Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

czwartek, 5 kwietnia 2012

Nowe straty


Rozdział 9

Od tego wyjazdu wszystko układało się jeszcze lepiej. Charlie wreszcie tak naprawdę mi wszystko wybaczył i podejrzewałam, że kręci z Agathe, dzięki drobnej pomocy Liama byłam najlepszą uczennicą w klasie, praktycznie bez żadnego wysiłku. Poznałam Toma i Kate z małą Ellie, która tak ich złapała za serce, że postanowili ją adoptować. Mieli duże szanse, jak bezdzietne małżeństwo, które już wcześniej zajmowało się innymi dziećmi. Plusem było też to, że dziewczynka mnie znała i była do mnie bardzo przywiązana. W wolontariacie brałam na siebie tylko takie sprawy jak opieka nad dziećmi, czy pomaganie samotnym staruszką. Po przygodzie z Marthą zrozumiałam, że jestem za słaba psychicznie do takich zadań. Co jeszcze? Liam, Niall, Lou i oczywiście Harry, byli genialnymi przyjaciółmi. Kochałam tą czwórkę jak braci. No tak, nie zapominajmy o tym, że miałam też najcudowniejszego chłopaka pod słońcem. Byłam przy nim taka swobodna i bezpieczna.  Mogłam się z nim zarówno świetnie bawić, zapominając o całym świecie, jak i rozmawiać na egzystencjalne tematy, licząc gwiazdy. Nie można być bardziej szczęśliwym, niż ja byłam wtedy. W tym wszystkim był tylko jeden cierń, który kuł mnie coraz dotkliwiej. Fanki zespołu. Oczywiście nie wszystkie, ale sporo z nich nienawidziło mnie z całego serca. Uważały, że kradnę im chłopaków. Codziennie dostawałam kilkanaście smsów z groźbami, a parę razy zdarzyło się, że zostałam napadnięta. Co prawda nic złego się nie stało, ale ogólnie sprawa wyglądała nieciekawie. Po za tym były też dziewczyny, które mnie uwielbiały, prosiły o autografy i chciały się zaprzyjaźniać, bo jestem dziewczyną Zayna. Było to dla mnie bardzo trudne, tym bardziej że zawsze żyłam w cieniu innych, zauważana tylko przez moich przyjaciół i nie powiem, że było mi z tym źle. Ale nic nie mówiłam, nie narzekałam. Najważniejsze było, że Zayn się spełnia w tym co robi i jest szczęśliwy. Jeśli taka była tego cena, byłam w stanie to zaakceptować. Jednak wszystko się zmieniło pewnego słonecznego popołudnia. Byłam wtedy strasznie zmęczona, miałam naprawdę ciężki dzień. Dziś fanki od smsów pobiły rekord – 27 wiadomości, a jeszcze nie było szesnastej. I gdy tak siedziałam w swoim pokoju i rozmyślałam,  nagle usłyszałam wołanie Kate.
- Klara, musimy koniecznie porozmawiać. Tylko najpierw mnie dokładnie wysłuchaj. Bo Tom wczoraj został wezwany do swojego szefa. Jego firma otwiera nową filię i jednocześnie zamyka tą. Przeprowadzamy się do Manchesteru. Oczywiście Ty nie musisz. Wiesz, że jesteś dla mnie jak rodzina i dowiedziałam się w Twojej szkole, że jest opcja żebyś się z nami przeniosła. Jednak jeśli będziesz chciała tu zostać, to zrozumiem. Zostaniesz przydzielona do innej rodziny, a my będziemy cię czasem odwiedzali. Decyzja należy do Ciebie. – skończyła, a do mnie nie za bardzo docierało czego właśnie się dowiedziałam. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić. Nie wyobrażałam sobie rozstania z Kate. Toma, prawie nie widywałam, bo ciągle pracował, ale ta drobna kobieta stała się dla mnie mamą. A z drugiej strony być tak daleko od moim przyjaciół: od Agathe, Charliego, Liama, Nialla, Harrego, Lou no i przede wszystkim Zayna. Zaczynać wszystko od nowa, wśród obcych ludzi, miejsc… Przerastało mnie to. