Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

niedziela, 1 kwietnia 2012

Nowe fakty

                                                     Rozdział 4


Całą niedzielę również spędziłam z chłopakami. Byli to naprawdę niesamowici ludzie. Co prawda mieli jakieś dziwne zachowania, na przykład chodziliśmy okrężnymi drogami i chowaliśmy się przed dużymi zbiorowiskami, ale myślałam, że po prostu mają taką fobię. Oczywiście najbardziej polubiłam Zayna. Ten chłopak miał w sobie tyle sprzeczności. Z jednej strony wyluzowany, pewny siebie nastolatek z ogromną dawką poczucia humoru i tysiącem nienormalnych pomysłów na minutę, a z drugiej, człowiek o ogromnej mądrości i delikatności, który potrafił mnie zrozumieć bez słów. W ciągu dwóch dni stał się dla mnie naprawdę kimś ważnym. Jedyną osobą, która mi trochę grała na nerwach był Harry. Loczek na siłę próbował zwrócić uwagę wszystkich na siebie żałosnymi popisami. Zachowywał się gorzej niż pięcioletnie dziecko. Zapytałam nawet Liama czy on jest taki zawsze, ale się dowiedziałam, że od wczoraj mu coś odwala… No cóż ja na to poradzę. Po prostu go nie lubiłam i już. Po udanej niedzieli przyszedł wreszcie dzień, którego tak bardzo się bałam. Niby nic takiego, zwykły poniedziałek. Ale tego dnia musiałam zacząć odnawiać moje znajomości. Powiedzieć – halo ludzie, wróciłam do żywych. Pamiętacie mnie jeszcze? To ja, Klara.  No ale trzeba zrobić ten pierwszy krok. Rano siedziałam w łazience z dobre czterdzieści minut. Normalnie poranna toaleta zajmowała mi góra pół godziny, ale tym razem musiałam dopracować każdy detal. W końcu gdy zegarek wskazywał 07.30 w ekspresowym tempie wyleciałam z domu i pobiegłam na autobus. Po dziesięciu minutach byłam już na głośnym korytarzu. Pod salą numer 6 stała moja klasa. A dokładnie ta część, którą poznałam  najpierw. Więc czas zacząć wszystko od początku.
- Hej Agathe, siema Charlie. Co tam u was ?– obdarowałam ich najśliczniejszym uśmiechem jaki miałam w kolekcji. Spojrzeli najpierw na mnie, potem na siebie i znowu na mnie. Na te parę sekund kiedy gapili się z otwartymi buziami, zapadła niezręczna cisza, ale potem rudowłosa mocno mnie przytuliła i szepnęła – cieszę się, że znowu jesteś z nami. Za jej przykładem poszedł chłopak. Rozmawialiśmy przez wszystkie przerwy. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak bardzo mi brakowało odpałów z moimi przyjaciółmi. Tak, mogłam ich nazwać przyjaciółmi. Bałam się, że straciliśmy wspólny język, że już nie będzie tak samo, ale na szczęście moje relacje z nimi wróciły do normy. Jedynym problemem był Charlie. Ciągle rzucał jakimiś aluzjami, czy podtekstami. Nic dziwnego, w końcu przed tym wszystkim kręciliśmy ze sobą. Nigdy to nie była jakaś wielka miłość, ale wyobrażałam sobie z nim być i nawet myślałam, że byłabym w stanie się w nim zakochać. Ale teraz wszystko się zmieniło. Tak naprawdę wiedziałam jaka była tego przyczyna, ale nie chciałam dopuszczać tej myśli do siebie. Po lekcjach byłam umówiona z Zaynem. Powiedział, że mnie zabierze w najpiękniejsze miejsce jakie w życiu widziałam. Trochę się tego obawiałam. Jego hipnotyzujące oczy,  śliczny uśmiech, głęboki głos,  kształtujący się w słowa, trafiające prosto w moje serce i do tego cudowny krajobraz. Nie chciałam zrobić niczego głupiego,  ale wszystkie siły wszechświata tak bardzo mnie do niego ciągnęły. Na sam i widok czułam motylki w brzuchu i uginające się nogi. Aż dziwne, że byłam w stanie jednocześnie tak swobodnie z nim rozmawiać i pozostać sobą. Równo o godzinie 14.00 dostałam smsa od Zayna , że czeka na mnie po drugiej stronie szkoły. Zaczęłam iść w tamtym kierunku, ale wtedy zawołał mnie Charlie.
- Klara, moglibyśmy może chwilę porozmawiać ? – widać było, że chłopakowi bardzo zależy. Szybko napisałam Zaynowi, że będę do 10 minut, bo muszę coś załatwić. Usiedliśmy na ławce , a mój przyjaciel zaczął mówić.
- Bo tak w ogóle to strasznie się cieszę, że znowu jesteś taka jak kiedyś. Bardzo się o ciebie martwiłem. Chciałem pomóc, ale mnie do siebie nie dopuszczałaś.
- Tak, przepraszam. Ale potrzebowałam trochę samotności
- Rozumiem. I tak sobie pomyślałem, że może… bo ja cię naprawdę bardzo lubię… o wiele bardziej niż inne dziewczyny i ja się… oj chyba wiesz, że ja się  w tobie zako…. - zanim zdążył to powiedzieć zasłoniłam mu usta ręką.
- Charlie też cię lubię. Jesteś dla mnie jak brat – ostatnie słowo podkreśliłam bardzo wyraźnie – i nie chciałabym, żebyś kiedykolwiek był przeze mnie smutny, lub co gorsza nie chciał już się ze mną przyjaźnić. Uznajmy, że nie było tej rozmowy, a teraz przepraszam Cię, muszę iść. – Jak najszybciej oddaliłam się z tamtego miejsca, zostawiając zdziwionego chłopaka, który chyba się nie spodziewał takiego rozwoju spraw. Z rozpędu wpadłam prosto na Zayna.
- No hej śliczna. Co tam u Ciebie?
- Siema, przystojniaku. Hmm…. u mnie wszystko w porządku poza tym, że właśnie dałam kosza mojemu najlepszemu przyjacielowi, któremu uwidziało się we mnie zakochać. – niby podejrzewałam, że Charlie coś do mnie czuje, ale teraz gdy mi to prawie powiedział, nie umiałam opanować roztrzęsienia. Tak bardzo tego nie chciałam.
- A dlaczego? Zakochałaś się w kimś innym, że nie możesz spróbować z tym przyjacielem – Zayn cwaniacko się do mnie uśmiechnął.
- Może… A po za tym nie o to chodzi. Po prostu go nie kocham. To znaczy kocham, ale jak brata. I nie rozumiem ludzi, którzy są z sobą po prostu żeby być. Bez tych motylków i maślanych oczu. Widzę tylko jeden powód  związku – miłość. – mulat przyglądał mi się zaciekawiony i już nic nie powiedział.
Do tajemniczego miejsca, w którym mieliśmy spędzić dzisiejsze popołudnie, prowadziła wąska parkowa alejka. No tak, jak zawsze bezludzie. To była chyba najlepsza okazja, żeby poznać powód nietypowego zachowania chłopaków.
