od chwili nam
się przyglądał.</span></span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; font-size: 16.5pt; line-height: 115%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Papa Hazza – wykrzyczały dzieci
i rzuciły się na loczka. Zaczęły po nim
skakać, a on wygłupiał się razem z nimi. Ale zaraz, zaraz, co on tutaj robi?
Gonił się i krzyczał z dzieciakami, tak jakby był jednym z nich. Rozbawiona nie
mogłam oderwać od nich wzroku. Gdy jeden z chłopców o imieniu Timmy zauważył,
że na nich patrzę wykrzyczał – a teraz wszyscy na Klarę ! – Harry się przez
chwilę zawahał lecz już po chwili leżałam obezwładniona na ziemi trzęsąc się ze
śmiechu, jakbym miała padaczkę i błagając dzieciaki o litość. To ja miałam im
pomóc, ale wyglądało na to, że to one pomagały mi. Gdy młodzi opadli już z sił
poszli na stołówkę po coś do picia, a my z Harrym zostaliśmy sami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej a co Ty tu tak właściwie
robisz? – zapytał mnie chłopak. Tak, ciekawe co ja tu mogłam robić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No samo co Ty. Usłyszałam, że
mogę przyjść no to jestem. Chciałam pomóc, ale te dzieci są wspaniałe. Mają
tyle pozytywnej energii. One… one są z sierocińca, prawda ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak, przychodzą tutaj po
zajęciach w przedszkolu dwa razy w tygodniu i zostają do wieczora. Każde z nich
ma osobną, trudną historię. Na przykład Ella. Jej matka zmarła przy porodzie, a
ojciec siedział w więzieniu. Opiekowała się nią babcia, która odeszła rok temu.
Dziewczynka nie ma na tym świecie absolutnie nikogo, a dalej jest taka pogodna
i radosna. Kocham te maluchy jakby były moje. – Harry zachowywał się inaczej
niż zawsze. Był przy tych dzieciach taki prawdziwy, szczery i łagodny. Muszę
sobie gdzieś zapisać – Nigdy nie oceniać ludzi po pozorach. Czas nam zleciał
strasznie szybko. Gdy spojrzałam na zegarek była już 18.30.Z trudem pożegnałam
się z tymi kochanymi brzdącami i obiecałam, że za niedługo znowu przyjdziemy.
Harry odwiózł mnie, a potem jeszcze długo siedzieliśmy w samochodzie i
rozmawialiśmy. Opowiadał mi o wolontariacie i o różnych jego podopiecznych.
Mówił o tym z takimi emocjami i zaangażowaniem. Naprawdę go podziwiałam. Nieraz
wykazał się opanowaniem i wyczuciem jakiego mi by zabrakło. W końcu jednak
musieliśmy się pożegnać. Umówiliśmy się następnego dnia o siedemnastej pod
ośrodkiem. Tego dnia miałam odwiedzić dziewczynę uzależnioną od narkotyków.
Mieszkała na jakiejś melinie i nie chciała się leczyć. Nie wiem czemu uznano,
że może mnie posłuchać. No dobrze, mogę spróbować, ale nie chciałam tam być
sama. Weszłam na górę i wzięłam się za leżące odłogiem prace domowe. Gdy
sięgnęłam po komórkę, żeby skorzystać z kalkulatora, zobaczyłam 4 nieodebrane
połączenia od Zayna. No tak, w końcu miałam wyciszony telefon. Od razu
odzwoniłam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No hej kochanie, dzwoniłeś, o
co chodzi ? Przepraszam, że nie odebrałam, no ale byłam dzisiaj w wolontariacie
i poznałam taki fajne dzieci i jejku… ale opowiem ci wszystko jak się zobaczymy<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Cześć kotku. A co już chłopak
nie może zadzwonić do swojej własnej dziewczyny ? – na chwilę zawiesił głos –
nie spotkałaś tam może przypadkiem Harrego? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Skąd wiedziałeś? Razem
bawiliśmy się z tymi dziećmi. Powiem ci,
że myliłam się do niego. Masz naprawdę fajnego przyjaciela. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Mam być zazdrosny ? – zapytał
niby na żarty, ale wyczułam w jego głosie trochę poirytowania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Mówię to po raz pierwszy i
ostatni. Jesteś najważniejszy i nic tego nie zmieni. No a teraz muszę kończyć,
bo mam tyle jeszcze do zrobienia, że to jest jakaś masakra. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Zobaczymy się jutro? – zapytał
jeszcze z nadzieją w głosie <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Przepraszam Cię, jestem
umówiona z…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- … Harrym – dokończył za mnie –
spoko, rozumiem. Ale pojutrze ci nie odpuszczam. Przyjeżdżam pod szkołę i
będziesz wtedy tylko moja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No nie wiem, nie wiem.
Zastanowię się - odpowiedziałam
zaczepnie. – No a teraz naprawdę muszę iść. Papa. Kocham Cię <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ja Ciebie bardziej. Pa - jego głos nawet przez telefon przyprawiał
mnie o dreszcze i rumieńce. Oj chyba naprawdę wpadłam po same uszy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">----------------------------------------------------------------------------</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">I jak wam się podoba rozdział
szósty. Ja dziś nie będę skromna i bez bicia przyznam, że go kocham. Jakoś tak
lekko mi się go pisało. Mam pomysł na następne rozdziały i mogłabym je pisać
non stop, no ale cóż…. wiedza sama się do głowy nie wtłoczy. Jak zawsze
dziękuję za komentarze. Wiecie, że was uwielbiam? Na pewno wiecie <3
Wszystkie osoby, które wchodzę bardzo proszę, żeby pisały choć słówko. Bo na
przykład przy ostatnim rozdziale na 36 wejść miałam tylko 2. Gdy widzę coś
takiego to myślę, a pewnie się nie podobało. Ale w takim wypadku też dawajcie
mi znać, bo będę starała się poprawić… Standardowo daję gg – 38787924 no i
twittera - @GabrielleMutz Dobra, kończę, żeby was nie zanudzać za bardzo. jak
się domyślacie następny niedługo. Kocham Was <3 <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gabrielle</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: #4bacc6; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span><br />
</div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-70870702253413707882012-04-02T16:11:00.000+02:002020-09-12T20:22:43.611+02:00Nowe szczęście<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Rozdział 5<o:p></o:p></span><br />
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span><br />
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Długo jeszcze stałam tak w objęciach
Zayna. Kręciło mi się w głowie i ledwo mogłam ustać na nogach. Czy to jest
właśnie taka miłość, o której czytałam w książkach i oglądałam na kinowych
ekranach. Zawsze mi się wydawało to takie puste i bezsensowe. Nie wierzyłam, że
można się zakochać od pierwszego wejrzenia. Sądziłam, że miłość to takie
przyzwyczajenie po dość długiej przyjaźni, a nie taki nagły wybuch
nieposkromionych emocji. Pewnie nie odkleiłabym się od tego mojego kochanego
mulata, gdyby nie Kate, która weszła do pokoju zapytać czy nie chcemy czegoś do
picia. Jasne, nie jestem aż taka tępa, żeby nie wiedzieć po co tak naprawdę
pukała. Wzięłam chłopaka za rękę i poszliśmy na ławkę do ogrodu, bo coś czułam
że pod drzwiami pokoju mogą być 2 pary ciekawskich uszu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wiesz Zayn, nie chciałabym psuć tej
chwili. Nawet nie wiesz jaka szczęśliwa jestem przy Tobie. Jesteś najlepszym co
mnie w życiu spotkało. Tylko mam tyle pytań. Muszę się najpierw wszystkiego
dowiedzieć. O co chodzi z tym zespołem. Nigdy o was nie słyszałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Wszystko zaczęło się od X-factora.