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się pod willą moich chłopaków. Zadzwoniłam do drzwi, raz, drugi, trzeci, ale nikt nie otwierał. Poszłam do ogrodu, a to co tam zobaczyłam, sprawiło że moje serce w jednej chwili się znowu rozsypało i straciłam zdolność oddychania. Koło leżaków siedział Zayn, a obok niego jego przyjaciółka z dzieciństwa Naomi. Obściskiwali się tak zaabsorbowani sobą, że nawet mnie nie zauważyli. Dotarł do mnie fragment ich rozmowy.
- A co z Klarą ?– zapytała dziewczyna między jednym pocałunkiem a drugim
-  Nieważne. Potrzebuję trochę wolności i różnorodności – odpowiedział. Chyba był pijany, ale to niczego nie zmieniało. Przecież właśnie wtedy ludzie mówią to co myślą, bo nie mają żadnych zahamowań. Nawet nie płakałam, moja twarz nie wyrażała żadnych emocji. Wiedziałam, że powinnam coś zrobić, ale sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć z miejsca. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa więc tylko tępo się w nich wpatrywałam. Nagle chłopak mnie zauważył. W jednej chwili wytrzeźwiał.
- Kochanie to nie tak. To był tylko taki żart. Ona nic dla mnie nie znaczy – tłumaczył się, mimo że ja jeszcze nic nie powiedziałam. Był już coraz bliżej. Coś się we mnie odblokowało. Zaczęłam biec prosto przed siebie najszybciej jak umiałam. Łzy uciekały z mojej twarzy razem z wiatrem. Jeśli zanim tam przyszłam miałam bałagan w głowie, to teraz był tam istny burdel. Świat przestał istnieć. Wbiegłam do domu mocno trzaskając drzwiami. Zayn po chwili też tam był, ale Kate zrozumiała, że nie chce go widzieć i nie wpuściła chłopaka do środka. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Harrego. Nie przejmowałam się, że Zayn go zobaczy. Teraz nic się już nie liczyło. A ja potrzebowałam mojego przyjaciela. Nie chciałam być teraz sama.
- Harry, czy mógłbyś do mnie przyjechać. Proszę. – wybełkotałam i się rozłączyłam. Już po piętnastu minutach zobaczyłam czerwony motor zatrzymujący się pod moim domem. Loczek spojrzał pytająco na mulata, który siedział dalej na chodniku i wszedł do domu. Podszedł do mnie i mocno przytulił, a ja bezwładnie opadłam na jego ramię i po prostu szlochałam.
- Powiesz mi co się stało? – zapytał w końcu gdy się uspokoiłam.
- Pamiętasz może Naomi? Widziałam ją dziś z Zaynem. Razem. Rozumiesz ? Byłam pewna, że on mnie kocha. Pierwszy raz tak komuś zaufałam. Obiecywał mi wspólną przyszłość, że pokonamy wszystkie trudności, że nigdy mnie nie zawiedzie. Czułam się jedyna, rozumiesz?
- Ja bym Cię tak nie skrzywdził – wyszeptał mi na ucho i zbliżył twarz do mojej. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Trwaliśmy tak chwilę, ale potem go odepchnęłam i zerwałam się na równe nogi
- Co Ty do cholery robisz ? – krzyknęłam mu prosto w twarz. Nie ogarniałam tego co się przed chwilą stało. Tym bardziej, że gdyby to były inne okoliczności, czułam że nie miałabym nic przeciwko. Byłam wściekła zarówno na niego jak i na siebie.
