Rozdział 23, część 2.
Siedziałem na zimnych, betonowych
schodach przed drzwiami frontowymi szpitala miejskiego. Łzy swobodnie spływały
po moich policzkach, mieszając się z parą i dymem wydobywających się z moich
ust. Wpatrywałem się w zawieszony na niebie półksiężyc, wypalając kolejnego
papierosa. Nikotyna po raz kolejny była moją ucieczką, moim sposobem na
zapomnienie o wypełnionej cierpieniem rzeczywistości. A może palenie tylko
popełniało ból? Gubiłem się już, nic nie było pewne.
Ostatnie tygodnie spędziłem w sali
szpitalnej Klary, starając się cały czas być przy niej. Widziałem, że tego potrzebowała,
mimo iż nie mówiła o tym na głos.
Od czasu wybudzenia się ze śpiączki,
Klara panicznie bała się ludzi. Za każdym razem, gdy ktokolwiek się do niej
zbliżał w jej oczach rodziło się przerażenie. Zachowywała się niczym
nieoswojone zwierzę, schwytane i zamknięte w klatce przez kłusowników. Klara
bała się dosłownie wszystkich. Mnie czasami też.
Psycholożka Klary oznajmiła nam, że
gwałt już na stałe odcisnął piętno na jej psychice. Powiedziała również, że to
i tak cud, iż czasami szuka mojej obecności i dopuszcza mnie do swojego świata,
bo zgwałcone kobiety zazwyczaj obawiają się wszystkich mężczyzn. Kobieta
próbował mnie pocieszyć mówiąc, że w takim razie musi mnie naprawdę kochać, ale
ja powoli zaczynałem w to wątpić. Nie spodziewałem się tego, że będzie tak jak
dawniej, ale nie przypuszczałem, że życie obok siebie będzie aż tak trudne.
Widziałem, że się starała i wierzyłem, iż w końcu nam się uda, ale wiara to nie
wszystko.
Nagle poczułam czyjąś obecność za
sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem Klarę, stojącą samotnie w drzwiach szpitala.
Wyglądała tak krucho i bezbronnie, stojąc samotnie w drzwiach szpitala i
wpatrując się we mnie nieśmiało. Wyglądała niczym mała zagubiona dziewczynka
szukająca mamy, aby schować w jej bezpiecznych ramionach. Jednak ona mnie
szukała matki, tylko mnie.
- Wróć
do mnie – powiedziałem, wyciągając ramiona w jej kierunku, mając nadzieję, że
dziewczyna w końcu przełamię w sobie obawę przed kontaktem cielesnym.
-
Wróciłam – powiedziała cichutko, zbliżając się do mnie i wtulając się w moje
złaknione jej dotyku ciało. Znowu czułem się jak w domu, mimo iż zdawałem sobie
sprawę, że do szczęście wiedzie długa i kręta droga, którą musimy pokonać. Wiedziałem,
ze damy radę, bo mieliśmy zrobić to wspólnie.
~*~
Leżałem nieruchomo na moim łóżku, bezczynnie
wpatrując się w sufit. Do Klary przyjechała Kate, razem z Tomem i małą Elli, więc
moja obecność była tam zbędna. Oczy mojej ukochanej na nowo odżyły, gdy tylko
zobaczyła dziewczynkę, a ja korzystając z okazji, wróciłem do domu. Naprawdę
potrzebowałem snu, a Klara obecności swoich bliskich. Szczególnie małej Elli,
której tak dawno nie widziała, a która zdawała się napełniać ją siłą i spokojem.
Jednak leżąc w łóżku nie mogłem
zasnąć. Myślałem o Klarze. Moja ukochana zmieniła się od momentu, w którym
przyszła do mnie w nocy. Stała się bardziej ufna, dopuściła do siebie
chłopaków, a nasze relacje znacznie się ociepliły. Nadal jednak obawiałem się,
że Klara znowu zamknie się w sobie, całkowicie się ode mnie odetnie. Jej
wcześniejsze zachowanie zasiało we mnie ziarno niepewności, które położyło cień
na nowych, lepszych dniach.