Poszliśmy tam każdy osobno. Wtedy jeszcze się nie znaliśmy. Myśleliśmy, że nie
przejdziemy ale jury dało nam szansę. Pod jednym warunkiem – że staniemy się
grupą. Odpowiedź była oczywista. No i zaczęła się nasza przygoda. Wspólnie
spędzony czas, emocje, próby sprawiły, że coraz bardziej się do siebie
zbliżaliśmy. Oni stali się dla mnie jak rodzina, jak bracia. Kocham ich,
oddałabym za nich życie. Byli ze mną zawsze, w każdym trudnym momencie . Nie
było łatwo. Mieliśmy naprawdę wiele przeszkód. No i jeszcze komentarze jakie to
z nas geje. Do tej pory to zostało . Ludzie nie rozumieją, że faceci też mogę
być z sobą zżyci. Gdy dziewczyny siadają sobie na kolanach, czy całują się na
powitanie to jest wszystko ok., a wystarczy że chłopak pomierzwi grzywkę kumplowi
i już jest pedałem. Na początku się z tego śmialiśmy, nawet lekko
prowokowaliśmy media, ale nie było to łatwe. Szczególnie trudno było Harremu,
wiesz on ma taki mały dystans do siebie. Udaje pewnego siebie twardziela, ale
tak naprawdę jest strasznie wrażliwy i łatwo go zranić. No ale wracając do
rzeczy. Przeszliśmy do finału. Chyba jak każdy liczyliśmy na zwycięstwo, ale
się nie udało. Zajęliśmy trzecie miejsce. Nie wiedzieliśmy co będzie
dalej. Nie chcieliśmy kończyć tego
wszystkiego, rozstawać się, ale każdy miał swoje życie. To był jeden z
najtrudniejszych momentów. Lecz wtedy jeden z jurorów zaoferował nam kontrakt.
Byliśmy w siódmym niebie. I wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło. Ludzi
oszaleli na naszym punkcie. Z jednej strony to było wspaniałe, nieziemskie, tak
wiele osób nas podziwiało, jeździliśmy na gale, rozmawialiśmy z naszymi
idolami, którzy traktowali nas na równi, ale z drugiej… straciliśmy praktycznie
całkowicie swoją prywatność. Musimy uciekać przed tłumami, już nie pójdziemy
tak spokojnie do kina, czy na kręgle bo wszędzie są fani. Kochamy ich, ale
czasem nie mamy siły pstrykać fotek i podpisywać autografów. No i to chyba
tyle. – chłopak zakończył swój monolog, podczas którego cały czas mu się z
uwagą przysłuchiwałam. To było dla mnie trochę za dużo. Nie wiedziałam co mam o
tym myśleć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- I dlatego mi nie powiedziałeś ?
Myślałeś, że zacznę się zachowywać jak one ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie głuptasie. Po prostu bałem się, że
tego nie zaakceptujesz. Że stwierdzisz, że nie warto. Bo nie będzie łatwo.
Prasa śledzi każdy mój krok, na plotkarskich portalach piszę najciekawsze bajki
świata z nami w roli głównej, wyjeżdżamy na trasy i bardzo często mnie nie ma,
mamy koncerty, nagrywamy płytę. Nasz czas jest bardzo ograniczony. No i roi się
od dziewczyn, które rzucają w nas stanikami i błagają, żebyśmy się z nimi
ożenili. Jesteś gotowa się tego podjąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Spojrzałam kolejny raz w te czekoladowe
tęczówki i myślę, że pocałunek który złożyłam na jego ustach był wystarczającą
odpowiedzią. Siedzieliśmy tak jeszcze z jakąś godzinę rozmawiając o wszystkim i
o niczym, po prostu poznając siebie nawzajem. Potem postanowiliśmy pojechać do
wspólnego apartamentu chłopaków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> Dom był wspaniały.
Jednopiętrowy, ceglany smukły budynek. Oczywiście cały ogrodzony i z pełnym
monitoringiem. Wszystko było świetnie gdyby nie czyhające fanki, które zaczęły
nam robić zdjęcia i prawie zrzuciły nas z motoru. Gdy tylko brama się zamknęła
Niall wybiegł nas przywitać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ooo jak miło Cię widzieć Klara… Może pokazać Ci nasz ogród,
naprawdę mamy śliczny ogród. – Widać było, że chłopak coś kręci i widoczne nie
chce mnie wpuścić do domu<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Może innym razem,
chodźmy <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy weszłam do domu naprawdę się przestraszyłam. A potem się
zaczęłam śmiać. W sumie czego można było się spodziewać po piątce chłopaków mieszkających
bez żadnej opieki. Wszędzie walały się ubrania, naczynia, a podłoga była mokra
– Hmm… może to przez te pistolety na wodę obok największej kałuży. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie było mnie 3 godziny i co ?! Czy ja muszę siedzieć i was
pilnować 24 na dobę ?! Wszystko tu było posprzątane ! Szlag mnie zaraz trafi.
Od dzisiaj nie sprzątam ! I nie gotuję ! Przez tydzień. Radźcie sobie sami. Mam
dość. Teraz jest tu Klara to ostatni raz tu ogarnę, a wy ją weźcie do ogrodu w
tym czasie, jasne ? – nie myślałam, że z Zayna taka upierdliwa gosposia. A miny
chłopców było gorsze niż zbitych psów. Musiałam jakoś zareagować. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Nie przesadzaj Zayn, nie jest aż tak źle. I myślę, że
chętnie z chłopcami ci pomożemy. Prawda ? No to może tak: Louis zbiera
wszystkie ubrania, brudne do prania, czyste składasz do szaf, Niall twoja jest
podłoga, Harry pozbieraj wszystkie inne rzeczy, pochowaj i wytrzyj blaty, Liam
przed domem też nie ma idealnego porządku, no a my z Zaynem pójdziemy ogarnąć
kuchnię bo tam jest chyba największy syf. Może być ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Bardzo dobry pomysł. I patrz nawet nie dyskutują. Masz na
nich dobry wpływ. To do roboty chłopcy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dobrze tato, dobrze
mamo – powiedział Lou, uśmiechnął się i poszli do swoich zadań, tak samo jak
my. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- I widzisz kolejny dowód na to, że jesteś inna niż wszystkie.