- Zayn… - zaczęłam. Nie wiedziałam jak o to zapytać, żeby go nie urazić – no bo, ja zarówno Ciebie jak i resztę chłopaków bardzo lubię. Nie myślałam, że tak szybko można się z kimś tak zżyć. Tylko… czasem zachowujecie się naprawdę dziwnie. I nie mówię tu o skakaniu po sobie, czy gonieniu Liama z łyżeczkami po kawiarni. – tu chłopak się uśmiechnął – chodzi mi raczej o to, że zawsze chodzimy w miejsca gdzie nie ma ludzi, że zasłaniacie się tak, żeby nikt was nie zobaczył, że gdy na chwilę odejdę to szepczecie coś między sobą. Ja nie mam nic przeciwko tej niewidzialności, nawet mi się podoba, ale chciałabym widzieć czemu tak jest. Wiesz chyba, że mi możesz powiedzieć wszystko. Tak jak ja ci powiedziałam. – na twarzy chłopaka było widać zawahanie. Jakby chciał mi powiedzieć, ale nie mógł, lub się bał. W końcu jednak wydusił – wydaje ci się. Jeszcze takiej sztuczności nie widziałam u niego nigdy. Uświadomiłam sobie, że  od niego chyba niczego się niestety nie dowiem. Trzeba będzie przycisnąć resztę chłopaków. Na przykład podpuścić takiego Harrego. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mulata.
- No i jesteśmy na miejscu. Jak ci się podoba?
Było tam naprawdę magiczne. Zayn przyprowadził mnie nad małe jeziorko w głębi parku. Wszędzie było pełno drzew, a obok nas stała dwuosobowa huśtawka, której rama była opleciona dziką różą.
- Tu jest cudowne Zayn. Dziękuję Ci. Szkoda, że Iza nie może tego zobaczyć – znowu przypomniałam sobie o przyjaciółce. Nie powinnam tego robić, ale jeszcze się nie uwolniłam do końca od żałoby i ciągle zajmowało to dużą część moich myśli.
- Jestem pewien, że widzi – szepnął i jak zawsze kiedy robiło mi się smutno przytulił. W jego ramionach czułam się bezpieczna i smutek stawał się trochę mniejszy. Ten człowiek naprawdę spadł mi z nieba. Mój anioł stróż. Nagle usłyszałam w krzakach jakiś szmer. Przestraszyłam się nie na żarty. Jakaś postać zaczęła wyłaniać się z zarośli. Ku mojemu zaskoczeniu był to Charlie.
- Że co?! Wybrałaś tego pedała z One Direction zamiast mnie ?! Myślałem, że jesteś inna, a okazuje się że niczym się nie różnisz od tych pustaków ! Lecisz tylko na kasę i sławę, miło wiedzieć!  – zaczął się drzeć jak opętany. Jego słowa do mnie nie docierały. O czym w ogóle on mówił? Chętnie bym się go zapytała, ale już uciekł stamtąd ze łzami w oczach, nie dając mi dojść do słowa. Odwróciłam się w stronę Zayna, który wpatrywał się w ziemię nic nie mówiąc.
- Czy możesz mi do cholery jasnej wytłumaczyć o co tu chodzi ?! Czy to co on mówi to jest prawda ?! Zayn mów  mi w tej chwili !  - oderwałam się od niego i wpatrywałam w zawstydzoną, zdezorientowaną twarz.
No bo… no tak się jakoś składa, że… no ja tak jakby jestem z One Direction. Tak samo jak Niall, Louis, Harry i Liam. No i mamy miliony fanek, trasy… - chciał coś chyba jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam – To koniec naszej znajomości Zayn. Myślałam, że się zaprzyjaźnimy, nawet mi się wydawało, że już jesteś moim przyjacielem. Ale ty nie masz do mnie zaufania. Co myślałeś, że zacznę się ekscytować jak popieprzona, że jesteś sławny i wszystkim na około się pochwalę, że znam TEGO Zayna. Przykro mi, że masz o mnie takie zdanie. – wypowiedziałam te słowa lodowatym głosem i odeszłam stamtąd jak najszybciej, a on nawet nie próbował mnie gonić. Może dlatego, bo wiedział, że nic nie wskóra, a może po prostu stwierdził, że nie warto. Weszłam do domu z głośnym trzaskiem drzwiami. Kate dziwnie na mnie spojrzała, ale wiedziała, że najlepiej będzie zostawić mnie teraz w spokoju. Czemu ja się nim tak przejmowałam? Nie znałam tego człowieka. Spotkaliśmy się dopiero czwarty raz, a już mi tak cholernie zależało. To było nienormalne. Tylko… to mnie tak bardzo zabolało. Ja mu się zwierzyła ze wszystkiego, a on ukrył przede mną prawie całe swoje życie. A miał szansę mi powiedzieć. Okłamał mnie. Trzeba o nim zapomnieć. Już. Teraz. Dlaczego to było takie trudne?  I jeszcze Charlie. Będę musiała mu wszystko wytłumaczyć. Szlag. Siedziałam tak na swoim parapecie i kolejny raz płakałam. Boże, gdyby to zbierać mielibyśmy nowe morze. Nazywało by się morzem naiwnej Klary, która za szybko przywiązuje się do ludzi. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Trudno zgadnąć kto mi się śnił, prawda? Czekoladowe tęczówki były wszędzie gdzie się nie obróciłam. Oj ,zaczynałam wpadać w lekką paranoję. Obudził mnie pukanie do drzwi. Przetarłam zaspane oczy. Zegarek wskazywał 16.05. Do pokoju weszła Kate i powiedziała mi, że mam gościa. Stał za nią Zayn z wielkim bukietem czerwonych róż. Moja opiekunka wyszła, a mulat zaczął mówić
-  Mam dla ciebie 66 róż – powiedział nieśmiało się uśmiechając. Nie odpowiedziałam, dalej byłam zła.
66 bo tyle godzin się znamy, 66 bo już wiem, że to z Tobą  tyle lat chcę jeszcze spędzić, 66 bo tyle gwiazd widzę w twoich oczach gdy się do mnie uśmiechasz, 66 z nadzieją na 67 – wzięłam od niego bukiet i odłożyłam na stolik. Nigdy, od nikogo nie usłyszałam jeszcze tak pięknych słów. Nikt mnie jeszcze nigdy tak nie wzruszył i nie chwycił za serce. Zbliżyłam się do niego, a on widząc, że wszystko mu wybaczyłam z uśmiechem przyciągnął mnie do siebie. W tej chwili byłam już tego pewna. Kochałam go. Znałam go 66 godzin, wiedziałam o nim bardzo niewiele, ale się zakochałam. Taka miłość od pierwszego wejrzenia jak w Disnejowskich bajkach. Jeśli komuś to przeszkadzało to pech, ale ja nareszcie byłam szczęśliwa. I choć nie obejdzie się bez długich wyjaśnień to nie chciałam o tym w tej chwili myśleć. Teraz byłam tylko ja i mój brązowooki.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