- Puk,
puk – usłyszałem zza uchylonych drzwi, aby po chwili zobaczyć jasną czuprynę
Nialla. – Mogę wyjść?
- Ale
Ty jeszcze nawet nie wszedłeś – zaśmiałem się. Tylko Niall i Louis potrafili
mnie teraz rozbawić. Mieli w sobie coś z dzieci, zarażali wszystkich wokół
sowim entuzjazmem i radością, której nie sposób było się oprzeć.
-
Jejku, wiesz o co mi chodzi – powiedział farbowany blondyn, sadowiąc się na
moim łóżku.
- No
wiem, wiem. A tak w ogóle, to po co przyszedłeś?
– A co, już nie mogę tak po prostu chcieć z
Tobą pogadać? Wiesz, stęskniłem się– na ustach Nialla wykwitł szeroki uśmiech.
- Ale
ja byłem tutaj cały czas – szturchnąłem go po przyjacielsku w ramię.
-
Ciałem, ale nie duchem. Naprawdę brakowało mi kogokolwiek, żeby tak po prostu
pogadać. Wszyscy byli tacy… nieobecni. Cieszę się, że Klara wróciła. Dzięki nie
odzyskaliśmy i Ciebie.
Czy ja naprawdę byłem tak beznadziejny,
że spowodowałem zepsucie atmosfery w zespole? Z jednej strony, nie chciałem
tego, ale z drugiej… miłość to takie dziwne uczucie, które zazwyczaj całkowicie
kontroluje wszystko, co robisz.
- Oj,
Nialler – westchnąłem i przytuliłem go.
Horan był jak duże dziecko. Potrzebował
ciepła i uwagi, cieszył się z całkiem błahych rzeczy. Niall zauważał i cenił
sobie nawet to, co dla innych było nieważne i niewarte uwagi. I chyba na tym
polegała jego magia „słodkiego szczeniaczka”. Za to wszyscy go uwielbialiśmy.
-
Dobra, nie po to tu przeszedłem – powiedział po chwili Niall, odsuwając się ode
mnie. Szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy. – Chciałem zapytać, czy nie
chciałbyś gdzieś pojechać z Klarą. Rozmawiałem już z Paulem, mamy jeszcze
miesiąc wolnego, a potem jedziemy w miesięczną trasę koncertową. No więc… tak
sobie pomyślałem, że zasłużyliśmy sobie na wakacje. Dużo ostatnio przeszliśmy,
więc przed trasą dobrze byłoby się zrelaksować. Wiem, że pewnie chcesz się
nacieszyć Klarą, więc my możemy pojechać gdzie indziej niż Wy.
-
Stary, jesteś genialny, ale jeśli gdzieś jedziemy, to wszyscy razem. Nie
musicie nas wysyłać samych. Przecież chcemy, aby wszystko wróciło do normy,
prawda?
- No
jasne – odpowiedział Niall, uśmiechając się jeszcze szerzej. – To co, Baleary?
Myślałem o Majorce – powiedział blondynek, zacierając ręce z uciechy.
- Brzmi
ciekawie. Tylko kiedy? – zapytałem niepewnym głosem. Nie byłem pewien, kiedy
wyjazd będzie możliwy. Klara zaczęła nam ufać, aczkolwiek nadal czasami
widziałem w jej oczach strach przemieszany z wahaniem. Nie byłem pewien, czy
moja dziewczyna jest gotowa na ten wyjazd.
-Nie martw
się, rozmawiałem z psycholożką Klary, powiedziała, że wyjazd dobrze jej zrobi.
Że ona musi się od tego wszystkiego odciąć, postawić grubą kreskę między
przeszłością i teraźniejszością i iść na przód. Inaczej ona nigdy do nas nie
wróci – powiedział Niall, jakby czytając mi w myślach. – Możemy jechać już za
trzy dni, gdy wypiszą Klarę ze szpitala. I nie zamartwiaj się, jakoś to będzie.