Każda jedna by poszła zniesmaczona z resztą do ogrodu, jeśli by nie uciekła.
Nie przyszło by jej do głowy żeby pomóc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- To nie z dobrego serca. Po prostu jestem pedantką. Jak widzę
jakikolwiek bałagan to muszę go posprzątać. Takie uzależnienie. A Ty naprawdę
tu sprzątasz i gotujesz ? Nie wiedziałam, że z ciebie taka gosposia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Tak jakoś wyszło, chłopcy nie są za bardzo obyci z
odkurzaczem i garami. Co prawda mamy sprzątaczkę i kucharkę, bo sami byśmy
sobie nie poradzili, ale czasem trzeba coś ogarnąć a Marie nie jest u nas na stałe tylko przychodzi trzy razy w
tygodniu. No i tak jakoś wyszło. Mam kolejnego plusa ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No masz. Ale myślę, że chłopców jakoś uda się zaangażować.
Widziałeś, że poszli bez żadnych dyskusji chętnie ci pomóc. Może wystarczy poprosić ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Co ty. Normalnie to się wykłócają. A najbardziej Louis i
Harry. No ale przecież tobie nie będą pokazywali języka ani wyzywali. Chyba
muszę cię częściej zapraszać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gdy wszystko już lśniło poszliśmy do ogrodu na tyłach domu.
Choć słowo ,,ogród” nie jest chyba najodpowiedniejsze. Praktyczne całe podwórko
zajmował wielki basen, na około którego stało pięć leżaków i stolik. Nawet się
nie zorientowałam kiedy już byłam przewieszona przez ramię Louisa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ooo teraz się na Tobie zemszczę. Nikt bezkarnie nie będzie
nosił moich pasków. – dusiłam się ze śmiechu i jednocześnie wołałam na pomoc
mojego chłopaka. Zayn, jak na rycerza przystało od razu ruszył mi na ratunek,
lecz skończyło się na tym, że cały trójką wpadliśmy do wody z wielkim pluskiem.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- No proszę, proszę. Nasz Zayn pokonał dla Ciebie swój strach
przed wodą. Normalnie to leży na leżaku i zapiera się rękami i nogami, żeby
tylko nie wejść do basenu. Naprawdę mu zawróciłaś w głowie dziewczyno – śmiał
się z nas Liam, który po chwili za sprawą Nialla i Harrego też był cały mokry.
Jak nie trudno się domyślić zaczęło się chlapanie, podtapianie i inne tego typu
wygłupy, w końcu jednak wylądowaliśmy owinięci w ręczniki na leżakach. Ponieważ
byłam cała przemoczona dostałam za dużą bluzę Harrego z racji tego, że był
najwyższy i mogło mi to spokojnie posłużyć na sukienkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ej chłopcy, a skoro jesteście takim znanymi piosenkarzami to
zaśpiewajcie mi coś. Nigdy was jeszcze nie słyszałam. To znaczy raz w radiu,
ale to nie to samo. – po krótkiej naradzie przybiegł Niall z gitarą i zaczęli
śpiewać. Miała ona tytuł ,,One Thing” . Nie zdawałam sobie sprawy, że ich głosy
są takie świetne. Myślałam, że to taki tandetny pop dla mas. Zatkało mnie. </span><span lang="EN-US" style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Siedziałam i wpatrywałam się w nich z otwartą buzią.
Gdy już wyszłam z szoku mulat śpiewał słowa refrenu: </span><span lang="EN-US" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">So get out, get out, get out of my
head and fall into my arms instead I
don't, I don't, don't know what it is</span><span lang="EN-US" style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span lang="EN-US" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">but I
need that one thing</span><span lang="EN-US" style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span lang="EN-US" style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">and
you've got that one thing, patrząc prosto na mnie. </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Zrobiłam tak jak zaśpiewał. Podeszlam
do niego i wpadłam w jego ramiona. Spojrzałam na zegarek na jego ręce.
Wskazówki wskazywały 20.56. Szybko się zerwałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Cholera jasna,
Kate mnie zabije. To wszystko przez Ciebie. Przecież ja jestem jeszcze nie
spakowana, ba mam lekcje nie odrobione. Muszę lecieć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ale czekaj
chwilę, nie denerwuj się tak , odwiozę Cię. – starał się mnie uspokoić mulat. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Yyy Zayn, ty
masz za godzinę wywiad, zapomniałeś ? Powinieneś już tak jechać – przypomniał
jak zawsze przytomny Liam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Ale ja mogę
odwieść Klarę. Żaden problem. – zaoferował się Harry. Nie za bardzo chciałam z
nim jechać sama, ale nie miałam wyjścia, jak najszybciej musiałam się znaleźć w
domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">- Dzięki stary –
krzyknął Zayn, szybko mnie pocałował i pobiegł na górę się szykować do wyjścia.
Tymczasem ja pełna obaw wsiadłam do niebieskiego garbusa razem z przystojnym
loczkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">-----------------------------------------------------------------</span></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">No i piątka
nabazgrana. Nie podoba mi się. Jest taka płytka i pospolita. Nie ma
praktycznie żadnej akcji a wszystko kręci się wokół chłopaków, a szczególnie
naszych zakochańców. Na szczęście mam pomysł na trochę inny wątek, który co
prawda będzie tylko poboczny, ale nada temu opowiadaniu trochę większego sensu.
