Dreams are renewable. No matter what our age or condition, there are still untapped possibilities within us and new beauty waiting to be born.

-Dale Turner-

sobota, 31 marca 2012

Nowe znajomości


Rozdział 3

Gdy obudziłam się następnego ranka czułam się jakoś inaczej. Słońce zaglądało prosto w moje szare źrenice, dając mnóstwo pozytywnej energii. No cóż, widocznie pogoda postanowiła dostosowywać się do moich stanów psychicznych. Spojrzałam na swój pokój i się przeraziłam. Jeszcze nigdy nie miałam takiego bałaganu. Koniec, trzeba się wyrwać z tego letargu i wziąć do roboty. Za długo sobie odpuszczałaś moja droga. Poszłam do łazienki, umyłam się, ubrałam w szare dresy i czarną luźną bluzkę. Mokre włosy spięłam w niedbałego koka. Poza wielkim sprzątaniem nie miałam na dziś żadnych planów więc mogłam sobie pozwolić na wygląd a la strach na wróble. Z promiennym uśmiechem zbiegłam na dół – Cześć Kate! Jak było na imprezie, kacyk jest ? – zawołam kobiecie prosto do ucha mocno ją przytulając. Szok na twarzy kobiety był bezcenny, lecz w błyskawicznym tempie zniknął i odwzajemniła mój uścisk.
- Oj nie przesadzaj, ja jestem odpowiedzialną cioteczką. A co ty w takim dobrym humorze ? To znaczy wiesz, ja się bardzo cieszę, ale nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak szybko wyszedł z depresji – gdy tylko usłyszała co powiedziała od razu zrobiła się cała czerwona i spuściła oczy w dół. W tym domu mój ostatni, nienajlepszy stan psychiczny był tematem tabu.
- Powiedzmy, że ktoś mi bardzo pomógł. No, ale nieważne. Muszę iść.
- Klara, a co z tym śniadaniem, które sobie zrobiłaś – zawołała za mną , rozbawiona moją gapowatością, brunetka. Usiadłam z nią przy stoliku i zostałam tam  z dobre czterdzieści minut. To była pierwsza, normalna rozmowa od tak dawna. No bo chyba rozmowy z Zaynem nie można do normalnych zaliczyć. W końcu jednak musiałam się wziąć do roboty. Ten pokój to była naprawdę jedna, wielka masakra. Zaczęłam od selekcjonowania rozrzuconych wszędzie ubrań, na brudne i czyste, potem pościeliłam łóżko, starłam kurze i poodkurzałam dywany. Zostało mi jeszcze wyrzucenie śmieci i ogarnięcie szafek, które wyglądały tak, jakby przeszło tam tornado. Włożyłam kapcie i pobiegłam do śmietnika stojącego przed domem. Już chciałam wracać, ale zobaczyłam, że coś się rusza w krzakach. Lekko przestraszona, ale przede wszystkim zaciekawiona podeszłam do zarośli. Wśród liści i gałęzi leżał zwinięty Zayn !
- Yyy… Zayn, co Ty tu robisz ? – zapytałam zupełnie zdezorientowana.
- No bo to nie jest tak jak myślisz – zaczął się tłumaczyć widocznie zawstydzony – Bo ja przyszedłem Cię odwiedzić i sprawdzić jak się czujesz, no ale zobaczyłem Cię w oknie jak tańczysz i podśpiewujesz , no i się tak jakby trochę zagapiłem, a potem ty wyszłaś i nie chciałem, żebyś pomyślała, że wystaję pod Twoim domem jak jakiś psychopata – przygryzł dolną wargę i się we mnie uporczywie wpatrywał.
- To może chodź już lepiej do środka – wydusiłam pomiędzy jednym atakiem śmiechu a drugim. Jego zmieszana mina była rozbrajająca. Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam do środka. Dopiero po chwili zorientowałam się, że go trzymam i puściłam. On się na to tylko uśmiechnął i nic nie powiedział. Przy schodach minęliśmy Kate. Jej twarz była jednym, wielkim znakiem zapytania. Musiałam jej coś powiedzieć o Zaynie. Ale przecież sama prawie nic nie wiedziałam.