- Ty naprawdę tego nie widzisz? Nie wierzę, że jeszcze tego nie wiesz. Odkąd Cię pierwszy raz zobaczyłem pod tym torem gokartowym nie było minuty żebym o Tobie nie myślał. A to, że byłaś taka niedostępna i mnie nie lubiłaś sprawiało, że byłem Tobą zainteresowany coraz bardziej. Gdy okazało się, że jesteś z Zaynem myślałem, że pęknie mi serce. Musiałem patrzeć na to jak go całujesz, obejmujesz, jak Twoja twarz zamienia się w jeden wielki uśmiech gdy go widzisz. Nie sposób opisać słowami jak cierpiałem. A kiedy byłaś ze mną, gdy się do mnie śmiałaś i tak swobodnie rozmawialiśmy jakbyśmy byli cząstkami tej samej duszy to było jeszcze trudniejsze. Wiesz ile razy się musiałem powstrzymać, żeby za dużo nie powiedzieć, żeby Cię nie objąć, nie przytulić… Ja był nigdy nie zachował się jak Zayn. Ja widzę Tylko Ciebie. Kocham Cię, Klara. – chłopak mówiąc to miał łzy w oczach. Ten dzień to jakiś jeden wieli Armagedon. Byłam bezradna. Byłam tak cholernie bezradna. A na dodatek nie widziałam tak do końca czy przypadkiem czegoś nie czuję do chłopaka. Może to właśnie Harry jest mi pisany. Może mi się tylko wydawało, że kocham Zayna. Ale czy tak silne uczucie mogłoby być iluzją? Jakoś trudno było w to uwierzyć. Bez słowa przeszłam obok Hazzy. Wiem, że takim zignorowaniem go ranię, ale nie miałam już dzisiaj siły. Gdy tylko otworzyłam drzwi od domu, Zayn poderwał się na równe nogi i chciał znowu przepraszać. Harry też już był obok mnie.
- Ja muszę to wszystko przemyśleć. Gdy będę gotowa na rozmowę dam wam znać. Musimy sobie wszyscy dużo wyjaśnić, ale nie teraz, nie dzisiaj. Na razie mnie zostawcie, proszę. – szybko powiedziałam i poszłam w stronę parku. Nogi same mnie poniosły w to magiczne miejsce, które kiedyś mi pokazał Zayn. Usiadłam na oplecionej różami huśtawce i wpatrywałam się w gładką taflę jeziora. Pierwszy raz od dnia w którym poznałam Zayna, żałowałam że mi się wtedy nie udało. Nie, nie miałam zamiaru robić tego drugi raz. Dzięki pracy w wolontariacie zrozumiałam jak wielką wartość ma życie. Ale to wszystko było takie trudne. Rozważałam wszystkie możliwe wyjścia z tej sytuacji, ale jakoś żadne mi nie odpowiadało. Straciłam zaufanie do Zayna. Dalej go kochałam najmocniej na świecie, ale już nie byłam taka pewna jego uczuć. Co z tego, że był pijany? To niczego nie zmienia. I nawet to, że obściskiwał się z Naomi aż tak bardzo mnie nie zabolało. To tylko facet pod wpływem alkoholu, byłam w stanie wybaczyć. Ale te słowa ugodziły mnie w sam środek serca. Nigdy go nie ograniczałam, mógł robić co chciał. No ale teraz to już nie miało najmniejszego znaczenia. Po za tym był jeszcze Harry. Nie wiedziałam co czuję do tego uroczego loczka. Świetnie się z nim dogadywałam i czułam, że rozumie mnie o wiele lepiej niż mój mulat. Jakby czytał mi w myślach… A gdy mnie pocałował cały świat mi zawirował i się na chwilę zatraciłam. Nasuwało mi się pytanie – czy można kochać dwie osoby na raz? A jeśli tak to co miałam zrobić w takiej sytuacji? I mimo że wiedziałam, że Hazza byłby idealnym chłopakiem i w jakiś sposób go kochałam, to uczucie do Zayna było o sto razy silniejsze. Było tylko jedno wyjście. No cóż widocznie tak miało być. Wyciągnęłam kartkę i zaczęłam pisać. Nie byłabym w stanie powiedzieć Zaynowi tego wszystkiego w twarz. Za dużo dla mnie znaczył.
Kochanie