Przynajmniej taką mam skromną nadzieję. Uważacie, że powinnam coś namieszać z
Hazzą czy zostawić go w spokoju? Sama nie wiem. Piszcie mi w komentarzach co
myślicie na ten temat? No właśnie komentarze. Dziękuję, za wszystkie
komplementy. Uwielbiam was, wiecie? Jejku jest 01.00, a za równe siedem godzin
mam być w jakimś zakonie karmelitanek w ramach rekolekcji. Masakra. I jeszcze
standardowo podaję gg – 38787924 i twittera @GabrielleMutz. </span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">No to na
dzisiaj tyle. Kocham Was <3 Buziaki <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;">Gabrielle </span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-27773523796418826392012-04-01T21:18:00.000+02:002020-09-12T20:22:43.695+02:00Nowe fakty<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"> </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: x-small; line-height: 115%;"> </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"> Rozdział 4<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Całą niedzielę również spędziłam z
chłopakami. Byli to naprawdę niesamowici ludzie. Co prawda mieli jakieś dziwne
zachowania, na przykład chodziliśmy okrężnymi drogami i chowaliśmy się przed
dużymi zbiorowiskami, ale myślałam, że po prostu mają taką fobię. Oczywiście
najbardziej polubiłam Zayna. Ten chłopak miał w sobie tyle sprzeczności. Z
jednej strony wyluzowany, pewny siebie nastolatek z ogromną dawką poczucia
humoru i tysiącem nienormalnych pomysłów na minutę, a z drugiej, człowiek o
ogromnej mądrości i delikatności, który potrafił mnie zrozumieć bez słów. W
ciągu dwóch dni stał się dla mnie naprawdę kimś ważnym. Jedyną osobą, która mi
trochę grała na nerwach był Harry. Loczek na siłę próbował zwrócić uwagę
wszystkich na siebie żałosnymi popisami. Zachowywał się gorzej niż pięcioletnie
dziecko. Zapytałam nawet Liama czy on jest taki zawsze, ale się dowiedziałam,
że od wczoraj mu coś odwala… No cóż ja na to poradzę. Po prostu go nie lubiłam
i już. Po udanej niedzieli przyszedł wreszcie dzień, którego tak bardzo się
bałam. Niby nic takiego, zwykły poniedziałek. Ale tego dnia musiałam zacząć
odnawiać moje znajomości. Powiedzieć – halo ludzie, wróciłam do żywych.
Pamiętacie mnie jeszcze? To ja, Klara. No
ale trzeba zrobić ten pierwszy krok. Rano siedziałam w łazience z dobre
czterdzieści minut. Normalnie poranna toaleta zajmowała mi góra pół godziny,
ale tym razem musiałam dopracować każdy detal. W końcu gdy zegarek wskazywał
07.30 w ekspresowym tempie wyleciałam z domu i pobiegłam na autobus. Po
dziesięciu minutach byłam już na głośnym korytarzu. Pod salą numer 6 stała moja
klasa. A dokładnie ta część, którą poznałam
najpierw. Więc czas zacząć wszystko od początku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Hej Agathe, siema Charlie. Co tam u
was ?– obdarowałam ich najśliczniejszym uśmiechem jaki miałam w kolekcji.
Spojrzeli najpierw na mnie, potem na siebie i znowu na mnie. Na te parę sekund
kiedy gapili się z otwartymi buziami, zapadła niezręczna cisza, ale potem
rudowłosa mocno mnie przytuliła i szepnęła – cieszę się, że znowu jesteś z
nami. Za jej przykładem poszedł chłopak. Rozmawialiśmy przez wszystkie przerwy.
Nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo mi brakowało odpałów z moimi
przyjaciółmi. Tak, mogłam ich nazwać przyjaciółmi. Bałam się, że straciliśmy
wspólny język, że już nie będzie tak samo, ale na szczęście moje relacje z nimi
wróciły do normy. Jedynym problemem był Charlie. Ciągle rzucał jakimiś
aluzjami, czy podtekstami. Nic dziwnego, w końcu przed tym wszystkim kręciliśmy
ze sobą. Nigdy to nie była jakaś wielka miłość, ale wyobrażałam sobie z nim być
i nawet myślałam, że byłabym w stanie się w nim zakochać. Ale teraz wszystko
się zmieniło. Tak naprawdę wiedziałam jaka była tego przyczyna, ale nie
chciałam dopuszczać tej myśli do siebie. Po lekcjach byłam umówiona z Zaynem.
Powiedział, że mnie zabierze w najpiękniejsze miejsce jakie w życiu widziałam. Trochę
się tego obawiałam. Jego hipnotyzujące oczy,
śliczny uśmiech, głęboki głos,
kształtujący się w słowa, trafiające prosto w moje serce i do tego
cudowny krajobraz. Nie chciałam zrobić niczego głupiego, ale wszystkie siły wszechświata tak bardzo
mnie do niego ciągnęły. Na sam i widok czułam motylki w brzuchu i uginające się
nogi. Aż dziwne, że byłam w stanie jednocześnie tak swobodnie z nim rozmawiać i
pozostać sobą. Równo o godzinie 14.00 dostałam smsa od Zayna , że czeka na mnie
po drugiej stronie szkoły. Zaczęłam iść w tamtym kierunku, ale wtedy zawołał
mnie Charlie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Klara, moglibyśmy może chwilę
porozmawiać ? – widać było, że chłopakowi bardzo zależy. Szybko napisałam
Zaynowi, że będę do 10 minut, bo muszę coś załatwić. Usiedliśmy na ławce , a mój
przyjaciel zaczął mówić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Bo tak w ogóle to strasznie się
cieszę, że znowu jesteś taka jak kiedyś. Bardzo się o ciebie martwiłem.
Chciałem pomóc, ale mnie do siebie nie dopuszczałaś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Tak, przepraszam. Ale potrzebowałam
trochę samotności <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Rozumiem. I tak sobie pomyślałem, że
może… bo ja cię naprawdę bardzo lubię… o wiele bardziej niż inne dziewczyny i
ja się… oj chyba wiesz, że ja się w tobie
zako…. - zanim zdążył to powiedzieć zasłoniłam mu usta ręką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Charlie też cię lubię. Jesteś dla mnie
jak brat – ostatnie słowo podkreśliłam bardzo wyraźnie – i nie chciałabym,
żebyś kiedykolwiek był przeze mnie smutny, lub co gorsza nie chciał już się ze
mną przyjaźnić. Uznajmy, że nie było tej rozmowy, a teraz przepraszam Cię,
muszę iść. – Jak najszybciej oddaliłam się z tamtego miejsca, zostawiając
zdziwionego chłopaka, który chyba się nie spodziewał takiego rozwoju spraw. Z
rozpędu wpadłam prosto na Zayna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- No hej śliczna. Co tam u Ciebie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Siema, przystojniaku. Hmm…. u mnie
wszystko w porządku poza tym, że właśnie dałam kosza mojemu najlepszemu
przyjacielowi, któremu uwidziało się we mnie zakochać. – niby podejrzewałam, że
Charlie coś do mnie czuje, ale teraz gdy mi to prawie powiedział, nie umiałam
opanować roztrzęsienia. Tak bardzo tego nie chciałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- A dlaczego? Zakochałaś się w kimś
innym, że nie możesz spróbować z tym przyjacielem – Zayn cwaniacko się do mnie
uśmiechnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Może… A po za tym nie o to chodzi. Po
prostu go nie kocham. To znaczy kocham, ale jak brata. I nie rozumiem ludzi,
którzy są z sobą po prostu żeby być. Bez tych motylków i maślanych oczu. Widzę
tylko jeden powód związku – miłość. – mulat
przyglądał mi się zaciekawiony i już nic nie powiedział. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Do tajemniczego miejsca, w którym
mieliśmy spędzić dzisiejsze popołudnie, prowadziła wąska parkowa alejka. No
tak, jak zawsze bezludzie. To była chyba najlepsza okazja, żeby poznać powód
nietypowego zachowania chłopaków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Zayn… - zaczęłam. Nie wiedziałam jak o
to zapytać, żeby go nie urazić – no bo, ja zarówno Ciebie jak i resztę chłopaków
bardzo lubię. Nie myślałam, że tak szybko można się z kimś tak zżyć. Tylko…
czasem zachowujecie się naprawdę dziwnie. I nie mówię tu o skakaniu po sobie,
czy gonieniu Liama z łyżeczkami po kawiarni. – tu chłopak się uśmiechnął –
chodzi mi raczej o to, że zawsze chodzimy w miejsca gdzie nie ma ludzi, że
zasłaniacie się tak, żeby nikt was nie zobaczył, że gdy na chwilę odejdę to
szepczecie coś między sobą. Ja nie mam nic przeciwko tej niewidzialności, nawet
mi się podoba, ale chciałabym widzieć czemu tak jest. Wiesz chyba, że mi możesz
powiedzieć wszystko. Tak jak ja ci powiedziałam. – na twarzy chłopaka było
widać zawahanie. Jakby chciał mi powiedzieć, ale nie mógł, lub się bał. W końcu
jednak wydusił – wydaje ci się. Jeszcze takiej sztuczności nie widziałam u niego
nigdy. Uświadomiłam sobie, że od niego
chyba niczego się niestety nie dowiem. Trzeba będzie przycisnąć resztę
chłopaków. Na przykład podpuścić takiego Harrego. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie
głos mulata. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- No i jesteśmy na miejscu. Jak ci się
podoba? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Było tam naprawdę magiczne. Zayn
przyprowadził mnie nad małe jeziorko w głębi parku. Wszędzie było pełno drzew,
a obok nas stała dwuosobowa huśtawka, której rama była opleciona dziką różą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Tu jest cudowne Zayn. Dziękuję Ci.