- Kate to jest Zayn, mój kolega. Zayn, to jest Kate moja opiekunka i przyjaciółka
- Miło Cię poznać. To ja już rozumiem kochana, czemu ty miałaś taki dobry humor dziś rano, no cóż, nie dziwię się – powiedziała zmierzając chłopaka wzrokiem od góry do dołu. Niby dorosła kobieta, a zachowuje się jak małolata. Zignorowałam ją i poszliśmy do mojego pokoju. Zapadła trochę niezręczna cisza. Nie znałam tego człowieka, wiedziałam jedynie jak ma na imię. A na dodatek mi się tak przyglądała, jakby nad czymś myślał.
- Ej a Ty naprawdę mnie nie kojarzysz? – zapytał po chwili. Zaczęłam przerzucać  w głowie wszystkie twarze i osoby jakie kiedykolwiek widziałam, ale jakoś nie znalazłam wśród nich tego przystojnego mulata. Na pewno bym go zapamiętała.
- Nie przypominam sobie, ale o co chodzi? Znamy się skądś? Może ci się pomyliło, bo wiesz, to raczej nie możliwe. ..
- Nie, nic, nieważne. Może to i lepiej – powiedział bardziej do siebie niż do mnie. Nie wiedziała o co chodzi, ale chyba nawet nie chciałam. – no to co robimy? Idziemy gdzieś, czy zostajemy w domu ? Na co masz ochotę ?
- Ale czemu ? W sensie czemu tu przyszedłeś, czemu chcesz mnie poznać, dlaczego ja ? Założę się, że masz mnóstwo znajomych? To znaczy, nie zrozum mnie źle, ja się bardzo cieszę. Tylko po prostu nie rozumiem. Wytłumacz mi.
- Oj mam miliony znajomych, więcej niż myślisz, ale  większość z nich to ludzie, którym nie mogę ufać. Tych prawdziwych przyjaciół jest hmm… na pewno ta moja kochana czwórka, Steve no i jeszcze moje trzy kochane siostrzyczki. A czemu chcę poznać ciebie ? Bo… sam nie wiem. Po prostu masz w sobie coś co sprawia, że od wczoraj ciągle biegasz mi po głowie. No ale teraz czas na decyzję. Co robimy. Ale nic nie mów, po prostu chodź.
- No ja nie wiem. Nie znam Cię. A co jak mnie porwiesz i wywieziesz na drugi koniec świata
- A co, nie chciałabyś być porwana przez kogoś takiego jak ja ? Każdy by chciał – wyszczerzył do mnie swoje białe ząbki, a w oczach pojawiły się dwa zaczepne ogniki. Przewróciłam tylko oczami i poszłam się przebrać i pomalować. A tak swoją drogą to jego pewność siebie i ego są masakrycznie. Trzeba będzie trochę je obniżyć. Nie wiedziałam gdzie chłopak mnie zabiera więc ubrałam się w czarne rurki i bluzkę w biało-niebieskie paski. Do tego lekki makijaż, rozpuściłam jeszcze lekko wilgotne włosy i byłam gotowa do wyjścia. Nie za bardzo wiedziałam w którą stronę idziemy więc posłusznie potruchtałam za Zaynem. Chłopak robiła takie wielkie kroki, że na jego jeden przypadały moje trzy. Wsiedliśmy do czarnego BMW.
- Zayn, a powiesz mi z łaski swojej gdzie my właściwie jedziemy ?
- Teraz zabieram Cię do takiej fajnej, miłej kawiarni. Kocham to miejsce. A potem… niespodzianka
- Mam się bać ? – zapytałam rozbawiona
- Zależy jak na to spojrzeć. – jego tajemnicze odpowiedzi zaczęły mnie powoli irytować. Czy on niczego nie mógł powiedzieć wprost? Niczego nie rozumiałam. Miałam tylko nadzieję, że szybko dowiem się czegoś więcej.
Miejsce do którego zabrał mnie Zayn było naprawdę magiczne. Spodziewałam się czegoś fajnego, ale nowoczesnego, młodzieżowego, tymczasem znalazłam się w przytulnej kawiarni. Duże okna, dające masę światła, zielono-brązowa kolorystyka, pełno roślin, a w roku mini wodospad. Zajęliśmy kanapę w głębi. Co prawda ja wolałam wysokie krzesła przy oknie, ale chłopak pokręcił przecząco głową i pociągnął na druki koniec kawiarni. Jego zachowania było coraz mniej logiczne. Na odcinku auto – kawiarnia szedł ze spuszczoną głową i w ogóle się nie odzywał, tylko od czasu do czasu szybko rozglądał na boki.