I jest czwóreczka.  Chyba trochę za szybko wprowadziłam wątek miłosny, ale już się nie mogłam doczekać. Z całego serca wam dziękuję za komentarze. Myślałam, że to jest w najlepszym wypadku  przeciętne, a wy sprawiacie że moja pewność siebie zaczyna wzrastać :p Jeszcze przez was się stanę jakąś egocentryczką z ego jak stąd do Kairu :p No w każdym razie jestem ogromnie wdzięczna.  Chciałam napisać dziś rozdział do mojej książki, którą piszę równolegle, ale weszłam i zobaczyłam tyle wejść, że stwierdziłam – no nie, w takim wypadku trzeba coś nabazgrać na bloga^.^ Nawet nie wiecie jaka to jest presja, bo nie chciałabym was zawieść… Znowu podaję moje gg – 38787924, jeśli ktoś by miał czas, ochotę i chęć do sprawdzania tych moich wypocin, albo po prostu chciał dowiedzieć się czegoś o nowym rozdziale. Chętnie też popiszę ;) Jakby coś to o nowych rozdziałach mogę też informować na twitterze @GabrielleMutz No to chyba tyle. Teraz mam rekolekcje więc będę wstawiała równie często. Co prawda egzaminy gimnazjalne nieubłaganie się zbliżają, ale pech. A zapomniałabym. Tradycyjnie daję link do mojego ukochanego bloga à http://one-direction-moja-historia.blogspot.com/ Trzymajcie się. Kocham Was <3
Gabrielle