Szkoda, że Iza nie może tego zobaczyć – znowu przypomniałam sobie o
przyjaciółce. Nie powinnam tego robić, ale jeszcze się nie uwolniłam do końca
od żałoby i ciągle zajmowało to dużą część moich myśli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Jestem pewien, że widzi – szepnął i
jak zawsze kiedy robiło mi się smutno przytulił. W jego ramionach czułam się
bezpieczna i smutek stawał się trochę mniejszy. Ten człowiek naprawdę spadł mi
z nieba. Mój anioł stróż. Nagle usłyszałam w krzakach jakiś szmer. Przestraszyłam
się nie na żarty. Jakaś postać zaczęła wyłaniać się z zarośli. Ku mojemu
zaskoczeniu był to Charlie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Że co?! Wybrałaś tego pedała z One
Direction zamiast mnie ?! Myślałem, że jesteś inna, a okazuje się że niczym się
nie różnisz od tych pustaków ! Lecisz tylko na kasę i sławę, miło wiedzieć! – zaczął się drzeć jak opętany. Jego słowa do
mnie nie docierały. O czym w ogóle on mówił? Chętnie bym się go zapytała, ale
już uciekł stamtąd ze łzami w oczach, nie dając mi dojść do słowa. Odwróciłam
się w stronę Zayna, który wpatrywał się w ziemię nic nie mówiąc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Czy możesz mi do cholery jasnej
wytłumaczyć o co tu chodzi ?! Czy to co on mówi to jest prawda ?! Zayn mów mi w tej chwili ! - oderwałam się od niego i wpatrywałam w
zawstydzoną, zdezorientowaną twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">No bo… no tak się jakoś składa, że… no
ja tak jakby jestem z One Direction. Tak samo jak Niall, Louis, Harry i Liam.
No i mamy miliony fanek, trasy… - chciał coś chyba jeszcze powiedzieć, ale mu
przerwałam – To koniec naszej znajomości Zayn. Myślałam, że się zaprzyjaźnimy,
nawet mi się wydawało, że już jesteś moim przyjacielem. Ale ty nie masz do mnie
zaufania. Co myślałeś, że zacznę się ekscytować jak popieprzona, że jesteś
sławny i wszystkim na około się pochwalę, że znam TEGO Zayna. Przykro mi, że
masz o mnie takie zdanie. – wypowiedziałam te słowa lodowatym głosem i odeszłam
stamtąd jak najszybciej, a on nawet nie próbował mnie gonić. Może dlatego, bo
wiedział, że nic nie wskóra, a może po prostu stwierdził, że nie warto. Weszłam
do domu z głośnym trzaskiem drzwiami. Kate dziwnie na mnie spojrzała, ale
wiedziała, że najlepiej będzie zostawić mnie teraz w spokoju. Czemu ja się nim
tak przejmowałam? Nie znałam tego człowieka. Spotkaliśmy się dopiero czwarty
raz, a już mi tak cholernie zależało. To było nienormalne. Tylko… to mnie tak
bardzo zabolało. Ja mu się zwierzyła ze wszystkiego, a on ukrył przede mną
prawie całe swoje życie. A miał szansę mi powiedzieć. Okłamał mnie. Trzeba o
nim zapomnieć. Już. Teraz. Dlaczego to było takie trudne? I jeszcze Charlie. Będę musiała mu wszystko
wytłumaczyć. Szlag. Siedziałam tak na swoim parapecie i kolejny raz płakałam.
Boże, gdyby to zbierać mielibyśmy nowe morze. Nazywało by się morzem naiwnej
Klary, która za szybko przywiązuje się do ludzi. Nawet nie zauważyłam kiedy
zasnęłam. Trudno zgadnąć kto mi się śnił, prawda? Czekoladowe tęczówki były
wszędzie gdzie się nie obróciłam. Oj ,zaczynałam wpadać w lekką paranoję.
Obudził mnie pukanie do drzwi. Przetarłam zaspane oczy. Zegarek wskazywał
16.05. Do pokoju weszła Kate i powiedziała mi, że mam gościa. Stał za nią Zayn
z wielkim bukietem czerwonych róż. Moja opiekunka wyszła, a mulat zaczął mówić <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- </span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"> Mam dla ciebie 66 róż – powiedział nieśmiało
się uśmiechając. Nie odpowiedziałam, dalej byłam zła. <o:p></o:p></span></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">66 bo tyle godzin się znamy, 66
bo już wiem, że to z Tobą tyle lat chcę
jeszcze spędzić, 66 bo tyle gwiazd widzę w twoich oczach gdy się do mnie
uśmiechasz, 66 z nadzieją na 67 – wzięłam od niego bukiet i odłożyłam na
stolik. Nigdy, od nikogo nie usłyszałam jeszcze tak pięknych słów. Nikt mnie
jeszcze nigdy tak nie wzruszył i nie chwycił za serce. Zbliżyłam się do niego,
a on widząc, że wszystko mu wybaczyłam z uśmiechem przyciągnął mnie do siebie.