- Posłuchaj mnie. Ale mi powiesz o co chodzi, albo sobie pójdę i więcej się nie zobaczymy – myśl, że miałabym więcej nie zobaczyć mulata, na widok którego czułam takie irracjonalne szczęście i zawroty głowy była straszna, ale musiałam postawić sprawę ostro.
- Powiem Ci wszystko, ale jeszcze nie teraz. Obiecuję, że jeszcze dzisiaj się dowiesz, ale teraz nie chcę o tym rozmawiać. Chcę cię poznać, dowiedzieć się jaka jesteś.
- No dobrze… - odpowiedziałam po chwili zawahania. No to co chciałbyś wiedzieć, pytaj śmiało. – nie chciałam mu sama o sobie opowiadać. Nigdy w takich nie wiedziałam co powiedzieć. Na ogół bywałam szczera i nie miałam tajemnic o których by nikt nie wiedział. Bo niby po co ? Nie wstydziłam się tego jaka jestem, a jeśli ktoś miał z tym problem to cóż ja mogę na to poradzić, nie wszyscy muszę mnie kochać.
- To może od początku. Ile masz lat ? Czy masz rodzeństwo ? Co lubisz robić ?
- Mam szesnaście lat. Mój brat – Wiktor jest ośmioletnim brzdącem. Uwielbiam rysować, pisać opowiadania i teksty piosenek, słuchać muzyki, jejku długo by wymieniać…
- A jakiej muzyki ? Podoba ci się na przykład to co teraz leci w radiu? - Przysłuchałam się uważnie. Piosenka miała tytuł Everything about you. O dziwno mimo tego, że był to zdecydowanie pop coś w niej było.
- Fajna. Szczególne ten głos, który śpiewa trzecią zwrotkę. Ma coś w sobie. Ciekawe co to za zespół… Ja na ogół słucham trochę innej muzyki. Three Days Grace, Oh Laura, Suzanne Vega, z Polskich artystów to Vintage i Maciek Silski, czasem też skuszę się na jakąś klasykę jak Mozart czy Vivaldi… No to teraz twoja kolej, żeby mi odpowiedzieć na te wszystkie pytania – nie wiedziałam co takiego powiedziałam, ale chłopak miał ogromny uśmiech od ucha do ucha.
- No więc tak: ja mam dziewiętnaście lat. Mam trzy siostry. Ogólnie to lubię śpiewać, też rysuję, gram czasem w piłkę nożną z przyjaciółmi. A co do tego zespołu to było One Direction. Na pewno nie kojarzysz ?
- Nie, nie słyszałam jakoś. A co Ty tak się ich uczepiłeś ? Nie wyglądasz mi na osobę, która słucha popu. To znaczy, ja nic nie mam do takiej muzyki, ale po prostu mi jakoś do tego nie pasujesz.
- Oj wielu rzeczy o mnie jeszcze nie wiesz. – chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przyszła kelnerka. Ja zamówiłam cappuccino, a Zayn duży sok i ciastko. Mnie też namawiał, ale moja dieta mi na to nie pozwalała. Żeby wymienić jak najwięcej informacji postanowiliśmy zagrać w grę wyboru. Polegało to na tym, że na przykład ja mówiłam góry – morze i chłopak musiał mi automatycznie, bez zastanawiania odpowiedzieć co woli. Gdy podstawowe pytania się skończyły zaczęło robić się coraz ciekawej i większości  punktów towarzyszył śmiech do łez… W końcu jednak przyszedł czas się zbierać. Niespodzianka zbliżała się wielkimi krokami. Po niecałych piętnastu minutach zatrzymaliśmy się pod torem gokartowym.. Myślałam, że wejdziemy do środka, lecz ku mojemu zaskoczeniu poszliśmy do czwórki jakiś chłopaków stojących koło czerwonego vana. Nie byłam za bardzo zadowolona. Zayn przy kolegach na pewno był inny. Zawsze tak jest.