7 komentarze:

Aleksja. pisze...

Spkojnie :) Nie rozczarowałaś mnie, a wręcz przeciwnie. Rozdział jest świetny ♥ mówiąc o puściźnie miałam na myśli raczej, że dziewczyna zaczyna opowiadanie, pierwszy rozdział i oni się już całują nawet nie spędziwszy razem dnia, wielka love i wgl. A przecież twój Zayn i Klara mają już trochę wspólnych przeżyć, wiedzą już coś o sobie:) uwilebiam twoje opowiadanie ♥

Greta pisze...

Dziękuję i nawzajem <3 Zaczynam pisać następny rozdział, może jutro dodam, ale nie wiem, bo jak widzę ile ludzi tu teraz jest to to jest straszna presja... No w każdym razie naprawdę nie zasłużyłam <3

Aleksja. pisze...

Ja pewnie dopiero w środę coś napiszę albo w Wielkanoc ;/ nie będę miała wcześniej czasu najprawdopodobniej;/ jednak cieszę się, że u cb może pojawi się coś nowego ;d Ja już mam pomysł i koncepcję na następną część tylko ten głupi czas;/

olaaaxdd pisze...

rozdział jest świetny i nie przejmuj się, że tak szybko dałaś wątek miłosny bo ja np. też dałam go strasznie wcześnie ;) . a jak tak dalej wstawiasz link na mojego bloga to mi jest aż głupio, bo gdybym jeszcze pisała coś ciekawego to rozumiem ;) . czekam na następny :) ! .

Greta pisze...

no właśnie ja chcę cię tak zmobilizować do następnego rozdziału, taki mały szantażyk ;) Następny dodam dziś bo już go mam ;)

Anonimowy pisze...

Jest ok, może i trochę za szybko, ale za to fajny zwrot akcji.. :)

ana pisze...

Bardzo podoba mi się ten rozdział i w ogóle styl pisania !! Życzę powodzenia.

Prześlij komentarz