W tej chwili byłam już tego pewna. Kochałam go. Znałam go 66 godzin, wiedziałam
o nim bardzo niewiele, ale się zakochałam. Taka miłość od pierwszego wejrzenia
jak w Disnejowskich bajkach. Jeśli komuś to przeszkadzało to pech, ale ja
nareszcie byłam szczęśliwa. I choć nie obejdzie się bez długich wyjaśnień to
nie chciałam o tym w tej chwili myśleć. Teraz byłam tylko ja i mój brązowooki. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</span></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"><br /></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">I jest czwóreczka. Chyba trochę za szybko wprowadziłam wątek
miłosny, ale już się nie mogłam doczekać. Z całego serca wam dziękuję za
komentarze. Myślałam, że to jest w najlepszym wypadku przeciętne, a wy sprawiacie że moja pewność
siebie zaczyna wzrastać :p Jeszcze przez was się stanę jakąś egocentryczką z
ego jak stąd do Kairu :p No w każdym razie jestem ogromnie wdzięczna. Chciałam napisać dziś rozdział do mojej
książki, którą piszę równolegle, ale weszłam i zobaczyłam tyle wejść, że stwierdziłam
– no nie, w takim wypadku trzeba coś nabazgrać na bloga^.^ Nawet nie wiecie
jaka to jest presja, bo nie chciałabym was zawieść… Znowu podaję moje gg –
38787924, jeśli ktoś by miał czas, ochotę i chęć do sprawdzania tych moich
wypocin, albo po prostu chciał dowiedzieć się czegoś o nowym rozdziale. Chętnie
też popiszę ;) Jakby coś to o nowych rozdziałach mogę też informować na twitterze @GabrielleMutz No to chyba tyle. Teraz mam rekolekcje więc będę wstawiała
równie często. Co prawda egzaminy gimnazjalne nieubłaganie się zbliżają, ale
pech. A zapomniałabym. Tradycyjnie daję link do mojego ukochanego bloga </span><span style="font-family: Wingdings; line-height: 115%;">à</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"> <a href="http://one-direction-moja-historia.blogspot.com/">http://one-direction-moja-historia.blogspot.com/</a>
Trzymajcie się. Kocham Was <3 <o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Gabrielle </span><span style="color: #4bacc6; line-height: 115%;">♥</span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5807785758499437208.post-13023478649121161312012-03-31T22:33:00.000+02:002020-09-12T20:22:43.780+02:00Nowe znajomości<br />
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Rozdział 3<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Gdy obudziłam się następnego ranka
czułam się jakoś inaczej. Słońce zaglądało prosto w moje szare źrenice, dając
mnóstwo pozytywnej energii. No cóż, widocznie pogoda postanowiła dostosowywać
się do moich stanów psychicznych. Spojrzałam na swój pokój i się przeraziłam.
Jeszcze nigdy nie miałam takiego bałaganu. Koniec, trzeba się wyrwać z tego
letargu i wziąć do roboty. Za długo sobie odpuszczałaś moja droga. Poszłam do
łazienki, umyłam się, ubrałam w szare dresy i czarną luźną bluzkę. Mokre włosy
spięłam w niedbałego koka. Poza wielkim sprzątaniem nie miałam na dziś żadnych
planów więc mogłam sobie pozwolić na wygląd a la strach na wróble. Z promiennym
uśmiechem zbiegłam na dół – Cześć Kate! Jak było na imprezie, kacyk jest ? –
zawołam kobiecie prosto do ucha mocno ją przytulając. Szok na twarzy kobiety
był bezcenny, lecz w błyskawicznym tempie zniknął i odwzajemniła mój uścisk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Oj nie przesadzaj, ja jestem
odpowiedzialną cioteczką. A co ty w takim dobrym humorze ? To znaczy wiesz, ja
się bardzo cieszę, ale nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak szybko wyszedł z
depresji – gdy tylko usłyszała co powiedziała od razu zrobiła się cała czerwona
i spuściła oczy w dół. W tym domu mój ostatni, nienajlepszy stan psychiczny był
tematem tabu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Powiedzmy, że ktoś mi bardzo pomógł.
No, ale nieważne. Muszę iść. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Klara, a co z tym śniadaniem, które
sobie zrobiłaś – zawołała za mną , rozbawiona moją gapowatością, brunetka.
Usiadłam z nią przy stoliku i zostałam tam
z dobre czterdzieści minut. To była pierwsza, normalna rozmowa od tak
dawna. No bo chyba rozmowy z Zaynem nie można do normalnych zaliczyć. W końcu
jednak musiałam się wziąć do roboty. Ten pokój to była naprawdę jedna, wielka
masakra. Zaczęłam od selekcjonowania rozrzuconych wszędzie ubrań, na brudne i
czyste, potem pościeliłam łóżko, starłam kurze i poodkurzałam dywany. Zostało
mi jeszcze wyrzucenie śmieci i ogarnięcie szafek, które wyglądały tak, jakby
przeszło tam tornado. Włożyłam kapcie i pobiegłam do śmietnika stojącego przed
domem. Już chciałam wracać, ale zobaczyłam, że coś się rusza w krzakach. Lekko
przestraszona, ale przede wszystkim zaciekawiona podeszłam do zarośli. Wśród
liści i gałęzi leżał zwinięty Zayn ! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Yyy… Zayn, co Ty tu robisz ? –
zapytałam zupełnie zdezorientowana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- No bo to nie jest tak jak myślisz –
zaczął się tłumaczyć widocznie zawstydzony – Bo ja przyszedłem Cię odwiedzić i
sprawdzić jak się czujesz, no ale zobaczyłem Cię w oknie jak tańczysz i
podśpiewujesz , no i się tak jakby trochę zagapiłem, a potem ty wyszłaś i nie
chciałem, żebyś pomyślała, że wystaję pod Twoim domem jak jakiś psychopata –
przygryzł dolną wargę i się we mnie uporczywie wpatrywał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- To może chodź już lepiej do środka –
wydusiłam pomiędzy jednym atakiem śmiechu a drugim. Jego zmieszana mina była
rozbrajająca. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do środka. Dopiero po chwili
zorientowałam się, że go trzymam i puściłam. On się na to tylko uśmiechnął i
nic nie powiedział. Przy schodach minęliśmy Kate. Jej twarz była jednym,
wielkim znakiem zapytania. Musiałam jej coś powiedzieć o Zaynie. Ale przecież
sama prawie nic nie wiedziałam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Kate to jest Zayn, mój kolega. Zayn,
to jest Kate moja opiekunka i przyjaciółka <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Miło Cię poznać. To ja już rozumiem
kochana, czemu ty miałaś taki dobry humor dziś rano, no cóż, nie dziwię się –
powiedziała zmierzając chłopaka wzrokiem od góry do dołu. Niby dorosła kobieta,
a zachowuje się jak małolata. Zignorowałam ją i poszliśmy do mojego pokoju.