- Przywiozłem cię tu ponieważ musisz koniecznie kogoś poznać. To są pozostałe cztery cząstki mojej duszy: Niall, Liam, Louis i Harry. Chłopcy to jest właśnie Klara. – gdy się przyjrzałam wyglądali nawet na sympatycznych: pierwszy z nich jako jedyny był blondyn od którego biła dobra energia, drugi, nieco poważniejszy jasny brunet o brązowych oczach… W trzecim było coś dziwnego. Ogromny uśmiech i skaczące ogniki w oczach sprawiły, że od razu go polubiłam. No i został ostatni. Miał jakoś tak dużo pewności siebie. Uśmiechał się bezczelnie i lustrował mnie od góry do dołu. Nie, z nim się na pewno nie zaprzyjaźnię. Chłopcy rzucili jakieś cześć  i już mieliśmy wejść do środka, kiedy jeden z chłopaków, o ile dobrze zapamiętałam Louis podszedł do mnie i groźnie spojrzał.
- Zdejmij co. – wskazał na moją bluzkę, a jego głos był stanowczy. Przestraszyłam się, czyżbym trafiła w towarzystwo jakiś zboczeńców, czy gwałcicieli. Nie powinnam się umawiać z tymi nieznanymi mi ludźmi.
- Słucham?! – zapytałam z niedowierzaniem, licząc na jakieś wytłumaczenie.
- Zayn cię nie uprzedził, że tylko i wyłącznie ja mam prawo chodzić w paskach. W tej chwili to zdejmij. – Wybuchnęłam głośnym śmiechem, który rozniósł się po całym parkingu.
- Chyba Cię pogięło chłopczyku 
- sama tego chciałaś – zaczął mnie gonić. Nigdy nie byłam dobra w bieganiu, ale teraz obawa o moją bluzkę dodała mi sił. Pewnie ta pogoń trwałaby jeszcze długo, gdyby nie Liam, który złapał chłopaka i wytłumaczył mu, że nie wiedziałam, że więcej tego nie zrobię, ale rozbieranie się na środku ulicy nie byłoby najlepsze.
Zabawa z chłopakami była naprawdę genialna. Szaleliśmy po całym torze jak nienormalni. Lou w dalszym ciągu się mścił i z całych sił próbował udowodnić, że jest lepszy i bardziej zasługuje na noszenie pasków. Podobnie zachowywał się Harry, który usilnie próbował zwrócić na siebie uwagę. Ja go jednak lekceważyłam.  Oj, chyba komuś wskoczyłam na ambicję. A to pech. Po pięciu okrążeniach się poddałam i zeszłam z toru. Przyglądałam się chłopcom, którzy wygłupiali się dalej. To niesamowite jak bardzo zżyci ze sobą byli. Tak samo jak ja z Izą. Szybko otarłam łzy, które znowu zaczęły spływać po mojej twarzy. Mogłam się trochę bardziej otworzyć, próbować żyć z tym wszystkim nawet to spróbować zaakceptować, ale nigdy nie pozbędę się tego bólu i pustki. A do pełnej normalności jeszcze tak naprawdę długa droga. Zatopiłam się w rozmyślaniach , zapominając o strużkach dalej płynących z moich oczu. Zayn mnie zauważył i od razu do mnie przybiegł. Nic nie mówił. Po prostu mnie przytulił. Wiedział, że słowa są zbędne. Zadziwiające, jak dobrze potrafił mnie zrozumieć. Przy nim na pewno będzie łatwiej.  Delikatnie otarł mi łzy, za co się odwdzięczyłam nieśmiałym uśmiechem. Spojrzałam na niego i znowu utonęłam w tych czekoladowych tęczówkach. Nasze twarze dzieliło już tylko parę centymetrów. Chłopak chwycił moją twarz w swoje ręce, ale ja się lekko odsunęłam. Dałam mu buziaka w policzek i szepnęłam na ucho – jeszcze przyjdzie na to czas.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział 3 ^.^ Jakoś ostatnio mam dużo weny to piszę. A powinnam się uczyć… Po raz kolejny bardzo dziękuję Oldze no i oczywiście Oli. Tak swoją drogą to wchodźcie na jej bloga, bo pisze świetnie i o wiele lepiej ode mnie http://one-direction-moja-historia.blogspot.com/ I proszę was bardzo o komentarze. Jeśli tujuż weszliście to napiszcie choć jedno słowo. Zajmie to wam minutę a mnie tak bardzo ucieszy. Następny rozdział za niedługo. Buziaki
Gabrielle