Ona na pewno ucieszy się z niespodzianki. Zawsze je lubiła.
- Może
i masz rację, tylko ja… po prostu nie chcę jej znowu stracić. Jesteś pewien, że
to nie za szybko? – zapytałem głosem pełnym strachy, który wypełniał całe moje
serce.
-
Zobaczysz, wszystko się jakoś ułoży. Życie ucieka przez palce, a więc lepiej zaciśnij
pięść, zanim będzie z późno. Zresztą, wiesz co należy zrobić po upadku? Podnieść
się. Nie żyć ciągle się bojąc i wątpiąc, tylko podnieść się, tak jak to robią
małe dzieci. To co jest między Wami nie umrze, póki na to nie pozwolisz –
powiedział klepiąc mnie po ramieniu. – Dobra, idę powiedzieć Liamowi, że może
rezerwować bilety. Hiszpanio, nadchodzimy! – krzyk rznął, opuszczając mój pokój
i na nowo zamieniając się w starego, niepoważnego dziewiętnastolatka.
Z powrotem położyłem się na łóżku.
Myślałem o tym co powiedział mi Niall. Nigdy nie przypuszczałem, że
kiedykolwiek usłyszę tego typu słowa z jego ust, było to raczej wynurzenia w
stylu Liama. Najwidoczniej niesłusznie osądzaliśmy go jako kogoś
nieodpowiedzialnego i nieobytego z życiem. Może właśnie teraz nadszedł czas na
to, żeby w końcu zacząć traktować go na poważnie? Wszyscy możemy się od niego
uczyć sposobu, w jaki postrzega życie. Bo robi to w prosty sposób, bez żadnych
zakłóceń wytwarzanych przez współczesność. Nasz przyjaciel posiadał
umiejętność, której tak wiele osób z marnym skutkiem próbowało opanować.
******************************************************
No witam Was. Jejku, wreszcie udało mi sie napisać coś, co nie nadaje się tak od razu do kosza. Ostatnio chyba cierpię na brak weny. Zresztą, na brak czasu również. Czemu dobra nie ma 48 godzin, ja się pytam, czemu?
Dodaję na ostatnią chwilę, za chwilę przyjedzie moja przyjaciółka z Polski, która nie wiem, że piszę, a więc moja działalność w blogosferze zostanie zawieszona. No cóż, bywa i tak. Myślę, że na moje blogi, jeszcze coś wstawię, ale tutaj nie pojawi się nic ode mnie przed 20 sierpnia. Przepraszam.
Pozdrawiam!
Vick.
4 komentarze:
jesteś świetna ..
wczoraj włączyłam sobie pewną piosenkę na youtube
słuchając jej czytając opowiadania strasznie się wciągnęłam .
Oj, jak fajnie, że u Klary widać postęp, myślę, że ten wyjazd dobrze jej zrobi, może uda jej się od tego wszystkiego oderwać, ożyć i tak jak napisałaś oddzielić grubą kreską przeszłość od teraźniejszości. Niall wpadł na genialny pomysł ;) Hah i może w końcu Zayn zacznie traktować go poważnie xD
Nawet nie wiesz jak bardzo stęskniłam się za twoim pisaniem, jest takie normalnie na naciągane i proste - niby nic, a cieszy ;)
second-chance-to-life.blogspot.com
van-ill-op.blogspot.com
świetny rozdział.!!
uwielbiam to co piszesz, jesteś niesamowita.
fajnie było poczytać to co myśli Zayn, mam przeogromną nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normalności i razem z Natalią będą żyli długo i szczęśliwie.
życzę ci świetnie spędzonego czasu razem z przyjaciółką i weny.!!
Umarłam. Tylko tyle powiedzieć, głupie prawda ? Lecz tak jest za każdym razem, kiedy czytam wasze rozdziały. Wkurzające jest, to że zalewam się łzami już na pierwszym rozdziale. Kurwa, dlaczego jestem taka banalna ?
Prześlij komentarz