Zapadła trochę niezręczna cisza. Nie znałam tego człowieka, wiedziałam jedynie
jak ma na imię. A na dodatek mi się tak przyglądała, jakby nad czymś myślał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Ej a Ty naprawdę mnie nie kojarzysz? –
zapytał po chwili. Zaczęłam przerzucać w
głowie wszystkie twarze i osoby jakie kiedykolwiek widziałam, ale jakoś nie
znalazłam wśród nich tego przystojnego mulata. Na pewno bym go zapamiętała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Nie przypominam sobie, ale o co
chodzi? Znamy się skądś? Może ci się pomyliło, bo wiesz, to raczej nie możliwe.
..<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Nie, nic, nieważne. Może to i lepiej –
powiedział bardziej do siebie niż do mnie. Nie wiedziała o co chodzi, ale chyba
nawet nie chciałam. – no to co robimy? Idziemy gdzieś, czy zostajemy w domu ?
Na co masz ochotę ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Ale czemu ? W sensie czemu tu przyszedłeś,
czemu chcesz mnie poznać, dlaczego ja ? Założę się, że masz mnóstwo znajomych?
To znaczy, nie zrozum mnie źle, ja się bardzo cieszę. Tylko po prostu nie
rozumiem. Wytłumacz mi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Oj mam miliony znajomych, więcej niż
myślisz, ale większość z nich to ludzie,
którym nie mogę ufać. Tych prawdziwych przyjaciół jest hmm… na pewno ta moja
kochana czwórka, Steve no i jeszcze moje trzy kochane siostrzyczki. A czemu
chcę poznać ciebie ? Bo… sam nie wiem. Po prostu masz w sobie coś co sprawia,
że od wczoraj ciągle biegasz mi po głowie. No ale teraz czas na decyzję. Co
robimy. Ale nic nie mów, po prostu chodź. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- No ja nie wiem. Nie znam Cię. A co jak
mnie porwiesz i wywieziesz na drugi koniec świata <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- A co, nie chciałabyś być porwana przez
kogoś takiego jak ja ? Każdy by chciał – wyszczerzył do mnie swoje białe ząbki,
a w oczach pojawiły się dwa zaczepne ogniki. Przewróciłam tylko oczami i
poszłam się przebrać i pomalować. A tak swoją drogą to jego pewność siebie i
ego są masakrycznie. Trzeba będzie trochę je obniżyć. Nie wiedziałam gdzie
chłopak mnie zabiera więc ubrałam się w czarne rurki i bluzkę w
biało-niebieskie paski. Do tego lekki makijaż, rozpuściłam jeszcze lekko
wilgotne włosy i byłam gotowa do wyjścia. Nie za bardzo wiedziałam w którą
stronę idziemy więc posłusznie potruchtałam za Zaynem. Chłopak robiła takie
wielkie kroki, że na jego jeden przypadały moje trzy. Wsiedliśmy do czarnego
BMW. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Zayn, a powiesz mi z łaski swojej
gdzie my właściwie jedziemy ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Teraz zabieram Cię do takiej fajnej,
miłej kawiarni. Kocham to miejsce. A potem… niespodzianka <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Mam się bać ? – zapytałam rozbawiona <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Zależy jak na to spojrzeć. – jego
tajemnicze odpowiedzi zaczęły mnie powoli irytować. Czy on niczego nie mógł
powiedzieć wprost? Niczego nie rozumiałam. Miałam tylko nadzieję, że szybko
dowiem się czegoś więcej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Miejsce do którego zabrał mnie Zayn było
naprawdę magiczne. Spodziewałam się czegoś fajnego, ale nowoczesnego,
młodzieżowego, tymczasem znalazłam się w przytulnej kawiarni. Duże okna, dające
masę światła, zielono-brązowa kolorystyka, pełno roślin, a w roku mini
wodospad. Zajęliśmy kanapę w głębi. Co prawda ja wolałam wysokie krzesła przy
oknie, ale chłopak pokręcił przecząco głową i pociągnął na druki koniec
kawiarni. Jego zachowania było coraz mniej logiczne. Na odcinku auto –
kawiarnia szedł ze spuszczoną głową i w ogóle się nie odzywał, tylko od czasu
do czasu szybko rozglądał na boki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Posłuchaj mnie. Ale mi powiesz o co
chodzi, albo sobie pójdę i więcej się nie zobaczymy – myśl, że miałabym więcej
nie zobaczyć mulata, na widok którego czułam takie irracjonalne szczęście i
zawroty głowy była straszna, ale musiałam postawić sprawę ostro. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Powiem Ci wszystko, ale jeszcze nie
teraz. Obiecuję, że jeszcze dzisiaj się dowiesz, ale teraz nie chcę o tym rozmawiać.
Chcę cię poznać, dowiedzieć się jaka jesteś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- No dobrze… - odpowiedziałam po chwili
zawahania. No to co chciałbyś wiedzieć, pytaj śmiało. – nie chciałam mu sama o
sobie opowiadać. Nigdy w takich nie wiedziałam co powiedzieć. Na ogół bywałam
szczera i nie miałam tajemnic o których by nikt nie wiedział. Bo niby po co ?
Nie wstydziłam się tego jaka jestem, a jeśli ktoś miał z tym problem to cóż ja
mogę na to poradzić, nie wszyscy muszę mnie kochać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- To może od początku. Ile masz lat ?
Czy masz rodzeństwo ? Co lubisz robić ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Mam szesnaście lat. Mój brat – Wiktor
jest ośmioletnim brzdącem. Uwielbiam rysować, pisać opowiadania i teksty
piosenek, słuchać muzyki, jejku długo by wymieniać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- A jakiej muzyki ? Podoba ci się na
przykład to co teraz leci w radiu? - Przysłuchałam się uważnie. Piosenka miała
tytuł Everything about you. O dziwno mimo tego, że był to zdecydowanie pop coś
w niej było. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Fajna. Szczególne ten głos, który
śpiewa trzecią zwrotkę. Ma coś w sobie. Ciekawe co to za zespół… Ja na ogół
słucham trochę innej muzyki. Three Days Grace, Oh Laura, Suzanne Vega, z
Polskich artystów to Vintage i Maciek Silski, czasem też skuszę się na jakąś
klasykę jak Mozart czy Vivaldi… No to teraz twoja kolej, żeby mi odpowiedzieć
na te wszystkie pytania – nie wiedziałam co takiego powiedziałam, ale chłopak
miał ogromny uśmiech od ucha do ucha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- No więc tak: ja mam dziewiętnaście
lat. Mam trzy siostry. Ogólnie to lubię śpiewać, też rysuję, gram czasem w
piłkę nożną z przyjaciółmi. A co do tego zespołu to było One Direction. Na
pewno nie kojarzysz ? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Nie, nie słyszałam jakoś. A co Ty tak
się ich uczepiłeś ? Nie wyglądasz mi na osobę, która słucha popu. To znaczy, ja
nic nie mam do takiej muzyki, ale po prostu mi jakoś do tego nie pasujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Oj wielu rzeczy o mnie jeszcze nie
wiesz. – chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przyszła kelnerka. Ja
zamówiłam cappuccino, a Zayn duży sok i ciastko. Mnie też namawiał, ale moja
dieta mi na to nie pozwalała. Żeby wymienić jak najwięcej informacji
postanowiliśmy zagrać w grę wyboru. Polegało to na tym, że na przykład ja
mówiłam góry – morze i chłopak musiał mi automatycznie, bez zastanawiania
odpowiedzieć co woli. Gdy podstawowe pytania się skończyły zaczęło robić się
coraz ciekawej i większości punktów
towarzyszył śmiech do łez… W końcu jednak przyszedł czas się zbierać.