10 komentarze:

olaaaxdd pisze...

ale ty jesteś uparta xd . no cóż . tak czy tak rozdział jest oczywiście świetny i czekam na następny ;) .

Van pisze...

Świetnie napisane :)
Dziewczyna nie wie jakie ma szczęście, że poznała takich fajnych 5 wariatów xd Jestem strasznie ciekawa jak zareaguje jak się dowie.
Louis i mania pasek ahhaha xD


van-ill-op.blogspot.com / zapraszam :)

Greta pisze...

nie uparta, tylko chcę żeby wreszcie do ciebie dotarło ;p Jak zawszę dzięki za komentarz <3 Następny niedługo, może nawet dzisiaj ^.^

Greta pisze...

No właśnie nie wiedziałam czy ten Lou i paski to nie jest za pospolite tak jak Liam i łyżeczki, Niall i jedzenie itd. Dziękuję i swoją drogą Twój blog też jest świetny ;)

Aleksja. pisze...

Gabryś (mogę tak, mogę? Kocham to zdrobnienie ♥). Na początku pragnę podziękować Ci za miłe słowa jakimi skomentowałaś i już od pewnego czasu komentujesz moje wypociny. Osobiście nie wiem dlaczego aż tak się wam podoba ale cieszę się całym serduszkiem.
Jednak nie o tym mowa! Powiedziałaś, (albo raczej napisałaś), że nie dorastasz mi do pięt i tu cię mam kłamco! Piszesz świetnie i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ♥ ponieważ jest to jedno z lepszych opowiadań na jakie trafiłam w internecie, bez chodzenia do łóżka w pierwszym rozdziale i tym podobnej płytścizny... Jest genialne :)

PS. Jakbyś nie wiedziała kto pisze, Aleksja z i-stau-true.blogspot.com

Aleksja. pisze...

Nie ma to jak pomylić się w adresie własnego bloga -.- Aleks potrafi :D ale teraz szybko się poprawiam: i-stay-true.blogspot.com

Greta pisze...

Jak bym mogła nie wiedzieć ;) Jejku naprawdę nie zasłużyłam na tak miłe słowa. Mam wiele powtórzeń, literówek i tym podobnych rzeczy, które mam nadzieję z czasem uda mi się zredukować. Naprawdę uważam, że Twoje opowiadanie jest lepsze. Ja tylko piszę o normalnych zdarzeniach (no może nie do końca bo to 1D ale nie mam tam nic niezwykłego), a Ty doprowadzasz nas, a przynajmniej mnie, do łez. Naprawdę dziękuję <3

Aleksja. pisze...

O przepraszam bardzo jak Iza umarła to płakałam:d więc twoje opowiadanie też wycisnęło ze mnie łzy :) u mnie też jest masa powtórek, która staram się weryfikować najgłupszymi określeniami, że casami wychodzi z tego masło maślane. Jednak to nie jest mój największy bląd. Cały problem leży w interpunkcji i czasami stawiam przecinki nie w tym miejscu co trzeba i takie pomyłki sprawiają, że zdania tracą sens... Jednak staram się kilkakrotnie to sprawdzać :) a co do błędów i literówek u ciebie to nie wiem może na dwie zjedzone litery natrafiłam? więcej sobie nie przypominam :) twoje opowiadanie według mnie ma zachowany tak zwany 'poziom' czyli wiesz co piszesz i nadajesz temu sens nie skupiając się tylko na tym żeby bohaterowie się ciągle całowali lub gwiazdorzyli...
Ach no i przepraszam, że przeze mnie płakałaś :)

Greta pisze...

No wybaczam ;) Ja tak samo mam problem z interpunkcją, no ale co ja na to mogę poradzić. Talent do stawianie przecinków się ma, albo się go nie ma;) Twoje słowa zastępcze wcale nie są bezsensowe, na wiele synonimów ja bym nie wpadła ;) Oj to mam nadzieję, że nowym rozdziałem cię nie rozczaruję, bo już wprowadziłam wątek miłosny...

Anonimowy pisze...

Niezły rozdział:)

Prześlij komentarz