Przemyślałam sobie to wszystko. Nie mam już w sumie do Ciebie pretensji. Masz rację, potrzebna Ci jest wolność. Osoba taka jak Ty, nie powinna mieć żadnych zobowiązań.  Ja tym czasem wyjeżdżam. Nie będę Ci dłużej stała na drodze. Znam Cię, wiem że będziesz mnie szukał, ale mimo wszystko proszę nie rób tego. Tak będzie dla nas wszystkich najlepiej. Ty będziesz mógł się wreszcie cieszyć życiem, a ja uwolnię się od fanek i ciągłego zainteresowania moją osobą. Teraz Ci się mogę przyznać, że było to dla mnie naprawdę bardzo trudne. Nie myśl, że Cię nie kocham. Nie ma słowa, które wyrazi jak wielkim uczuciem Cię darzę. I właśnie dlatego podjęłam taką a nie inną decyzję. Bo najważniejsze jest dla mnie Twoje szczęście. Na pewno za niedługo o mnie zapomnisz w natłoku innych zajęć związanych z tournee. Może weź na moje miejsce Naomi. Na pewno się ucieszy.  Życzę Ci najdroższy dużo szczęścia i miłości. Wybacz, że się nie pożegnałam osobiście, ale po prostu jestem na to za słaba.
Na zawsze Twoja
                                                                                                         Klara
Nie byłam w stanie powiedzieć, który raz dzisiaj płakałam. A więc decyzja została podjęta. Już nigdy więcej nie zobaczę jego oczu i uśmiechu. Nie poczuję zapachu tych perfum i nie wpadnę w jego ramiona. Ta świadomość bolała. Bardzo bolała. Czułam się jak po stracie Izy. Dokładnie to samo uczucie. Widocznie jakieś fatum nade mną ciążyło. Ale co zrobić. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Harrego. Z nim musiałam porozmawiać w cztery oczy. Postanowiliśmy spotkać się pod ich domem. Po niecałych dziesięciu minutach już tam byłam.
- Harry kocham Cię. Tylko problem leży w tym, że jego kocham bardziej. Wybacz mi. Naprawdę nie chciałam Cię skrzywdzić. Ale więcej nie będziesz przeze mnie cierpiał. Wyjeżdżam. Więcej mnie nie zobaczysz. Daj to proszę Zaynowi, ale dopiero jutro wieczorem. Wy dwaj byliście najlepszym co mnie w życiu spotkało. Dziękuję. – powiedziałam na jednym oddechu . Nie mogłam tak po prostu odejść. Mocno przytuliłam szarookiego. Ciekawe, czy gdy to on mnie wtedy uratował to cokolwiek wyglądałoby teraz inaczej. Zobaczyłam w oddali Zayna przez wielkie okno  Zayna, który zmartwiony chodził po domu z komórką przy uchu. Miałam 46 nieodebranych połączeń. Ale prawda była taka, że on sam zadecydował. Ja mu tylko pomogłam. Zrobiłam ostatni krok.
- Może kiedyś odezwiesz się jeszcze do mnie ? Ja będę czekał. Będę czekał tak długo jak będzie trzeba. Wierzę, że kiedyś będziesz przy moim boku – powiedział loczek przez łzy. Skrzywdziłam najlepszego przyjaciela jakiego miałam. Stanie tam dłużej byłoby dla mnie za trudne. Musnęłam ustami jego policzek i oddaliłam się w stronę domu.
- Kate kiedy wyjeżdżamy? – rzuciłam sucho
- Jutro popołudniu – zwięźle mi odpowiedziała. Jej wzrok był smutny i pełny zrozumienia. Wiedziałam, że muszę jej wszystko opowiedzieć, lecz postanowiłam z tym poczekać aż emocje trochę opadną. Poszłam na górę się pakować, a następnego dnia wsiadłam do auta, by zacząć wszystko od nowa i zapomnieć o najcudowniejszych momentach swojego życia. O miłości, tak wielkiej, że musiała być tą jedyną na miliard. Lecz życie to nie bajka, ani komedia romantyczna gdzie wszystko zawsze się dobrze kończy. Teraz czas zmienić priorytety, bo w to, że kogokolwiek innego mogłabym tak pokochać nie wierzyłam.