Niespodzianka zbliżała się wielkimi krokami. Po niecałych piętnastu minutach
zatrzymaliśmy się pod torem gokartowym.. Myślałam, że wejdziemy do środka, lecz
ku mojemu zaskoczeniu poszliśmy do czwórki jakiś chłopaków stojących koło
czerwonego vana. Nie byłam za bardzo zadowolona. Zayn przy kolegach na pewno
był inny. Zawsze tak jest. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Przywiozłem cię tu ponieważ musisz
koniecznie kogoś poznać. To są pozostałe cztery cząstki mojej duszy: Niall,
Liam, Louis i Harry. Chłopcy to jest właśnie Klara. – gdy się przyjrzałam
wyglądali nawet na sympatycznych: pierwszy z nich jako jedyny był blondyn od
którego biła dobra energia, drugi, nieco poważniejszy jasny brunet o brązowych
oczach… W trzecim było coś dziwnego. Ogromny uśmiech i skaczące ogniki w oczach
sprawiły, że od razu go polubiłam. No i został ostatni. Miał jakoś tak dużo
pewności siebie. Uśmiechał się bezczelnie i lustrował mnie od góry do dołu.
Nie, z nim się na pewno nie zaprzyjaźnię. Chłopcy rzucili jakieś cześć i już mieliśmy wejść do środka, kiedy jeden z
chłopaków, o ile dobrze zapamiętałam Louis podszedł do mnie i groźnie spojrzał.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Zdejmij co. – wskazał na moją bluzkę,
a jego głos był stanowczy. Przestraszyłam się, czyżbym trafiła w towarzystwo
jakiś zboczeńców, czy gwałcicieli. Nie powinnam się umawiać z tymi nieznanymi
mi ludźmi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Słucham?! – zapytałam z
niedowierzaniem, licząc na jakieś wytłumaczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Zayn cię nie uprzedził, że tylko i
wyłącznie ja mam prawo chodzić w paskach. W tej chwili to zdejmij. –
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, który rozniósł się po całym parkingu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- Chyba Cię pogięło chłopczyku <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: #d9ead3; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">- sama tego chciałaś – zaczął mnie
gonić. Nigdy nie byłam dobra w bieganiu, ale teraz obawa o moją bluzkę dodała
mi sił. Pewnie ta pogoń trwałaby jeszcze długo, gdyby nie Liam, który złapał
chłopaka i wytłumaczył mu, że nie wiedziałam, że więcej tego nie zrobię, ale
rozbieranie się na środku ulicy nie byłoby najlepsze. <o:p></o:p></span></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.0pt; border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext .75pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<span style="background-color: #d9ead3;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Zabawa z
chłopakami była naprawdę genialna. Szaleliśmy po całym torze jak nienormalni.
Lou w dalszym ciągu się mścił i z całych sił próbował udowodnić, że jest lepszy
i bardziej zasługuje na noszenie pasków. Podobnie zachowywał się Harry, który
usilnie próbował zwrócić na siebie uwagę. Ja go jednak lekceważyłam. Oj, chyba komuś wskoczyłam na ambicję. A to
pech. Po pięciu okrążeniach się poddałam i zeszłam z toru. Przyglądałam się
chłopcom, którzy wygłupiali się dalej. To niesamowite jak bardzo zżyci ze sobą
byli. Tak samo jak ja z Izą. Szybko otarłam łzy, które znowu zaczęły spływać po
mojej twarzy. Mogłam się trochę bardziej otworzyć, próbować żyć z tym wszystkim
nawet to spróbować zaakceptować, ale nigdy nie pozbędę się tego bólu i pustki.
A do pełnej normalności jeszcze tak naprawdę długa droga. Zatopiłam się w
rozmyślaniach , zapominając o strużkach dalej płynących z moich oczu. Zayn mnie
zauważył i od razu do mnie przybiegł. Nic nie mówił. Po prostu mnie przytulił.
Wiedział, że słowa są zbędne. Zadziwiające, jak dobrze potrafił mnie zrozumieć.
Przy nim na pewno będzie łatwiej.
Delikatnie otarł mi łzy, za co się odwdzięczyłam nieśmiałym uśmiechem.
Spojrzałam na niego i znowu utonęłam w tych czekoladowych tęczówkach. Nasze
twarze dzieliło już tylko parę centymetrów. Chłopak chwycił moją twarz w swoje
ręce, ale ja się lekko odsunęłam. Dałam mu buziaka w policzek i szepnęłam na
ucho – jeszcze przyjdzie na to czas</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; line-height: 115%;">. <o:p></o:p></span></span><br />
<span style="background-color: #d9ead3;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; line-height: 115%;">---------------------------------------------------------------------------------------------------</span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="background-color: #d9ead3;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">No i mamy rozdział 3 ^.^ Jakoś ostatnio
mam dużo weny to piszę. A powinnam się uczyć… Po raz kolejny bardzo dziękuję
Oldze no i oczywiście Oli. Tak swoją drogą to wchodźcie na jej bloga, bo pisze
świetnie i o wiele lepiej ode mnie</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"> </span><span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;"><a href="http://one-direction-moja-historia.blogspot.com/">http://one-direction-moja-historia.blogspot.com/</a>
I proszę was bardzo o komentarze. Jeśli tujuż weszliście to napiszcie choć
jedno słowo. Zajmie to wam minutę a mnie tak bardzo ucieszy. Następny rozdział
za niedługo. Buziaki <o:p></o:p></span></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
<span style="font-family: 'Comic Sans MS'; line-height: 115%;">Gabrielle<span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt;"> </span></span><span style="color: #4bacc6; font-size: 12pt; line-height: 115%;">♥</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: whitesmoke; background-image: initial; background-origin: initial; font-family: 'Comic Sans MS'; font-size: 12pt; line-height: 115%;"><o:p></o:p></span></div> Gretahttp://www.blogger.com/profile/08115861226456791593noreply@blogger.com10