----------------------------------------------------------------------
Ej autor nie powinien płakać przy własnym dziele, prawda? Pech. Włożyłam w to najwięcej emocja jak tylko umiałam i to chyba dlatego. Proszę, nie znienawidźcie mnie za ten rozdział. Obiecuję, że to jeszcze nie koniec. Co za zaskoczenie prawda?  Mam parę wizji na ciąg dalszy, ale nie wiem która jest najlepsza, więc jak macie jakieś specjalnie życzenia co do losów naszych bohaterów czy pomysły to dawajcie mi znać, najlepiej na gg – 38787924, albo w komentarzach. Jak coś to mam też twittera @GabrielleMutz. Nie, jakoś nie chcę się pod tym rozdziałem rozpisywać, przepraszam. Jejku mimo że to fikcja, którą na dodatek sama stworzyłam to jakoś mi tak smutno się zrobiło. No cóż, takie życie. Jak zawszę proszę o komentarze i za wszystkie dziękuję. To dla was tu jestem i niewyobrażalnie się cieszę, że to co kocham się komuś podoba. Trzymajcie się ciepło. Buziaki <3
Gabrielle

13 komentarze:

Vick pisze...

KurdeKurdeKurde *.*
Płakałam! Przez Ciebie się rozkleiłam! A muszę Ci powiedzieć, że ja prawie w ogóle nie płacze. No dobra, nie płakałam, od kiedy mieszkam w Anglii to się zmieniło, ale pomińmy ten drobny fakt ;)
A więc: ja pierdole co za debil. Dlaczego do jasnej cholery on jej to zrobił? Mam nadzieję, że nie będzie na tyle głupia i do niego nie wróci. Ona powinna być z Harrym. On ją kocha, ona go kocha i on jej nic nie zrobił. Czasami miłość, która jest bardziej cicha jest ważniejsza od te wielkiej i namiętnej. Przede wszystkim jest...bezpieczniejsza. A poza tym ta cicha miłość uzależnia jak narkotyk i dopiero w czasie rozłąki zdajemy sobie sprawę jaka jest ważna. Wiem coś na ten temat.
Przykro mi, że Zayn postąpił jak postąpił, ale to chyba dobrze się stało. Zresztą i tak po utracie kogoś bliskiego ślad pozostaje na zawsze. Ona zawsze będzie go kochała. Ale mam nadzieję, ze już z nim nie będzie.
A zresztą w końcu tylko Walt Disney może zagwarantować nam szczęśliwe zakończenie. Chyba obejrzę sobie jakąś bajkę, bo ostatnio zaczytując się w Sparksie i blogach mam dość nieszczęśliwej miłości ;c
A co do rozdziału: zajebisty! Z niego aż kipi od uczuć. Czekam na następny. Mogłabyś opisać jej wewnętrzną walkę i ból. Zresztą zrobisz jak uważasz. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
+ Przepraszam za kolejny bezsensowny komentarz (i znów sens -,-), który spamuję pod twoim postem. <3

[http://holdmetight-vick.blogspot.co.uk/]
[http://xeverlastinglovex.blogspot.co.uk/]

olaaaxdd pisze...

ej. ale ja mam nadzieję, że oni jeszcze będą raazem . ogl. nie mogę się już rozpisywać, ponieważ nie mam czasu, ale rozdział świetny ; d . jak zawsze ;] .

Greta pisze...

nie bezsensowny, to najlepszy komentarz jaki w życiu widziałam <3 Cholera nie wiem którego wybrać. Musze pomyśleć. Ok, nie rozpisuję się, bo wystarczy że zaspamowałam na gg ;)

Greta pisze...

dzięki <3 No własnie nie wiem... Ktoś mi podpowiedział, żeby była zakonnicą, co ty na to ? ;p

Anonimowy pisze...

super!!! czekam na nastepny ;)

Greta pisze...

dziękuję <3 Na następny chyba będzie musieli trochę poczekać, bo muszę nad nim porozkiminiać żeby teraz nie spieprzyć ;)

Aleksja. pisze...

Powiem krótko.
Kocham Twoje opowiadanie, kocham twój rozdział a ciebie nie lubię. -.-
Żeby mi tu z takim rozdziałem wyskoczyć gdy młodsza kuzynka po pokoju łazi?! Wiesz jak człowiekowi się trudno uczucia w środku dusi?! Wiesz jak się męczyłam?! A jaka gula mi się w gardle zrobiła to jaa! Jeszcze ekran przez mgłę widzę! Ale, ale łzy nie popłynęły bo wstyd by był przed rodziną. ♥
Jeden powód dlaczego Cię nie lubię.
Drugi: czytam Twoje opowiadanie i za każdym razem na koniec myślę: 'Dobra kurde, mocna konkurencja, usuwam bloga!'
Trzecie: Dobra nie potrafię cię nie lubić -.- Ale obiecja mi, że będzie happy end. ♥
Kocham to ♥

Greta pisze...

A ja kocham Twoje komentarze (I tak na marginesie Twojego bloga też ;D) Przepraszam, naprawdę nie chciałam, ale przecież ostrzegałam, tak ? Jaką konkurencje, dobry żart. To Ty jesteś genialna, a ja ... bez komentarza. Pff wymyśliłaś sobie happy end... życie to nie bajka, a ja mam pomysł na jeszcze większe komplikacje w ich życiu, oj dużo, dużo komplikacji i nie wszystkie się będzie dało cofnąć. Mam nadzieję, że mi wybaczysz <3

Vick pisze...

Ja nadal jestem za Harrym! I błagam, zapomnij o pomyśle z klifem ;p xx

Anonimowy pisze...

Hej super opowiadanie kocham twojego bloga.Niech ona bedzie z Harrym Prosze. :D Czekam na następny rozdział :P

Anonimowy pisze...

Naprawdę uwielbiam Twój blog..Najlepszy na który dotąd natrafiłam..!!
Cudny rozdział...

olaaaxdd pisze...

zakonnicą ? .. no nie wiem ;d

Anonimowy pisze...

To jest piękne. Masz talent. I to wielki. Szczerze mówiąc ten rozdział najbardziej wywołał we mnie emocje.

Prześlij komentarz